środa, 1 maja 2019

Rozdział 25

       Dobrze, że kanapa jest w miarę duża i wygodna. Wyspała się , wstała dopiero po 10. Chwilę poleżała i wygrzebała się z pod koca. Zdziwiło ją, że tak szybko zasnęła. Nie myślała o Michale, nie zadręczała się tym. Po cichu podeszła do drzwi sypialni. Chłopak spał w najlepsze. Uśmiechnęła się na jego widok i udała się do łazienki. Tam szybko załatwiła poranne sprawy i udała się do kuchni. Zobaczyła co ma w lodówce i na co może sobie pozwolić. Trochę tego jest, ale jak zwykle nie wie na co ma ochotę. W takiej sytuacji zawsze robi to samo czyli jajecznicę. Wyciągnęła jaja, mleko i położyła wszystko na blacie. Poszperała w szafce za jakimś garnuszkiem. Robiła to najciszej jak tylko może. Nie chce obudzić ukochanego. Przy okazji znalazła patelnię i postawiła ją na płytę. Do garnuszka wbiła jajka i dodała wszystkie dodatki. Rozbiła to energicznie widelcem i wylała na rozgrzaną patelnię. Chwilę oczekiwania i śniadanie gotowe.
Po śniadaniu rozłożyła się na kanapie i zastanawiała się co może robić. Chłopak śpi, a dopiero jest 11. Poszukała na internecie, o której jest msza w kościele obok. Na 12. No to ma godzinę na ubranie się i pomalowanie. Po cichu wślizgnęła się do sypialni i grzebała w szafie za jakimiś swoimi ubraniami. Wie, że kiedyś zostawiła tu jakieś spodnie i koszulkę na czarną godzinę. Po ciężkich poszukiwaniach wygrzebała swoje ciuchy. Zdecydowanie musi trafić pod żelazko. Tylko gdzie ono może być. Przeszukała cały salon i nic. Powędrowała do opuszczonego pokoju i dostrzegła je na parapecie. Dlaczego od razu nie pomyślała? Wzięła deskę i po chwili stanowisko było gotowe. Kilka przeprasowań i koszulka nadawała się do założenia. Zmieniła "piżamę" czyli jego koszulkę na swoją, a na tyłek wciągnęła jeansy. Wzięła swoje kosmetyki i poszła do łazienki, bo jedynie tam jest lustro, gdzie spokojnie może się pomalować. Jak zwykle nałożyła trochę podkładu i pomalowała rzęsy. Bardziej ambitny makijaż robi bardzo rzadko, tylko na jakieś specjalne okazje, patrz ślub. Miała jeszcze pół godziny, to postanowiła zrobić śniadanie chłopakowi. Na szczęście przy kacu nie ma się ochoty na wytworne dania, więc kanapki w zupełności mu wystarczą. Wzięła kilka produktów z lodówki i skomponowała kilka kanapek. Położyła je na talerz i przykryła serwetką. Koło tego postawiła butelkę wody i szklankę. Znalazła jakąś karteczkę i napisała wiadomość Smacznego <3 Zostawiła wszystko w kuchni i wyszła z mieszkania. Pogoda była wspaniała, więc spacerek był czystą przyjemnością. Lubiła jak słońce delikatnie muskało jej twarz.
Świątynia była piękna. Duża i pięknie urządzona. Nie była pełna przepychu, co jej się bardzo podobało.
Jak to w mieście bywa msza trwała znacznie dużej niż u niej na wiosce. Ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało.

     Obudził się z bólem głowy. Kac, dawno już go nie miał. Zasłonił oczy ręką i próbował zebrać myśli. Co właściwie się wydarzyło. Powoli wszystko układało się w całość. Ślub, piękna Emilka, wesele, tańce, radosna dziewczyna, tańce, wkurzona dziewczyna i jej łzy. Dlaczego płakała?
- Jestem kretynem. - mruknął do siebie
Mówiła mu, że nienawidzi dużej ilości alkoholu, bo jej dziadek go nadużywał. A on się upił. Przekręcił się na bok i chciał ją przytulić, ale jej nie wyczuwał. Otworzył oczy i potwierdził jej nieobecność. I wygląda tak jakby jej tu w ogóle nie było. Dopiero teraz poczuł jak strasznie chce mu się pić. Ociężale usiadł i spuścił nogi na podłogę. Stopy wylądowały w czymś miękkim. Jego ubrania. Przeciągnął się i powoli wstał. Był tak zamulony jak nigdy. Poszedł jak zombie do salonu. Tam też jej nie było. Ale za to na krześle leżała jej sukienka, dobry znak. Łazienka też była pusta, to została kuchnia. Jedynie co tam zastał, to talerz a obok woda. Szybko po nią sięgnął i przytknął butelkę do ust. Jaką ulgę poczuł kiedy woda wlewała się do jego ciała. Zobaczył liścik. Wziął go i przeczytał. Od razu poczuł się lepiej. Zsunął serwetkę i ujrzał pełno kanapek. Kochana. Czyli gdzieś poszła i nie wie kiedy wróci. Nie chce, żeby dalej sprawiać jej przykrość, to chociaż pójdzie się umyć, żeby nie cuchnąć.
Kąpiel trochę mu pomogła, ale nadal jego umysł był ociężały. Ubrał jakieś bokserki i koszulkę. Teraz może coś zjeść. Ale nadal chce mu się pić. Nie pamięta kiedy ostatnio wlewał w siebie tyle wody. Do tego wcisnął sobie cytrynę, bo jest udowodnione, że pomaga. A kanapki jakie dobre. Usłyszał otwierające się drzwi.

Wykorzystała sytuację, że sąsiedzi Michała też wracali i wślizgnęła się za nimi na klatkę i nie musiała dzwonić domofonem. Nie wiadomo czy chłopak jeszcze śpi.Tak by musiała dzwonić do kogoś innego. Weszła do mieszkania i ściągnęła buty. Drzwi do sypialni były otwarte, a łóżko puste. Łazienka pusta, w kuchni cisza, więc pewnie w salonie. Poszła tam i zobaczyła zmarnowanego chłopaka jedzącego kanapki.
- Hej.- uśmiechnęła się
- Hej. - przeniósł na nią wzrok przeżuwając kanapkę
Podeszła do niego, usiadła na jego kolanie i objęła jego szyję. Zanurzyła palce w jego rozczochranych, wilgotnych włosach i pocałowała namiętnie.
- Kochanie, to ja powinienem ci robić kanapki na przeprosiny, a nie ty mi. - gładził jej plecy - Przepraszam cię bardzo. Zachowałem się jak debil, zraniłem cię.
- Jak się czujesz? - szybko zmieniła temat
Popatrzył na nią i zaczął się śmiać.
- Już lepiej, dzięki tobie. Nie spałaś ze mną, prawda?
- Nie.
- Przepraszam cię, bardzo cię przepraszam.
Złapał ją w pasie i położył ją na łóżku. Zaraz znalazł się nad nią i wpatrywał w nią.
- Mogę cię pocałować? - zapyta
- Ty nie musisz pytać. - szepnęła
Uśmiechnięty powoli zbliżał się do niej, co wkurzało ją, ale z drugiej strony bardziej go pożądała. W końcu poczuła jego wargi na swoich. Muskał je delikatnie nie wpijając się. Następnym jego celem była jej szyja. Pieścił ją delikatnie, a dłoń wysunął pod jej koszulkę. Tak bardzo by go chciała.
- E e e. - załapała ją, a drugą ręką pociągnęła jego włosy - Nie zapędzaj się, kara musi być.
- Dobrze.- westchnął i położył się koło niej
- Jest już 13.40, zaraz zaczynają się poprawiny. - oznajmiła
- Jeszcze chwilkę. Muszę się poprzytulać. - przytulił ją i dał buziaka w czoło
Leżeli tak wtuleni w siebie. Nie musieli nic mówić, każde czerpało bliskość drugiego. Musi nauczyć się większość rzeczy przyjmować na luzie, jak on. Żeby od razu nie strzelać focha. Wydaje jej się, że właśnie w tej sytuacji tak się zachowała. Nie robiła awantury, za to jeszcze przygotowała mu kanapki i powitała z uśmiechem.
- Kocham cię kurczaczku, wiesz? - mruknął w jej włosy
- Mhm. - nie odrywała twarzy od jego torsu
- Ślicznie pachniesz.
- To twój żel pod prysznic. - zaśmiała się
- No wiem. Ale na tobie pachnie lepiej.
- Dobra Misiu, już się nie podlizuj. I ruszaj tą szanowną. - klepnęła go w tyłek - Już 14, a my jeszcze leżymy.
- Ale ty marudzisz. - pocałował ją i podniósł
- Ja tam iść nie muszę. - puściła mu oczko - Ale bratu przydałoby się pojawić.
- Emilko, miłości ty moja. Ja nawet nie wiem w co mam się ubrać.
Patrzyła na niego stojącego z rozbawieniem. Włosy rozczochrane, koszulka podwinięta i zaspany wzrok. Kocha go takiego. Nie wstydzi się pokazać jego autentyczności, nie boi się pokazać swoich wad i prawdziwego oblicza. Pociąga ją. Jego ciało. Nogi jak patyki, ale silne.
- Koszulę weź tą, co razem kupiliśmy. - wstała i podeszła do niego - Wyglądasz w niej tak przystojnie. - pogładziła jego ramię
- Mówisz i masz.- puścił oczko i delikatnie wsunął kosmyk jej włosów za ucho, który swawolnie opadał na jej twarz - Idę po nią i biorę się za prasowanie.
- Okej, a ja przeprostuję sobie włosy.
Poszła do łazienki i podłączyła prostownicę. Rozpuściła włosy z końskiego ogona i rozczesywała je. Czeka ją długa zabawa. Ma grube, kręcące się włosy, więc wyprostowanie ich trochę zajmuje.
Końcówki podkręciła trochę i zrobiły jej się grube, ładne loki. Zadowolona z efektu wyszła do salonu. Stał tam Michał w granatowych spodniach od garnituru i zapinał ostatni guzik swojej musztardowo-granatowej koszuli. Na ten widok szeroko się uśmiechnęła. Podoba jej się w tej koszuli i do tego te spodnie. Wygląda świetnie.
- I jak? - przeniósł na nią wzrok
- Cudownie. - podeszła do niego i dała buziaka
- Gotowa?
- Jeszcze tylko się przebiorę i możemy jechać. - puściła mu oczko
Wyciągnęła z torby ubrania i poszła szybko je przeprasować. Musztardowa koszulka oraz granatowa, rozkloszowana spódnica były świetnym wyborem. Szybko wsunęła wyprasowane ciuchy na siebie i wcisnęła koszulkę pod spódnicę. Chłopak nie wie, że ma strój w takich samych kolorach jak jego. Wzięła głęboki oddech i poszła do niego. Na jej widok oczy mu się zaświeciły i uśmiechnął się.
- Zaplanowałaś sobie to wszystko. - wyciągnął ręce, żeby objąć ją w pasie, a ona wpasowała się w nie - Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję. Musimy sobie zrobić zdjęcie.
- Koniecznie. - mruknął
- Ej. - zgromiła go wzrokiem - Idziemy.
Założyła granatowe Conversy i czekała na chłopaka. Gotowy chciał wychodzić, ale złapała go i pociągnęła do wielskiego lustra na drzwiach szafy.
- Zdjęcie. - powiedziała i wyciągnęła przed nich telefon.
Stanęła bokiem i objęła jego plecy, a on ją w pasie. Uśmiechnęła się szeroko i zrobiła zdjęcie. Michał był nadąsany.
- No Michał, no! - jęknęła
Ten dalej nic, a ona tylko się wkurzała.
- Nienawidzę cię. - powiedziała, a on zaczął się śmiać
Wykorzystała to i zrobiła zdjęcie, ale nie wie czy coś z tego będzie. Wkurzona wrzuciła telefon do torebki i wyszła. Zaraz ją dogonił i objął ramieniem.
- Jesteś okropny. - dalej mu nie popuszczała
- Wiem.
Wiedziała, że nie lubi jak trzaska się drzwiami od samochodu, dlatego jak wsiadła złapała za rączkę i z całej siły pociągnęła za sobą. Trzasnęły mocno.
- Emilka, coś ci mówiłem.- powiedział ostro
- Ja tobie też. - rzuciła obojętnie i odwróciła się do bocznej szyby
Łzy zaczęły napływać jej do oczu, co wywołało szybkie mruganie. Tyle razy mu mówiła, że zdjęcia są dla niej ważne, to nie. Wpatrywała się intensywnie w to co jest za oknem, żeby nie myśleć o tym i uspokoić się. A dopiero co mówiła sobie, że nie chce od razu strzelać fochów... Jak zwykle nie udało jej się wytrwać w postanowieniu. Jest beznadziejna. Poczuła jak jego dłoń ląduje na jej udzie i trochę wsuwa pod spódnicę. Mocno zacisnęła szczęki i starała się o tym nie myśleć. Ale trudno nie skupiać się na tej ciepłej dłoni, która gości na jej udzie. Dlaczego od razu nie zabrała nogi? Tak by się nie męczyła. Z drugiej strony, znowu gwałtownie by zareagowała. On też ma swoją cierpliwość i ile można takie zachowanie znosić? Nie chce go stracić i skrzywdzić. A teraz właśnie to robi. Zobaczyła znajomy wjazd i salę. Byli na miejscu. Zaparkował sprawnie i wyłączył samochód. Natychmiast się odpiął.
- Nie udawaj, że jesteś taka twarda. - mruknął i błyskawicznie się do niej odwrócił, żeby zatopić swoje wargi w jej.
Całował ją namiętnie, do tego ta ręka na udzie. Znalazła siłę w sobie i odsunęła go od siebie.
- Michał, nie. - wyszeptała i patrzyła na niego ze strachem - Jestem zbyt napalona na ciebie.
Przypatrywał jej się jeszcze chwile po czym oparł się o siedzenie i zaczął śmiać.
- No dobrze. - chrząknął - To chodźmy, bo już jesteśmy bardzo spóźnieni. Faktycznie, dobija 15. Oddychając szybko opuściła pojazd i złapała go za rękę.
- Jak bardzo chcesz, to mogę wynająć nam pokój. - ledwo hamował się ze śmiechem
- Nabijaj się dalej. - spuściła głowę, ale też z trudem się powstrzymywała
Z jej torebki zaczął wydobywać się dzwonek telefonu. Przystanęła i wyciągnęła go.
- To idź najwyżej, ja zaraz przyjdę. - oznajmiła i nacisnęła zieloną słuchawkę


         Dochodziła 15, a Michała nadal nie było. Bała się, że stało się najgorsze. Emilka była wściekła na niego. Wyglądała na taką, co jest w stanie zerwać z chłopakiem. Tylko dlaczego tak zareagowała na to, że brat trochę więcej wypił? Przecież to normalne. Chciał się bawić na jej weselu i tak było. A ta jakieś szopki odwala, bo chciał się napić. Nerwowo wpatrywała się w drzwi. Kręciła się na krześle. Nie mogła znieść tej myśli, że jej brat siedzi teraz w mieszkaniu sam, załamany. Nie chce, żeby znowu tak cierpiał. Jak tylko sobie przypomni go zaraz po rozstaniu z Dominiką, to przechodzą jej ciarki. Jej kochany, starszy braciszek. Przecież on ją tak kocha. I wydawało się, że ona go też. A tu proszę jak można pomylić się w ocenie człowieka.
- Co taka spięta jesteś? - zapytał Wiktor obejmując ją ramieniem
- Nie ma go jeszcze. - mruknęła
- Spokojnie, zaraz przyjdą. - był pełen spokoju
- No nie wiem. Widziałeś jaka Emilka wczoraj była. Nie zdziwię się, jak z nim zerwała. A jak on siedzi teraz załamany? Może zadzwonię do niego.
- Daj spokój. - pogładził jej ramię - A może są razem w sypialni i robią, to co my powinniśmy. - przybliżył twarz do jej szyi i delikatnie musnął ją wargami
- Wiktor. - powiedziała twardo - Widziałeś ją wczoraj.
- Widziałem. Daj jej spokój. Postawiła się twojej mamie! Szanuję ją bardzo. I nie zwalaj całej winy na nią.
- A ty co ją tak bronisz? - podniosła brew i wpatrywała ostro w niego
- Bo ją lubię. A po za tym jest z tym wszystkim sama. Twoja mama jej nie lubi, a to strasznie ją boli. I nikt nic z tym nie robi i nie próbuje poczuć się jej lubianą. Nawet nie wiesz ile pewnie ją wczoraj to kosztowało. Jest bardzo wrażliwą osobą i wszystko bierze do siebie.
- Ale żeby tak się zachowywać, bo Michał chciał się bawić na moim weselu i pił alkohol? - pisnęła
- Może miała powody? Nie wiesz dokładnie o co chodzi. - westchnął - Zejdź z niej.
Nagle w drzwiach pojawił się Michał. Był sam, a wyraz jego twarzy nie był najradośniejszy. Gwałtownie wstała i szybko szła w jego stronę. Wiktor odruchowo poszedł w jej ślady. Wiedziała, że stało się najgorsze. Ciągle go obserwowała. W pewnym momencie odwrócił się i zniknął. Ale chwile potem wrócił roześmiany trzymając za rękę swoją wesołą dziewczynę.


Skończyła rozmawiać przez telefon i weszła do środka. Chłopak stał przy wejściu na salę. Kiedy go zobaczyła strasznie chciało jej się śmiać. Zobaczył ją i uśmiechnięty podszedł do niej.
- Dobrze, że jesteś strażakiem. Zagasisz mnie zanim zacznę całkowicie płonąć.
Zaczął się śmiać i złapał ją za rękę. Takiego go kocha. Weszli na salę i od razu wpadli na młodych. Dorota była przerażona.
- O hej. - przywitał się radośnie Michał - Jak tam noc poślubna? - poruszał brwiami i przytulił siostrę
- Hej. - przywitała się z nimi, ale widziała że coś było nie tak
- Dobrze. - odpowiedziała szybko - Już myślałam, że nie przyjdziecie.
- Przepraszam, moja wina.- uśmiechnął się chłopak - Coś taka zmartwiona?
- Nie, nic. - uśmiechnęła się
- Wyglądacie szałowo!- klasnął w dłonie Wiktor - Ja już wiem co się działo, że się spóźniliście. - pokiwał palcem z szatańskim uśmiechem
- Jeśli myślisz, że Michał wstał po 13 i potem szykował ubranie, to masz rację. - uśmiechnęła się
- Tak, tak, tak. - pokiwał z rozbawieniem głową - Zapraszamy do stołu.
       Znowu bawiła się cudownie. Michał zabierał ją do tańca. Musiała uważać, bo podczas obrotów spódnica jej się podnosiła. Musiała przytrzymywać ją ręką, żeby nie pokazywać wszystkim swoich majtek. Tańczyli do wolnej piosenki. Miała zarzucone ręce na jego szyi, a on obejmował ją w pasie. Wpatrywali się sobie w oczy. Ale ona czuła spojrzenie jego matki nas sobie. Popatrzyła szybko w jej stronę. Nie myliła się.
- Pocałuj mnie. - szepnęła
Uśmiechnięty powoli zbliżył się do niej i złączył ich wargi w długim buziaku
Uśmiechnęła się szeroko i nadal w niego wpatrywała.
- If we only die once, I wanna die with you. - zaśpiewała cicho tekst lecącej piosenki
- Me too. - szepnął i zaczął się śmiać
- Kocham tą piosenkę. - przytuliła się do niego
- A ja ciebie.
- Lizus.
       Odwiózł ją do domu. Siedzieli w samochodzie i patrzyli na siebie.
- Przyjedziesz jutro do mnie? - zapytał
- Zobaczę Misiu. - mruknęła - A dlaczego nie ty do mnie?
- Bo jadę na trening i we wtorek idę do pracy.
- Ale mi wymówka. - zaczęła się śmiać - Nie wiem, zobaczymy. Dziękuję ci, pa. - pocałowała go
- To ja dziękuję, że towarzyszyłaś mi. - uśmiechnął się - Pa.
Pomachała mu i zamknęła drzwi.

1 komentarz:

  1. Jeeeju już się bałam że się nie pogodzą ufff 😅 Dobrze że Michał poczuł skruche i mam nadzieję że już nigdy takiego numeru nie wywinie 😏 Super rozdział tak miło się śledzi rozwój związku 😍

    OdpowiedzUsuń