Wstała pełna pozytywnej energii. Uśmiech nie schodził z jej twarzy od początku dnia. Bez żadnych oporów wstała z łóżka i ubrała się. Tylko jak zwykle nie wiedziała, co zrobić sobie na śniadanie. Odwieczne rozterki Emilki. Stała oparta o blat i wpatrywała się w ścianę pokrytą kafelkami. Może pancakes? Spojrzała w lewo i zobaczyła stos owoców. Czyli postanowione. Wyjęła miskę i mikser i postawiła przed sobą. Wyciągała potrzebne produkty, ale od razu wymierzone, żeby móc resztę schować, bo niepotrzebny jest bałagan dookoła miski. Jedynie zostawiła mąkę i mleko, żeby regulować gęstość ciasta. Z racji, że jest sobota, to pozostali domownicy nadal spali. Musiała wszystko robić cicho, bo inaczej byłby krzyk. Nawet udało jej się z konsystencją, tylko odrobinkę mleka musiała dolać. Rozgrzała patelnię i nalała trochę oleju. Odczekała chwilę i wlała kleksa ciasta na środek patelni i pozwoliła, żeby samo się rozlało i utworzyło mały, okrągły placek. Wzięła się za robienie musu owocowego. Wzięła banana, jabłko i pomarańcz. Pokroiła w kostkę odpowiednią ilość i potraktowała je blenderem.
Rozkoszowała się każdym kęsem. Od dawna nie jadła takich rarytasów. A teraz ma energię i ochotę na wszystko. Jej życie się zmieniło i w końcu zagościło szczęście. Ciekawe co teraz robi Michał? Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 10.43. O 8 skończył służbę, a teraz pewnie odsypia. Nawet nie wie, czy noc miał spokojną, czy pełno wyjazdów. Nie chce do niego pisać, żeby go nie obudzić czy przeszkadzać. Nie idzie też do drugiej pracy, czyli robota na budowie. Może sobie pozwolić na takie rozwiązanie, bo ma zmianę co 48 godzin. Zawsze to dodatkowe zajęcie i więcej pieniędzy. Nie ma rodziny i obowiązków, więc może tyrać ile chce. Chciałaby spędzać z nim każdą chwilę i czuć jego obecność. Zauroczyła się jego nieśmiałością, chociaż wczorajszy incydent ją zaskoczył. Nie spodziewała się tego po nim. Pewnie wiele go to kosztowało. Śniadanie zniknęło w ekspresowym tempie. Chyba była głodna. Posprzątała po sobie i wzięła się za sprzątanie. Wydaje się, że tylko musi ogarnąć swój pokój, a zawsze zabiera to sporo czasu. Zaczęła od rzeczy leżących na ziemi. Oczywiście jakieś ciuchy, kartki i zeszyty. Większość papierów wyrzuciła do kosza, a ubrania ładnie schowała do szafy. Jak zwykle nie mogła upchać wszystkich i wpychała na siłę. A zawsze jej się wydaje, że ma mało ciuchów, a tu nie mieszczą się w szafce. Następnym krokiem było uprzątnięcie biurka i ścieranie kurzów. Uwielbia ściereczki do kurzu, zbiera wszystko i do tego nie pyli. Nie przejmowała się, że jakieś śmieci upadną na podłogę, bo zaraz i tak do akcji wjedzie odkurzacz i będzie po sprawie. Musiała podlać kwiaty, bo ewidentnie brakowało im wody. Ich łodygi i liście wyginały się bezwładnie ku parapetowi. A nie chce ich stracić, bo są naprawdę piękne.
Po kilku godzinach udało jej się wybrać do miasta. Musi kupić sobie w końcu jakieś rzeczy. Człowiek kupi jedną koszulkę i już czuje, że szafa została odżywiona. Pojechała do galerii, bo tam ma kilka sklepów w jednym miejscu i szybko może teleportować się z jednego do drugiego. Nienawidzi zakupów, są dla niej nudne i męczące. Dlatego chce to zrobić szybko. Zawsze wie, co jej się podoba i czego szuka. Jak coś jej się nie podoba, to nawet na to nie patrzy. Nie lubi jak, wie że coś nie jest dla niej i ktoś mówi, żeby i tak przymierzyła. Zazwyczaj to jest jej mama. Ona czegoś nie chce, a ta i tak uparcie chce jej wcisnąć. Nie lubi tego. Pojechała z zamiarem kupna butów. Potrzebowała jakiś eleganckich, ale wygodnych, żeby mogła je ubrać i do spodni i do sukienki. W pierwszym sklepie już na wejściu jedne wpadły jej w oko. I nawet był jej rozmiar. Założyła je i oglądała w lustrze. Coś jej nie pasowało. Przechadzała się po alejkach sklepu i co chwilę jakieś wynajdywała. Jednak żadne nie odpowiadały oczekiwaniom. Podeszła do tych pierwszych i stwierdziła, że to to.
Kupiła jeszcze kilka ciuchów i kierowała się do wyjścia. Przechodząc koło Rossmanna, przypomniała sobie, że skończyła się jej pianka do golenia. Miała pełno reklamówek i zakupów. Przystanęła i zaczęła szukać paragonu, żeby w razie potrzeby, pokazać go ochroniarzowi i udowodnić, że kupiła coś gdzie indziej. Nigdzie nie mogła go znaleźć. Nerwowo przerzucała całą zawartość reklamówki i nic.
- Dzień dobry pani. - usłyszała nad swoim uchem akurat jak złapała paragon
Lekko podskoczyła i popatrzyła na przybysza.
- A dzień dobry. - uśmiechnęła się szeroko
Nie wiedziała co ma zrobić. Stała i patrzyła się w jego oczy. Wyciągnęła ręce i zaplotła je na jego szyi. Poczuła zapach jego perfum i ciepło jego ciała. Delikatnie objął ją w pasie i położył głowę na jej ramieniu.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytała gdy oderwała się od niego i brała reklamówki
- W końcu wybrałem się na jakieś zakupy.- pokazał siatkę - Chciałem kupić jakąś koszulę, ale nic z tego. - zrobił smutną minę
- Ciekawe. - zaśmiała się - I na Twoje zakupy, w ogóle nie miała wpływu informacja, że ja dzisiaj się wybieram?
- Nieeeee. - zaprzeczył uśmiechnięty - Ale jak już tu jesteś, to może przejdziemy się gdzieś?
- Z chęcią. Ale jeszcze muszę kupić piankę do golenia. - poruszała brwiami
- Okej. Daj. - wyciągnął rękę w stronę jej reklamówek
- Nie, nie trzeba.
- No daj.
Niechętnie oddała mu je i weszli do sklepu. Udali się od razu do odpowiednich półek. Zerkała na niego ukradkiem. Wyglądał bardzo przystojnie. Pasuje do niego bluza dresowa. Przystanął przy czymś i czytał informacje. Był taki słodki.
- Michaał. - podeszła do niego z dwoma piankami - Którą mam wziąć??
Zastanowił się przez chwilę i wskazał jedną.
- Dziękuję. To ja mam już wszystko.
Kiwnął głową i odłożył to coś na miejsce. Udali się do kasy i szybko załatwili sprawę zapłaty.
- To może pójdziemy do parku? - zaproponował
- Chętnie. - uśmiechnęła się - Ale najpierw zaniesiemy reklamówki do samochodu.
Udało jej się zaparkować blisko galerii, więc daleko nie musieli iść.
- Wrzucaj wszystko. - otworzyła bagażnik
Posłusznie wykonał polecenie. Czuła się przy nim tak jakoś spięta, ale i mega szczęśliwa. To ten, który sprawia, że życie staje się piękniejsze. Pozamykała samochód i była gotowa. Ale stała i przyglądała mu się. Rejestrowała każdą rysę twarzy, każdy szczegół. Jest taki przystojny, chociaż zawsze jej ideał był całkowicie inny. Nawet jak się na niego patrzy, to widać, że jest cichym, spokojnym człowiekiem.
- Co? - zapytał widząc, że ciągle mu się przygląda.
- Nic. - otrząsnęła się - Chodźmy.
Ruszyli przed siebie. Kompletnie nie wiedziała jak ma się zachowywać. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne. Czy może na luzie z nim rozmawiać o wszystkim? Niby dużo o sobie wiedzą, ale co jest między nimi?
- No bo. - przerwała dłuższą ciszę - Wyglądasz bardzo przystojnie w tej bluzie. - powiedziawszy to zarumieniła się i spuściła głowę
- Zaskoczyłaś mnie. - powiedział - Nie sądziłem, że uważasz, że jestem przystojny.
Czuła się zakłopotana. Dobrze zrobiła? Może za szybko na takie wyznania... Ona jak zwykle walnie coś, czego później będzie żałowała.
- Chyba jednak jest jakaś nadzieja dla takiego starucha jak ja.
- Co dzisiaj porabiałeś? - szybko zmieniła temat
- Nic ciekawego. Od 9 byłem na treningu.
- Konnym?
- Tak. - uśmiechnął się - Pojeździłem z dwie godziny i wróciłem do domu. Trochę posprzątałem, no i wybrałem się na zakupy.
- Jak było na treningu?
- Dobrze. Pimpek miał dzień i fajnie się pracowało.
- Pimpek to Twój koń?
- Tak. - uśmiechnął się nieśmiało
- Fajnie, że masz taką pasję.
- Musisz kiedyś ze mną tam pojechać.
- Z chęcią. - odważyła się na niego popatrzeć
- Emilka? - przystanął i ona też - Bo wydaje mi się, że jesteś smutna. Przepraszam, że tak zanudzam, ale ja dawno nie miałem do czynienia z dziewczyną i to w dodatku taką, co mi się podoba. Nie wiem jak mam się zachować, a że jestem nieśmiały to dodatkowo utrudnia sprawę.
- Michał, ja jestem bardzo szczęśliwa. - szepnęła - Ale tak samo nie wiem co mam robić.
- To może po prostu bądźmy sobą?
Uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła głową.
Reszta spaceru była bardzo miła, luźna. Dużo się śmiali, poznawali się. Czuli się w swoim towarzystwie tak swobodnie i wspaniale, jak z nikim innym.
- Pewnie jesteś głodna. - stwierdził kiedy wracali - Zapraszam Cię w takim razie na jakąś szamę. Wybieraj gdzie chcesz iść.
Zaskoczyła ją ta propozycja.
- No nie wiem. - westchnęła - Zjadłabym pizze. - wyszczerzyła zęby
- No to już. - klasnął w dłonie - Tylko mów gdzie.
- Ehh, nie wiem.
- Chyba że, pojedziemy do mnie i sami zrobimy sobie pizze.
- Z miłą chęcią. Tylko będziesz musiał być moim pilotem, bo wiesz, nie wiem gdzie mieszkasz. Chyba że chcesz prowadzić.
- Nie, nie. Zobaczymy co potrafisz. - puścił jej oczko
- To może podjedziemy jeszcze do rynku i tam poszukamy koszuli?
- Nie jest to pilna sprawa.
- Ale z chęcią Ci pomogę. - załapała za sznurek od kaptura jego bluzy i pociągnęła za niego
- No takiej propozycji nie mogę odrzucić. - jego oczy się zaświeciły
Weszli do pierwszego sklepu i natknęli się tam na bardzo miłą panią. Znała się na rzeczy i dobierała koszule do Michała. Dała mu kilka i poszedł przymierzać. Pierwsza była w drobną niebiesko-białą kratkę. Fajna, ale coś nie pasowało. Pokręciła głową, a on posłusznie poszedł zmienić. Wyszedł w kolejnej. Kompletnie do niego nie pasowała.
- Nie. - powiedziała zdecydowanie
- Jak tak mówisz.
W następnej jakiej wyszedł wyglądał beznadziejnie. Wiedziała, że ta mu się najbardziej podobała. Stał zadowolony przed lustrem.
- Ta jest fajna. - odwrócił się do niej, ale spotkał się z niezadowoloną miną. - Źle?
Pokiwała potwierdzająco głową. Rozejrzała się po sklepie i szukała czegoś fajnego. Zobaczyła jakąś ciemnożółtą w ciemnogranatową, grubą kratę.
- A pokaże pani tą.
Kobieta znalazła rozmiar i podała mężczyźnie. Na jego twarzy zagościł grymas, ale posłusznie poszedł przymierzyć. Po chwili wyszedł, a ona zamarła. Wyglądał tak bosko. Czuła jak oczy jej się świecą, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No muszę przyznać, że pańska dziewczyna ma gust. - powiedziała sprzedawczyni
Uśmiechnął się do niej nieśmiało i schował się za kotarą. Kobieta podniosła dwa kciuki i się uśmiechnęła. Ona tylko kiwnęła głową i dalej siedziała jak zamrożona. Taki przystojny.
- To wezmę tą koszulę. - podał ją sprzedawczyni, a tamte odłożył na ladę.
- Dobry wybór. - upewniła go jeszcze w wyborze
Szybko zapłacił i zebrali się do wyjścia.
- Do widzenia. - pożegnali się
- Wyglądasz w niej świetnie. - uśmiechnięta złapała za jego rękę - Jak ją założysz, to każda może być Twoja.
- Wystarczy mi jedna. - szepnął i położył dłoń na jej barku
Zrobiło jej się bardzo miło. Wydaje jej się, że mówi o niej. Czuła się doceniona i że komuś na niej zależy.
- A tak właściwie po co Ci ona?
- Nie wiem. Tak sobie pomyślałem, że czas kupić nową. Może nadarzy się jakaś okazja, że będę ją potrzebował.
Wchodząc do jego domu mieszkania czuła się nieswojo. Nowe miejsce, nie wie co i jak.
- Rozgość się. - oznajmił zamykając za nią drzwi i rzucając klucze na szafkę.
Mieszkanie było średnich rozmiarów. Jasne i przytulne. Z korytarza wchodziło się do przedpokoju. Na wprost były jakieś zamknięte drzwi, po prawej kuchnia, a po lewej jedne zamknięte drzwi, a dalej salon. Z automatu poszła do salonu. Jasnoszare ściany, kilka mebli w mieszance kolorów szarych i kremowych. Bardzo jej się podobało. Wszystko uporządkowane. Na przeciwko narożnika na ścianie wisiał telewizor. Podeszła do komody, bo tam stały ramki ze zdjęciami. Na pierwszym stał Michał w mundurze strażackim. W pasie obejmowała go przepiękna brunetka. Wzięła fotografię do ręki. Oboje byli szeroko uśmiechnięci. Tak, to pewnie jego żona. Widać, że byli wtedy bardzo szczęśliwi.
- Moja młodsza siostra, Dorota. - usłyszała za sobą
Podskoczyła ze strachu, bo nie wiedziała, że stoi tuż za nią.
- Matko. - odetchnęła z ulgą. - Przestraszyłeś mnie. Bardzo śliczna. - przypatrywała się kobiecie
- To prawda. - uśmiechnął się
- Ile ma lat?
- 27.
- Serio? - była zaskoczona
- Tak. Na tym ma 25.
- Dla was, to ja gówniakiem jestem. - zaczęła się śmiać - O Matko! - wzięła kolejne zdjęcie - Jacy jesteście podobni!
Na fotografii znowu był Michał z jakąś kobietą. Ale miała taki sam kolor włosów i oczu. Byli strasznie do siebie podobni.
- To moja siostra bliźniaczka, Monika. - był rozbawiony
- Widać po zdjęciach, że strasznie się kochacie jako rodzeństwo. - popatrzyła na niego bardzo wzruszona
- Kocham je bardzo. - wpatrywał się nią intensywnie - A ty? Masz rodzeństwo ?
- Tak. - opuściła głowę i rozglądała się po salonie
Szukała jakiegoś zdjęcia, albo pamiątki po jego byłej. Nie wie dlaczego, ale ciekawi ją jaka ona była. Czy dalej o niej myśli.
- Mam starszego o 2 lata brata Andrzeja. Kochany człowieczek, ale już z nami nie mieszka z nami, bo ma żonę i dziecko. Ale na szczęście mieszka wioskę dalej, więc często się widzimy. No i mam mojego kochanego Robercika młodszego o 5 lat. Mój mały, kochany braciszek. Też jest strażakiem, tylko że on walczy, żeby zostać zawodowym. Bardzo go podziwiam, bo się tak zaparł, że masakra. Jestem z niego cholernie dumna. - do oczy napłynęły jej łzy.
- Też ich kochasz. - uśmiechnął się - Chodź, zrobimy tą pizzę, bo trochę głodny się zrobiłem.
- Ja też. - mruknęła i udali się do kuchni - Robiłeś już kiedyś?
- Nie. A ty?
- Nie.
Oboje zaczęli się śmiać.
- Mój tato często robi, więc może coś nam wyjdzie. - puściła mu oczko
Nie pamięta kiedy ostatni raz tak bardzo się śmiała. Ten człowiek jest niesamowity! Wystarczy jedno słowo, a ona jest cała w skowronkach. Miło go oglądać, jak skupiony coś kroi i stara się wszystko robić bardzo dokładnie. Włożyli pizzę do piekarnika i wzięli się za sprzątanie. Oparła się plecami o blat i bawiła się palami ściereczką.
- Michał? - zaczęła
- Tak? - nie przestawał myć deski do krojenia
- Jesteś moim chłopakiem? - nie miała odwagi na niego popatrzeć
- A jestem ? - uśmiechnął się dalej myjąc
- Nieważnie. - szepnęła i przetarła oczy
Po co ona w ogóle zadawała to pytanie? Jeszcze w takim momencie. Zakręcił wodę i szybko wytarł dłonie o spodnie. Stanął uśmiechnięty przed nią i pogładził kciukiem jej policzek. Jego oczy były bardzo radosne.
- Strasznie chciałbym nim być. - mruknął
Był niej bardzo blisko. Czuła jego ciepło. W jej brzuchu znowu wariowały motyle, serce biło jak oszalałe, a szybkość oddechów wzrosła kilkukrotnie. Zbliżał się do niej powoli. Ich usta dzieliły tylko centymetry. Czuła jego słodki oddech. Już pragnęła znowu poczuć jego smak. Dzwonek do drzwi. Oboje się wyprostowali, a on poszedł otworzyć. Usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Przysłuchała się rozmowie. Czy chce Pan porozmawiać o Bogu? Zaczęła chichotać i zakryła twarz w dłoniach. Usłyszała jak zamyka drzwi i się śmieje.
- Dlaczego pan nie chciał porozmawiać o Bogu? - zaśmiała się
- Mam ważniejsze sprawy. - puścił jej oczko i podszedł do lodówki.
Zjedli pizzę i siedzieli na narożniku oglądając jakiś film. Dzieliła ich spora wolna przestrzeń. Nie podobało jej się to i przysunęła się do niego i położyła głowę na jego piersi. Automatycznie objął ją ramieniem i przytulił. Znowu poczuła się jak kilka miesięcy temu na wzgórzach, kiedy zmęczona po całym dniu gaszenia spała w niego wtulona. Znowu czuła to coś do niego. Jest w nim zakochana na zabój. To bezpieczeństwo jakie jej daje... Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w jego miarowy oddech. Odnalazł jej palce swoimi i spletli je. Teraz czuła, że wszystko jest na miejscu. Jego chude palce przylegające do jej.
- Co robisz jutro? - mruknęła
- Jadę do mamy. A co?
- Tak pytam.
- To może dasz się zaprosić do kina?
- Wiesz, że nie umiem Ci odmawiać. - zaśmiała się - Tylko o której?
- No nie wiem, tak jakoś 17?
- Mi pasuje. A mogę wiedzieć na co? - zadowolona popatrzyła na niego
- Nie, bo to niespodzianka. - dalej śledził, to co się dzieje w telewizji
- Bo nie wiesz co grają?
Uśmiechnął się i mocniej zacisnął palce.
- Słodki jesteś Misiek.
- Dobra, dobra, bo się rozczulę.
- Wiesz co... - oderwała się od niego - Bo muszę już się zbierać. - patrzyła na niego ze smutkiem
- Już? Szkoda. A może jednak jeszcze chwilkę zostaniesz? - robił oczy jak kot ze Shreka
- Bardzo bym chciała, ale czas na mnie. Moi będą się coś domyślali, bo to że im powiedziałam, że jestem u koleżanki, pewnie wydało im się podejrzane.
Kiwnął głową, a ona wstała. Zaczęła zbierać talerze.
- No chyba sobie żartujesz. - szybko je złapał - Ja posprzątam, zaufaj mi, to potrafię.
- No dobrze. - westchnęła i poszła do przedpokoju
Ubrała buty i stanęła przed nim.
- To idę. Pa.
- Pa. - uśmiechnął się
Stała tak jeszcze przez chwilę, bo myślała, że może ją przytuli albo coś. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Odwróciła się i złapała za klamkę. Wróciły jej wspomnienia, jak odchodziła na górce od niego, bez żadnego pożegnania.
- Nienawidzę Cię. - odwróciła się do niego ze łzami w oczach. - Nienawidzę.
Stał wryty i wpatrywał w nią.
- Nigdy więcej tak mi nie rób. Nie zostawiaj mnie bez pożegnania. - już płakała - Nawet nie wiesz jak cholernie cierpiałam, jak tam żadnego, głupiego cześć mi nie powiedziałeś. Że nic z tym nie zrobiłeś, nie zaprosiłeś na rąbanym Facebooku. Przez cały czas nie potrafiłam o Tobie zapomnieć. Nawet jak byłam z Józkiem.
- Ciii. - przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił
Zaczął gładzić jej plecy i dał buziaka w głowę.
- Przepraszam. - szepnął - Ja nie wiedziałem.
Chwilę to zajęło zanim się uspokoiła. Cały czas stali wtuleni w siebie. Podniosła do niego głowę. Nie mogła dłużej wytrzymać i pocałowała go. Nie protestował. Składali sobie czułe, ale delikatne pocałunki. Czuła się jak w siódmym niebie. Wszystko dookoła się zatrzymało. Liczyli się tylko oni. Tu i teraz.
- Oh Michał. - jęknęła i oparła się czołem o jego tors - Dlaczego ty na mnie tak działasz?
- A dlaczego ty na mnie?
- To ja już pójdę.
- Odprowadzę Cię. - złączył ich palce i udali się na dwór.
Podeszli do samochodu i przystanęła.
- Dziękuję Ci za dzisiaj. - uśmiechnęła się
- Ja również dziękuję. To widzimy się jutro?
Zadowolona pokiwała głową.
- To super. Uważaj na siebie.
- Ty też. - dała mu buziaka i wsiadła do samochodu
Odjeżdżając pomachała mu rozradowana.
Kurczę Wybuchowa ta Emilka 😂 Tak mnie cieszy że powoli się poznają i zakochują mocniej 😍 Nieśmiałość Michała jest taka słodka że awww 😍
OdpowiedzUsuń