sobota, 11 maja 2019

Rozdział 27

   Czuła jak ciepłe wargi chłopaka przywierają do jej skroni. Chyba idzie już do pracy.
- Michał. - szepnęła i wyciągnęła rękę
- Tak? - podszedł do niej
Przytuliła go delikatnie.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze. - dał jej buziaka w policzek
Tuliła go jakby już nigdy nie miała go przytulić. Odsunęła się od niego i opadła na łóżko.
- Klucze masz na szafce, zatrzymaj je. Pa.
- Pa. - burknęła i próbowała zasnąć
Co by zrobiła, gdyby go straciła? Wie, że jest bardzo dobry w tym co robi, ale zawsze może coś się stać, czego człowiek nie przewidzi. Z ogniem nie ma żartów. Nie wyobraża sobie życia bez niego. Ale nie może teraz o tym myśleć, bo już w ogóle nie zaśnie. A może już pora wstać? Odszukała ręką telefonu na szafce i podświetliła ekran. 7.30. Aż takim porannym ptaszkiem nie jest. Przykryła się kołdrą i powoli przenosiła się do krainy snów.
Po dziesiątej była już w domu. Nikogo nie było. Rodzice w pracy, a Robert na studiach pisze egzamin z fizyki. Ma nadzieję, że zda bez problemu. Ma w końcu czas dla siebie, więc postanowiła go wykorzystać w swojej ulubionej formie, czyli poczyta książkę. Wyciągnęła jedną z półki i wygodnie rozłożyła się na łóżku. Cisza, spokój, tak można czytać.
Domownicy zaczęli wracać do domu. Na obiad przyjechał również Andrzej z córeczką, bo Agata miała jakieś babskie wyjście. Dawno nie bawiła się z Weroniczką, a to takie wspaniałe dziecko. Otrzymuje od niej tyle miłości. Młody pojechał z kolegą na zakupy. Kiedy jedli spokojnie obiad rozległ się dźwięk syreny. Zerwała się szybko i już była w przedpokoju. Buty na nogi, łapie klucze i biegiem do remizy. Słyszała jak mama mówi do Andrzeja, żeby biegł. Była pierwsza przy remizie. Otworzyła szybko bramę i poleciała otworzyć szatnię. Zaraz przybiegł jej brat i poszedł się zgłosić. Dobrze, że on jest dowódcą. Jest spokojny i to z nim lubi najbardziej jeździć. Przy nim czuje się najlepiej i najbezpieczniej. Zaczęła się przebierać a do remizy wpadali kolejni strażacy.
- Pożar traw. - usłyszała
A to luzik, pomyślała. Nie trzeba się aż tak spinać jak do pożaru, gdzie jest zagrożone ludzkie życie. Było ich czworo. Spokojnie zamknęła drzwi i wskoczyła do wozu. Tam założyła kominiarkę, a nomexu nie zapinała, bo było cholernie gorąco. Zaraz byli na miejscu. Paliło się w kilku miejscach.
- Ja z Markiem rozciągniemy tu natarcie, a ty weź tłumice i idź tam na górę. - wskazał palcem brat
Kiwnęła głową i wdrapała się na dach po tłumicę. Niestety oni byli już zajęci rozwijaniem i musiała ją zrzucić na ziemię. Sama zeszła i na odchodne wrzuciła kurtkę do wozu. Będzie gasić w koszulce, bo nie da się wytrzymać w takim upale, a jej zdrowie jest ważniejsze. Słyszała jak sygnały państwówki zbliżają się do nich. Ona zaczęła gasić ogień. W niektórych miejscach był naprawdę wysoki. Paliła się spora powierzchnia górki. Nie widziała swoich, ani tego placu gdzie działają, bo była za skarpą. Nuciła sobie piosenki i spokojnie uderzała tłumicą o ziemię. Kątem oka dostrzegła, że zbliża się do niej jakaś postać w czerwonym hełmie. Tej sylwetki nigdzie nie pomyli. Przystanęła i zadowolona wpatrywała się w niego.
- Cześć. - powiedział kilka metrów przed nią
- Cześć. - uśmiechnęła się szeroko
- Jak sytuacja?
- Jak widzisz. - wskazała ręką - Jak służba?
- Dobrze, spokojnie. - stanął niej bardzo blisko. - A u ciebie co tam?
- Dobrze. - chwyciła go za koszulkę - A może pójdziemy jutro do kina, na ten film, co ci mówiłam?
- O której? - westchnął
- No nie wiem, o której grają. - wzruszyła ramionami - Masz telefon?
Kiwnął głową i po chwili podał jej. Coś tam jej opowiadał, ale była bardziej zajęta poszukiwaniem. Włączyła przeglądarkę internetową i już chciała otworzyć nową kartę, kiedy załadowała jej się zawartość starej. Jakaś strona z filmami dla dorosłych, a film jest ustawiony na połowie. Nie mogła uwierzyć w to. Otworzyła resztę kart i na dwóch innych byłą podobna zawartość.
- Co to jest? - wkurzona dała mu telefon przed twarz - Co to do cholery jest?
Przyglądał się chwilę, po czym lekko się uśmiechnął.
- No wiesz kochanie, faceci mają swoje potrzeby. - mruknął
- Serio? Serio? - warczała na niego - To ja ci już nie wystarczam?
- Tego nie powiedziałem.
- Jak to nie? - do oczu napływały jej łzy - Oglądasz jakieś inne gołe baby jak to robią i  w dodatku zaspokajasz swoje potrzeby!
- Kochanie, przynajmniej można popatrzeć na coś porządnego.
Nóż w serce. Potworny ból.
- Przepraszam, że nie jestem jak te panie. Przepraszam, że nie jestem kurwą! Ja naprawdę się staram, ale widzę, że wszystko na nic. Mam taką ochotę przywalić ci liścia w ten głupi ryj. Ale wiesz co? Jak się jest w związku, to pewnych rzeczy się nie robi i nie mówi. - łzy ciekły jej po policzkach - Ale ja nie wiem, czy my możemy mówić o jakimkolwiek związku.
Widziała jak jego oczy gasnął. Chyba tego się nie spodziewał. Wyciągnęła w jego stronę telefon, ale zanim go złapał wypuściła go. Spadł w miejsce, gdzie akurat był jeszcze żar. Nie obchodziło ją to. Wyminęła go i szybko szła do swoich. Wycierała łzy ręką, żeby nikt ich nie widział. Przystanęła przy wozie i głęboko oddychała. Jak on mógł jej to zrobić? Jeszcze mówił to tak spokojnie. Obraził ją i to bardzo. Jak tak można mówić od dziewczyny? Przecież niby wszystko było dobrze.
- Co jest? - poczuła na plecach rękę
Przestraszyła się i odsunęła się szybko. Zobaczyła brata. Mina mu zrzedła, kiedy zobaczył jej twarz.
- Płaczesz? - zapytał
- Nie, nie. Dym mi właśnie powłaził i teraz mnie szczypią. Przyszłam po wodę, żeby je przemyć i trochę się napić, bo sporo się nawdychałam.
- Siadaj, ja ci podam.
Przyklapnęła na podeście i zamknęła oczy. Dlaczego? Dlaczego jej to zrobił?
- Masz. - przyszedł z wodą - Odpoczywaj.
Wzięła łyka i popatrzyła tam gdzie przed chwilą działała. Michał szedł w ich stronę.
- Idę pomóc Markowi. - zerwała się gwałtownie i podążała do kolegi

Andrzej popatrzył tam, gdzie ona patrzyła. Szedł Michał. Coś mu nie pasowało to na dym. Musiało coś między nimi się wydarzyć. Popatrzył na jej chłopaka i był jakiś nieobecny. Ich spojrzenia się spotkały i tamten jakby się przestraszył. Czyli on coś jej zrobił. Posłał mu zabójcze spojrzenie i odwrócił się na pięcie. Nie ma zamiaru z nim rozmawiać, ani się witać. Zranił jego siostrę! Zdenerwowany szedł do swoich ludzi.

Wracali do remizy, a jej się strasznie chciało płakać. Straciła wszystko. Ale nie może rozkleić się tutaj przy chłopakach. Niestety czeka ich jeszcze tankowanie, więc nie może szybko zniknąć. Starała się wyglądać normalnie i pomagała im. Próbowała słuchać o czym rozmawiają i myśleć o ty, a nie o Michale. Ale było ciężko.
Weszła do domu i szybko zdjęła buty. Prosto udała się do pokoju. Przeszła koło rodziców pytających o akcję bez słowa. Zamknęła drzwi od swojego pokoju i od razu zaczęła płakać. Oparła się plecami o szafę i zjechała na podłogę. Dlaczego jej to zrobił? Nie spodziewała się po nim czegoś takiego.
Bolała, ją głowa chociaż nie płacze już od dłuższego czasu. Szkoda łez na niego. Popatrzyła do lusterka i wygląda w miarę normalnie. Trzeba iść do reszty. Kiedy wchodziła wszystkie oczy zwróciły się ku niej. Najbardziej przypatrywał jej się Robert. Ona szeroko się uśmiechnęła.
- Mamy co oblewać. - oznajmiła
Wszyscy wpatrywali się jej w zdziwieniu.
- Dostałam pracę!
- To świetnie! - zadowoliła się mama
- A gdzie?
- W państwówce, w korpusie kontrolno-rozpoznawczym.
- Siostra! - podbiegł do niej Robert i zaczął nią obracać w powietrzu - Jesteś niemożliwa.
- Nie wiedziałam, że szukasz pracy.
- Nikt nie wiedział. - westchnęła
- To będziesz miała Michała na oku. - zaśmiała się
Spuściła wzrok i próbowała się nie rozkleić. Widziała kątem oka, jak Andrzej kiwa głową do mamy, że ma nie drążyć tematu.
- Jutro jadę do Warszawy na sprawnościówkę. - szybko oznajmił Robert - Zawiezie mnie ktoś na busa?
- No okej. - tato zgodził się bez problemu
- Mogę pojechać z tobą? - zapytała
- Jasne! - ożywił się - Tylko jadę na 2 dni.
- To dobrze. - uśmiechnęła się
      Leżała i wpatrywała się w sufit. Miała przed oczami wszystkie ich wspólne chwile. Jaka szczęśliwa wtedy była. Dalej nie rozumie, jak mógł to zrobić. To do niego nie podobne. Usłyszała, że przyszedł jej sms. Od akcji nie sprawdzała telefonu. A jak Ania czegoś potrzebowała? Wzięła smartphona. 3 połączenia od Michała i 2 smsy również od niego. Wyświetliła je. Emilka, bardzo cię przepraszam. Chciałem się z tobą podroczyć, ale przesadziłem. Przepraszam cię. Bardzo.
To był pierwszy. A drugi, który przyszedł przed chwilą. Kochanie, proszę daj mi szansę. Przepraszam cię bardzo. Czuję się okropnie. Proszę zadzwoń. Przepraszam. Kocham cię.
Jak on jeszcze może do niej pisać? Wyciszyła dźwięki i odłożyła telefon. Nie ma zamiaru z nim rozmawiać. Sam jest sobie winien. Czyli rano jej podświadomość zadziała dobrze. Tuliła go ostatni raz.

1 komentarz:

  1. O nieeeeeeee ;-; Emiiii wybacz mu ;-; tak pięknie przeprasza 😭

    OdpowiedzUsuń