sobota, 27 kwietnia 2019

Rozdział 24

      Cały piątek odpoczywała. Wstała z łóżka dopiero jakoś po 13, chociaż i tak jeszcze nie czuła się w pełni wyspana. Później posiedziała przed laptopem i zgrywała zdjęcia. Szkoda by było utracić takie wspomnienia. Było ich bardzo dużo, bo ona jak już robi zdjęcia, to kilka dla jednego ujęcia, żeby było można wybierać, a nie że będzie jedno i może się okazać, że jest beznadziejne. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Wybrała sobie dwa, które doda na facebook'a. Jedno jej z szerokim uśmiechem. Strasznie jej się podobało. A drugie to z Didkiem. Postanowiła też zmienić zdjęcie w tle, na to z zachodu słońca, co obejmują się, a Michał na nią patrzy. Nigdy nie wie jakie dodać podpisy do zdjęć. Zastanawiała się nad jakimś tekstem piosenki, ale żadnej fajnej nie mogła wymyślić. Poszukała jakiś cytatów, ale żaden nie trafił do jej serca. Jako pierwsze dodała to z Didkiem, bo tam wiedziała co napisać. Z Mistrzunieeeeem ! <3 i oznaczyła go, bo kilka dni po ich spotkaniu zaprosił ją do znajomych. Potem jej zdjęcie bez żadnego opisu i na końcu zdjęcie w tle, a podpis <3. Nie oznaczyła chłopaka, bo nie chce na razie, żeby ludzie wiedzieli kim jest jej wybranek, a z resztą on pewnie też. A jakby go oznaczyła, to jego znajomi z pracy by mogli zobaczyć, a wtedy od razu by wiedzieli, że są razem i jej praca nie byłaby spokojna. Już po chwili przychodziły do niej powiadomienia o "lajkach" i nawet jakiś komentarz. Wyświetliła go. Oooo widzę, że macie wspólne zdjęcie! :O I to takie śliczne *.* Jak go przekonałaś?! Dominik wkroczył do akcji. hahaha xD widzisz, ma się ten urok :* Tyłek już ją bolał od siedzenia na krześle przed laptopem. Dochodziła godzina, kiedy jej rodzice mają wrócić do domu, a ona jeszcze w piżamie. Wyciągnęła z szafy dresy i koszulkę i się przebrała.
Resztę dnia leniuchowała z rodziną. Brachol wypytywał ją o wszystko i dorwał się do zdjęć. Brakowało jej jego towarzystwa. Dogadują się tak wspaniale.

           Była w drodze do kościoła. Odwoził ją kochany starszy braciszek. Umówili się, że tam się spotkają, bo on jechał jeszcze na błogosławieństwo, a ona nie chciała robić tłumu. Tak przynajmniej powiedziała. Woli ograniczać spotkania z jego matką do minimum. Była cała zestresowana, bo będzie jego cała rodzina, nikogo nie zna. Pewnie będzie tematem do rozmów, no bo Michał w końcu ma jakąś dziewczynę. Pewnie będą komentarze, że młoda i w ogóle. Spojrzała w lusterko. Miała luźnego koka z wypuszczonymi kilkoma kosmykami włosów na twarz. Oczy pomalowane lekko w odcieniu brązu, a usta muśnięte matową szminką w cielistym kolorze. Podobało jej się jak wyglądała. Wyglądała dziewczęco, delikatnie. Robert, który nigdy się nie kryje z opinią, przyznał, że wygląda ślicznie. Do tego ma rozkloszowaną sukienkę do kolan w odcieniach jasnego, pudrowego różu i beżu. Dół sukienki jest w delikatne kwiaty. Buty na obcasie wysmukliły jej nogi i dodały uroku. Im bliżej celu, tym jej żołądek zaciskał się bardziej.
- Żebyś tam nie wyrwała jakiegoś jego kuzyna, siostra. - zaśmiał się Andrzej - Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się spięta - Trzymaj kciuki.
- Dasz radę.
Zobaczyła jego radosne oczy i kiwnęła głową.
- Idę. - wzięła głęboki oddech i opuściła samochód
Pomachała na pożegnanie bratu kierowała się do świątyni. Do rozpoczęcia ślubu jest jeszcze 10 minut, większość gości już jest. Przy wejściu stała kobieta w pięknej, białej sukni. Obok niej mężczyzna w mundurze, ze złotymi dodatkami. W taki, wydaniu jeszcze go nie widziała. Nieśmiało podeszła do nich. Przeniósł na nią wzrok i zamurowało go. Wpatrywał się w nią uważnie.
- Hej. - przywitała się
- Hej. - odpowiedziała z uśmiechem panna młoda, ale pełna napięcia
- Wyglądasz ślicznie. - stwierdziła Emilka po szybkim obejrzeniu Doroty
- Dziękuję. Ty również.
Chłopak dalej się w nią wpatrywał, nic nie mówił. Wyglądał przystojnie w mundurze strażackim. Zawsze marzyła o takim mężczyźnie.
- Cześć. - złapał jej dłoń i przyciągnął do siebie
Położyła dłoń na jego piersi i wpatrywali się sobie w oczy. Po chwili szeroko się uśmiechnął i pocałował ją.
- Wyglądasz bardzo ślicznie kochanie. - szepnął pogładził kciukiem jej policzek
- A ty bardzo przystojnie mój strażaku. - przejechała dłonią po jego mundurze
- Naprawdę bardzo ślicznie. - w jego oczach widziała błysk - Zajmiesz miejsce gdzieś z przodu? Będę wprowadzał Dorotę i usiądę koło ciebie.
- Dobrze. - dała mu buziaka - Wszystko będzie dobrze. - poklepała jego siostrę po ramieniu i weszła do kościoła
Patrzyła czy siedzą rodzinami, ale żadna twarz nic jej nie mówiła. Po lewej stronie zobaczyła Mariusza - męża Moniki z dziećmi. Oprócz nich nikogo w ławce nie było, a matka chłopaka siedzi przed nimi. Kościół był pięknie przystrojony. Na środku przed ołtarzem stały dwa krzesła, oparć których opadał długi, biały tiul. Na jednym siedział już mężczyzna - Wiktor, pan młody. Za nimi siedzieli świadkowie, Doroty oczywiście Monika. Niepewnie podeszła do właściwej ławki, przyklęknęła i wsunęła się do niej. Na jej widok Mariusz uśmiechnął się i przesunął w głąb robiąc więcej miejsca. Dzieciaczki radośnie jej pomachały, a ona odpowiedziała tym samym. Z przedniej ławki odwróciła się do niej kobieta. Poważna zatrzymała na niej wzrok. Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Wie, że tylko dorzuca węgla do ognia, ale przynajmniej udaje, że chce być miła i że się stara, a nie że ma ją za wroga. Tamta kiwnęła głową i odwróciła się. Serce waliło jej, jakby zaraz miało przebić klatkę piersiową. Nie lubi takich starć i to jeszcze bez Michała, który mógłby ją ochronić. Niech to się już zacznie i przyjdzie do niej, bo czuje się strasznie obco i nieswojo. Zobaczyła, że ksiądz wychodzi z zakrystii i podchodzi do pana młodego. Chwilę porozmawiali i rozbrzmiał się dźwięk organów w jakiejś ślicznej melodii. Wszyscy wstali i ich wzroki powędrowały ku głównemu wyjściu, w którym ukazała się panna młoda prowadzona pod rękę przez brata. Wszyscy zachwycali się jej suknią i wyglądem. Wyglądała jak księżniczka. Ale ona głównie skupiła się na bracie. Przystojny, w mundurze. Widać, że dumny z siostry. Jest jej autorytetem. Przejmował się tym strasznie, że poprosiła go o prowadzenie. Jest to dla niego ogromny zaszczyt i nie spodziewał się tego, bo zazwyczaj do ołtarza prowadzą ojcowie córki. A tu brat. Podeszli przed ołtarz, pocałował ją w czoło i oddał dłoń Wiktorowi. Odwrócił się i szybko wszedł do ich ławki. Popatrzył się na nią, a w jego oczach dostrzegła łzy. Posłała mu ciepły uśmiech i złapała jego dłoń. Świetnie się spisał.
To była piękna uroczystość, pełna wzruszeń. Kiedy widziała zestresowaną Dorotę, ale w jej oczach ogrom miłości dla Wiktora coś w niej drgnęło. Organistka swoim głosem jak anioł śpiewała przepiękną piosenkę. Przez jej wrażliwość o wzruszenie dużo nie trzeba. Poczuła jak do oczu zbierają się łzy. Zaczęła szybko mrugać, żeby przeszkodzić im dalszą podróż. Jedna jakoś się wyślizgnęła i czuła jak na jej policzku toruje się mokry ślad. Poczuła na sobie spojrzenie ukochanego.
- Wszystko dobrze? - zapytał z troską
- Tak kochanie. - odparła i poczuła jak kolejna łza spływa po jej policzku
Szybko otarła ją, a chłopak mocniej ścisnął jej dłoń i zaczął ją gładzić. Ciekawe czy ona będzie miała takie szczęście, że znajdzie się taki ktoś, kto będzie chciał z nią być przez całe życie i przysięgnie to przed Bogiem.
       Ceremonia dobiegła końca i można było wychodzić. Wygramoliła się z ławki i czekała na chłopaka. Stanął koło niej i wyciągnął w jej stronę rękę zgiętą w łokciu. Uśmiechnęła się szeroko, wsunęła rękę pod jego ramię i delikatne ją objęła. Nigdy nie marzyła o tym, że będzie szła pod rękę z ukochanym strażakiem.
- Kocham cię. - oznajmiła, kiedy podeszli do wyjścia
Popatrzył się na nią i szeroko uśmiechnął.
- Moja księżniczko piękna, ja ciebie też. - dał jej szybkiego buziaka i opuścili świątynię
Wszyscy goście byli tam zgromadzeni i czekali na parę młodą, żeby móc ich obsypać ryżem na szczęście. Widziała jak wielu z nich przygląda jej się.
- Chyba jesteśmy tematem numer jeden wśród rozmów. - zaśmiała się
- Wszyscy mówią: a co to za przepiękna księżniczka? Z jakiej bajki się urwała? Nigdy tak pięknej kobiety nie widziałem. - szeptał to jej do ucha delikatnym głosem, że miała ciarki na całym ciele.
- Nie poznaję cię.- podniosła brwi i przejechała dłonią po jego mundurze - Chciałabym z tobą zdjęcie, jak jesteś w mundurze.
- Nie wyczaruję ci fotografa. - zaśmiał się
- Słucham? - zwrócił się do nich mężczyzna stojący koło nich
Dopiero po chwili spostrzegli się, że trzyma w dłoniach aparat
- Bo. - zaczął - Czy można by... Znaczy. Bo dziewczyna chciała zdjęcie. - mówił zmieszany
- Okej. - uśmiechnął się
Chłopak złapał ją w pasie, a ona położyła dłoń na jego brzuchu. Uśmiechnęła się szeroko i usłyszała pstryk.
- Super. - oznajmił i odszedł
Popatrzyła na Michała, który stał poważny.
- Serio? - jęknęła ze śmiechem - A idź ty. Na co mi taki chłop?
- W życiu nie może być lekko. - mruknął
       Na salę dojechali autobusem z innymi. Monika miała w samochodzie garnitur Michała do przebrania, który założył zaraz po przyjeździe. Udało im się szybko wbić w kolejkę do życzeń i po chwili byli wolni. Weszli na salę, gdzie wszyscy ustawiali się w koło na parkiecie i czekali na młodych. Była przerażona, same obce twarze. Co ona będzie tu robiła? Związek do czegoś zobowiązuje.
- Cześć kuzyn. - podszedł radosny mężczyzna - Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u Ciebie? Widzę, że w końcu miłość zapukała do twoich drzwi. - przeniósł wzrok na nią
- Ta, zapukała. - prychnął - Wlazła z buciorami brudnymi.
- Dzięki. - mruknęła
- Oj młoda. - pocałował ją w głowę - To jest mój kuzyn Jarek. Jarek to moja dziewczyna Emilka.
- Chyba warto było czekać, co? Taka ładna.
- Oj warto, warto. - przytulił ją
Witamy młodą parę! Zabrzmiał głos dj'a w głośnikach. Popatrzyli w stronę wyjścia. Weszła roześmiana para i stanęła na środku.
Ludzie bawili się w najlepsze. Nie było prawie osób, które by siedziały przy stole. Prawie. Siedziała tam już którąś godzinę i się zanudzała. Tyłek też ją bolał, bała się że dostanie żylaków. Źle trafiła pod względem tanecznym. Zazdrościła tym ludziom, którzy świetnie się bawią.
- Dlaczego nie polubiłeś zdjęć, które dodałam? - zapytała, kiedy znów zostali sami przy stole
- Jakich zdjęć? - ściągnął brwi
- Serio? To już nawet nie zwróciłeś uwagi, że twoja dziewczyna coś dodała? - pisnęła
- Emilia. - westchnął i położył dłoń na jej nodze
Po raz pierwszy zwrócił się do niej Emilia. Brzmi to bardzo poważnie.
- Przecież wiesz, że nie jestem surferem po internecie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na Facebooku. - mówił spokojnie - Także przepraszam. Jutro to nadrobię. Serio zwracasz uwagę na lajki?
- Nie. - odparła szybko - Ale zrobiło mi się smutno, że nie polubiłeś, bo myślałam że ci się nie podobają.
- Na pewno są piękne. - pocałował ją
W tym czasie na parkiecie były podziękowania dla rodziców. Zaczęli słuchać dopiero końcówkę i jak zwykle pełne wzruszeń słowa. Jednak na nią jakoś to nie działało. Może dlatego że chodzi o matkę chłopaka.
- To jeszcze nie koniec podziękowań. - mówiła Dorota - Może nie jest to powszechne, ale są osoby które również zasługują na podziękowania. To nasze rodzeństwo. Chodźcie tutaj.
- Matko. - jęknął i podniósł się ciężko
Nie lubi kiedy wszyscy na niego się patrzą. Skromny jest i tyle. Ale z uśmiechem podszedł do siostry. Ładne słowa skierowała do nich i wręczyła prezenty. Wiktor również podziękował młodszemu bratu. Tak słodko wyglądali jak cała trójka tuliła się do siebie. Kolejny raz w jego oczach widziała łzy. Naprawdę przeżywa ślub swojej siostry. Widać, że bardzo się o nią troszczy i chce jak najlepiej. Cud mieć takiego anioła stróża. Zadowolony szedł w jej stronę. Podszedł do ich miejsca, odłożył prezent i wyciągnął do niej rękę.
- Zatańczysz? - zapytał
Nie wiedziała czy dobrze usłyszała. On chce tańczyć? Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Czy ja dobrze usłyszałam?
- Tak, proszę cię do tańca.
Uśmiechnęła się szeroko i położyła dłoń na jego. Cuda się zdarzają pomyślała. Szła zaraz za nim trzymając jego dłoń i zastanawiała się czy to nie żart. Jednak wszystko wskazywało na to że nie. Przystanęli na parkiecie i akurat skończyła się piosenka. Zaraz po tym rozbrzmiały się pierwsze dźwięki kolejnej piosenki.
- Uwielbiam tą piosenkę! - pisnęła radosna
Zadowolony złapał jej dłonie i zaczął delikatnie prowadzić w rytm ,, Marry you" Bruno Marsa. Z każdą kolejną sekundą rozkręcał się coraz bardziej. Był naprawdę świetny. Śpiewała wesoło i ciągle nie dowierzała, że to jej chłopak. Nachylił się i szepnął jej do ucha kwestię: hey baby, I think wanna marry you. W jej brzuchu pojawiły się motyle. Nie dość  że jedna z jej ulubionych piosenek, to jeszcze ich pierwszy taniec. Ma nadzieję, że kamerzysta to uchwyci i będzie miała pamiątkę. Choć tylko troszkę. Ciągle się w niego wpatrywała. Chciała, żeby tak chwila wiecznie trwała. Tylko on i ona. Zakochała się w nim na nowo. Kocha go bardzo.
- Kolejna piosenka dla zakochanych. - głos dj'a rozniósł się po sali
Oni nadal stali na parkiecie. You tell all the boys no. Usłyszała z głośników.
- To jest takie śliczne. - mruknęła i zarzuciła ręce na jego szyję.
Złapał ją w pasie i zaczęli się kołysać. Jego ciało tak blisko jej. Ten znajomy zapach, znajome ciepło. Uśmiechnięci nie odrywali od siebie wzroku. Od czasu do czasu wyśpiewała kwestię Beneath your beautiful. Zaczął zbliżać swoją twarz do jej i złączył ich wargi w buziaku. Cała była w skowronkach. Tak bardzo go pragnęła. Miał wspaniałe wyczucie tempa, idealnie dobierał kroki do muzyki. Nigdy się po nim nie spodziewała tak dobrego tańczenia. Czuła się jak księżniczka.
- Lepszego chłopaka nie mogłam sobie wymarzyć. - szepnęła mu do ucha, kiedy piosenka dobiegała końca, a ona zbliżyła się do niego na maksa.
Uśmiechnął się i przez chwilę wpatrywał w jej oczy. Kocha go szczęśliwego. I nagle zaczął nią szybko obracać, bo leciała już jakaś typowo weselna piosenka. Przez ułamek sekundy widziała jego matkę. Wpatrywała się w nich jakby miała ją rozszarpać.
- Michał. Chcę usiąść. - oznajmiła
- Coś się stało? - tak ją obrócił, że stała tyłem do niego, ale tak blisko, że czuła go całego
- Chcę usiąść. - powtórzyła
Przed jej oczami pojawił się uśmiechnięty pan młody.
- Odbijamy!- krzyknął radośnie i wyrwał ją do tańca
Zdezorientowana popatrzyła na chłopaka, który radośnie już obkręcał swoją młodszą siostrę. Uśmiechnęła się do swojego aktualnego partnera.
- Nigdy nie mieliśmy okazji lepiej się poznać. - zaczął
- Faktycznie.- przyznała
- Jak się bawisz?
- Jest wspaniale.
- Ale coś cię trapi.
Spuściła wzrok i przełknęła ślinę.
- Jego matka mnie nienawidzi. - powiedziała to ze łzami w oczach
Wpatrywał się w nią z troską. Nie wiedziała o co teraz mu chodzi.
- Wiesz, Dominikę bardzo lubiła, traktowała jak córkę. Ale po tym co mu zrobiła, straciła zaufanie do wszystkich dziewczyn.
- Wszystkich?- zdziwiła się - To przede mną były inne?
- Nie, nie. - mówił spokojnie - Od tamtego czasu Michał w ogóle nie myślał o dziewczynie, nie szukał, nawet jej nie chciał. A Baśka z automatu skreśliła wszystkie. Boi się, że znowu któraś skrzywdzi jej synka, ale chyba bardziej się boi tego, że znowu zaufa niewłaściwej osobie.
- Ale ciebie uwielbia.
- Ja nie jestem dziewczyną jej synusia. - puścił oczko - Daj jej czas. W końcu zrozumie, że ty go naprawdę kochasz.
- A skąd ty niby wiesz, że go naprawdę kocham? - podniosła brew
- Żartujesz sobie?! - roześmiał się - Dziewczyno, widać to po was na kilometr! On chyba nigdy nie był taki szczęśliwy. Zrobiłby dla ciebie wszystko. Poszedł w ogień, oddał za ciebie życie. - mówił to poważnie - A ty zrobiłabyś to samo. Dobrze, że trafił na ciebie.
Czuła jak rumieńce wychodzą na jej polika. Usłyszeć coś takiego od obcego faceta.
- Fajnie się na was patrzy w tańcu, takie zakochańce.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się nieśmiało
- Ty nie masz 19 lat, prawda?
- Nie, znacznie więcej, a co?
- No bo wyglądasz na 19. - zaśmiał się - Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję ci Wiktor.
Piosenka dobiegła końca. Drugie połówki podeszły do nich. On ją przytulił.i szepnął:
- Wszystko będzie dobrze. Nie zwracaj na nią uwagi, tylko skup się na Michale. Zawsze możesz na mnie liczyć. Dzwoń.
Uśmiechnięty popatrzył na nią i porwał do tańca swoją już żonę. Przeniosła wzrok na chłopaka i uśmiechnęła się. Patrzył na nią jakby czekał na wyjaśnienie.
- Pić mi się chce. - złapał go za rękę i ruszyli do stolika
Nalał jej soku, a ona wypiła go w ekspresowym tempie. Już dawno tak nie tańczyła. Była cała zmachana.
- Przejdziemy się? - zapytała
Widziała po nim, że chce wyjaśnień. Kiwnął głową i podnieśli się. Powie mu prosto z mostu, po co owijać w bawełnę. Na zewnątrz objęła jego ramię i szli spokojnie w stronę wyjazdu. Nie chciała, żeby ktoś ich zobaczył. Chce być z nim sam na sam. Przyłożyła głowę do jego ramienia i tak szli w ciszy. W końcu znaleźli się w ciemnym zaułku, gdzie nikt  ich nie zobaczy.
- Jak tańczyliśmy, zobaczyłam twoją mamę. - zaczęła - Patrzyła się na mnie jakby chciała mnie zabić. Nawet nie wiesz jak mnie to rani.
- Przepraszam za nią. - westchnął
- Nie przepraszaj. Nie twoja wina. Ale wiesz co? - popatrzyła na niego ze łzami w oczach - Już w cale mnie to nie obchodzi. Może mnie nienawidzić, proszę bardzo. Mam to w dupie. Możesz się na mnie wkurzyć za te słowa, proszę bardzo. Nadal ją szanuję, ale mam w dupie to co o mnie myśli. Bo ja kocham tylko ciebie.
Sama się zdziwiła, że to powiedziała. Ale słowa Wiktora dodały jej pewności siebie. Na reakcję nie czekała długo. Położył dłoń na jej policzku i wpił się w jej wargi. Trwali w namiętnym ale delikatnym pocałunku. Czuła jak prąd przepływa przez jej ciało. Z każdą kolejną sekundą pragnęła go bardziej. Kocha takie długie pocałunki. Oddaje się wtedy cała.
         Zbliżała się 2 w nocy. Ludzie nadal dobrze się bawili, ale nie ona. Michał przesadził z alkoholem. Doskonale wiedział, że jest przeczulona na tym punkcie. Wiedział, że jej dziadek był alkoholikiem i co robił z babcią. Widok pijanego wzbudza w niej odrazę, ale i strach. Do tego ten okropny zapach...
- Michał, jedziemy do domu. - powiedziała twardo
- Ale dlaczego? Ja się dobrze bawię. - objął ją ramieniem, a ona tylko się skrzywiła
Nienawidzi tego.
- Wstawaj, jedziemy. - podniosła się gwałtownie i czekała na niego
- Ale Emilka...
- Wstawaj. - powiedziała ostro
Łzy jej podeszły do oczu. Było jej okropnie wstyd za niego. Chciała jak najszybciej stamtąd wyjść i to najlepiej, żeby nikt ich nie widział. Podniósł się powoli i ruszył za nią. Chce już do domu, spać. Żeby nie mieć z nim doczynienia. Auto, które jest specjalnie do rozwożenia gości stało zaraz przy wyjściu. Już miała złapać za klamkę kiedy usłyszała głos Doroty:
- Już jedziecie?
No super, pomyślała. Odwróciła się do niej i zobaczyła jeszcze jej męża i mamę.
- Tak, jedziemy. Jesteśmy już zmęczeni. - oznajmiła
- Ja nie jestem. - burknął chłopak, który stał kilka metrów za nią
- Zostańcie jeszcze chwilę. - Dorota patrzyła to na nią, to na brata
- Jestem za. - uśmiechnął się Michał
Spotkała się z gardzącym spojrzeniem Barbary.
- Jak chcesz. Ja jadę. - powiedziała ostro, ale czuła jak gula podchodzi jej do gardała. - Doskonale wiedziałeś. Ale jesteś dorosły. Rób jak chcesz.
- Dobra, już dobra. - westchnął - Czekaj, tylko się pożegnam. Podszedł do tamtych i każdego przytulił. Popatrzyła na Wiktora, on lekko się uśmiechnął i pokazał kciuka do góry, żeby nikt tego nie widział, poza nią. Kiwnęła głową i wsiadła do samochodu.
      Weszli do jego mieszkania i od razu poprowadziła go do sypialni.
- Kochanie, jesteś taka seksowna. - złapał ją w pasie, kiedy siedział na łóżku
- Fajnie. - mruknęła - Rozbieraj się i do spania.
- Mam na ciebie ochotę. - uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie.
- Jesteś pijany. - odsunęła się od niego - Nienawidzę pijanych ludzi.
Puścił ją zaczął się rozbierać. Rzucił wszystko na podłogę i położył się.
- A ty co? - zapytał
- Idę się jeszcze szybko umyć. - oznajmiła - Rozepniesz mi sukienkę?
Kiwnął głową i dźwignął się. Chwilę się szarpał, ale w końcu mu się udało.
- Dobranoc. - szepnęła
- Dobranoc. - burknął i zmknął oczy
Przemogła się i nachyliła nad nim. Zamknęła oczy i przyłożyła wargi do jego skroni. Gdy tylko poczuła ten okropny smród wyprostowała się i poszła do łazienki. Dlaczego on jej to zrobił? Okropnie się wstydziła. Łzy leciały jej po policzku, ale woda zaraz je zmywała. Jest na niego wściekła.
W salonie przeszukała szafki za jakimś kocem. Nigdzie nie znalazła. Poszła do pokoju, który robi za składzik, ale jest tam bardzo czysto i dużo miejsca. Tak jakiś znalazła. Poszła do salonu na kanapę i tam się położyła. Nie ma odwagi spać z piajnym. Za dużo widziała.

niedziela, 21 kwietnia 2019

Rozdział 23

       Tyle co oni mieli kilometrów w nogach, to w głowie się nie mieści. Zwiedzali, próbowali nowych rzeczy, korzystali z życia. Najbardziej podobało jej się w Watykanie. Te wszystkie wspaniałe dzieła słynnych artystów. No i ta cała atmosfera. Z zachwytem oglądała rzeźby i jak twórca potrafił pokazać uczucia w zwykłym kamieniu czy innym materiale. Nie wie, jak można stworzyć coś tak realistycznego, że ma się wrażenie że stoi przy tobie człowiek. Także Rzym ją urzekł. Nigdy nie myślała, że tak będzie zachwycała się sztuką. Mogła ją oglądać i oglądać. Co chwilę gdzieś ciągnęła chłopaka, bo chciała zobaczyć coś godnego podziwu. Widziała po nim, że jest zniechęcony tym jej wydziwianiem z duszą artystyczną. Z wielkim żalem porzuciła jedyną swoją możliwość zobaczenia większości wspaniałych dzieł. Nie chciała, żeby robił coś na siłę i nie czerpał z tego korzyści.
Wielkie piętno zostawiła na niej audiencja papieża. Tak mówił i mówił, a ona czuła jakby to było o niej. Trafiło w serce. Poczuła się tak głupio i obnażona. Natychmiast chciała się zmienić.
Między nimi też się zmieniło od tego dnia, kiedy obgadali sprawę z Dominiką. Byli nierozłączni, wiecznie uśmiechnięci i pełni życia. Była naprawdę szczęśliwa.
Ich wakacje dobiegały końca. Udało im się dotrzeć do miasta, z którego wylatują, w wieczór dnia poprzedzającego ich odlot. Niestety był już późny wieczór. Pałętali się po mieście w poszukiwaniu jakiegoś noclegu, albo miejsca do rozbicia namiotu.
- Michał, ja już nie mam siły. - jęknęła i przystanęła
Cały dzień słońce grzało niemiłosiernie, a oni ciągle na nogach. Była okropnie zmęczona, ledwo już stała na nogach. Byli w jakiejś dzielnicy domków jednorodzinnych. Widział na jej twarzy wycieńczenie. Sam był cholernie zmęczony. Ale o nią bał się bardziej, nie chciał, żeby coś jej się stało. Nie wiedział co robić. Chyba po raz pierwszy widziała u niego zrezygnowanie.
- Kochanie.- podeszła do niego i ociężale zarzuciła ręce na jego szyi - Nie lubię jak jesteś smutny.
Objął ją w pasie i położył głowę na ramieniu. Nic nie powiedział. Dała mu buziaka w policzek i uśmiechnęła się. Znowu stawał się taki nieśmiały i skryty w sobie.
- Czekaj. - westchnął i zrobił krok w stronę ogrodzenia koło nich. - Przepraszam. - zwrócił się po angielsku do jakiejś kobiety, która chodziła po posesji - Mam pytanie.
Podeszła do ogrodzenia. Młoda kobieta, wydawała się zwyczajna. Przypatrywała im się uważnie.
- Mamy jutro wylot i potrzebujemy gdzieś przenocować, a tutaj nigdzie niczego nie ma. Czy moglibyśmy rozłożyć namiot w pani ogródku? - mówił spokojnie
Analizowała jego słowa i próbowała coś powiedzieć.
- Powiedz jej, że zapłacimy, tylko niech się zgodzi. - zrezygnowana zwróciła się do chłopaka po polsku
- Zaraz, jesteście z Polski? - zapytała tamta po angielsku
- Tak. - ściągnął brwi chłopak
- W takim razie nie mogę na to pozwolić. - oznajmiła
Zszokowały ją te słowa. Jak tak można postąpić z dwójką wymęczonych turystów, którzy proszą tylko o pozwolenie na rozłożenie namiotu.
- Mam wolny pokój gościnny. - zwróciła do nich płynną polszczyzną - Z chęcią was przyjmę pod dach. - uśmiechnęła się
Zrobiła wielkie oczy i zaczęła skakać z radości.
- Dziękuję. - minęła bramkę i rzucił jej się na szyję - Nawet nie wiesz jak ratujesz nam życie, a w szczególności mi.
- Cieszę się. - śmiała się tamta
- Ale szczęście, że wpadliśmy na ciebie!
Chłopak tylko stał i przypatrywał im się.
- Emilka. - podała dłoń dziewczynie
- Marta. - uścisnęła ją
- Michał. - w końcu odezwał się chłopak
- Chodźcie do środka.
Weszli do przytulnego domku. Dziewczyna jedyne o czym marzyła, to położyć się i spać. Te wszystkie kilometry skumulowały się i odcinały jej siły.
- Pewnie jesteście padnięci, to od razu pokażę wam pokój. - uśmiechnięta kierowała się w głąb domku
Przystanęła przy brązowych drzwiach i otworzyła je.
- To nie problem, że jest jedno łóżko? - popatrzyła przestraszona
- Nie, nie! - zapewniła szybko
- Zaraz przyniosę pościel. - oznajmiła - Rozgośćcie się.
Zrzuciła plecak i dała go pod ścianę. Poczuła taką ulgę od tych kilogramów. Złapała się za szyję i powolnymi ruchami wykręcała ją. Taka ulga. Chłopak był jakiś wycofany, milczący. Nigdy nie przepadał za tym, żeby się komuś narzucać, a w szczególności obcym osobom. Nie może sobie wybaczyć, że nie potrafił zadbać o dziewczynę. Nie popisał się z noclegiem, musiał żebra u jakiejś kobiety. Widział, jak ukochana jest wyczerpana, chociaż ukrywa to pod swoją radosną twarzyczką. Czuł się niegodny, żeby mógł ją przytulić.
- Mogę? - w progu pojawiła się Marta
- Tak. - powiedziała wesoło Emilka
- Tutaj pościel. - położyła na łóżku poduszki i kołdrę - Zaraz zrobię jakieś kanapki, to przyjdźcie do kuchni.
- Nie trzeba, naprawdę - zapewniała
- Widzę was za 10 minut. - pogroziła im palcem i zostawiła ich samych
- Idę jej pomóc. - puściła mu oczko i poszła za właścicielką
Widziała po nim, że jest coś nie tak.On woli sam mierzyć się z problemami, ona to szanuje, chociaż nie rozumie i trochę ją boli. Jak będzie chciał, to porozmawia z nią, nie jest dzieckiem i wie, że zawsze może do niej przyjść.

- Męża nie ma, bo w pracy jest. - oznajmiła przy kolacji - Jest strażakiem.
- Tak? - ożywiła się - Michał też!
- No co ty mówisz?! Ale jaja. - zaczęła się śmiać - Też macie zmiany 24/48?
- Tak. - wziął kęsa kanapki - U was też tak jest, że trzeba mieć dodatkową robotę, żeby móc jakoś żyć?
- Nieeee.- pokiwała głową - Tutaj strażacy są bardzo cenieni. Ale i tak większość ma jakieś tam dodatkowe zajęcia, bo siedzieć tylko dwa dni, to nic ciekawego. W Polsce tak nie jest?
- Chyba się tu przeniesiemy. - westchnął i popatrzył na dziewczynę
Jednocześnie zaczęli się śmiać.
- Jesteście wspaniali. - patrzyła na nich z zachwytem
- Nie powiedziałabym. - puściła jej oczko

       Leżeli już wykąpani i zmęczeni. Ciągle nie dawała jej spokoju skrytość chłopaka. Objęła go ręką i położyła głowę na jego piersi.
- Co się dzieje? - mruknęła delikatnie przymykając oczy
- Nic. - szybko odpowiedział
- Okej. - szepnęła i odwróciła się od niego
Znowu nie mówi jej wszystkiego, co ją mega wkurza. Po co jej facet? Tylko same problemy.
- Wiesz, że cię kocham? - usłyszała za sobą
- Nie wiem. - burknęła i podkuliła nogi
- Chodzi o to, że nie lubię się wpraszać do obcych. - przytulił ją od tyłu - Nie czuję się swojsko.
Westchnęła głośno i odwróciła się do niego.
- Dlaczego nie możesz tak normalnie mi o tym powiedzieć, tylko muszę wszystko od ciebie wyciągać? - pocałowała go i ukryła twarz w jego piersi
- Uwielbiam się z tobą droczyć. - mocno ją przytulił i pocałował w głowę

      Kiedy wstali czekało już na nich śniadanie. Teraz oboje czuli się niezręcznie  bo przez nich Marta musi zmienić swoje plany i dodatkowo zajmować się nimi.
- Nie trzeba było. - westchnęła Emilka siadając przy stole - Tyle kłopotu masz przez nas. Głowę ci zawracamy.
- Ale ty marudzisz. Ja się cieszę, że w końcu ktoś nas odwiedził i to do tego z Polski!
Usłyszeli przeskakiwanie zamka na klucze i po chwili trzaśnięcie drzwiami. Kilka kroków i kilka metrów od nich stanął mężczyzna gdzieś w wieku Michała. Miał typową karnację włochów, czarne, krótkie włosy i hipnotyzujące brązowe oczy. Wzrost podobny do chłopaka, także chudy. Bardzo przystojny. Na ich widok wystawił rząd swoich białych zębów. Kanapka stanęła jej w gardle i patrzyła na niego osłupiała. Tak właśnie wyobrażała sobie włochów.
- Ciao. - przywitał się radośnie
- Hej. - uśmiechnęła się
- Oni mówią tylko po polsku. - oznajmiła żona w języku polskim
- Okej. - kiwnął głową i podszedł do nich
- Carlo. - podał jej dłoń
- Emilka. - zadowolona uścisnęła ją
To samo uczynił chłopak.
- Jak wam się podoba we Włoszech? - zapytał po polsku z akcentem
- Mi bardzo. - na same wspomnienia pojawił jej się uśmiech - Nie wierzę, że dzisiaj już wracamy.
Widziała, że chłopak był o nią zazdrosny. Chyba wyczuł, że pan domu wpadł jej w oko. Złapała jego dłoń pod stołem. Tamten podszedł do żony i dał buziaka.
- Wiesz, że Michał też jest strażakiem? - zwróciła się do męża
- Tak?
I tak między chłopakami nawiązała się znajomość. Rozmawiali ze sobą zawzięcie i widać było, że znaleźli wspólny język. To się śmiali, to razem coś przeżywali. Michał rzadko kiedy jest taki wyluzowany i rozmawia z kimś na każdy temat. Ale Carlo naprawdę jest świetnym gościem.
Niestety przyszedł czas odlotu. Znajomi ich chętnie odprowadzili.
- Także wiesz Michał. Moja firma chętnie ci zrobi plakaty. - poklepała go po ramieniu Marta - Będziesz miał wielu chętnych na treningi.
- Dobra, dobra. - uśmiechnął się
- Będziemy na was czekać w Polsce, żeby się zrewanżować. - przytuliła się do nich - Będę za wami tęskniła, chociaż tak krótko się znamy.
- Wpadniemy na pewno! I to jakoś niedługo, bo i tak mieliśmy odwiedzić rodzinę.
- Dziękujemy jeszcze raz. - pomachała im i ruszyli przed siebie

      Na lotnisku czekała na nich Monika.
- No proszę jacy opaleni! - zrobiła duże oczy na ich widok - I jacy rozpromienieni! Hej. - przywitała się z nimi
- Nie wiem jak Michał, ale ja jestem padnięta. - westchnęła i uśmiechnęła się po chwili
- Opowiadajcie jak było!
Mówili o swoich przygodach i opisywali co widzieli. Chciała wiedzieć prawie wszystko, no ale oczywiście pominęli kilka faktów, bo to tylko i wyłącznie ich sprawa. Ona za to informowała ich o przygotowaniach do ślubu i wesela Doroty. Przecież jest już pojutrze. Dobrze, że jutrzejszy piątek ma wolny, to odeśpi sobie te dwa tygodnie i nazbiera siły na tą imprezę. No i odpocznie od Michała. Takie dwa tygodnie bez przerwy, sam na sam nie są w cale aż tak piękne.
Zajechali pod jej dom.
- Poczekaj chwilę, pomogę jej z bagażem i zaraz wracam. - oznajmił chłopak wysiadając - To może być dłuższa chwila.
- Rozumiem. - wyłączyła samochód i rozłożyła się wygodnie w fotelu.
Wyciągnął z bagażnika jej plecak i zarzucił na ramię. Cieszyła się, że w końcu zobaczy swoich bliskich. Wydaje się, że niby tylko dwa tygodnie, a jednak długo. Chyba nie potrafiłaby wyjechać gdzieś na dłużej. Za bardzo jest zżyta z rodziną. Wdrapali się po schodach do jej mieszkania i z radością do niego weszła.
- Wchodzisz dalej? - zapytała
- Monika czeka...
Ale widziała, że chce. Te jego oczy powiedzą wszystko.
- Czeeeeść. - wparowała wesoło do salonu, gdzie siedzieli rodzice
- O cześć! - wstała zaskoczona, ale radosna mama - Ale wy opaleni! A jacy marni. - przytuliła ich - Siadajcie, opowiadajcie.
- Ja muszę iść, bo siostra czeka w samochodzie. - oznajmił Michał
- Chodź do pokoju. - pociągnęła go za rękę i poszła do swojego pokoju
Chłopak rzucił plecak pod ścianę i był gotowy do wyjścia.
- Misiek. - podeszła do niego - Dziękuję ci bardzo za te wakacje. Dziękuję ci za wszystko. Tak bardzo cię kocham.
- Dziękuję. - zobaczyła w jego oczach łzy
Patrzyli się sobie w oczy. Nie wyobraża sobie życia bez niego.
- Pocałujesz mnie w końcu? - zapytała
Powoli zbliżył twarz do jej i po chwili poczuła jego ciepłe wargi na swoich. Czuła jak motyle w jej brzuchu szaleją. Chyba potrzebowali tego wspólnego czasu.
- Elo mordy. - do pokoju wpadł Robert, a oni oderwali się od siebie
Zasłonił oczy i stanął w miejscu.
- Cześć braciszku. - podeszła do niego i przytuliła się
- Moja siostrzyczka, jak ja się stęskniłem - ścisnął ją mocno, że coś jej chrupnęło w plecach
- Ja też. - poklepała go po plecach
- Helo kowboj. - przybił sztamę z chłopakiem - Co tam u was?
- Wszystko dobrze. Szybko minęło.
- Lecę. I tak wykorzystałem Monikę już za bardzo. - westchnął
Złapała jego dłoń i poszli do salonu.
- Przepraszam, że tak szybko uciekam, ale siostra czeka. A młodsza ma ślub w sobotę i trzeba coś pomóc... - tłumaczył się chłopak
- Nic się nie stało. - posłała mu ciepły uśmiech mama - Jeszcze będzie okazja do porozmawiania
- Do widzenia. - uśmiechnął się i wyszli do przedpokoju
- Widzimy się w sobotę. - mruknęła i wspięła się na palce, żeby dać mu buziaka
- Ciao bella. - mruknął, pocałował ją i wyszedł

sobota, 6 kwietnia 2019

Rozdział 22

       W nocy prawie nie zmrużyła oczu. Cała ta sytuacja z Michałem nie dawała jej spokoju. Miały być wspaniałe wakacje, a tu kłótnia. Najgorsza była świadomość, że on leży zaraz koło niej. Miała takie momenty, że już prawie się do niego przytuliła, bo tak bardzo tego potrzebowała. Pewnie jakby on ją przytulił, to by nie zaprotestowała. A tak ciągle zmuszała się do bycia twardą. Czy faktycznie wie już o nim wszystko? Czy może kiedyś znowu coś przez przypadek wyjdzie na jaw. A taka informacja, że zdobywał wszystko jest chyba jednak znacząca. Nie zdawała sobie sprawy, że jej chłopak jest mistrzem Europy i prawie świata! Często przymykając oczy widziała jego ciało sponiewierane przez konia, a potem powiększająca się plama krwi. Wielkie cierpienie jakie malowało się na twarzy. Tak jej było go szkoda. Chciałaby go tak mocno przytulić i nie pozwolić odejść, ochronić przed wszelkim cierpieniem. A później widziała, te chude, długie nogi. Jej delikatny, czarujący uśmiech i długie, blond włosy. Była ładna. Wydawali się szczęśliwi. Dominika. Zazdrościła jej jednego. Była jego żoną. Mogła go wspierać podczas jego kariery.
Wiedziała, że już nie zaśnie, a leżenia ma już dosyć. Zwlekła się łóżka i poczłapała do łazienki. Czuła jak szczypią ją oczy, to od płakania, to od bezsenności. Była zamulona, jej ruchy były powolne. Weszła pod prysznic i odkręciła ciepłą wodę. Pozwoliła jej spływać i rozluźniać jej ciało. Co ona ma zrobić? Nie mam kogo się poradzić. Ania tak daleko, a z Michałem jest skłócona.
Po dłuższym czasie moczenia się wyszła z kabiny. Miękkim ręcznikiem delikatnie przecierała swoje ciało. Odłożyła ręcznik i zamknęła oczy. Co się do cholery dzieje? Co ma zrobić? Przecież strasznie kocha Michała i nie może sobie wyobrazić życia bez niego. Nagle drzwi się otworzyły i ujrzała w nich chłopaka. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i patrzył na nią zawstydzony.
- Michał! - pisnęła i szybko wzięła ręcznik, którym się zasłoniła - Wyjdź.
Natychmiast zamknął drzwi, a ona wypuściła powietrze. Zobaczył ją nagą, czyli tego czego najbardziej się obawiała. Jej ciało w porównaniu z Dominiki jest bardzo słabe. Szybko się ubrała i całkowicie skrępowana wyszła do pokoju.
- Przepraszam Emilka. - siedział na łóżku i wpatrywał się w nią
- Dlaczego wszedłeś do łazienki? - zapytała ze łzami w oczach
- Myślałem, że gdzieś poszłaś i jest wolna. - popatrzył na swoje stopy - Przecież już cię widziałem taką.
- Nie, nie widziałeś! - była zrozpaczona - I nie chcę, żebyś zobaczył. Ja się wstydzę Michał, rozumiesz? Nie chcę, żebyś widział moich grubych,sflaczałych nóg, na których jest tysiące rozstępów. - po jej policzku spłynęła łza
Widziała, że go zraniła. Z jego twarzy mogła tyle wyczytać. Czuła się podle. Wzięła telefon i wyszła z pokoju. Weszła na messengera i przyszła jej wiadomość od Ani. Tomek się odezwał :D Wszystko już okej :P i pod tym było ich wspólne selfie z wystawionymi językami. Uśmiechnęła się na ten widok, ale to tylko na moment. Potem wróciło jej załamanie. Cieszę się. wysłała. Nie mogła się zdobyć na jakieś inne słowa. Nie miała ochoty na rozmowy. Wyszła na dwór i szła przed siebie. Nie obchodziło ją gdzie idzie. Nigdy nie była jeszcze w takim stanie. Nigdy nikogo tak nie kochała i jednocześnie miała dosyć jego tajemnic.
Wróciła do hoteli i od razu poszła do stołówki. Przy jednym ze stolików ujrzała chłopaka. Podeszła do niego niepewnie i zajęła krzesło obok.
- Smacznego. - szepnęła
- Dziękuję. - uśmiechnął się - Ty nic nie bierzesz?
- Chyba nie mam na nic ochoty. - westchnęła i wpatrywała się w jego kanapkę
Wyglądała tak smacznie. Ona jak zawsze robi, to nigdy tak nie wygląda. Ten biały ser, a na nim świeży pomidor. Złapała jego dłoń i przyciągnęła ją do siebie i wzięła kęsa. Zmarszczył brwi i nawet nie mrugał.
- Bardzo dobra. - powiedziała z pełną buzią - Idę sobie jednak po coś.
Chyba zrobi sobie takie same kanapki.
Siedzieli w ciszy i było tak jakoś niezręcznie. Strasznie jej to nie pasowało. Zaraz po zjedzeniu wstała i udała się do pokoju. Chłopak wszedł zaraz za nią. Podeszła do swojego plecaka i zmieniła koszulkę, bo ta którą miała była za gruba. Poczuła dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się niepewnie, ale nie odważyła się popatrzeć mu w twarz.
- Emilka. - przytulił ją mocno - Nie chcę cię stracić.
Objęła go i schowała twarz w jego torsie.
- Wiesz co jest najgorsze? - szepnęła
- Hm?
- Że nie wiem kompletnie co mam robić. A jedyną osobą, której mogłabym się poradzić jesteś ty. Jesteś tą osobą, do której mogę przyjść o każdej porze i się przytulić, tą osobą, która daje mi poczucie bezpieczeństwa i jest dla mnie wszystkim. A teraz nie wiem co mam myśleć. Jestem na ciebie wściekła, nie wiem co mam robić, a jednocześnie tak bardzo chcę się do ciebie tulić i być przy tobie.
Nic nie mówił, słyszała tylko rytmiczne bicie jego serca.
- Daj mi buziaka. - mruknął
- Co?
- Daj mi buziaka, to ci ulży.
Obejmując go dalej ociężale zadarła głowę i z ust zrobiła dzióbek. Dał jej buziaka, a potem drugiego i trzeciego. Jej usta ułożyły się w uśmiech, jego także. Zaśmiał się bezgłośnie i pocałował ją w czoło.
- Moja dziecina kochana. - rzucił to radośnie - To między nami wszystko ok?
- Chyba tak. - przytuliła się do niego - Przepraszam.
- Ty? Za co? - pogładził ją po plecach
- Powinnam porozmawiać z tobą na spokojnie, a nie robić jakąś awanturę. To było takie głupie.
- Przesadzasz. - złapał ją za barki i wpatrywał się w oczy - To ja ci nie powiedziałem wszystkiego o sobie i jestem beznadziejnym chłopakiem. - westchnął i podszedł do okna - Chujowym wręcz.
Przekleństwo z jego ust, to naprawdę rzadkość.
- Teraz to ty przesadzasz. - zaśmiała się - Jesteś najlepszym chłopakiem, mężczyzną, strażakiem, kowbojem i misiakiem na świecie. - przytuliła go od tyłu - I nigdy tak nie mów.
- Chyba musimy się zbierać. Mamy sporo do przejścia.
Nigdzie się nie spieszyli, dostosowywał się do jej tempa. Podziwiali piękne widoki, ale było między nimi jakoś dziwnie. Tak jakby był między nimi jakiś mur. W pewnym momencie złapała jego dłoń i lekkim uśmiechem maszerowała dalej.
- Chyba nie pospałaś dzisiaj w nocy, co? - zapytał, kiedy weszli na jakąś polną drogę
- Dlaczego tak uważasz?
- Widzę. - uśmiechnął się - I słyszałem jak płaczesz. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Płakałaś przeze mnie.
- Nie bierz tego do siebie. Ja często ryczę. - mocniej zacisnęła jego dłoń - Nawet z byle powodu. I nie mówmy już o tym, proszę.
Nic nie odpowiedział. Najwyraźniej przyjął to do wiadomości.
- To bardzo bolało, prawda? - zapytała
- Co takiego? - ściągną brwi i przy tym zmarszczył czoło
- Jak spadłeś z konia.
Jego ciało całe się spięło. Patrzył się uważnie pod stopy. Może nie powinna o to pytać? Tylko. wywołała bolesne wspomnienia, o których chce zapomnieć...
- Jak cholera. - westchnął - Były momenty, że myślałem że nie wytrzymam. Nie umiem opisać tego słowami co czułem.
- Przepraszam. - widziała w jego oczach ból
- Nie, nie, spoko. - uśmiechnął się - Ale fakt, nie należy to do moich ulubionych wspomnień.
- Ja jak to oglądam, to mnie boli. - skrzywiła się
- Widziałaś to? - popatrzył na nią wystraszony
- No raczej. Dobra, nie rozmawiajmy o tym.
Znowu szli w milczeniu. Przed oczami miała ciągle długonogą kobietę, jak obejmuje chłopaka. Wie, że między nimi już nic nie ma, no ale jednak wzięli ślub, on ją bardzo kochał. Czy jej też ofiaruje tyle miłości?  Czy kiedykolwiek myślał o ich wspólnej przyszłości i wyobraził sobie ją jako żonę? Ona nie raz miała wizję Michała jak ją przytula, z obrączką na palcu i biegające koło nich dzieciaczki.
- Nie tylko to cię trapi.
Popatrzyła na niego zdezorientowana. Nie zdawała sobie sprawy, że ją obserwuje i potrafi wyczytać z jej twarzy uczucia.
- Widziałam Dominikę. - wypuściła powietrze - Ładnie wyglądaliście. Ona taka wysoka, ładna...
- No jest i co?
- Jest? - to stwierdzenie ścięło ją z nóg
- No Emilka, a co? Byłem z nią, podobała mi się. I co, przez to, że mnie zdradziła, to mam już z automatu mówić, że jest brzydka? To był mój wybór.
Jej zrobiło się smutno. Ona nie ma z tamtą szans i będzie w wiecznym jej cieniu.
- Kochanie, czy ty uważasz że Józek nie jest przystojny? - stanął przed nią
I tu ją ma.
- No właśnie. - westchnął -  Dlaczego tak jest, że dziewczyny mając chłopaków czy mężów mogą wzdychać do innych i drażnić tym partnerów, a jak już chłopak spojrzy na inną, to już zadyma i dramatyzm, bo jak przyzna że jest ładna, to już może pakować manatki.
Miał rację, z resztą prawie jak zawsze. Widać, że ma większe doświadczenie życiowe niż ona. Ona nadal żyje jak nastolatka, a on jest dorosłym mężczyzną. Prawdziwym mężczyzną. Czasami zastanawia się czy to nie jest przeszkoda w ich związku. Czuła jak jej twarz robi się czerwona i piecze. W takich momentach zbiera jej się na płacz. Spuściła głowę i próbowała się ogarnąć. Miał rację, jest gówniarą dla niego.
- Ile razy mam ci jeszcze powtórzyć, że nic do niej czuję i że to już przeszłość? - był lekko wkurzony - Ciągle do niej wracasz, a ja chcę po prostu zapomnieć. Co mam jeszcze zrobić, żebyś uwierzyła że naprawdę cię kocham i nigdy tak nikogo nie kochałem? Że jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie? Tak, zdecydowanie piękniejszą od niej. Sama mi wiecznie gadasz, że to że ona mnie nie chciała, to nie znaczy o mnie źle, a sama porównujesz się do niej. I ciągle wplątana jest ona. Ja nie chcę mieć z nią nic wspólnego! - pierwszy raz go widziała takiego emocjonalnego - Czego ty chcesz?
Ten jego nacisk, to wyznanie tylko pogorszyło jej stan. Twarz ją paliła i zaczęły lecieć łzy. W gardle stanęła jej wielka gula blokująca zdolność mowy. Nienawidzi tej swojej wrażliwości. Wystarczy podniesiony głos, a ona już ryczy. Odwróciła się od niego i dłonią wytarła łzy. Nie wie co zrobić, co powiedzieć.
- Dlaczego płaczesz? - spytał, ale nie czuła w tym żadnej troski
- Taka już jestem. - szepnęła po chwili - Zwykłą dziewczyną, która jest cholernie wrażliwa, nie podąża za wszystkim co modne, nie przepada za imprezami, nie chce być fajna, woli siedzieć w domu. Dziewczyną, która ma dojrzałego chłopaka, a ona jest w porównaniu do niego zwykłą smarkulą. Zakompleksioną i o niskiej samoocenie. Niczego w sobie nie lubię. Niczego!
Zrzuciła plecak na ziemię i zaczęła szukać chusteczek. Teraz ryczała już na maksa. Ręce jej się trzęsły i nie mogła rozpiąć zamka. Po dłuższej szarpaninie udało jej się. Dostrzegła zielone opakowanie z chusteczkami. Szybko wyciągnęła jedną i wydmuchała nos, a potem przetarła oczy. Kucnął przed nią, a ona nie miała odwago na niego spojrzeć. Poczuła jak opuszki jego palców przejechały po jej policzku.
- Chcesz się przytulić? - delikatny głos dotarł do niej
Bez chwili namysłu rzuciła się na jego szyję. Złapała go tak mocno, bo się bała że go straci. Gładził jej plecy i co chwile całował czubek głowy.
- Nie jesteś dla mnie żadną smarkulą. - powiedział ostro - Jesteś całkiem inna niż reszty dziewczyn, ale ja to w tobie kocham. Dobrze, że siebie szanujesz. Ale teraz mam jedno bardzo ważne pytanie. - odsunął ją od siebie i lustrował
Zebrała w sobie siłę i podniosła na niego wzrok. Był zagubiony.
- Chcesz nadal ze mną być?
Ciągle słyszała to pytanie w głowie. Ale jaka jest odpowiedź?  Złapała jego twarz i złączyła ich wargi w namiętnym pocałunku. Czuła jak przez chwilę stawia opór, ale zaraz poddał się i w końcu mogła porządnie się całować.
- Chcę - być - z tobą - na- zawsze.- wymamrotała to zdanie między pocałunkami
Nagle on stracił równowagę i poleciał do tyłu, ciągnąc ją za sobą. Poleciała na niego uderzając przy tym nosem o jego tors. Złapała się za niego i zaczęła głośno śmiać. Rozległ się również jego śmiech. Popatrzyła na niego i zobaczyła tego uroczego chłopaka, w którym się zakochała.
- A ty? - zatopiła się w niebieskich tęczówkach
- Lubię wyzwania. - poruszał brwiami
- Ej! - zaśmiała się i dała mu kuksańca w ramię
- Dobra, złaź ze mnie i idziemy dalej. - złapał ją w pasie
Podroczyła się z nim jeszcze chwilę i wykonała jego polecenie.
Dalsza część zwiedzania była pełna radości. Wciąż trzymali się za ręce i byli nierozłączni. Chyba pokonali pewną przeszkodę, która ciągle ciążyła na ich związku.
Przyszedł wieczór i słońce wędrowało w dół. Akurat znaleźli się w przepięknym miejscu. Skarpa wysoko nad resztą terenu. Było tak pięknie. Podała mu aparat, żeby zrobił jej kilka zdjęć, bo takiej scenerii nie można odpuścić. Robiła milion póz, to śmieszne to poważne. Przypatrywała mi się jak ustawia aparat na pobliskiej skale. Może tam jest idealny kadr? Nacisnął guzik i zaczęła mrugać czerwona lampka. Szybko do niej podszedł i objął ą w pasie. Zszokowało ją to. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 3, 2, 1 i pstryk. Podeszli do aparatu i zobaczyli efekt.
- Śliczne. - uśmiechnęła się i objęła go - Możemy zrobić jeszcze inne?
Kiwnął głową i znowu ustawił odpowiednio aparat. To dawali sobie buziaka, to jakieś dziwne inne pozy. Kiedy już słońce było w ostatniej idealnej pozycji stali tyłem do aparatu. Oparła głowę o jego ramię, a on na nią popatrzył. Wtedy padło ujęcie.
Nie mogła nadziwić się jak piękne wyszły zdjęcia, wszystkie. Ale to ostatnie szczególnie ją ujęło. Wie, że to wyląduje na facebooku. Znaleźli jakiś pokoik, ale z dwoma łóżkami. No trudno.
- Co się stało?! - wiadomość od przyjaciółki - Nie podoba mi się ta kropka nienawiści...
- Posprzeczałam się trochę z Michałem, ale już jest okej :*
- Przeze mnie...
- Nie, nie, nie! To nie ma nic wspólnego z tobą.
- Taaa...
- No tak. Wpisz sobie jego w google, to zobaczysz o co chodzi ;) A jak z Tomkiem?
- Dobrze. Zrobił się taki potulny, jak baranek xD Serio jest mu głupio xD A wujek będzie na weselu :D
- To dobrze! :D A teraz lecę, bo padam z nóg. Paa :* Miłej nocki :*
- Miłej nocki :*
Położyła się wygonie w łóżku i zamknęła oczy. Tyle wrażeń jak na jeden dzień. Chyba szykuje się kolejna nieprzespana noc. Wierciła się, przewracała z boku na bok, ale nic nie pomagało.
Leżała już dobre dwie godziny i nic.
- Michał. - szepnęła
- Hmm. - po chwili doleciało do niej mruknięcie
- Myślałam, że śpisz.
Leżała i zaczęła liczyć owce. Może to pomoże? Nigdy tego nie próbowała.
- Chodź tu. - szepnął
- Co?
- No chodź tu.
- Nie, bo się nie wyśpisz. Będę co przeszkadzać.
- Nie będziesz.
Szybko wygrzebała się i potuptała do jego łóżka. Odchylił kołdrę i wślizgnęła się. Dała mu buziaka w policzek i wtuliła się w jego tors. Od razu się rozluźniła. Poczuła to znajome ciepło i bezpieczeństwo. Nawet nie wie kiedy, zasnęła.