piątek, 14 września 2018

Prolog

         Ze stresu całkowicie ma zaciśnięty żołądek. Nerwowo ogląda mijane auta przez szybę i stara się uspokoić. Dobrze, że mama zgodziła się ją odwieźć, bo sama chyba by nie dała rady dojechać. Przed wyjazdem musiała oczywiście zawitać kilka razy do łazienki, bo jakby inaczej... Popatrzyła nerwowo na zegarek. Za 5 minut się wszystko zacznie, a ona jeszcze jedzie. Odetchnęła głęboko, gdy wjechały na właściwą ulicę.
- Tutaj mnie wysadź. - pokazała na uliczkę
Skręciły i po chwili wyskoczyła z samochodu. Dopiero po kilku sekundach dotarł do niej chłód lutego ranka. Niby miała na sobie polar, ale stres potęgował odczuwanie temperatury. Szybko zabrała ubranie specjalne z tylnego siedzenia i pożegnała się z mamą. Rzuciła się prawie biegiem po chodniku. Jeszcze te cholerne buty - pomyślała. Już tylko kilka kroków do bramy. Była zdenerwowana jak nigdy. I po co mi to ? Biła się z myślami. Skręciła w lewo i ujrzała plac, a na nim pełno ludzi ustawionych w szeregu. No ładnie, pierwszy dzień i jeszcze spóźniona - czuła jak na jej polikach pojawiają się czerwone rumieńce, bo wszyscy zwrócili swój wzrok ku jej osobie. Z delikatnym uśmiechem przystanęła przy ostatnim chłopaku i położyła koło siebie nomex.
- Dużo się spóźniłam? - zagadała do młodzieńca
- Nie, jeszcze nic się nie zaczęło. - uśmiechnął się
- O, to dobrze. - odetchnęła z ulgą
Zaczęła się rozglądać. Sami chłopacy.
- Zapraszam do środka. - na placu rozległ się męski głos
Wszyscy zaczęli wchodzić do budynku. Wzięła głęboki wdech i ruszyła za tłumem. Nagle koło niej znalazła się dziewczyna.
- Nie jestem sama. - zaśmiała się do niej ciemnowłosa kobieta
- Musimy trzymać się razem. Emilka jestem. - wyciągnęła rękę
- Sylwia - tamta ją uścisnęła
       Na początku jak zwykle sprawdzanie obecności. Potem pierwsze wykłady. Dotyczyły ogólnie straży pożarnej. Długo nad tym się nie rozwodzili, bo nie było takiej potrzeby. Mimo iż praktycznie wszystko wiedziała, notowała wiele rzeczy w zeszycie. Dokładnie nie wie dlaczego. Może dlatego że oznajmiono im, że może to być na egzaminie.
Po dwóch godzinach słuchania dostali czas na jakieś śniadanie. Wyciągnęła kanapki, które robiła z pośpiechem i wzięła kęsa. Był to też dobry czas, żeby zapoznać się z ekipą Sylwii. Miała ze swojej jednostki jeszcze dwóch chłopaków i do tego dwóch znajomych z innej miejscowości. Ona sama reprezentowała jednostkę, ale byli z jej gminy. Znała ich jedynie z widzenia, więc wolała zostać z nową koleżanką.
- Nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby tu przychodzić. - westchnęła
- Ty młoda jesteś, a my co mamy powiedzieć ? - zaśmiał się Bogdan
Bogdan to facet po 50, z odstającym brzuszkiem, ale bardzo przyjazny.
- Ta młoda. - prychnęła śmiechem
- No a co, stara? Masz z 21 lat i stara jesteś ? - patrzyła na nią Sylwia
- 24. - wzięła gryza
- No! A ja mam 39 i co mam powiedzieć ?
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Jak zaczynać, to tylko z grubej rury. Zrobili im zajęcia praktyczne z drabin. Musieli podzielić się na 3 grupy. Niestety nie trafiła do tej samej co Sylwia. Ale była z chłopakami z jej gminy.
Ich pierwszym zadaniem było wejście na drabinę strażacką o wysokości 30m i ustawianą pod kątem 75 stopni. Gdy zobaczyła jak ją ustawiają zrobiło jej się gorąco. Patrzyła na każdego, co tam się wspina.
- Masakra. - zwróciła się do Adama - A jak się nie wejdzie na samą górę, to ma się niezaliczone ?
- Coś tam mówili, że można wejść ile da się rady.
- Ufff.
Oczywiście nie zabrała ze sobą hełmu i rękawic i musiała od kogoś pożyczyć. Kolejka szybko się przemieszczała i już zaraz miała wchodzić. Ktoś pomógł jej założyć szelki asekuracyjne i oglądała Adama w akcji. Zrobiła mu kilka fotek jak prosił i podeszła do drabiny. Strażak z państwówki podszedł do niej i podpiął linę.
- Jest jakaś wymagana wysokość ? - zapytała
- Tak, 28 metrów. - uśmiechnął się
- Ha ha ha.
- Co pobijasz rekord? 30 sekund do góry, 20 w dół ? - zaśmiał się
Uśmiechnęła się do niego szeroko i zaczynała się wspinać. Nie mogę być gorsza, dam radę. Z każdym kolejnym stopniem czuła się pewniej. Zaczęło jej się to podobać. Wdrapywała się naprawdę szybko, co jej samej imponowało. Gdy stanęła na górze, żeby pomachać strażakowi, który ją zabezpieczał szybko popatrzyła przed siebie. Widoki były przepiękne. Pewna siebie ekspresowo znalazła się na ziemi.
- Żyjesz ? - podszedł do niej z lekkim uśmiechem "pspesiak"
- Tak. - uśmiechnęła się do niego zadowolona
- A zrób jaskółkę.
Posłusznie wykonała jego polecenie.
- No - poklepał ją po ramieniu i puścił oczko
Podekscytowana podeszła do reszty obserwowała następców.
Kolejną stacją była drabina nasadkowa, o której tylko opowiadał jeden z państwówki. Wytłumaczył wszystko, co i jak.
- Ktoś chce spróbować ? - zapytał
Cisza, wszyscy pokiwali głowami.
- Ja chcę. - odezwała się
- No to Emilia. - popatrzył na naszywkę na jej polarze - Zapraszam. Niech jakiś pan jej pomoże.
Dogadali się, kto co robi i sprawnie postawili drabinę.
Widziała, że jeszcze chwilę zajmie innej grupie ich następne zadnie, to skoczyła do toalety, bo z jej pęcherzem, to musi latać co chwilę.
Kiedy zadowolona wyszła na zewnątrz zobaczyła, że jej grupa jest już po złożeniu drabiny. Cholera. A ten co to tłumaczy jest postrachem u wszystkich kursantów. A jej nie było, przy tłumaczeniu jak to się rozkłada. Zamiana i chłopcy się zmienili funkcjami. Przyglądała się im co robią. Była przerażona. Bo były jakieś zabezpieczenia, których nie widziała i nie wiedziała jak to odbezpieczyć. W odpowiednim czasie trzeba było też odchodzić z przęsłami. W odpowiedni sposób ciągnęło się za linę, żeby regulować wysokość. Ona nie wiedziała jak to się robi.
- No to każdy wchodzi. - nakazał Andrzej
Łatwe, pomyślała. Ale prawie co każdy wchodził, to robił to źle i dostawał ochrzan. Trochę niepewnie podeszła do swojej próby.
- No, rusałka mi się podoba. - uśmiechnął się, gdy zeszła
Odwzajemniła uśmiech i stanęła z boku.
- Dobra, składami i drabinę dajcie na auto.
Wszystko posprzątali i Andrzej zapisywał na kartce, kto wykonał ćwiczenie. Popatrzył na nią i wskazał ją długopisem.
- O, rusałce się upiekło. No trudno. Podaj imię i nazwisko.
Była zadowolona, że w tak wesoły sposób zakończył się pierwszy dzień kursu. Obawiała się co będzie dalej, ale wiedziała, że dzięki temu będzie mogła robić, to co kocha. Zostanie strażakiem.

2 komentarze:

  1. O taaak! juz mi sie temat podoba *.* Czekam co bedzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry początek! Biorę się za czytanie pierwszego rozdziału

    OdpowiedzUsuń