Przyszedł ten dzień. W nocy nie mogła spać, bo ciągle się stresowała. Z tego wszystkiego było jej zimno. Zawsze tak ma pod wpływem stresu. Mimo to udało jej się zapaść w lekki sen, który przerwał budzik. Szybko go wyłączyła i leżała jeszcze chwilę. Wpatrywała się w sufit i nawet nie mrugała. Nie chciała tam iść. Boi się i to bardzo. Że nie będzie umiała odpowiedzieć na żadne pytanie. Westchnęła po kilku minutowym rozmyślaniu i przewróciła się na brzuch. Ociężale podniosła się na kolanach i przeżegnała się. Pogrążyła się w modlitwie. Pod koniec szlochała. Prosiła bardzo o siłę i o to aby zdała.
Pierwsze co to poszła do łazienki. Tam długo nie zawitała i zaraz wzięła się za śniadanie. Nie miała żadnego pomysłu co może zjeść. Z resztą, jej żołądek był totalnie zaciśnięty. Otworzyła lodówkę i wyciągnęła jogurt truskawkowy. Rozsiadła się wygodnie na swoim krześle i powoli spożywała śniadanie. Wyciszała się wewnętrznie i głęboko oddychała. Jeszcze tylko dzisiaj. Szybko różowa substancja zniknęła z plastikowego kubeczka. Odstawiła je na biurko i wzięła ubrania. Białą koszulę z długimi rękawami i do tego czarną ołówkową spódnicę. Musi się przemęczyć podróż busem w takim stroju. Trochę to niewygodne, ale innego wyjścia nie ma.
Bus był prawie pusty, więc mogła usiąść na pojedynczym miejscu. Oparła się wygodnie i wyciągnęła materiały. Powoli śledziła tekst i zdawała sobie sprawę, że nie potrafi tego powiedzieć bez czytania. A przecież tyle się uczyła... To jest dzień jej klęski. Kompletnie nic nie umie. Z jej torebki wydobył się dźwięk jej dzwonka. Szybko wygrzebała telefon i ujrzała na ekranie Michała z szerokim uśmiechem. Zadowolona przeciągnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha.
- Słucham. - mruknęła wesoło
- Cześć kochanie. - radosny głos dotarł do jej uszu
- Cześć Misiu.
- Jak się czujesz? - zapytał
- Dobrze. - powiedziała szybko - Jadę busem i powtarzam sobie.
- No i po co? - westchnął - Wszystko już umiesz.
- No właśnie nie. - powiedziała smutno - Teraz jak to wszystko czytam, to wydaje mi się jakbym czytała to po raz pierwszy.
- Ładna dzisiaj pogoda. Do jeżdżenia w sam raz. Co nie Pimpek? - usłyszała prychnięcie konia - Ma dzisiaj dobry dzień. Będzie udany trening. Obiecałem mu, że jak się spisze, to na następnym treningu ty będziesz.
- Haha, to będzie robił wszystko, żeby do tego nie doszło. - zaśmiała się - Jak się czujesz Michał?
- Dobrze. - przeciągnął to słowo - Pospałem sobie dłużej. Ale jakieś przeziębienie mnie łapie. Kości mnie bolą...-westchnął
- To starość, a nie przeziębienie.
- Dzięki wiesz. - mruknął
- Oj kochanie. Wrócę, to się wygrzejesz.
- Podoba mi się. Muszę kończyć. - powiedział smutno - Pimpek się denerwuje.
- Jasne. Miłej jazdy kochanie.
- Dziękuję. A ty tam rozwal wszystkich. Trzymam mocno kciuki i jestem z tobą.
- Kocham cię Michał. - szepnęła
- Ja ciebie też.
Westchnęła i schowała telefon do torebki. Wyjrzała przez okno, gdzie wiosenne słońce posyłało swoje promienie. Było pięknie. Wszystko robiło zielone i budziło się do życia. Ona dzisiaj może zrobić krok do spełnienia swoich marzeń. Przeniosła wzrok na notatki i odszukała tego, czego obawia się najbardziej.
Przez to czytanie podróż minęła jej ekspresowo. Wyszła z busa i kierowała się swoją wyrobioną drogą. Od 5 lat miała stałą trasę. Jak zwykle szła szybkim krokiem, chociaż nigdzie się nie spieszyła. Miała ponad godzinę. Na dworcu PKP, przez który musi przejść, aby znaleźć się na odpowiednim przystanku, było jak zwykle pełno ludzi. Nienawidzi jak ktoś zastępuje jej drogę, albo ją zahacza. Nie lubi ludzi. Po wyjściu z dworca został jej prosty odcinek placu i jest na przystanku. Popatrzyła na rozkład. Jej autobus ma być za 2 minuty. No i super. Pamięta swój pierwszy dzień. Jak stała tu przestraszona i kupowała bilet. Bała się, że nie wysiądzie na odpowiednim przystanku. Ale jakoś jej się udało. I teraz jedzie na obronę. Podjechał jej autobus i wsiadła do niego środkowymi drzwiami. Miejsca siedzące zajęte, więc stanęła przy barierce przy oknie. Woli stać niż siedzieć przodem do kierunku jazdy, po tym jak zobaczyła pewien filmik z wypadku autobusu. Ta sama droga, te same widoki. 10 minut i jest na miejscu. Żeby trochę zapomnieć o stresie weszła do pobliskiej galerii. Znała rozmieszczenie sklepów już na pamięć i od razu zaczęła się kierować do sklepu na końcu korytarza. Tam może sobie kupić banana, na którego tak bardzo ma ochotę. Na szczęście zaraz przy wejściu były owoce, więc wzięła jednego i podała pani do zważenia. Ładnie podziękowała i udała się do samoobsługowych kas. Uwielbia je, nie trzeba stać w kolejce i zakupy idą ekspresowo. Nie ma nic innego do załatwienia, to idzie na uczelnię.
Przed salą siedziała kilka osób z jej roku. Zaczęła z nimi rozmawiać, żeby zająć myśli czym innym niż obrona. Większość wydawała się być spięta, ale byli tacy co siedzieli sobie na totalnym luzie. Jak ona by tak chciała. Wyciągnęła banana i powoli brała jego kęs. Ponoć dobrze odżywia mózg.
Popatrzyła na zegarek. Jej kolej będzie za 5 minut. Ścisnęła mocniej telefon i weszła na wiadomości. Odnalazła Misiek i wystukała: Michał, boję się. Przymknęła oczy i pokonywała stres. Nie będzie tak źle, nie będzie tak źle - powtarzała sobie w głowie. Poczuła wibrację telefonu. Wiadomość od Michała. MMS. Otworzyła go i jej oczom ukazało się selfie chłopaka. Na twarzy miał szeroki uśmiech bez rozdzielania warg i podpis: dasz radę. Chyba jego pierwsze selfie w życiu. Uśmiechnęła się na ten widok i od razu poczuła lepiej. Schowała telefon do torebki i przygotowała się do wejścia. Po chwili wywołano jej nazwisko. Wzięła głęboki wdech i weszła.
Pytania jej pasowały i jak zdała sobie sprawę, że zna odpowiedź na każde z nich poczuła się pewna siebie. Zaczęła mówić komisji wszystko to co wie. Na początku głos jej drżał, ale po chwili się rozkręciła i mówiła jak z automatu. Nikt nie miał do niej pytań i szybko mogła wyjść. Oczywiście wypytywali ją jak było. Była z siebie zadowolona. Wiedziała, że raczej uda jej się obronić.
Na wyniki nie czekali długo. Jej serce zaczęło być szybciej, kiedy wyczytano jej nazwisko. Podeszła do komisji i czekała na wynik. 5.0. Wypuściła powietrze i szeroko się uśmiechnęła.
- Dziękuję bardzo. - powiedziała i radosna opuściła salę.
Nie mogła wyjść z podziwu, że udało jej się tak dobrze obronić. Przytulała się z koleżankami i gratulowały sobie na wzajem. Wszyscy z jej roku zdali. Zadowoleni kierowali się do wyjścia z uczelni. Ostatni raz jest w tym wspaniałym budynku. Jest cały oszklony i taki jasny. Wszystko widać co się dzieje na zewnątrz. Uśmiechnęła się pod nosem i popatrzyła na wyjście. Zamurowało ją, bo zobaczyła jego.
Emilka miała dzisiaj obronę. Postanowił jej zrobić niespodziankę i zaczekać pod budynkiem uczelni. Wie, że budynek, w którym ma obronę jest cały przeszklony, więc bez problemu ją zobaczy, gdy będzie wychodziła. Zadowolony zrobił tak jak postanowił. Dzień jest piękny, świeci słońce i jest w miarę ciepło. Kiedy był kilkanaście metrów od uczelni zobaczył ją. Szła zadowolona ze znajomymi i popatrzyła tak jakby w jego stronę. Po chwili zaczęła biec. Zadowolił się i uśmiechnięty szedł w jej stronę. Opuściła radosna budynek i rzuciła się w ramiona jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam was. - zwróciła się do znajomych i zaczęła biec do wyjścia.
Otworzyła jedne drzwi, potem drugie i była na zewnątrz. Rozłożył ręce i wpadła w jego objęcia. Złapał ją mocno w talii i zaczął się obracać wraz z nią.
- Zdałam, zdałam, zdałam! - pisnęła z radości i pocałowała go
- Gratuluję kochanie. - był rozpromieniony
Wpatrywali się sobie w oczy. Tak bardzo go kocha.
- Jestem z ciebie cholernie dumny. - postawił ją na ziemię
- A co ty tutaj robisz? - złapała go w pasie
- Przyjechałem po moją panią magister.
- Taki przystojny.
Miał na sobie koszulę w kratkę i granatowe spodnie. Wyglądał tak cudownie.
- To co idziemy na jakąś kawkę? - zapytał i złapała jego dłoń - Niedaleko jest fajna kawiarnia. - popatrzyła w tamtą stronę
Stanęła jak wryta. Nie wierzyła własnym oczom, kto przed nią stoi.
- Józek. - podeszła do niego uśmiechnięta - Cześć. - przytuliła się do niego
- Cześć. - uśmiechnął się
- Co tu robisz?
- Przyleciałem na tydzień załatwić kilka spraw. - oznajmił - A że miałaś dzisiaj obronę, to chciałem ci osobiście pogratulować.
- Dziękuję, to bardzo miłe. A to jest mój chłopak, Michał. - pokazała na chłopaka - Michał, to Józek.
Podali sobie ręce.
- Czy to najwspanialsza pani magister na świcie? - usłyszeli za ich plecami
Odwróciła się do zmierzającego w ich stronę chłopaka.
- Widzisz jaką masz mądrą siostrę? - uśmiechnęła się i przytuliła do niego
- Wiedziałem to zawsze. - pogładził ją po plecach - O, siema Michał. - zadowolony przybił sztamę z chłopakiem - Kurde, ładnie ci w koszuli kowboju.
- Dzięki młody. - zaśmiał się
- Cześć Józek.- powiedział to poważnie - Co tu robisz?
- Mam kilka spraw do załatwienia i musiałem przylecieć.
- Yhym- mruknął - A słuchaj... Kiedyś wspominałeś o jakiejś wycieczce do USA...
- Aaa do tego pijesz. - zaczął się śmiać - Jasne, śmiało możesz napisać kiedy, co i jak i możesz wpadać. Ogarnę też wtedy jakieś wolne i pozwiedzamy. Oczywiście was też zapraszam. - zwrócił się do pary
- Super. - zadowolił się Robert - Kurde, muszę lecieć. - westchnął - Emilciu kochanaaaa.
- Czego chcesz? - zapytała i podniosła brew
- Poczekacie na mnie godzinę? Bo mam jeszcze tylko jeden wykład i nie musiałbym wracać busem.
- A to z Michałem gadaj, ja nie wiem jakie ma plany.
Popatrzył na niego z oczami jak kot ze shreka.
- Michałku, czy okażesz mi swą dobroć kolejny raz i zabierzesz mnie do domu? Proszę cię z całego serca.
- Matko, na serio jesteście rodzeństwem. - mruknął - Masz szczęście, że mam dobry humor. Znaj moją dobroć.
- Dzięki. Lecę, do zoba. - pomachał im i odszedł
- To co. - złapała Michała za rękę - Może pójdziemy na kawę? Opowiesz co tam u ciebie. - popatrzyła na swojego byłego
- Nie chcę wam przeszkadzać.
- Spoko i tak musimy czekać na młodego. - odezwał się strażak
Znaleźli się w kawiarni. Nie było tam tłoczno, można było normalnie porozmawiać. Czuła się trochę niezręcznie, bo w jednym miejscu jest Michał i Józek. Chłopakowi chyba się to nie podoba, no ale Józek to jej przyjaciel i jest ciekawa co tam u niego. A trafiła się idealna okazja.
- Zamierzasz kiedyś wrócić? - zapytał rozbawiony Michał po wysłuchaniu opowieści Józka
- Haha, przez najbliższe kilkanaście lat nie planuję. Nie oszukujmy się, tam jestem ustawiony do końca życia.
Wracali samochodem do domu. Co chwilę o czymś gadali i było śmiesznie. Miała taką wielką ochotę przytulić się do chłopaka, podziękować mu za wsparcie i za to że jest. Położyła swoją lewą dłoń na jego prawym udzie. Uśmiechnął się delikatnie i dalej patrzył na drogę.
- To jak świętujemy twój tytuł? - zapytał - Możemy zostać u ciebie, możemy pojechać do mnie albo pójść do klubu na balangę. Weźmiemy młodego, co nie? - popatrzył w lusterko
- Co? - zapytał wyrwany z zamyślenia
- Uuuu zakochany. - zaśmiał się Michał - A właśnie, jak tam z dziewczyną?
- Ma innego. - westchnął
- Przykro mi. Ale zobaczysz, znajdziesz lepszą. To co, idziesz z nami na jakiegoś drinka?
- Mogę iść. - uśmiechnął się
- To jak? - popatrzył na ukochaną
- Dobrze kochanie. - szepnęła i oglądała widoki za oknem
- Ej, jak nie chcesz to powiedz. Przecież to twoje święto i ty wybierasz jak chcesz świętować. Ja tylko rzuciłem propozycje.
- Możemy zostać w domu? - popatrzyła na niego z nadzieją
- Pewnie Młoda. - uśmiechnął się
- Jak było na treningu? - zapytała
Naprawdę interesowała się jego pasją. Wspiera go w tym, bo wie że jest to dla niego ważne. Widzi jak się cały oddaje.
- Bardzo dobrze. - widziała błysk w jego oczach - To był nas dzień. Nie pamiętam kiedy tak dobrze nam szło. Forma mu dopisuje, więc może wiele zwojować w zawodach. Tylko muszę go utrzymać na tym poziomie. Szkoda, że jedne zawody nam przepadają. - westchnął
- Dlaczego ?
- Bo są w przyszłym tygodniu, a przecież będziemy na wakacjach.
- Misiek, nic nie mówiłeś o zawodach. - zasmuciła się
- Nie mówiłem, bo byś nie chciała pojechać na wakacje. A one ci się należą. Spokojnie, zawodów jest pełno, jeszcze się najeździmy. - zaśmiał się
- Długo już trenujesz? - zapytał Robert
- Noo sporo. Z jakieś 16 lat. - oznajmił
- Łoooooo. - zrobił wielkie oczy - To czemu nie zostaniesz trenerem. Pewnie masz olbrzymie doświadczenie. Emilka mówiła, że mas zarąbiste podejście i się do tego nadajesz. A dodatkowo dziewczyny lecą na młodych trenerów.
- Uff, dobrze że ja nie jestem młody. - udał, że odetchnął z ulgą
- Młodym człowiekiem nie jesteś, fakt. - zaczął Robert - Ale jak na trenera jesteś pewnie młody.
Bo z czego kojarzę, to trenerzy raczej są już po 40, więc masz sporą przewagę nad nimi. Dziewczyny już takie są. - poklepał siostrę po ramieniu - Będziesz miała bogatego faceta. I oczywiście jak coś to wal śmiało, zawsze chętnie pomogę. Serio.
- Daj mi się trochę zastanowić, okej?
- Jasna sprawa, to twoje życie nie moje.
Widziała po chłopaku, że bardzo by tego chciał. I on by tego chciała. Będzie robił to co kocha.
Nie dość, że kocha straż pożarną i jest zawodowym strażakiem, to jeszcze mógłby spełniać się w drugiej pasji. Byłby chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Będzie go wspierała w każdej jego decyzji. Dla niej odpuścił jakieś zawody, przez co nie czuła się najlepiej. Musi mu to jakoś wynagrodzić, ale nie wie jak. Musi dłużej pomyśleć.
Weszli do domu, ale nikogo nie zastali. Mama jeszcze nie wróciła z pracy, a tato pewnie w odwiedzinach u dziadków. Jeździ do nich codziennie, mieszkają wioskę obok i dla rekreacji grają w karty. Tak jest od zawsze. Zadowolona poszła do swojego pokoju i rzuciła torebkę na podłogę.
W końcu skończyła się ta mordęga, jest wolna. Od 5 lat czekała na ten moment. Cudem udało jej się wytrwać, a to dzięki wsparciu bliskich, a szczególnie Michała. Jakiego miała farta, że go poznała. Podeszła do chłopaka i rozpromieniona objęła jego szyję. Zadowolony wpatrywał się w jej oczy.
- To już koniec Michał. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Myślałam, że już nie wytrzymam, to było dla mnie takie ciężkie. Ale pojawiłeś się ty i tylko dzięki tobie nie zwariowałam i jestem szczęśliwą osobą. Dziękuję ci tak bardzo. Mam takie cholerne szczęście. - do oczu napłynęły jej łzy, łzy szczęścia - Będę ci do końca życia dziękować, że przy mnie jesteś.
Pocałowała go delikatnie i mocno się przytuliła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam się do ciebie przytulić. - mruknęła
- Jestem z ciebie cholernie dumny. - pogładził jej plecy - Jesteś moją dzielną i odważną dziewczyną. Podziwiam cię w każdym calu.
- A teraz, jak już studiów nie mam, będziemy mieli dla siebie więcej czasu. - powiedziała to rozkosznie i poruszała brwiami - To będzie cudowne życie.
Wpiła się w jego wargi. Tak bardzo chciała mieć go teraz przy sobie. Zanurzyła palce w jego czuprynie, a on ją złapał w talii. Z sekundy na sekundę pragnęła go bardziej, ale czuła jego niedostępność. Oderwała się od niego i przyłożyła czoło do jego.
- Muszę cię zabrać na jakiś obiad. - wyszeptała
- Nie musisz. - pocałował ją
- Nie, ale chcę. Ale to zaraz, jeszcze chwilę muszę się tobą nacieszyć.
- Dzisiaj jestem tylko dla ciebie. - przytulił ją
- Taką super niespodziankę mi zrobiłeś, że po mnie przyjechałeś. Lepszego mężczyzny nie mogłam sobie wymarzyć.
- Dobra, skończ już to słodzenie, bo się zarumienię. - zachichotał
- Misiu. - mruknęła - Ty chyba jesteś troszkę zmęczony, co?
- Skąd ten pomysł?
- Przecież widzę. - uśmiechnęła się - Chodź, położymy się na chwilkę i odpoczniemy. - pociągnęła go na łóżko - Albo ty sobie już odpoczywaj, a ja pójdę się na razie przebrać. - puściła mu oczko i podeszła do szafy
Wzięła dresy i wyszła z pokoju. Wie, że to jej chłopak, ale jeszcze chyba nie jest gotowa na to, żeby paradować przed nim w samej bieliźnie. Wstydzi się swojego ciała. A może by w końcu posunął by się do końca, nie hamował się? Szybko się przebrała i wróciła do ukochanego, który już prawie spał. Uśmiechnęła się i położyła koło niego. Objęła go ręką i mocno przytuliła.
- Śpij sobie kochanie. - szepnęła i dała mu buziaka
- Miałem ciężki trening. - mruknął - Nie chcę ci tu zasnąć, byłoby to niegrzeczne.
- Głupoty gadasz. - pogłaskała go - Ja sama bym się zdrzemnęła.
- Ale tylko chwilkę.
Obudziło ją pukanie do drzwi. Otworzyła oczy i ujrzała jeszcze śpiącego Michała. Delikatnie wyswobodziła się z jego uścisku i po cichu podeszła do drzwi. Otworzyła je i zastała tam mamę.
- No witam panią magister! - radosna rzuciła jej się na szyję
- Cześć mamo. - uśmiechnęła się zaspana
- A co ty, spałaś?- popatrzyła na nią
- Położyliśmy się z Michałem i tak jakoś wyszło. - zaśmiało się
- Dzień dobry. - pojawił się za nią chłopak.
- A dzień dobry, dzień dobry. - odpowiedziała wesoła mama - No gratuluję córcia! - jeszcze raz się do niej przytuliła
- Dzięki mamo. Matko, już ta godzina. - popatrzyła na zegarek - Jedziemy Misiek?
- Jak chcesz.
- Zabieram mojego mężczyznę na obiad. - obwieściła mamie i objęła go ramieniem
- To udanego wypadu życzę.
- Tylko szybko się przebiorę i jedziemy. Szykuj się.
Usłyszała tylko 'mhm' i wyszła z pokoju. Założyła te ciuchy, które miała na obronie. Musi wyglądać ładnie, jak on. Podoba jej się mega w koszuli.
- Jeszcze tylko poprawię makijaż. - usiadła przed lusterkiem
- Po co? Wyglądasz świetnie. - stanął za nią.
-Muszę się jakoś z tobą prezentować.
- Ty bez makijażu wyglądasz 1000 na 10. - pocałował ją w głowę
- Oooooo. - jęknęła z zachwytu - Mój słodziak.
Pojechali do jakiejś restauracji, w której nigdy nie byli. Było cicho, ładnie tak w sam raz. Jedzenie było przepyszne, co dodało świetności ich świętowania. Cieszyła się bardzo, że może być sam na sam ze swoim ukochanym. Widzieć jego radoś i odczuwać jego miłość.
Po tym wszystkim udali się na krótki spacer po rynku miasta. W pewnym momencie Michał podszedł do małej budki, która była kwiaciarnią. Po chwili wrócił z piękną białą różą.
- Proszę moja damo. - wręczył jej kwiatek
- Oo dziękuję mój mężczyzno. - bardzo się zadowoliła i przytuliła do niego - Jest śliczna. Skąd wiedziałeś, że lubię róże?
- Kiedyś coś tam wspominałaś. - uśmiechnął się - Podjedziemy jeszcze do mnie? Przebrałbym koszulę.
- Jasne. - złapała jego dłoń i podążali do samochodu.
Weszła do swojego pokoju i stanęła jak wmurowana. Siedziała tam jej kuzynka z chłopakiem bracia i rodzice.
- Uuu nasza pani magister! - pisnęła Ania i rzuciła się na nią - Gratuluję! Jestem z Ciebie taka dumna.
- Dziękuję.
Była bardzo szczęśliwa, że z nimi może świętować krok w swoim życiu.
Łooo ale super że już po studiach 😍 Teraz będzie mogła spędzać czas z Michałem z czystym sumieniem, a nie myśląc o nauce 😀 Czekam na ich wspólne wakacje 😍
OdpowiedzUsuń