piątek, 24 maja 2019

Rozdział 30

       Wstała pełna energii. Ma tyle planów i pomysłów na najbliższy czas. Nie miała żadnych problemów, żeby zwlec się z łóżka, w ogóle nie była nadal senna. Od razu wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Tam szybka poranna toaleta i mogła brać się za śniadanie. Nigdy nie była mistrzem w przygotowywaniu śniadania i tym razem było tak samo. Wyciągnęła z lodówki mleko i wyspała do niego płatków kukurydzianych. Nawet jak jadła, to się uśmiechała. Chyba wszystko idzie w dobrą stronę w ich związku. Wczoraj ten pocałunek... Po tak długiej przerwie smakował jak nigdy. Czuła się jakby po raz pierwszy go całowała. Przysiadła przy lusterku i wzięła się za fryzurę. Wczoraj miała prostowane włosy i przez noc tylko troszkę się pokręciły. Nie będzie ich przypalać na nowo. Szczotką delikatnie rozczesywała włosy. Wydaje jej się, że dzisiaj wygląda wyjątkowo dobrze. Dokładnie zaczęła rozprowadzać podkład na twarzy. Musi jakoś wyglądać w pracy. Potem szybkimi ruchami pomalowała rzęsy i była gotowa. Wrzuciła do torebki zapasową parę majtek, bo woli mieć zabezpieczenie. Różne niespodzianki mogą wyskoczyć podczas okresu, więc woli dmuchać na zimne. W kuchni krzątała się mama, również szykując się do pracy.
- Hej. - przywitała się
- Cześć córa. - uśmiechnęła się
- Dzisiaj wrócę trochę później. - oznajmiła - Nie czekajcie z obiadem.
- Okej.
- Miłego dnia mamo.
- Miłego dnia!
Nucąc sobie jedną z ulubionych piosenek założyła buty i zbiegła na dwór. Jak na godzinę 7.20 było bardzo ciepło i to że jest w spodenkach przed kolano i krótkim rękawku, w ogóle nie przeszkadzało.
       Była w biurze przed Karoliną. Przebrała się na spokojnie i postawiła wodę na herbatę albo kawę. Podeszła do okna i przyglądała się chłopakom, którzy zdają sprzęt. Niby była zainteresowana tym co robią, ale w głębi serca wiedziała, że szuka tego jednego. Dostrzegła go koło garażu. Nachylał się z jakimś innym strażakiem nad pilarką. Obserwowała go jak grzebie coś przy sprzęcie. Nagle, jakby coś poczuł odwrócił się i popatrzył w okno, w którym stała. Uśmiechnęła się i pomachała lekko. Szybko puścił oczko i powrócił do poprzedniej czynności. Rozpromieniona usiadła za biurko i odpaliła laptopa. Coś czuje, że dzisiaj wykona sporo pracy. Do biura wparowała zdyszana koleżanka.
- Hej. - przywitała ją
- Hej. - wydyszała - Zaspałam. - opadła na krzesło - Wstałam 20 minut temu, rozumiesz? - popatrzyła na nią z rozbawieniem
Zaczęła się śmiać.
- A ty co? Nie poznaję cię.  - uśmiechnęła się - Od rana taka radosna.
- Tak wyszło. - puściła jej oczko
- Ja już wiem kto się do tego przyczynił. - poruszała brwiami. - Okej, idę się przebrać i zaraz mi wszystko opowiesz.
Dobrze, że same są w biurze i na luzie mogą rozmawiać. Opowiadała jej wszystko, ile są i jaki Michał jest w związku. Przy okazji dużo o nim się dowiedziała pod kątem pracy. Pracowało jej się jak nigdy. Nadrobiła sporo materiału i wiedziała, że następne dni nie będą takie napięte jak miały być. Miała swoją pierwszą kontrolę na wyjeździe. Trochę się stresowała, ale o takiej pracy marzyła. Pojechała do zakładu, gdzie przywitał ją miły mężczyzna. Dokładnie przyglądała się systemom na zakładzie i oceniała bezpieczeństwo. Czy wszystko jest zgodnie z wymaganiami. Pokusiła się nawet do sprawdzenia dokładnie jednego czujnika. Rozkręciła go i przejrzała. Wszystko wydawało się w porządku. Rozkład i dostępność gaśnic i hydrantów. Wszystkie rozporządzenia i przepisy miała w małym paluszku. Starała się być cały czas uśmiechnięta i miła. Nie chciała być jak jakiś sztywny, poważny bhpowiec, który uważa się za nie wiadomo kogo. Wydaje jej się, że dobrze wypadła. Zrobiła notatki, potem sporządziła pismo i wręczyła właścicielowi.
- Wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się - Dziękuję za współpracę.
- To ja dziękuję! - uścisnął jej dłoń
    Zadowolona wróciła do biura i od razu wprowadziła wszystko do systemu. Była z siebie dumna. I wie, że to to. Gdy mówiła mężczyźnie co i jak, to czuła się wolno. Wiedziała o czym mówi i robiła to z fascynacją.
- Zaraz wracam. Muszę iść do komendanta. - nagle wstała od biurka i kierowała się do biura na końcu korytarza.
Podeszła do drzwi i niepewnie zapukała. Po proszę pchnęła je i weszła do środka. Mężczyzna siedział przy biurku i czytał jakieś papiery.
- Dzień dobry panie komendancie. - przywitała się
- O Emilka, witaj. Coś się stało? - odłożył kartkę i uśmiechnięty popatrzył na nią
- Nie, nie. Po prostu wpadłam na taki pomysł. - zacięła się na chwilę, bo dopiero teraz dotarło do niej co robi
- Siadaj. - wskazał na krzesło przed którym stała - I mów śmiało o co chodzi.
- Bo pomyślałam, że można przybliżyć ludziom trochę codzienność strażaka. Na przykład, mnie zawsze zastanawiało jak wygląda ich praca, co robią jak nie są na akcjach i w ogóle. Można by założyć na Facebook'u fanpage, a później nagrywać jakieś filmiki i wrzucać.
- Wiesz co, nie wiem czy jest to dobry pomysł. - westchnął - Jakoś nie przemawia to do mnie.
- Jasne, okej. - kiwnęła głową - Tylko przyszłam z propozycją. Dziękuję za wysłuchanie. - wstała
- Ale daję ci zielone światło, zajmij się tym. - uśmiechnął się
- Naprawdę ? - zrobiła duże oczy
- Tak. - uśmiechnął się
- Dziękuję! - powiedziała wesoła i zadowolona wyszła na korytarz
           Czuła, jak burczy jej w brzuchu. Na szczęście parkowała już pod blokiem chłopaka. Miał jej coś ugotować, więc ma nadzieję, że dotrzymał słowa. Zadowolona zamknęła samochód i podeszła do odpowiedniej bramy. Wygrzebała klucze i otworzyła ją, bo kodu niestety nie znała. Wbiegła po schodach i stała przed jego drzwiami. Wzięła głęboki wdech i nacisnęła dzwonek. Bez czekania na odpowiedź weszła do środka.
- Cześć! - krzyknęła i ściągała buty
- Hej. - usłyszała z salonu
Odwiązując sznurówki drugiego buta zdała sobie sprawę, że stoją koło niej czyjeś buty. Jakieś męskie, ale na pewno nie Michała. Nie słyszała żadnego głosu. Może to Mariusz albo Wiktor? Słyszała tylko klikanie w guziki na padzie. Nagle jakiś ajjjj ale na pewno nie był to głos ukochanego. Radosna weszła do salonu i dostrzegła ich na kanapie. Grali w fifę. Gdy tylko ją zobaczył, zastopował mecz i podszedł do niej.
- Tęskniłem. - złapał ją w pasie i pocałował
Niby zwykły buziak, ale czuła w nim tyle czułości i miłości. Uśmiechnęła się do niego i przejechała palcami po jego włosach. Puścił jej oczko i stanął koło niej jednocześnie odsłaniając ją koledze. Chwila ciszy. Nie udało się tamtemu ukryć zaskoczenia, bo jego oczy powiększyły się kilkukrotnie.
- Nie wierzę. - wydusił po chwili z siebie
- Cześć Grzesiek. - uśmiechnęła się szeroko
To najlepszy przyjaciel Michała, strażak. Widocznie nie wiedział o nich.
- No to Michałek wyrwał partię. - wstał i podał jej dłoń
- Wziął mnie na uśmiech. - puściła mu oczko
- Ale jak? Jak wyrwał taka fajną dziewczynę? Przecież on nigdzie nie wychodzi, tylko te treningi i straż.
- Na pożarze wzgórz. - zaśmiała się - Jestem głodna. - mruknęła przytulając się do chłopaka
- Zaraz obiad będzie. - pogładził ją po plecach - A teraz pozwól, że dokończymy meczyk.
- Czyli nic nie zrobiłeś do jedzenia? - jęknęła
- A skąd takie przypuszczenia? - usiadł na kanapie i uśmiechnął się - Obiecałem, to słowa dotrzymałem. Tylko trzeba poczekać jeszcze chwilkę.
- Okej. - westchnęła - Mogę usiąść koło was?
- Pewnie. - rozsunęli się
Usadowiła się najbliżej jak się da chłopaka, tak że nie znalazłoby się żadnej szpary między ich ciałami. Miała nadzieję, że ją obejmie, przytuli, a z jego strony nic. Zawiedziona oglądała ich rozgrywkę, ale bez żadnych większych emocji. Skrzyżowała ręce na piersi i oparła głowę na jego ramieniu. Poczuła jak się odsuwa, ale zaraz jego ręka objęła ją i mogła się przytulić.
- Jak w pracy? - zapytał
- Dobrze. - uśmiechnęła się - Misiek, bo mi tak nie wygodnie. - oderwała się od niego -Mogę na kolana?
- Mhm. - mruknął i podniósł ręce, żeby mogła się wgramolić i zaraz szybko ją objął i znowu grał.
- Miałam swoją pierwszą kontrolę. - mówiła dumna z siebie bawiąc się jego włosami
- I jak było? - zerknął na nią
- Fajnie. Właśnie o takiej pracy marzyłam.
- Yhym, szkoda że nie miałaś zamiaru mi o tym powiedzieć.
- Miałam, Michał.  Ale akurat coś wtedy wypadło. - westchnęła - O matko! - ożywiła się - Siwy włos! - grzebała w jego czuprynie
- Starość nie radość. - skwitował - To chyba już do piachu trzeba się szykować.
- Oj tam, wymyślasz. - dała mu buziaka w policzek i przytuliła się do niego
Przymknęła oczy i odpływała. W końcu zaznała spokój. Bardzo za nim tęskniła, chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Jego delikatny głos, kiedy mówił coś do przyjaciela dodatkowo ją wyciszał. Mogą tak grać cały dzień, jej nie przeszkadza. Pośpi sobie.
- O ty kurwiu. - pisnął Grzesiek i słyszała jak odkłada pada na kanapę
Michał tylko zaczął się śmiać i objął już ją normalnie.
- Wygrałem. - mruknął odwracając głowę do jej i gładząc jej po plecach
Ona dalej tak siedziała, bo było jej dobrze.
- Ej, ty śpisz? - zapytał
- Nie. - szepnęła i oderwała się od niego
Jednocześnie z kuchni dobiegł dźwięk czasówki.
- Czy to jedzonko? - wyprostowała się
- Tak. - zaśmiał się
- Super. - klasnęła w dłonie i zeszła z niego - Dawaj szybko. Mam nadzieję, że to coś dobrego.
- Dobra, to ja będę leciał. - poderwał się Grzesiek
- Nie no, zostań na obiad. - szybko odparł Michał
- Nie, nie. Nie chcę wam przeszkadzać.
- Daj spokój. - klepnęła go w ramię - Fajnie będzie jak zostaniesz. W końcu poznam jakiegoś kolegę Michała. - uśmiechnęła się
Popatrzył na nią i zaraz pojawił się grymas na jego twarzy
- No dobra.
- To weź Młoda ogarnij stół, a ja idę po obiad.
Kiwnęła głową i wzięła się za porządkowanie stołu. Kilka rzeczy przeniosła na szafkę, inne po prostu przesunęła. Nie mógł się doczekać jedzenia. Była bardzo głodna. Do tego ciekawiło ją, co przygotował. To takie urocze, że wysłuchał jej prośby. Po chwili wszedł z wielką blaszką.
- Jesteś najwspanialszy na świecie. - powiedziała to ciepło i podeszła do niego, kiedy odłożył blachę na stole - Najwspanialszy. - przytuliła się do niego
- Taaa. - prychnął - Dobra, jedzmy.
Zajęła miejsce na kanapie i jako pierwsza nałożyła sobie kawałek. Wyglądała wyśmienicie. Ser ciągnął się, a ona to kocha. Do tego szpinak. Postarał się chłopaczyna. Jedli i rozmawiali w najlepsze. Miło tak poznać jakiegoś kolegę Michała, bo na razie zna tylko jego rodzinę. Grzesiek, to bardzo zwyczajny chłopak. Z wieku Michała. W pewnym momencie poszedł do toalety. Popatrzyła na chłopaka, a on na nią. Uśmiechnął się lekko, a ona odpowiedziała tym samym. Szybko złapała w dłonie jego twarz i przybliżyła się. Wpatrywała się w jego oczy. Zbliżał się do niej powoli. Przymknęła oczy i czekała na rozwój wydarzeń. Poczuła jego ciepły oddech na swoich ustach, a potem już jego miękkie wargi. Czuła się jakby to był ich pierwszy pocałunek. Motyle w brzuchu, rozlewające się ciepło po całym ciele. Drzwi od toalety się otworzyły, a oni odskoczyli od siebie jak poparzeni i usiedli jakby nic się nie stało i kontynuowali jedzenie pizzy. Wsunęła dłoń pod jego, a on ją złapał. Grzegorz popatrzył na nich z błyskiem w oku. Usiadł naprzeciwko i wziął telefon do ręki.
- Chwalił ci się ostatnio Darek swoją koleżanką ze szkoły? - zapytał
- Jaką koleżanką? - chłopak ściągnął brwi
- No chodził jakoś z tydzień temu po wszystkich i chwalił się koleżanką. Gra w pornosach i musiał wszystkim pokazać. - śmiał się tamten
- Aaaa. - pokiwał głową - Wziął ode mnie telefon i  mówił, że pokaże mi petardę. Ale zaraz miałem wyjazd i musiałem iść. Zostawił dwie karty.
- Oglądałeś?
Czuła, że spiął się.
- Bo ja nie mam  czego innego oglądać tylko jakieś pornosy. - powiedział sarkastycznie - Chuja za jaja bym powiesił. Przez niego prawie straciłem wszystko.
Czuła, że na jej twarzy pojawiają się wypieki. Jak mogła tak szybko go osądzić? Nie dała nawet mu się wytłumaczyć. I prawie przekreśliła cały ich związek, bo wyciągnęła pochopne wnioski. Nie mogła już tego wytrzymać. Na szczęście zaczął dzwonić telefon Michała. Wyciągnął go.
- Ania. - oznajmił i odebrał - Halo?
- Cześć Michał. - przywitała się - Czy Tomek rozmawiał z tobą o mojej jeździe? - słyszała ich rozmowę
- Hej. Nieee.
- A to debil. Bo obiecał, że załatwi mi jazdę u ciebie. - westchnęła - Przepraszam, że tak dzwonię, ale nie mogłam się doczekać. I trochę mi nie zręcznie, bo wiem że pokłóciliście się z Emilką... Trochę czuję się głupio.
- Spoko. - powiedział szybko - No dobra, to sprawdzę w kalendarzu, czy mogę cię gdzieś wcisnąć. - przerwał na chwilę - Kiedy masz czas?
- A tobie kiedy pasuje?
- Zawsze wtedy, kiedy nie mam służby. - zaśmiał się
Gadali jeszcze dłuższą chwilę, a ona widziała po koledze, że się nudzi. Ona zdążyła się ogarnąć i się nie rozpłakała. Chłopak skończył.
- Dobra, ja będę się zbierał. - wstał - Dziękuję bardzo za gościnę i pyszny obiad
- To my dziękujemy za miłe towarzystwo. - podeszła do niego - Fajnie było cię poznać.
- Ciebie również, zwłaszcza że Michał dużo o tobie mówi i serio nigdy nie był taki szczęśliwy.
Popatrzyła na chłopaka, a on tylko zaprzeczył kiwnięciem głowy.
- Dzięki stary. - przybili sobie sztamę
- Dzięki. - pomachała mu, kiedy wchodził na schody
Chłopak zamknął drzwi i odwrócił się do niej. Znalazł się w błyskawicznym tempie przy niej i zaczął namiętnie całować. Oplotła rękami jego szyję i odwzajemniała namiętność. Przycisnął ją do ściany, a jej nogi oplotły jego pas. Muszą nadrobić ten tydzień rozłąki. Przeniósł ją do sypialni i położył na łóżku nie odrywając warg.
- Michał. - szepnęła między pocałunkami - Nie mogę. Mam okres.
Całował ją dalej, ale już ostrożniej.
- Kocham cię. - szepnął i przyłożył czoło do jej
- Ja ciebie też. - wpatrywała się w niego - Musimy porozmawiać.
- Dobrze. - dał jej buziaka i położył się koło niej
- Ostatni raz wywijasz mi taki numer. Dostajesz ostatnią szansę.
- Okej. - zaśmiał się
- Michał, ja mówię serio. - powiedziała twardo - Ostatni raz.
- Obiecuję, że już cię nie skrzywdzę. Przepraszam Emilka. Przepraszam, że cię obraziłem. Nie wiem jak mogłem tak o tobie powiedzieć. Jest mi cholernie głupio. Ja nie oglądałem tego, było tak jak słyszałaś. Nie wiem dlaczego tak postąpiłem. - czuła jak jego głos się łamie - Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiałem przez ten tydzień. Nie mogłem sobie wybaczyć, że cię straciłem przez moją głupotę. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Misiu. - przytuliła go - Ja też mam swoje za uszami. Nie dałam ci możliwości wytłumaczenia się. Gdyby nie moja duma, nie byłoby tego. A tak chciałam tobie dopiec, a chyba gorzej na tym wyszłam. - westchnęła
- Dobra, skończmy z tym tematem. - podniósł się - Zapomnijmy o tym.
Oglądali różne głupoty na internecie, śmiali się. W końcu wszystko było jak należy.
- Może zabierzesz mnie na jakieś lody?- zapytała
- Lody?  - podniósł brwi - A chcesz?
- Tak.
- No to chodźmy. - wyciągnął do niej rękę
   Chodzili po mieście za rękę,byli naprawdę szczęśliwi. W pewnym momencie stali przed pasami, bo było czerwone światło. Samochody jechały co dawało przyjemny podmuch w ten gorący wieczór. Zrobiło się żółte światło dla samochodów i zaczęły się zatrzymywać. Po prawej stronie zatrzymała się "elka". Zamarła, kiedy zobaczyła instruktora. To Krzysiek. Patrzył na nią. Uśmiechnęła się lekko i przytuliła się do ramienia chłopaka. Kiwnął głową, a ona jakby poczuła totalny spokój. Jednak ciągle wpatrywali się w siebie, jakby ta ich więź nie pozwalała na to, żeby przestali. Tak jakby łączyli się i przekazywali sobie wiadomość. Dziękowała mu i pytała czy dobrze zrobiła. Ogarnęła się po chwili i popatrzyła przed siebie. Pewnie i tak wielu uważa ją za dziwaczkę. Wpatrywać się w kogoś w samochodzie. Usłyszała wewnętrzny głos bądź szczęśliwa i uważaj na siebie.
   Wrócili do jego mieszkania i była już 21. Była lekko zmęczona.
- Będę jechała. - oznajmiła
- A może zostaniesz? - przejechał palcami po jej włosach
- Nie mam ubrań i żadnych podpasek. - puściła mu oczko
- Proszę. - jęknął - Pójdę do sklepu i ci kupię.
- Wszystkie sklepy już są zamknięte. - przytuliła się do niego - Kocham cię. - odsunęła się od niego i podeszła do drzwi
- Uważaj na siebie.
Widziała w jego oczach smutek. Aż jej serce się krajało. Szybko się odwróciła i zbiegała po schodach, żeby nie patrzeć na niego smutnego. Na szczęście samochód był blisko i wślizgnęła się do niego.
Na ulicach był spokój, ale ona była ciągle nieobecna, myślała o chłopaku. Kiedy stała na światłach po jej prawej dostrzegła żabkę. Długo nie myśląc włączyła kierunkowskaz i zmieniła trasę. Szybko zaparkowała i wparowała do sklepu. Kupiła to co potrzebuje i obrała kurs tam skąd przybyła. Nie zdejmowała nogi z gazu, chciała być jak najszybciej.
To miejsce, z którego wyjechała było wolne, więc je zajęła. Zamknęła samochód i podeszła do bramy. Nacisnęła guzik na domofonie i czekała na reakcję. Tak będę szybciej, niż jakby miała szukać kluczy w torebce.
- Słucham. - usłyszała po chwili
- Michał, otwórz. - powiedziała szybko
- To chyba pomyłka.
- No Michał, kurde. - była zniecierpliwiona
Ale uświadomiła sobie, że faktycznie ten głos nie należy do chłopaka.
- Nie zadzwoniłam pod czwórkę, prawda? - zapytała skruszona
- Nie. - zaśmiał się tamten
- Przepraszam bardzo. - czuła zażenowanie
- Nic się nie stało. - usłyszała dźwięk zwolnienia blokady z drzwi
-Dziękuję!
Szybko wspięła się po schodach i stanęła przed drzwiami. Zadzwoniła dzwonkiem i tym razem czekała. Serce jej waliło, jakby miała się z nim spotkać po raz pierwszy. Po dłuższym czasie zamek strzelił i drzwi się otworzyły. Jej oczom ukazał się zmarnowany chłopak. Na jej widok uśmiechnął się delikatnie, a w jego oczach widziała łzy. Podeszła do niego i mocno przytuliła.
- Czy twoja propozycja jest nadal aktualna? - zapytała
- Tak. - zamknął drzwi, a potem ją przytulił
- Pierwsza zajmuję łazienkę. - klepnęła go w tyłek i wyciągała zawartość torebki - Dasz mi jakąś koszulkę i spodenki do spania?
- Weź coś sobie. - pokazał na szafę
- Zapytałam, czy dasz mi. - podeszła do niego i złapała za koszulkę - Proszę.
- Jak taka piękna kobieta mnie prosi, to nie mam wyjścia. - mruknął rozkosznie
Uśmiechnęła się i wspięła się na palce, żeby dać mu buziaka.
- Już ci coś daję. - podszedł do szafy i szukał ubrań
Po chwili wyciągnął jakąś granatową koszulkę i czarne spodenki.
- Proszę śliczna. - wręczył jej
- Dziękuję przystojniaku. Idę się myć.
- Czyli już idziemy spać? - zapytał
- No niektórzy jutro mają na rano do pracy. - puściła mu oczko i poszła do łazienki
     Stała w salonie i przyglądała się ramce ze zdjęciem przywieszonej na ścianie. Widnieje na nim Michał w nomexie. Przybija żółwika z Grześkiem. Ktoś strzelił niezłą fotkę. Jej chłopak jest taki odważny i silny. Przez jej głupotę mogła go stracić. Jak mogła do tego dopuścić? Przecież go kocha. Przypomniała sobie jego wzrok pełen cierpienia. Uruchomiła się jej natura i zaczęła szlochać. Już tak ma. Wystarczy byle drobnostka, a jej chce się płakać.
- Emilka, co się dzieje? - w progu stanął chłopak
Z cieknącymi po policzkach łzami popatrzyła na niego. Po raz pierwszy ktoś przyłapał ją na płakaniu. Tak nigdy nie dopuściła do tego, żeby ktoś zobaczył ją jak płacze, a takich sytuacji jest wiele. Wystarczy coś wzruszającego, albo żeby ktoś podniósł na nią głos i wszystko się zaczyna. Teraz on to widzi.
- Michał, bo ja nie wiem co mam robić. - powiedziała z rozpaczą i jeszcze bardziej płakała
- Ej, ej, ej.- podszedł do niej i ją mocno przytulił - Nie płacz mi tu.
Gładził ją po plecach, a ona płakała mu tors.
- Ciii. Co się dzieje? - mruknął w jej włosy
- Bo to wszystko przeze mnie. Przeze mnie cierpiałeś.Nie zasłużyłam na ciebie.
- Teraz to już gadasz głupoty. - zaśmiał się - Jesteś zmęczona, chodźmy spać.
Ciągle ją tuląc zaciągnął ją do łóżka. Czuł, że się uspokaja. Znalazł się nad nią i wpatrywał w jej mokre oczy.
- Dajesz mi znacznie więcej, niż mógłbym chcieć. - powiedział to i delikatnie pocałował
Położył się koło niej i objął ramieniem. Oboje czuli spokój. W ramionach mieli swoją ukochaną osobę. Czego chcieć więcej?

środa, 15 maja 2019

Rozdział 29

      Jak na razie praca bardzo jej się podoba. Z Karoliną dogadują się, jakby znały się od lat. Trzeci dzień jej pracy, a co z tym idzie ponad tydzień bez rozmowy z Michałem. Jest nadal okropnie, ale idzie się przyzwyczaić. Musi kiedyś się z nim spotkać i postawić sprawę jasno.
Praca dobiegała końca, pisała ostanie zdanie, kiedy przyszła jej wiadomość. Podświetliła wiadomość i zobaczyła, że to od niego. Jakiś link. Z ciekawości włączyła go. Nikogo już nie było, więc mogła robić co chce. Włączyła się piosenka OneRepublic Marchin on z tekstem. Zna dokładnie tą piosenkę, przecież to jej ulubiony zespół. Ale dopiero teraz, analizując słowa, zobaczyła że to jest wiadomość od niego. Opisuje to co teraz czuje. Siedziała i wpatrywała się w telefon. For all of the plans we made. Szybko dokończyła pracę i pozwoliła aby łzy spływały po jej policzkach. Nie chciała jechać do domu, ale nie chciała też być sama. Otarła łzy i zabrała swoje rzeczy. Poszła do budynku jednostki. Wszyscy chłopacy siedzieli w pokoju przed telewizorem. Kojarzy ich z akcji, to pierwsza zmiana.
- Cześć. - powiedziała nieśmiało zatrzymując się w drzwiach
- O cześć! - przywiali się radośnie
- Mogę posiedzieć z wami?
- Jasne! Siadaj. - poklepał fotel koło siebie Piotrek
Uśmiechnęła się delikatnie i zajęła miejsce. Pod ścianą na fotelu siedział rozwalony Krzysiek. Popatrzył na nią i i kiwnął głową w formie przywitania. Zasypywali ją pytaniami jak praca i jak jej się podoba. Przynajmniej zapomniała o wszystkim.
- Chłopak nie zazdrosny, że pracujesz z tyloma chłopami? - rzucił któryś
Oczy jej się zaszkliły i gula uwięzła w gardle.
- Nie wiem. - powiedziała szybko
Czuła chwilowe spojrzenie Krzyśka na sobie. Ale nie popatrzyła na niego. Nie chciała, żadnego kontaktu wzrokowego. Nagle zabrzmiał dźwięk alarmu. Dwa wozy. Wszyscy się zerwali i wybiegli. Zostało ich tylko dwóch. Ona też się poderwała i zbiegła na dwór. Usiadła na ławce przed wejściem i patrzyła na odjeżdżające czerwone wozy. To jest jej odskocznia, kocha to. Kilka sekund i ich nie ma. Siedziała i wpatrywała się w jeden punkt. Dlaczego jak jedno się układa, to drugie całkiem rozpada? Stanął koło niej Krzysiek. Włożył ręce w kieszenie i patrzył się przed siebie. Ciekawe o czym on teraz myśli. Lubi sobie wyobrażać ludzi, co robią w aktualnym momencie. Ale co myślą...
- Odpuść Emila. - odezwał się
Nie wiedziała o co mu chodzi. Popatrzyła na niego, a on dalej patrzył przed siebie.
- Albo wróć do niego, albo zerwij. Tylko odpuść. - popatrzył na nią - Ranisz bardziej siebie niż jego.
- Skąd wiesz? - szepnęła
- Po prostu wiem. - powiedziawszy to zniknął w budynku
Skąd on wie? Michał na pewno mu nie powiedział,bo jakoś za specjalnie się nie kolegują. A może po prostu to widać? A on jako jedyny wie, że są razem. Czy istnieje coś takiego jak anioł stróż w drugiej osobie? Bo ich relacja taka jest. Nie jak siostra z bratem, tylko wyjątkowa. On o niej wie wszystko i się nią opiekuje. Ona natomiast nie wie o nim nic, ale czuje się bardzo bezpiecznie.
      Kolejny dzień, ale już lepszy. Dzięki tej krótkiej rozmowie uporządkowała sobie wszystko i podjęła decyzję. To koniec.
Wie, że ma dostęp do wszystkich danych strażaków, w tym numery telefonów. Jednak nie może w tym grzebać. Karolina wyszła do toalety, więc ma tylko chwilę. Weszła w całą bazę danych i odnalazła jego numer. Szybko wstukała go na swój telefon i wyłączyła bazę. Dziękuję! wysłała krótką wiadomość. Zobaczy czy ta ich więź faktycznie działa. Jeśli tak, będzie wiedział od kogo ta wiadomość.
- Idziesz ze mną na siłkę, prawda? - zapytała Karolina kiedy wróciła
- No nie wiem... - westchnęła
- Daj spokój, chodź. Trzeba korzystać jak można.
- Dobra, dobra. - zaśmiała się
- Lepiej przebrać się tutaj. - oznajmiła - Za minutę widzę cię gotową.
Kiwnęła głową i złapała za swoją torbę. Przebrała się szybko w strój i pozabierała wszystkie rzeczy.
- Fajnie, że w końcu sama nie będę chodziła.  - uśmiechnęła się tamta - Razem zawsze raźniej.
Przyszła jej wiadomość od K : 😎. Czyli wie, że to ona.
W tamtej części budynku jeszcze nigdy nie była. Siłowania nie była jakoś za specjalnie duża, ale miała sporo sprzętu. Weszła  niepewnie, bo byli tam strażacy.
- Ooo a kogo my tu mamy?! - powiedział radośnie Wojtek, kiedy je zobaczył.
- Cześć. - przywitała się i patrzyła na zgromadzonych
Każdy coś robił, tylko jeden leżał z tyłu i wpatrywał się w sufit. Michał. Widać po nim, że cierpi. Przeniósł na nią wzrok na chwilę, a potem znowu na sufit. Sam do tego doprowadziłeś.
- Może pomóc koleżance w ćwiczeniach?- któryś zaproponował
- Nie, dzięki. - uśmiechnęła się
- Ja bym polecał przysiady. - rzucił Wojtek
Nie skomentowała tego i podeszła do bieżni. Nie ma wielkiej ochoty na ćwiczenie, to chociaż trochę pobiega.
Biegała przez 30 minut. Nagle poczuła jakiś ból w brzuchu. Zeskoczyła z bieżni i przyłożyła dłoń w miejsce które ją bolało. Zaraz przeszło.
- Wszystko w porządku? - podeszła do niej Karolina
- Tak. To przez okres.
   Chłopcy co chwile do nich zagadywali, śmiali się.
- Maniek, coś ty taki bez życia? - klepnął go w nogę Bartek
- Życie. - westchnął
- Ej Emilkaaaa. - zaczął Jacek - A twój chłopak nie jest o ciebie zazdrosny? Że tylu przystojnych strażaków koło ciebie się kręci ?
Uśmiechnęła się delikatnie, ale spuściła głowę.
- No tylko nie mów, że nie masz chłopaka. - podszedł do niej i objął ramieniem - Jak taka dziewczyna może być sama?
- Mam, mam. - odsunęła się od niego
- A już myślałem... Ty, ale powiedz szczerze, jest u nas w straży jakiś przystojniak?
Czuła jak rumieńce pojawiają się jej na policzkach. Nigdy nie patrzyła na tych chłopaków w ten sposób i żaden szczególnie nie wpadł jej w oko.
- Jest taki jeden. - puściła mu oczko i poszła ćwiczyć
Przez krótką chwilę wychwyciła spojrzenie Michała. Widziała w nim nadzieję.
Na siłowni zrobił się rumor i gwizdy.
- Obstawiamy. - padł pomysł i każdy dawał swoje typy
Kiedy oni mieli swoje zajęcie, one ćwiczyły. Wiedziała, że może zaufać koleżance.
- Bo wiesz co? Mój chłopak jest tutaj. - szepnęła
- Co? - popatrzyła na nią dużymi oczami - Ale jak to? Kto? - zaczęła rozglądać się po sali - Ten ma żonę, ten też. Ten z czego wiem jest wolny - mamrotała - Ten ma dziewczynę... - zawiesiła się i nagle wyprostowała się - Michał?
Kiwnęła wolną głową. Mimowolnie popatrzyła na niego i koleżanka też. Akurat on na nie patrzył. Chyba domyślił się, że ona wie.
- Ja będę się zbierała. - oznajmiła
Usłyszała znajomy dzwonek telefonu. Michał popatrzył na wyświetlacz.
- Idę po wodę, ktoś chce? - zapytał
Przynajmniej będzie zajęty i go nie spotka. Pożegnała się z resztą i poszły do łazienki. Szybko się zebrały i zbiegły po schodach. Słyszała na końcu korytarzu Okej, cześć. Chyba skończył rozmawiać.
- Emilka, zaczekaj. - zawołał i zaraz poczuła jak łapie jej dłoń
Przestraszona odwróciła się od niego.
- Porozmawiasz w końcu ze mną? Mam tego dosyć. Nie wiem na czym stoimy. - patrzył na nią ostro - Nie udawaj, że jesteś taka twarda.
- To nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę. - powiedziała twardo
- Dobrze, więc przyjdź jutro do mnie. - zbliżył się do niej
Wpatrywała się w niego. Te jego oczy, jego ciało. Wszystko ją przyciągało.
- Okej, ale zrobisz mi pyszny obiad. - uśmiechnęła się szatańsko
- Ohohoho i jeszcze czego! - zaśmiał się
Tęskniła za tym jego śmiechem, za nim całym.
- Dobrze, dobrze.
- Będę u ciebie po pracy. - puściła mu oczko
- Będę czekał. - posłał jej ten cudowny uśmiech, którym obdarzył ją podczas ich pierwszego spotkania
Odwrócił się i zaczął iść.
- Michał! - zawołała go
Odwrócił się i popatrzył na nią ze zdziwieniem. Podeszła do niego i zarzuciła ręce na jego szyję. Objął ją w pasie i świdrową ją swoimi niebieskimi oczami.
Jego oddech na jej włosach. Wspięła się na palce i zrobiła z ust dzióbek. Złączył ich wargi w czułym pocałunku. Jego ciepłe wargi. Oderwali się od siebie i mocno go przytuliła.
- Kocham cię Misiu.

sobota, 11 maja 2019

Rozdział 28

Wczesnym rankiem w środę wyruszyli w podróż po marzenia Roberta. Najpierw busem dostali się do Wrocławia, a potem pociągiem do Warszawy. Siedzieli koło siebie, bez żadnych innych osób. Ciągle nie doszła do siebie i jedyne na co miała ochotę, to spać. Pomyślała, że chyba jeszcze są razem, to chociaż da mu znać, że nie będzie jej w domu, jakby wpadł mu genialny pomysł, żeby przyjechać i ją przepraszać. Jadę do Warszawy. Dodała tą kropkę nienawiści, żeby wiedział. Chociaż to jest facet i może nie zrozumieć. Wiadomość przyszła prawie od razu. Ok
 Byli tam przed 11. Musieli jakoś dostać się do hotelu i tu była zabawa. Postanowili, że nie będą używać internetu. Szukali po przystankach ulicy, na której muszą wysiąść, ale niczego nie mogli znaleźć. Pytali ludzi, jak najlepiej się dostać. Na szczęście trafiali na same miłe osoby i bez problemu dotarli do celu. Tam nie zagościli długo, bo wybrali się na zwiedzanie. Pogoda była piękna i aż się chciało chodzić. Jak zwykle dużo się śmiali. Dzięki niemu mogła się odciąć od aktualnej sytuacji i być szczęśliwą. Kiedy spacerowali po łazienkach królewskich przysiedli na ławce. Cisza, ptaki śpiewają. 
- Jesteście z Michałem jeszcze razem? - przerwał ciszę 
Czuła jak zbierają jej się łzy. Spuściła głowę i wpatrywała się w swoje buty.
- Chyba tak. - westchnęła
- Chyba?
- To dość skomplikowane. 
- Skomplikowane? Emilka, z kimś się jest albo nie. - zaśmiał się - Pokłóciliście się?
- Nie do końca. Powiedział o kilka słów za dużo. - pociągnęła nosem - Obraził mnie. Nie chcę o tym rozmawiać. 
- Dobrze. - przytulił ją - Polubiłem go, naprawdę. 
      Kolejny dzień zaczął się nerwowo. Robert mocno stresował się egzaminami. Rozmawiała z nim na różne tematy, ale widziała, że mimo to ciągle o tym myśli. Od tego zależy jego przyszłość. Dotarli na miejsce i udali się do rejestracji. Nie chciał, żeby weszła na salę i obserwowała jego start. Obiecała, że zaczeka na niego na zewnątrz. No ale wiadomo, że nie przyjechała nie widzieć jego starań. Pokręciła się trochę po uczelni, poznała kilku studentów, porobiła z nimi zdjęcia. Wprowadzili ją na salę, na balkon, gdzie wszystko widziała. Akurat szykował się do podciągania. Wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać. Denerwowała się. Wiedziała, że bardzo mu zależy. Poświęcił tyle, sam się przygotowywał z pomocą jakiegoś z państwówki i teraz walczy. Wiedziała, że jest dobry, ale po tym jak podciągnął się 25-ty raz i nie wyglądał na zmęczonego i bez większych problemów wykonywał kolejne powtórzenia, opuściły ją jakiekolwiek wątpliwości. Da radę. Skończył na 36. Z chęcią by krzyczała i piszczała z radości, ale nie może zdradzić, że tu jest. Jako następne miał beep-test. Na 12 poziomów skończył na 12. Był najlepszy. Była mega dumna. Wiedziała, że koperta pójdzie mu bardzo dobrze. I nie myliła się. Mimo, że egzaminy trwają trzy dni, a to jest drugi, to wiedziała że się dostanie. Szybko musiała wydostać się na dwór i czekała tam na niego. Wyszedł po kilkunastu minutach. Nie miał zadowolonej miny. 
- I jak ? - zapytała
- Mogło być lepiej. - westchnął - Dzisiaj już koniec. Byłem drugi.
- No to super! - przytuliła się do niego - Dostaniesz się na 100% ! Jestem z ciebie dumna. 
- Biorąc pod uwagę wczorajsze wyniki, nadal jestem drugi. - uśmiechnął się 
- Mój zdolny braciszek. - potarmosiła jego policzek 
    Powrót do domu nie był najlepszy. Wszystko wróciło. Dzwonił do niej i pisał, ale nadal nie ma ochoty z nim rozmawiać. Ciągle ma przed oczami jak swobodnie mówi o niej, że jest do niczego i jej nie wystarcza. Pojechała do swojej przyjaciółki, której wszystko powiedziała. Tomek też tam był. Po raz pierwszy w życiu ją przytulił, tak mocno. Tak jak starszy brat, poczuła się bezpiecznie. Weekend minął depresyjnie. Nie miała ochoty na nic. Dodatkowo stresowała się nową pracą. 
Przyszedł ten dzień. Wcisnęła na śniadanie tylko jogurt. Pojechała wcześniej, bo nie chciała się spóźnić już pierwszego dnia. Zaparkowała za budynkami i pełna obaw weszła do budynku. Tam do jej przyszłego biura, gdzie rozbierała się jej koleżanka.
- Hej. - przywitała się
- Hej. - uśmiechnęła się tamta - Tu są twoje rzeczy. - pokazała na szafkę 
- Okej.
Podeszła i otworzyła ją. Zobaczyła mundur. Przejechała po nim dłonią i uśmiechnęła się. Marzenia się spełniają. Zaczęła się przebierać.
- Komendant chce cię przedstawić chłopakom, więc jak się przebierzesz, to idź na plac. Jest akurat oddanie zmiany, więc poznasz chłopaków z 1 i 2 zmiany.
Popatrzyła na nią dużymi oczami. Nie jest na to gotowa. A poza tym on tam będzie. 
- No nie bój się. -zaśmiała się - Chłopcy są mili. A jak zobaczą taką laskę, to już w ogóle. 
- Taa. - zaśmiała się i założyła czapkę z daszkiem - Trzymaj kciuki. 
Przed wejściem na plac wzięła głęboki oddech. Czas go zobaczyć. Zmierzała w kierunku chłopaków, którzy stali w szeregu. Komendant ją zobaczył i uśmiechnął się.
- Panowie, od dzisiaj mamy nową pracownicę w sekcji kontrolno-rozpoznawczej. - pokazał na nią, a ona przystanęła przy szefie i szeroko się uśmiechnęła - Bądźcie mili dla Emilki. 
Usłyszała poruszenie i gwizdy. Posyłała im uśmiech, ale szukała tylko jednego. Stał w drugim rzędzie. Patrzył na nią smutny. Szybko przeniosła wzrok na kogoś innego. Padło na tego Krzyśka, co kiedyś był z nim na akcji i przedstawił ich sobie. Uśmiechnął się lekko. Znowu poczuła tą jakąś więź między nimi.
W pracy Karolina bardzo jej pomagała. Mówiła co i jak, wszystko tłumaczyła. Dostała już nawet coś do opracowania. Tak właśnie sobie wyobrażała swoją pracę. 
- Masz chłopaka? - zapytała tamta, kiedy już zdążyły się zakolegować 
- Mam, ale chyba już nie długo. - odparła 
- Oh przepraszam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się - On mógł uważać na słowa.
   Zabrała ją do drugiego budynku, żeby pokazać jej gdzie jest kuchnia. Dokładnie zna ten budynek, bo tu miała kurs. Kiedy były w kuchni on też tam był. 
- Cześć Maniek. - przywitała się radośnie Karolina - Coś taki smutny?
- Cześć. - odparł - Życie. 
- Jak zwykle rozmowny. - westchnęła tamta
Popatrzył na nią, W odpowiedzi posłała mu spojrzenie pełne żalu. Dobrze, że koleżanka stała tyłem do niej i nie widziała całej sytuacji. Wyczytała z jego oczu przepraszam. Nie da się zapomnieć takich słów od chłopaka. Nie wie czy jest w stanie mu wybaczyć, to strasznie boli. Nie może sobie pozwolić na takie traktowanie. Prędzej czy później musi z nim porozmawiać, bo zrywanie bez sms'a jest takie niedojrzałe. Ale nie teraz, nie jak jest w pracy. Odwróciła od niego wzrok i patrzyła co pokazuje jej Karolina. Ma go gdzieś. 

Rozdział 27

   Czuła jak ciepłe wargi chłopaka przywierają do jej skroni. Chyba idzie już do pracy.
- Michał. - szepnęła i wyciągnęła rękę
- Tak? - podszedł do niej
Przytuliła go delikatnie.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze. - dał jej buziaka w policzek
Tuliła go jakby już nigdy nie miała go przytulić. Odsunęła się od niego i opadła na łóżko.
- Klucze masz na szafce, zatrzymaj je. Pa.
- Pa. - burknęła i próbowała zasnąć
Co by zrobiła, gdyby go straciła? Wie, że jest bardzo dobry w tym co robi, ale zawsze może coś się stać, czego człowiek nie przewidzi. Z ogniem nie ma żartów. Nie wyobraża sobie życia bez niego. Ale nie może teraz o tym myśleć, bo już w ogóle nie zaśnie. A może już pora wstać? Odszukała ręką telefonu na szafce i podświetliła ekran. 7.30. Aż takim porannym ptaszkiem nie jest. Przykryła się kołdrą i powoli przenosiła się do krainy snów.
Po dziesiątej była już w domu. Nikogo nie było. Rodzice w pracy, a Robert na studiach pisze egzamin z fizyki. Ma nadzieję, że zda bez problemu. Ma w końcu czas dla siebie, więc postanowiła go wykorzystać w swojej ulubionej formie, czyli poczyta książkę. Wyciągnęła jedną z półki i wygodnie rozłożyła się na łóżku. Cisza, spokój, tak można czytać.
Domownicy zaczęli wracać do domu. Na obiad przyjechał również Andrzej z córeczką, bo Agata miała jakieś babskie wyjście. Dawno nie bawiła się z Weroniczką, a to takie wspaniałe dziecko. Otrzymuje od niej tyle miłości. Młody pojechał z kolegą na zakupy. Kiedy jedli spokojnie obiad rozległ się dźwięk syreny. Zerwała się szybko i już była w przedpokoju. Buty na nogi, łapie klucze i biegiem do remizy. Słyszała jak mama mówi do Andrzeja, żeby biegł. Była pierwsza przy remizie. Otworzyła szybko bramę i poleciała otworzyć szatnię. Zaraz przybiegł jej brat i poszedł się zgłosić. Dobrze, że on jest dowódcą. Jest spokojny i to z nim lubi najbardziej jeździć. Przy nim czuje się najlepiej i najbezpieczniej. Zaczęła się przebierać a do remizy wpadali kolejni strażacy.
- Pożar traw. - usłyszała
A to luzik, pomyślała. Nie trzeba się aż tak spinać jak do pożaru, gdzie jest zagrożone ludzkie życie. Było ich czworo. Spokojnie zamknęła drzwi i wskoczyła do wozu. Tam założyła kominiarkę, a nomexu nie zapinała, bo było cholernie gorąco. Zaraz byli na miejscu. Paliło się w kilku miejscach.
- Ja z Markiem rozciągniemy tu natarcie, a ty weź tłumice i idź tam na górę. - wskazał palcem brat
Kiwnęła głową i wdrapała się na dach po tłumicę. Niestety oni byli już zajęci rozwijaniem i musiała ją zrzucić na ziemię. Sama zeszła i na odchodne wrzuciła kurtkę do wozu. Będzie gasić w koszulce, bo nie da się wytrzymać w takim upale, a jej zdrowie jest ważniejsze. Słyszała jak sygnały państwówki zbliżają się do nich. Ona zaczęła gasić ogień. W niektórych miejscach był naprawdę wysoki. Paliła się spora powierzchnia górki. Nie widziała swoich, ani tego placu gdzie działają, bo była za skarpą. Nuciła sobie piosenki i spokojnie uderzała tłumicą o ziemię. Kątem oka dostrzegła, że zbliża się do niej jakaś postać w czerwonym hełmie. Tej sylwetki nigdzie nie pomyli. Przystanęła i zadowolona wpatrywała się w niego.
- Cześć. - powiedział kilka metrów przed nią
- Cześć. - uśmiechnęła się szeroko
- Jak sytuacja?
- Jak widzisz. - wskazała ręką - Jak służba?
- Dobrze, spokojnie. - stanął niej bardzo blisko. - A u ciebie co tam?
- Dobrze. - chwyciła go za koszulkę - A może pójdziemy jutro do kina, na ten film, co ci mówiłam?
- O której? - westchnął
- No nie wiem, o której grają. - wzruszyła ramionami - Masz telefon?
Kiwnął głową i po chwili podał jej. Coś tam jej opowiadał, ale była bardziej zajęta poszukiwaniem. Włączyła przeglądarkę internetową i już chciała otworzyć nową kartę, kiedy załadowała jej się zawartość starej. Jakaś strona z filmami dla dorosłych, a film jest ustawiony na połowie. Nie mogła uwierzyć w to. Otworzyła resztę kart i na dwóch innych byłą podobna zawartość.
- Co to jest? - wkurzona dała mu telefon przed twarz - Co to do cholery jest?
Przyglądał się chwilę, po czym lekko się uśmiechnął.
- No wiesz kochanie, faceci mają swoje potrzeby. - mruknął
- Serio? Serio? - warczała na niego - To ja ci już nie wystarczam?
- Tego nie powiedziałem.
- Jak to nie? - do oczu napływały jej łzy - Oglądasz jakieś inne gołe baby jak to robią i  w dodatku zaspokajasz swoje potrzeby!
- Kochanie, przynajmniej można popatrzeć na coś porządnego.
Nóż w serce. Potworny ból.
- Przepraszam, że nie jestem jak te panie. Przepraszam, że nie jestem kurwą! Ja naprawdę się staram, ale widzę, że wszystko na nic. Mam taką ochotę przywalić ci liścia w ten głupi ryj. Ale wiesz co? Jak się jest w związku, to pewnych rzeczy się nie robi i nie mówi. - łzy ciekły jej po policzkach - Ale ja nie wiem, czy my możemy mówić o jakimkolwiek związku.
Widziała jak jego oczy gasnął. Chyba tego się nie spodziewał. Wyciągnęła w jego stronę telefon, ale zanim go złapał wypuściła go. Spadł w miejsce, gdzie akurat był jeszcze żar. Nie obchodziło ją to. Wyminęła go i szybko szła do swoich. Wycierała łzy ręką, żeby nikt ich nie widział. Przystanęła przy wozie i głęboko oddychała. Jak on mógł jej to zrobić? Jeszcze mówił to tak spokojnie. Obraził ją i to bardzo. Jak tak można mówić od dziewczyny? Przecież niby wszystko było dobrze.
- Co jest? - poczuła na plecach rękę
Przestraszyła się i odsunęła się szybko. Zobaczyła brata. Mina mu zrzedła, kiedy zobaczył jej twarz.
- Płaczesz? - zapytał
- Nie, nie. Dym mi właśnie powłaził i teraz mnie szczypią. Przyszłam po wodę, żeby je przemyć i trochę się napić, bo sporo się nawdychałam.
- Siadaj, ja ci podam.
Przyklapnęła na podeście i zamknęła oczy. Dlaczego? Dlaczego jej to zrobił?
- Masz. - przyszedł z wodą - Odpoczywaj.
Wzięła łyka i popatrzyła tam gdzie przed chwilą działała. Michał szedł w ich stronę.
- Idę pomóc Markowi. - zerwała się gwałtownie i podążała do kolegi

Andrzej popatrzył tam, gdzie ona patrzyła. Szedł Michał. Coś mu nie pasowało to na dym. Musiało coś między nimi się wydarzyć. Popatrzył na jej chłopaka i był jakiś nieobecny. Ich spojrzenia się spotkały i tamten jakby się przestraszył. Czyli on coś jej zrobił. Posłał mu zabójcze spojrzenie i odwrócił się na pięcie. Nie ma zamiaru z nim rozmawiać, ani się witać. Zranił jego siostrę! Zdenerwowany szedł do swoich ludzi.

Wracali do remizy, a jej się strasznie chciało płakać. Straciła wszystko. Ale nie może rozkleić się tutaj przy chłopakach. Niestety czeka ich jeszcze tankowanie, więc nie może szybko zniknąć. Starała się wyglądać normalnie i pomagała im. Próbowała słuchać o czym rozmawiają i myśleć o ty, a nie o Michale. Ale było ciężko.
Weszła do domu i szybko zdjęła buty. Prosto udała się do pokoju. Przeszła koło rodziców pytających o akcję bez słowa. Zamknęła drzwi od swojego pokoju i od razu zaczęła płakać. Oparła się plecami o szafę i zjechała na podłogę. Dlaczego jej to zrobił? Nie spodziewała się po nim czegoś takiego.
Bolała, ją głowa chociaż nie płacze już od dłuższego czasu. Szkoda łez na niego. Popatrzyła do lusterka i wygląda w miarę normalnie. Trzeba iść do reszty. Kiedy wchodziła wszystkie oczy zwróciły się ku niej. Najbardziej przypatrywał jej się Robert. Ona szeroko się uśmiechnęła.
- Mamy co oblewać. - oznajmiła
Wszyscy wpatrywali się jej w zdziwieniu.
- Dostałam pracę!
- To świetnie! - zadowoliła się mama
- A gdzie?
- W państwówce, w korpusie kontrolno-rozpoznawczym.
- Siostra! - podbiegł do niej Robert i zaczął nią obracać w powietrzu - Jesteś niemożliwa.
- Nie wiedziałam, że szukasz pracy.
- Nikt nie wiedział. - westchnęła
- To będziesz miała Michała na oku. - zaśmiała się
Spuściła wzrok i próbowała się nie rozkleić. Widziała kątem oka, jak Andrzej kiwa głową do mamy, że ma nie drążyć tematu.
- Jutro jadę do Warszawy na sprawnościówkę. - szybko oznajmił Robert - Zawiezie mnie ktoś na busa?
- No okej. - tato zgodził się bez problemu
- Mogę pojechać z tobą? - zapytała
- Jasne! - ożywił się - Tylko jadę na 2 dni.
- To dobrze. - uśmiechnęła się
      Leżała i wpatrywała się w sufit. Miała przed oczami wszystkie ich wspólne chwile. Jaka szczęśliwa wtedy była. Dalej nie rozumie, jak mógł to zrobić. To do niego nie podobne. Usłyszała, że przyszedł jej sms. Od akcji nie sprawdzała telefonu. A jak Ania czegoś potrzebowała? Wzięła smartphona. 3 połączenia od Michała i 2 smsy również od niego. Wyświetliła je. Emilka, bardzo cię przepraszam. Chciałem się z tobą podroczyć, ale przesadziłem. Przepraszam cię. Bardzo.
To był pierwszy. A drugi, który przyszedł przed chwilą. Kochanie, proszę daj mi szansę. Przepraszam cię bardzo. Czuję się okropnie. Proszę zadzwoń. Przepraszam. Kocham cię.
Jak on jeszcze może do niej pisać? Wyciszyła dźwięki i odłożyła telefon. Nie ma zamiaru z nim rozmawiać. Sam jest sobie winien. Czyli rano jej podświadomość zadziała dobrze. Tuliła go ostatni raz.

sobota, 4 maja 2019

Rozdział 26

       Obudził ją dzwonek telefonu. Zdezorientowana zerwała się i szybko sięgnęła po urządzenie. Kto może wydzwaniać do niej po 8 rano? Numer nieznany. Odchrząknęła i przeciągnęła zieloną słuchawkę.
- Hallo? - próbowała mówić w miarę normalnie i nie dać po sobie poznać, że dopiero wstała
- Dzień dobry. Z tej strony Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej. Czy mam przyjemność z panią Emilią? - usłyszała przyjazny, kobiecy głos
- Tak. - odpowiedziała niepewnie
- Pragniemy zaprosić panią na rozmowę kwalifikacyjną. Czy byłaby możliwość, żeby pojawiła się pani jeszcze dzisiaj?
- Oczywiście. - czuła jak radość w niej narasta - O której godzinie?
- Najlepiej tak między 13 a 15. Pasuje pani?
- Tak. - powiedziała stanowczo
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia. - czuła w jej głosie prawdziwe zadowolenie
- Do zobaczenia.
Odłożyła telefon i wpatrywała się w ścianę.Właśnie się dowiedziała, że jest jedną z dwóch wybranych osób na to stanowisko. Jej marzenie jest tak blisko! Zaczęła wymachiwać rękami i piszczeć. W końcu coś jej się udało. Musi dobrze wypaść na rozmowie. Pokazać, że jest kompetentną osobą. Dzień zaczął się tak pięknie. Położyła się i przymknęła oczy. Wyobrażała sobie jak siedzi tam w biurze i ocenia różne ryzyka. Zgłaszają się do niej ludzie po porady i pomoc. Będzie też blisko strażaków, bo to przecież to samo miejsce. Widzi jak z Michałem siedzą razem przytuleni, oboje w pracy. Ale najpierw trzeba dostać tą pracę. Wiedziała, że z tych emocji już nie zaśnie. Weszła na internet i przeglądała różne media społecznościowe. Nic ciekawego się nie działo. Hej ślicznotko <3 wyskoczył jej dymek wiadomości. Uśmiechnęła się do siebie i nacisnęła na niego.
- Cześć przystojniaku! :* - wysłała
Przeczytał od razu i wyskoczyły jej kropeczki, że coś pisze.
- Czemu już nie śpisz?
- Bo jakoś nie mogę. Chyba za dużo o kimś myślę...
Nie podoba jej się to, że nie mówi mu prawdy, ale nie może się zdradzić na samej końcówce.
- Biedna :(
- A pan co? Wybiera się gdzieś?
- Na trening!
- Myślałam, że do mnie... :/
- Po ciebie mogę przyjechać po <3
- A dlaczego nie przed?
- A chcesz?
- Chciałabym, ale mam kilka spraw do załatwienia!
- To przyjedziesz do mnie?
- A mam?
- Byłoby wspaniale <3
- To wpadnę ;)
- Super! Ja będę w domu dopiero gdzieś koło 14, bo zamierzam dłużej potrenować z Pimpkiem, a potem muszę pojechać do Wrocławia kupić trochę rzeczy dla niego. Potrzebujesz coś?
- Nie dziękuję :D To przyjadę gdzieś tak po 15, ok?
- Ok. Zostaniesz na noc ?
- Misiek...
- Proszę
- Zobaczymy. Co robisz?
- Leżę, a ty?
- No to leżymy razem :3
          Szła w swojej czarnej, ołówkowej spódnicy i białej koszuli przez plac przed komendą. Cała zestresowana, bo teraz wszystko zależy od niej. Cieszyła się, że żadnego strażaka nie ma na zewnątrz. Weszła do komendy i schodami szybko wdrapała się na pierwsze piętro. Przeszła kawałek i niepewnie zapukała w drzwi po prawej. Po usłyszeniu proszę wzięła głęboki oddech i weszła. Zastała tam kobietę, która odbierała od niej papiery kilka tygodni temu. Koło niej stał mężczyzna i czytał jakieś papiery.
- Dzień dobry. Ja na rozmowę kwalifikacyjną. - udało jej się wydusić
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się tamta
- A, dzień dobry. Pani Emilia, tak? - odłożył papiery i podszedł do niej
- Tak.
- Ja jestem komendantem, miło mi. - podał jej rękę, a ona ją uścisnęła - Proszę usiąść.- wskazał na krzesło
Posłusznie zajęła miejsce i czekała na to co nastąpi.
- Widzę, że jest pani świeżo upieczonym magistrem i to na 5. Do tego ma pani uprawnienia do kontroli systemów przeciwpożarowych. Jest pani w OSP. Ma pani wysokie kompetencje. Dlaczego pani chce tu pracować.
Starała się ciągle uśmiechać, mimo ogromnego stresu.
- Zawsze zazdrościłam osobom, które spełniają swoje marzenia i robią to, co kochają. Nigdy nie sądziłam, że ja mogę mieć taką okazję. Przytrafiła się, więc próbuję. Lubię zajmować się wszystkim, co jest związane z pożarnictwem. Jest to taką moją odskocznią od rzeczywistości. Szybko się uczę i chętnie podejmuję nowe wyzwania. Sama lubię podnosić swoją wiedzę, żeby być lepszą, a także sprawność fizyczną, bo sprawny strażak, to dobry strażak. Ale chyba nie mówię na temat. - zarumieniła się
- Pani Emilio. Nie będę owijał w bawełnę. - popatrzył na nią ostro
Czyli zawaliła. Po co gadała takie bzdury  zamiast zmyślić, że to ciekawa praca, bla, bla, bla.
- Była pani jedyną odpowiednią kandydatką i to pani była faworytką od początku. Teraz po tej rozmowie... Od kiedy może pani zacząć?
Siedziała osłupiała i wpatrywała się w uśmiechniętego mężczyznę. Czy dobrze usłyszała? Dostała pracę? Popatrzyła na kobietę, a ona wystawiła zęby i pokazała kciuki.
- Od zaraz! - uśmiechnęła się szeroko - Nie wierzę! Bardzo dziękuję!
- Takich osób nam tu trzeba, młode, ambitne, pełne energii, takie wesołe. To zacznie pani od poniedziałku. Potrzebujemy trochę czasu, żeby załatwić wszystkie formalności. Będzie pani. - tu się zatrzymał - Czy mógłbym zwracać się po imieniu?
- Oczywiście!
- Emilko, będziesz pracowała z Karoliną. - pokazał na dziewczynę - Świetnie się dogadacie. Będziesz musiała podać twoje wymiary, żebyśmy mogli zamówić ci mundur, itd. W pracy możesz być ubrana w galówkę czy ubranie kds. Bo oczywiście będziesz tu na zasadach psp, czyli dostaniesz normalnie stopień, będziesz strażakiem.
- Słucham? - patrzyła dużymi oczami
- No tak.
- Chyba jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!
- Już cię lubię. - puścił jej oczko - To na dzisiaj chyba tyle. Ja muszę iść, Karolina jeszcze ci trochę poopowiada i widzimy się w poniedziałek. - wstał i uścisnął jej rękę - Witamy w szeregach.
Zostały same.
- To tak oficjalnie, Karolina. - podała jej rękę
- Emilka. - uścisnęła ją
- Pracę teoretycznie zaczynamy od 7.30, ale i tak wszyscy przychodzą 7.45. - zaśmiała się - Nic się nie przejmuj, pomogę ci się tu odnaleźć, nikt nie będzie na ciebie naciskał. Wszyscy są tu bardzo mili dla siebie, chłopcy również. Możesz korzystać ze wszystkiego co należy do jednostki. Ja tu chodzę na siłownię, chętnie cię zabiorę ze sobą, nie będę sama. Kuchnia jest też w tamtym budynku.-pokazała za oknem- Chłopcy zazwyczaj się dzielą. Twoje biurko jest tutaj. - podeszła do wielkiego blatu - Podeślę Ci zaraz tabelki z rozmiarami i napiszesz mi które. Najlepiej jakbyś odpisała jeszcze dzisiaj, to zamówię je w domu.
- Chyba że mogę teraz ci podać.
- Super!
       Podekscytowana zmierzała do kawiarni, gdzie miała spotkać się z Anią. Nadal nie wierzy w to, co się stało. Będzie strażakiem psp! Zobaczyła swoją przyjaciółkę przy stoliku w kącie. Uśmiechnięta do niej podeszła.
- Hej. - przywitała się radośnie
- Hej! - tamta wstała i przytuliła ją - Jak dawno cię nie widziałam! Aleś ty opalona i mizerna. A coś taka odwalona? - zmierzyła ją od góry do dołu
- A, byłam na rozmowie o pracę. - usiadła podekscytowana
- Nic nie mówiłaś, że jakiejś szukasz. I jak?
- Dostałam ją!
- No to super! Musimy to oblać. A mogę wiedzieć jaka praca?
- W psp, w sekcji kontrolno-rozpoznawczej. - była z siebie mega dumna
Tamta siedziała z otwartymi ustami i wpatrywała się w nią dużymi oczami.
- Jaja sobie robisz? - wydusiła po chwili
- Nie.
- Jak się cieszę! Dlaczego nic mi  nie powiedziałaś?
- Nikt o tym nie wiedział. Jesteś pierwszą osobą.
- Jaki zaszczyt. Będziesz miała Michała na oku. - poruszała brwiami
Jak zwykle bawiły się dobrze. Kocha spędzać czas z Anią. Zawsze znajdą wspólny temat i gadają jak najęte. Zazwyczaj też in odwala i mają szalone pomysły. Opowiadała też jak było we Włoszech. Zobaczyła na zegarku, że dochodzi 16 i sms'a od chłopaka. Zmiana planów? Szybko wzięła się za odpisywanie. Przepraszam Misiek, zagadałam się z Anią. Zaraz u Ciebie będę :* Jeśli oczywiście propozycja nadal aktualna :P Pędziła do swojego samochodu, żeby przedostać się do ukochanego. Niestety o tej godzinie miasto jest zakorkowane,bo wszyscy wracają z pracy i droga do niego trochę zajęła. Zadowolona podeszła pod bramę jego bloku i nacisnęła guzik na domofonie z numerem 4. Po chwili usłyszała zwolnienie blokady z drzwi i pociągnęła je. Szybko wbiegła po schodach, chociaż spódnica krępowała jej ruchy. Nie mogła się doczekać, aż zmieni ją na swoje kochane dresiki, które leżą spokojnie w reklamówce zawieszonej na jej ręce. Zadzwoniła dzwonkiem do jego drzwi i nie czekając na odpowiedź weszła do mieszkania.
- Hej Misiek. - krzyknęła ściągając buty
- Hej. - usłyszała z salonu, gdzie od razu się udała
Chłopak siedział przed telewizorem i grał na konsoli. Podeszła do niego i wgramoliła się na jego kolana. Objął ją, ale nadal trzymał w obu dłoniach pada i obserwował co się dzieje na boisku fify. Objęła jego szyję i namiętnie pocałowała. Szybko odwzajemnił pocałunek i oderwał się od niej, żeby dalej kontynuować grę.
- Czekaj kochanie. - mruknął i napierdzielał w guziczki pada
Westchnęła głośno i zeszła z niego.
- A coś ty taka odwalona? - przeniósł na nią wzrok
- Nie ważne. - mruknęła i zabrała swoje rzeczy na przebranie.
Poszła do łazienki, żeby nie czuć się skrępowana przy nim. Poczuła taką ulgę ściągając ten "elegancki" strój. Dobrze, że w pracy będzie mogła chodzić w kds. Przebrana poszła do salonu i położyła się na kanapie. Ten dalej gra.
- Mogę przesłać sobie z twojego telefonu zdjęcia? - zapytała
- Możesz.
Wzięła jego telefon i przeglądała zdjęcia. Nie było ich wiele, ale zawsze coś. Zaznaczyła je i przesyłała do siebie. Nie mogło się obyć bez pozostawienia bez śladów jego telefonu. Włączyła aparat i walnęła kilka selfiaków. Kiedy przeglądała jakieś jego stare zdjęcia przyszła mu wiadomość na whatsupie. Cała zawartość wyświetliła jej się w okienku. Hej! Co tam u Ciebie? :D od Wiktoria
- Kim jest Wiktoria? - zapytała lekko wkurzona
- Co? - zapytał zdezorientowany
- Kim jest Wiktoria, która pisze do ciebie? - usiadła i wpatrywała się w niego
- Aaaa. Jeździ konno tam gdzie ja. Czasami pomagam jej w treningach.
- Aha, fajnie. I czasami sobie popiszecie. - skrzyżowała ręce na piersi
- Tak.
- No to gratuluję.
- Młoda, ona ma 19 lat. - zaśmiał się
- Co nie zmienia faktu, że jestem o Ciebie zazdrosna. - powiedziała ostro - Fajna taka młoda.
Wstała i zdenerwowana poszła do kuchni. Nie chce powiedzieć za dużo, nie chce się kłócić. Chyba zazdrość to normalna rzecz.
- Maruda. - przyszedł do niej i przytulił od tyłu, kiedy nalewała wody do garnka - Co tam u ciebie?
- Dobrze. - mruknęła i zakręciła wodę
- Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. A Wiktoria jest tylko koleżanką. Jest bardzo miła i jak napisze, no to odpiszę. Ona traktuje mnie jak starszego brata.
Postawiła garnek na płycie, włączyła i odwróciła się od niego. Objęła go w pasie i wtuliła się w niego.
- Kocham cię. - szepnęła
- Ja ciebie też. - przytulił ją mocno - Przepraszam, że nie zrobiłem nic do jedzenia, ale myślałem, że będziesz szybciej i zrobimy coś razem.
- Nic się nie stało. Masz piersi?
- Ja raczej nie. Ale ty za to... - uśmiechnął się szeroko i wsunął rękę pod jej koszulkę.
- Michał! - zaśmiała się i zatrzymała go - Ale ty głupi jesteś. Masz tego kurczaka, czy nie?
- No coś tam chyba mam. - podszedł do zamrażarki i wyciągnął mięso
- Super. Ryż z kurczakiem może być?
- Jasne.
- Robimy sobie maratonik filmowy?
- Czemu nie.
       Obejrzeli dwa filmy Marvela, a jak wiadomo filmy te trwają co najmniej 2 godziny. Jak skończyli było trochę po 22.
- Idziemy spać, rano do pracy. - klepnął ją w nogę
- Yhym.  - mruknęła zaspana
Była kompletnie wyczerpana. Szybko się umyła i położyła się w łóżku. Było jej cieplutko i wygodnie. Przymknęła oczy i czuła jak jej umysł odpływa. Poczuła jak chłopak kładzie się koło niej i przytula do niej.
- Dobranoc. - szepnął
- Branoc. - mruknęła na granicy świadomości.
       Przebudziła się w nocy. Była okropnie napalona na chłopaka. Nie wie dlaczego, ale aż ją paliła skóra, tam gdzie się stykali.
- Michał. - szturchnęła go, ale bez żadnej reakcji - Michał.
- Co? - burknął
- Mam na ciebie ochotę. - przejechała dłonią po jego brzuchu
- Co?
- Misiu, no.
Westchnął głośno i odwrócił się do niej plecami. Po chwili zobaczyła podświetlony ekran jego telefonu.
- Emilka, jest 3 w nocy. Mam rano do pracy.
- Dobrze. - szepnęła i dalej jeździła dłonią po jego brzuchu zbliżając się do bokserek - Miałam nadzieję na jakiś szybki numerek.
Wstał gwałtownie i zsunął się z łóżka. Minęła chwila zanim przystosowała wzrok do ciemności i zobaczyła jego sylwetkę przy szafce. Usłyszała jakiś szelest i po chwili był nad nią. Wtopił swoje wargi w jej i delikatnie zsunął jej majtki do kolan. Poczuła jego chłodne palce, co wywołało ciarki. Delikatnie się spięła i wygięła w jego stronę. Czuła go na wnętrzu uda. Nie mogła się doczekać, aż go poczuje. Ale ciągle nie trafiał.
- Kurwa. - warknął
Ona zaczęła chichotać. Nagle z jej gardła wydobył się jęk, bo poczuła w sobie jego palce. Ścisnęła z całej siły kołdrę i oddała się rozkoszy. Jeszcze nigdy tak się nie czuła. Nie wiedziała co się z nią dzieje.
- Michał. - jęknęła i mocno objęła jego szyję
Poczuła, że wszedł w nią. Wbiła palce w jego plecy. Słyszała jego delikatne jęki. Nigdy nie miała jeszcze takiego doznania.
Po wszystkim szybko wyślizgnęła się do łazienki. Stała nad umywalką i oddychała ciężko, dochodząc do siebie. Przyłożyła dłoń do swojego rozpalonego policzka. Przemyła twarz wodą i wróciła do łóżka.
- Coś ty ze mną zrobił. - zapytała przytulając go
- Chciałaś, masz. - szepnął i przytulił ją - A teraz pozwól, że pójdę spać.
- Kochanie dziękuję ci. I przepraszam.
- Też ci dziękuję. Jeszcze nigdy tak się nie czułem. - pocałował ją w czoło

środa, 1 maja 2019

Rozdział 25

       Dobrze, że kanapa jest w miarę duża i wygodna. Wyspała się , wstała dopiero po 10. Chwilę poleżała i wygrzebała się z pod koca. Zdziwiło ją, że tak szybko zasnęła. Nie myślała o Michale, nie zadręczała się tym. Po cichu podeszła do drzwi sypialni. Chłopak spał w najlepsze. Uśmiechnęła się na jego widok i udała się do łazienki. Tam szybko załatwiła poranne sprawy i udała się do kuchni. Zobaczyła co ma w lodówce i na co może sobie pozwolić. Trochę tego jest, ale jak zwykle nie wie na co ma ochotę. W takiej sytuacji zawsze robi to samo czyli jajecznicę. Wyciągnęła jaja, mleko i położyła wszystko na blacie. Poszperała w szafce za jakimś garnuszkiem. Robiła to najciszej jak tylko może. Nie chce obudzić ukochanego. Przy okazji znalazła patelnię i postawiła ją na płytę. Do garnuszka wbiła jajka i dodała wszystkie dodatki. Rozbiła to energicznie widelcem i wylała na rozgrzaną patelnię. Chwilę oczekiwania i śniadanie gotowe.
Po śniadaniu rozłożyła się na kanapie i zastanawiała się co może robić. Chłopak śpi, a dopiero jest 11. Poszukała na internecie, o której jest msza w kościele obok. Na 12. No to ma godzinę na ubranie się i pomalowanie. Po cichu wślizgnęła się do sypialni i grzebała w szafie za jakimiś swoimi ubraniami. Wie, że kiedyś zostawiła tu jakieś spodnie i koszulkę na czarną godzinę. Po ciężkich poszukiwaniach wygrzebała swoje ciuchy. Zdecydowanie musi trafić pod żelazko. Tylko gdzie ono może być. Przeszukała cały salon i nic. Powędrowała do opuszczonego pokoju i dostrzegła je na parapecie. Dlaczego od razu nie pomyślała? Wzięła deskę i po chwili stanowisko było gotowe. Kilka przeprasowań i koszulka nadawała się do założenia. Zmieniła "piżamę" czyli jego koszulkę na swoją, a na tyłek wciągnęła jeansy. Wzięła swoje kosmetyki i poszła do łazienki, bo jedynie tam jest lustro, gdzie spokojnie może się pomalować. Jak zwykle nałożyła trochę podkładu i pomalowała rzęsy. Bardziej ambitny makijaż robi bardzo rzadko, tylko na jakieś specjalne okazje, patrz ślub. Miała jeszcze pół godziny, to postanowiła zrobić śniadanie chłopakowi. Na szczęście przy kacu nie ma się ochoty na wytworne dania, więc kanapki w zupełności mu wystarczą. Wzięła kilka produktów z lodówki i skomponowała kilka kanapek. Położyła je na talerz i przykryła serwetką. Koło tego postawiła butelkę wody i szklankę. Znalazła jakąś karteczkę i napisała wiadomość Smacznego <3 Zostawiła wszystko w kuchni i wyszła z mieszkania. Pogoda była wspaniała, więc spacerek był czystą przyjemnością. Lubiła jak słońce delikatnie muskało jej twarz.
Świątynia była piękna. Duża i pięknie urządzona. Nie była pełna przepychu, co jej się bardzo podobało.
Jak to w mieście bywa msza trwała znacznie dużej niż u niej na wiosce. Ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało.

     Obudził się z bólem głowy. Kac, dawno już go nie miał. Zasłonił oczy ręką i próbował zebrać myśli. Co właściwie się wydarzyło. Powoli wszystko układało się w całość. Ślub, piękna Emilka, wesele, tańce, radosna dziewczyna, tańce, wkurzona dziewczyna i jej łzy. Dlaczego płakała?
- Jestem kretynem. - mruknął do siebie
Mówiła mu, że nienawidzi dużej ilości alkoholu, bo jej dziadek go nadużywał. A on się upił. Przekręcił się na bok i chciał ją przytulić, ale jej nie wyczuwał. Otworzył oczy i potwierdził jej nieobecność. I wygląda tak jakby jej tu w ogóle nie było. Dopiero teraz poczuł jak strasznie chce mu się pić. Ociężale usiadł i spuścił nogi na podłogę. Stopy wylądowały w czymś miękkim. Jego ubrania. Przeciągnął się i powoli wstał. Był tak zamulony jak nigdy. Poszedł jak zombie do salonu. Tam też jej nie było. Ale za to na krześle leżała jej sukienka, dobry znak. Łazienka też była pusta, to została kuchnia. Jedynie co tam zastał, to talerz a obok woda. Szybko po nią sięgnął i przytknął butelkę do ust. Jaką ulgę poczuł kiedy woda wlewała się do jego ciała. Zobaczył liścik. Wziął go i przeczytał. Od razu poczuł się lepiej. Zsunął serwetkę i ujrzał pełno kanapek. Kochana. Czyli gdzieś poszła i nie wie kiedy wróci. Nie chce, żeby dalej sprawiać jej przykrość, to chociaż pójdzie się umyć, żeby nie cuchnąć.
Kąpiel trochę mu pomogła, ale nadal jego umysł był ociężały. Ubrał jakieś bokserki i koszulkę. Teraz może coś zjeść. Ale nadal chce mu się pić. Nie pamięta kiedy ostatnio wlewał w siebie tyle wody. Do tego wcisnął sobie cytrynę, bo jest udowodnione, że pomaga. A kanapki jakie dobre. Usłyszał otwierające się drzwi.

Wykorzystała sytuację, że sąsiedzi Michała też wracali i wślizgnęła się za nimi na klatkę i nie musiała dzwonić domofonem. Nie wiadomo czy chłopak jeszcze śpi.Tak by musiała dzwonić do kogoś innego. Weszła do mieszkania i ściągnęła buty. Drzwi do sypialni były otwarte, a łóżko puste. Łazienka pusta, w kuchni cisza, więc pewnie w salonie. Poszła tam i zobaczyła zmarnowanego chłopaka jedzącego kanapki.
- Hej.- uśmiechnęła się
- Hej. - przeniósł na nią wzrok przeżuwając kanapkę
Podeszła do niego, usiadła na jego kolanie i objęła jego szyję. Zanurzyła palce w jego rozczochranych, wilgotnych włosach i pocałowała namiętnie.
- Kochanie, to ja powinienem ci robić kanapki na przeprosiny, a nie ty mi. - gładził jej plecy - Przepraszam cię bardzo. Zachowałem się jak debil, zraniłem cię.
- Jak się czujesz? - szybko zmieniła temat
Popatrzył na nią i zaczął się śmiać.
- Już lepiej, dzięki tobie. Nie spałaś ze mną, prawda?
- Nie.
- Przepraszam cię, bardzo cię przepraszam.
Złapał ją w pasie i położył ją na łóżku. Zaraz znalazł się nad nią i wpatrywał w nią.
- Mogę cię pocałować? - zapyta
- Ty nie musisz pytać. - szepnęła
Uśmiechnięty powoli zbliżał się do niej, co wkurzało ją, ale z drugiej strony bardziej go pożądała. W końcu poczuła jego wargi na swoich. Muskał je delikatnie nie wpijając się. Następnym jego celem była jej szyja. Pieścił ją delikatnie, a dłoń wysunął pod jej koszulkę. Tak bardzo by go chciała.
- E e e. - załapała ją, a drugą ręką pociągnęła jego włosy - Nie zapędzaj się, kara musi być.
- Dobrze.- westchnął i położył się koło niej
- Jest już 13.40, zaraz zaczynają się poprawiny. - oznajmiła
- Jeszcze chwilkę. Muszę się poprzytulać. - przytulił ją i dał buziaka w czoło
Leżeli tak wtuleni w siebie. Nie musieli nic mówić, każde czerpało bliskość drugiego. Musi nauczyć się większość rzeczy przyjmować na luzie, jak on. Żeby od razu nie strzelać focha. Wydaje jej się, że właśnie w tej sytuacji tak się zachowała. Nie robiła awantury, za to jeszcze przygotowała mu kanapki i powitała z uśmiechem.
- Kocham cię kurczaczku, wiesz? - mruknął w jej włosy
- Mhm. - nie odrywała twarzy od jego torsu
- Ślicznie pachniesz.
- To twój żel pod prysznic. - zaśmiała się
- No wiem. Ale na tobie pachnie lepiej.
- Dobra Misiu, już się nie podlizuj. I ruszaj tą szanowną. - klepnęła go w tyłek - Już 14, a my jeszcze leżymy.
- Ale ty marudzisz. - pocałował ją i podniósł
- Ja tam iść nie muszę. - puściła mu oczko - Ale bratu przydałoby się pojawić.
- Emilko, miłości ty moja. Ja nawet nie wiem w co mam się ubrać.
Patrzyła na niego stojącego z rozbawieniem. Włosy rozczochrane, koszulka podwinięta i zaspany wzrok. Kocha go takiego. Nie wstydzi się pokazać jego autentyczności, nie boi się pokazać swoich wad i prawdziwego oblicza. Pociąga ją. Jego ciało. Nogi jak patyki, ale silne.
- Koszulę weź tą, co razem kupiliśmy. - wstała i podeszła do niego - Wyglądasz w niej tak przystojnie. - pogładziła jego ramię
- Mówisz i masz.- puścił oczko i delikatnie wsunął kosmyk jej włosów za ucho, który swawolnie opadał na jej twarz - Idę po nią i biorę się za prasowanie.
- Okej, a ja przeprostuję sobie włosy.
Poszła do łazienki i podłączyła prostownicę. Rozpuściła włosy z końskiego ogona i rozczesywała je. Czeka ją długa zabawa. Ma grube, kręcące się włosy, więc wyprostowanie ich trochę zajmuje.
Końcówki podkręciła trochę i zrobiły jej się grube, ładne loki. Zadowolona z efektu wyszła do salonu. Stał tam Michał w granatowych spodniach od garnituru i zapinał ostatni guzik swojej musztardowo-granatowej koszuli. Na ten widok szeroko się uśmiechnęła. Podoba jej się w tej koszuli i do tego te spodnie. Wygląda świetnie.
- I jak? - przeniósł na nią wzrok
- Cudownie. - podeszła do niego i dała buziaka
- Gotowa?
- Jeszcze tylko się przebiorę i możemy jechać. - puściła mu oczko
Wyciągnęła z torby ubrania i poszła szybko je przeprasować. Musztardowa koszulka oraz granatowa, rozkloszowana spódnica były świetnym wyborem. Szybko wsunęła wyprasowane ciuchy na siebie i wcisnęła koszulkę pod spódnicę. Chłopak nie wie, że ma strój w takich samych kolorach jak jego. Wzięła głęboki oddech i poszła do niego. Na jej widok oczy mu się zaświeciły i uśmiechnął się.
- Zaplanowałaś sobie to wszystko. - wyciągnął ręce, żeby objąć ją w pasie, a ona wpasowała się w nie - Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję. Musimy sobie zrobić zdjęcie.
- Koniecznie. - mruknął
- Ej. - zgromiła go wzrokiem - Idziemy.
Założyła granatowe Conversy i czekała na chłopaka. Gotowy chciał wychodzić, ale złapała go i pociągnęła do wielskiego lustra na drzwiach szafy.
- Zdjęcie. - powiedziała i wyciągnęła przed nich telefon.
Stanęła bokiem i objęła jego plecy, a on ją w pasie. Uśmiechnęła się szeroko i zrobiła zdjęcie. Michał był nadąsany.
- No Michał, no! - jęknęła
Ten dalej nic, a ona tylko się wkurzała.
- Nienawidzę cię. - powiedziała, a on zaczął się śmiać
Wykorzystała to i zrobiła zdjęcie, ale nie wie czy coś z tego będzie. Wkurzona wrzuciła telefon do torebki i wyszła. Zaraz ją dogonił i objął ramieniem.
- Jesteś okropny. - dalej mu nie popuszczała
- Wiem.
Wiedziała, że nie lubi jak trzaska się drzwiami od samochodu, dlatego jak wsiadła złapała za rączkę i z całej siły pociągnęła za sobą. Trzasnęły mocno.
- Emilka, coś ci mówiłem.- powiedział ostro
- Ja tobie też. - rzuciła obojętnie i odwróciła się do bocznej szyby
Łzy zaczęły napływać jej do oczu, co wywołało szybkie mruganie. Tyle razy mu mówiła, że zdjęcia są dla niej ważne, to nie. Wpatrywała się intensywnie w to co jest za oknem, żeby nie myśleć o tym i uspokoić się. A dopiero co mówiła sobie, że nie chce od razu strzelać fochów... Jak zwykle nie udało jej się wytrwać w postanowieniu. Jest beznadziejna. Poczuła jak jego dłoń ląduje na jej udzie i trochę wsuwa pod spódnicę. Mocno zacisnęła szczęki i starała się o tym nie myśleć. Ale trudno nie skupiać się na tej ciepłej dłoni, która gości na jej udzie. Dlaczego od razu nie zabrała nogi? Tak by się nie męczyła. Z drugiej strony, znowu gwałtownie by zareagowała. On też ma swoją cierpliwość i ile można takie zachowanie znosić? Nie chce go stracić i skrzywdzić. A teraz właśnie to robi. Zobaczyła znajomy wjazd i salę. Byli na miejscu. Zaparkował sprawnie i wyłączył samochód. Natychmiast się odpiął.
- Nie udawaj, że jesteś taka twarda. - mruknął i błyskawicznie się do niej odwrócił, żeby zatopić swoje wargi w jej.
Całował ją namiętnie, do tego ta ręka na udzie. Znalazła siłę w sobie i odsunęła go od siebie.
- Michał, nie. - wyszeptała i patrzyła na niego ze strachem - Jestem zbyt napalona na ciebie.
Przypatrywał jej się jeszcze chwile po czym oparł się o siedzenie i zaczął śmiać.
- No dobrze. - chrząknął - To chodźmy, bo już jesteśmy bardzo spóźnieni. Faktycznie, dobija 15. Oddychając szybko opuściła pojazd i złapała go za rękę.
- Jak bardzo chcesz, to mogę wynająć nam pokój. - ledwo hamował się ze śmiechem
- Nabijaj się dalej. - spuściła głowę, ale też z trudem się powstrzymywała
Z jej torebki zaczął wydobywać się dzwonek telefonu. Przystanęła i wyciągnęła go.
- To idź najwyżej, ja zaraz przyjdę. - oznajmiła i nacisnęła zieloną słuchawkę


         Dochodziła 15, a Michała nadal nie było. Bała się, że stało się najgorsze. Emilka była wściekła na niego. Wyglądała na taką, co jest w stanie zerwać z chłopakiem. Tylko dlaczego tak zareagowała na to, że brat trochę więcej wypił? Przecież to normalne. Chciał się bawić na jej weselu i tak było. A ta jakieś szopki odwala, bo chciał się napić. Nerwowo wpatrywała się w drzwi. Kręciła się na krześle. Nie mogła znieść tej myśli, że jej brat siedzi teraz w mieszkaniu sam, załamany. Nie chce, żeby znowu tak cierpiał. Jak tylko sobie przypomni go zaraz po rozstaniu z Dominiką, to przechodzą jej ciarki. Jej kochany, starszy braciszek. Przecież on ją tak kocha. I wydawało się, że ona go też. A tu proszę jak można pomylić się w ocenie człowieka.
- Co taka spięta jesteś? - zapytał Wiktor obejmując ją ramieniem
- Nie ma go jeszcze. - mruknęła
- Spokojnie, zaraz przyjdą. - był pełen spokoju
- No nie wiem. Widziałeś jaka Emilka wczoraj była. Nie zdziwię się, jak z nim zerwała. A jak on siedzi teraz załamany? Może zadzwonię do niego.
- Daj spokój. - pogładził jej ramię - A może są razem w sypialni i robią, to co my powinniśmy. - przybliżył twarz do jej szyi i delikatnie musnął ją wargami
- Wiktor. - powiedziała twardo - Widziałeś ją wczoraj.
- Widziałem. Daj jej spokój. Postawiła się twojej mamie! Szanuję ją bardzo. I nie zwalaj całej winy na nią.
- A ty co ją tak bronisz? - podniosła brew i wpatrywała ostro w niego
- Bo ją lubię. A po za tym jest z tym wszystkim sama. Twoja mama jej nie lubi, a to strasznie ją boli. I nikt nic z tym nie robi i nie próbuje poczuć się jej lubianą. Nawet nie wiesz ile pewnie ją wczoraj to kosztowało. Jest bardzo wrażliwą osobą i wszystko bierze do siebie.
- Ale żeby tak się zachowywać, bo Michał chciał się bawić na moim weselu i pił alkohol? - pisnęła
- Może miała powody? Nie wiesz dokładnie o co chodzi. - westchnął - Zejdź z niej.
Nagle w drzwiach pojawił się Michał. Był sam, a wyraz jego twarzy nie był najradośniejszy. Gwałtownie wstała i szybko szła w jego stronę. Wiktor odruchowo poszedł w jej ślady. Wiedziała, że stało się najgorsze. Ciągle go obserwowała. W pewnym momencie odwrócił się i zniknął. Ale chwile potem wrócił roześmiany trzymając za rękę swoją wesołą dziewczynę.


Skończyła rozmawiać przez telefon i weszła do środka. Chłopak stał przy wejściu na salę. Kiedy go zobaczyła strasznie chciało jej się śmiać. Zobaczył ją i uśmiechnięty podszedł do niej.
- Dobrze, że jesteś strażakiem. Zagasisz mnie zanim zacznę całkowicie płonąć.
Zaczął się śmiać i złapał ją za rękę. Takiego go kocha. Weszli na salę i od razu wpadli na młodych. Dorota była przerażona.
- O hej. - przywitał się radośnie Michał - Jak tam noc poślubna? - poruszał brwiami i przytulił siostrę
- Hej. - przywitała się z nimi, ale widziała że coś było nie tak
- Dobrze. - odpowiedziała szybko - Już myślałam, że nie przyjdziecie.
- Przepraszam, moja wina.- uśmiechnął się chłopak - Coś taka zmartwiona?
- Nie, nic. - uśmiechnęła się
- Wyglądacie szałowo!- klasnął w dłonie Wiktor - Ja już wiem co się działo, że się spóźniliście. - pokiwał palcem z szatańskim uśmiechem
- Jeśli myślisz, że Michał wstał po 13 i potem szykował ubranie, to masz rację. - uśmiechnęła się
- Tak, tak, tak. - pokiwał z rozbawieniem głową - Zapraszamy do stołu.
       Znowu bawiła się cudownie. Michał zabierał ją do tańca. Musiała uważać, bo podczas obrotów spódnica jej się podnosiła. Musiała przytrzymywać ją ręką, żeby nie pokazywać wszystkim swoich majtek. Tańczyli do wolnej piosenki. Miała zarzucone ręce na jego szyi, a on obejmował ją w pasie. Wpatrywali się sobie w oczy. Ale ona czuła spojrzenie jego matki nas sobie. Popatrzyła szybko w jej stronę. Nie myliła się.
- Pocałuj mnie. - szepnęła
Uśmiechnięty powoli zbliżył się do niej i złączył ich wargi w długim buziaku
Uśmiechnęła się szeroko i nadal w niego wpatrywała.
- If we only die once, I wanna die with you. - zaśpiewała cicho tekst lecącej piosenki
- Me too. - szepnął i zaczął się śmiać
- Kocham tą piosenkę. - przytuliła się do niego
- A ja ciebie.
- Lizus.
       Odwiózł ją do domu. Siedzieli w samochodzie i patrzyli na siebie.
- Przyjedziesz jutro do mnie? - zapytał
- Zobaczę Misiu. - mruknęła - A dlaczego nie ty do mnie?
- Bo jadę na trening i we wtorek idę do pracy.
- Ale mi wymówka. - zaczęła się śmiać - Nie wiem, zobaczymy. Dziękuję ci, pa. - pocałowała go
- To ja dziękuję, że towarzyszyłaś mi. - uśmiechnął się - Pa.
Pomachała mu i zamknęła drzwi.