piątek, 30 listopada 2018

Rozdział 12

    Już od tygodnia nie widziała się z chłopakiem. To on był w pracy, to ona miała jazdę ze studiami. Zapowiadało się tak pięknie, a tu już na samym początku taka rozłąka. Niby często ze sobą rozmawiają, ale to nie to samo. Przez te ostatnie dni chodzi ponura. Tak by chciała się do niego przytulić, pogadać normalnie, ale się nie da. Dzisiaj ma służbę, więc cały dzień z głowy. Jutro ona od rana do wieczora na uczelni. Nie mogą coś się zgrać.
Poszła do Ani, bo z nią też się długo nie widziała. Zapukała do drzwi jej pokoju i po chwili usłyszała "proszę". Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
- Hej. - przywitała się
Przyjaciółka siedziała na fotelu przy biurku i pisała coś w zeszycie.
- O hej. - odwróciła się w jej stronę i szeroko uśmiechnęła - Zaraz kończę.
Usiadła na łóżku i oglądała zdjęcia powieszone nad biurkiem. Na niektórych były razem.
- Nie u Tomka? - przerwała ciszę
- Nie, mam trochę do nauki, a on musiał załatwić coś tam z bratem. A ty co? Nie u Michałka? - poruszała brwiami
- A weź mi nawet nie mów. - westchnęła i rozłożyła się na łóżku - Nie widziałam się z nim przez tydzień, bo on pracuje, albo ja mam naukę. Tak cholernie za nim tęsknię.
- To urwij się jutro ze studiów i do niego pojedź.
- Nie mogę. - jęknęła - Poniedziałki są najgorsze i na wszystkim muszę być.
- No to wtorek.
- Do wtorku tak daleko. A ja tak cierpię.
- Nic na to nie poradzę. A właśnie, jak tam z jego żoną? Coś pytałaś?
- Byłą żoną. - burknęła - Tak, zdradziła go. Byli małżeństwem aż 4 miesiące, czaisz? I już jej nie kocha.
- Sporo doświadczenia ma jak na swoje lata. - zamknęła zeszyt i usiadła koło niej - Jesteś szczęśliwa?
- I to jak. - uśmiechnęła się - Jest wspaniałym facetem.
- Masz w końcu jakieś jego zdjęcie, ale takie normalne, a nie że i tak nic nie widać?
- A niby skąd? Nie widziałam się z nim od tamtej niedzieli.
- No nie wiem, może Ci jakieś wysłał?
- Taaaa. On i zdjęcie. - zaczęła się śmiać.- Dobre.
Zaczął dzwonić jej telefon. Na ekranie pojawiło się imię jej ukochanego.
- Michał dzwoni. - oznajmiła i odebrała.
Dała od razu na tryb głośnomówiący. Chociaż tak jej kuzynka go pozna.
- Cześć Misiek! - przywitała się radośnie
- Cześć młoda.- usłyszała jego spokojny głos - Co tam u Ciebie?
- A właśnie jestem u Ani.
- Cześć Michał. - krzyknęła przyjaciółka
- Yyyy cześć.- zaśmiał się - Co porabiacie?
- Nic ciekawego. Siedzimy i plotkujemy, jak to baby. A ty?
- No tak. Ja właśnie wróciłem z obiadu i leżę sobie wygodnie. Dobrze, że dzisiaj niedziela i komendant nie będzie się darł, że w pokoju siedzę o tej godzinie.
- Taki to pożyje. - westchnęła - Pójdzie do pracy, zje pyszny obiadek, poleży sobie, będzie się obijał i tak cały dzień.
- Ej, wypraszam sobie.- powiedział poważnie - Już dzisiaj byłem na jednym wyjeździe.
- Jestem z Ciebie taaaaka dumna Michałku. - zachichotała
Po jego stronie rozległ się alarm.
- Jedziesz? - zapytała
- Nie, to dla Mana. Ja dzisiaj jeżdżę na Scani. - oznajmił - Ty jutro cały dzień na studiach?
- Niestety. - jęknęła
- Cholera. - mruknął - Czyli kończysz o 17.30, tak?
- Tak.
- Przyjechałbym po Ciebie, ale po pracy mam trening i kończę koło 17, więc bym nie zdążył.
- No trudno. To zostaje nam wtorek. Ja mam wolne, więc zaraz po Twojej pracy mogę być u Ciebie.
- Mhm. Albo. - zatrzymał się
- Albo co? - powoli się denerwowała
Jeżeli znowu coś jest, że nie mogą się spotkać, to coś ją trafi. Już wystarczająco długo go nie widziała.
- Albo wezmę urlop na żądanie i będziemy mieć dla siebie cały dzień. - powiedział zadowolony
- Nie kuś, nie kuś. - była zadowolona
Znowu dobiegł ich alarm.
- Teraz już jadę. - oznajmił - Muszę kończyć.
- Okej. Uważaj na siebie.
- Yhym, pa
- Wyślij mi jaką fotkę, najlepiej Twoją. Paaa
Nie usłyszała żadnej odpowiedzi, bo już się rozłączył. Zadowolona popatrzyła na przyjaciółkę, która wpatrywała się w nią z szerokim uśmiechem.
- On jest słodki! - pisnęła
- No wiem.
- I jeszcze chce wziąć wolne specjalnie dla Ciebie. To już jest miłość, jak nic. Kiedy go poznam?
- Oj stara nie wiem. Na razie ja sama muszę się kiedyś z nim spotkać. - zaśmiała się - Daj mi jeszcze trochę czasu. Ale obiecuję, że będziesz pierwszą osobą, która go pozna.
- Dobra, dobra. Jak tam praca magisterska?
No i zaczął się niekończący temat. Obie narzekały i dobrze się rozumiały, bo jedna i druga bronią się za niedługo. Jak dobrze spotkać się z osobą, która Cię tak dobrze rozumie. W pewnym momencie przyszła jej wiadomość. Zdjęcie od Michała. Podekscytowana przybliżyła się do przyjaciółki i otworzyła je. Ku jej zdziwieniu zobaczyła spory plac objęty płomieniami.
- Ładny troll. - zaśmiała się Ania
- Ale zdjęcie wysłał? Wysłał.
- A bo mnie to tam interesuje co się pali. Interesuje mnie jak wygląda, a nie! - skrzyżowała ręce na piersi
- Widzisz, my strażacy mamy inne priorytety. - klepnęła ją w nogę - Jeszcze się na niego napatrzysz. Mam nadzieję, że chłopcy się polubią i często będziemy chodzić na podwójne randki.
- Noo, byłoby ekstra! - ożywiła się - A ma jakieś zainteresowania? Będzie miał o czym rozmawiać z Tomkiem?
- Jego największą pasją jest jeździectwo. - zaczęła
- No co ty?! Ma swojego konia?
- Tak.
To chyba wie, kto będzie z nim gawędził. Ania od zawsze uwielbiała konie. W dzieciństwie chodziła do pobliskiego rolnika, który miał kilka koni. Opiekowała się nimi, a on za to pozwalał na nich jeździć. Czasami zabierała ją ze sobą i razem zajmowały się zwierzakami. Niestety coś potoczyło się nie tak i nie było możliwe, żeby dalej tam chodziła i od tamtego czasu już nie jeździła. Ale miłość została do teraz.
- Już lubię twojego faceta. - uśmiechnęła się
Przyszła kolejna wiadomość, też zdjęcie. Gotowa na partię kolejnych "raportów" z akcji otworzyła je. Jednak ukazało jej się oblicze chłopaka a dokładnie jego oczy, bo reszta twarzy była schowana na kominiarką. Zahipnotyzowały ją te cudowne niebieskie oczy. Było po nich widać, że się uśmiecha.
- Paaaaatrz! - pisnęła i pokazała przyjaciółce
- Łooo, ale ma oczyska. - przyglądała się - Z oczu wydaje się przystojny. - zaśmiała się
- Oj jest. - rozmarzyła się
Od razu je pobrała i ustawiła na tapetę. Idealne. Teraz już wszędzie będzie miała go ze sobą.
     Wróciła do domu i wzięła się za naukę. Wytrzyma jeszcze te dwa tygodnie i będzie wolna. Jednak przerwała jej syrena. Zastanawiała się czy iść, czy nie. Ale myśl, że może spotkać tam Michała szybko pomogła podjąć jej decyzję. Zebrała się szybko i razem z bratem pobiegli do remizy. Mieli zgłoszenie o pożarze traw. Nazbierał się cały skład i po 2 minutach byli już gotowi do wyjazdu. Siedziała w wozie i wyczekiwała zgłoszenia, że państwówka jedzie, ale na razie cisza. Chce go tylko chociaż zobaczyć. Dojechali na miejsce i zobaczyli spory plac objęty pożarem. Dowódca zgłosił od razu, że potrzebują wsparcia. W odpowiedzi dostali, że zaraz na miejscu powinna być państwówka. Zadowoliła ją ta wiadomość i od razu miała więcej siły do działania. Wyskoczyła z wozu i brała się do rozwijania szybkiego natarcia wraz z Robertem. Pozostali chłopcy wzięli tłumice. Złapała za prądownice i strumienie wody kierowała w stronę płomieni. Było gorąco. Dobrze, że Robert trzyma jej węża i jest jej lżej. Na niego zawsze może liczyć. Usłyszała dźwięki syren wozu strażackiego. Są niedaleko. Odwróciła się zaciekawiona i ujrzała Mana. Rozczarowała się. No tak, jakby to było że mogą się spotkać... Dlaczego nie Scania? Tylko ten Man... Podjechali od drugiej strony i tam zaczęli działać. Ciągle miała nadzieję, że może z kimś się zamienił i przyjechał. Wypatrywała go, ale byli za daleko, żeby można było kogoś rozpoznać.
Po skończonej akcji podjechali do państwówki. Serce biło jej jak szalone na myśl, że może go zobaczyć. Opuścili swój wóz i podeszli do nich. Podała rękę trzem strażakom i żaden z nich to Michał. Musi być jeszcze jeden. Po chwili zza wozu wyłonił się ostatni członek załogi. Uśmiechnęła się do niego, gdy na nią popatrzył. Zadowolona podała mu rękę, a on ją uścisnął.
- Cześć Seweryn. - przywitała się
Pamięta go z kursu. Wiecznie z czegoś razem się śmiali i odwalali różne akcje. Bardzo miły i radosny człowiek. Mimo to było jej smutno, że nie zobaczyła Michała. I nagle poczuła na niego jakąś złość. Że to on nic nie zrobił, żeby mogli się spotkać. Odechciało jej się wszystkiego.
Ułożyła się wygodnie na łóżku i oglądała telewizor. Wiedziała, że nauka nie ma sensu, bo i tak nie może się skupić i tylko będzie się męczyła. Zaczął dzwonić jej telefon. Michał. Niechętnie go odebrała.
- Hej strażaczko! - usłyszała jego wesoły głos - Byłaś na akcji?
- Byłam. - powiedziała ponuro '
- I jak było?
- Spoko. - mruknęła
Nastała cisza. Jej się nie chciało rozmawiać, a on nie wiedział o co chodzi.
- Chyba nie masz ochoty ze mną rozmawiać. - westchnął
- Jestem po prostu zmęczona i chce mi się spać.
- Okej. W takim razie miłych snów. Pa.
Nie zdążyła nic powiedział, bo już się rozłączył. No i dobrze. Z drugiej strony potraktowała go trochę niefajnie. Przypomniała sobie jego smutny głos jak się z nią żegnał. Zaczęły dopadać ją wyrzuty sumienia. Co on właściwie jej takiego zrobił? Myślała czy nie napisać sms. Ale co w nim napisać? A może nie jest na nią zły, tylko był smutny, że nie mogą rozmawiać, bo ona chce spać? Nie, raczej jest zły. Czuła się strasznie. Wybrała jego numer i przyłożyła telefon do ucha. Cisza, nie odebrał. Próbuje jeszcze raz. Ten sam efekt. Czyli jest na nią wkurzony. Teraz już z podłym samopoczuciem poszła się myć.
Wykąpana położyła i wzięła telefon. żadnej odpowiedzi.  Co ona najlepszego narobiła? Z taką myślą próbowała zasnąć, ale przed oczami ciągle miała smutnego chłopaka. Jej mózg zlitował się po jakiejś godzinie i dopiero wtedy poddała się w objęcia snu.
      Obudziła z beznadziejnym humorem. Nie miała ochoty na nic. No ale musi iść na studia, to już końcówka. Z resztą młody dzisiaj z nią jedzie i nie może zostawić go na lodzie. Miała wiadomość. Przepraszam, że nie odebrałem, ale byłem na akcji i dopiero wróciłem, bo paliła się stodoła ze słomą. Coś się stało młoda? :D Popatrzyła na godzinę, o której ją dostała. 00.02. Czyli nie był na nią zły. Od razu poczuła się lepiej. Nic takiego, po prostu jednak chciałam porozmawiać. Nie widziałam twojego smsa, bo spałam xD Miłego dnia <3
Musi mu pokazać, że jednak to było tylko zmęczenie i nie jego wina.
Nawet na studiach czuła się dobrze. Ale jej humor pojawił się po pierwszym wykładzie, kiedy oznajmiono im, że zajęcia mają tylko do 12. Miała już w głowie plan. Wróci do domu, będzie miała chwilę dla siebie i później pojedzie na Michała trening. Zrobi mu taką niespodziankę.
        W domu była o 14. Miała sporo czasu, bo on trening zaczyna o 15.30. Poduczyła się coś trochę na obronę i już nagle była 15. Zrobiła sobie dwa warkoczyki. Uwielbia tą fryzurę, bo jest wygodna i włosy jej nie przeszkadzają. Wszyscy jej mówią, że tak wygląda słodko i na 20 lat. A Michałowi nie wstydzi się tak pokazać, bo widział już ją w gorszym stanie podczas pożaru. Nie wiedziała jak ma się ubrać. Po dłuższym namyśle wyciągnęła czarne spodnie i szarą bluzę. Wygodnie, ale nawet wygląda.
Nie wiedziała dokładnie gdzie on ma te treningi. Kiedyś coś wspominał i poszperała w internecie. Znalazła jedno miejsce i wydawało jej się, że to tam. Jechała z nawigacją, bo nie zna się na tamtych wioskach. Miała jakieś 20 minut drogi, więc nie daleko. Udało jej się trafić za pierwszym razem. Był to duży kompleks. Była tam restauracja, jakiś chyba nieduży motel, no i stajnie. Nie wiedziała gdzie ma iść. Przed wejściem stały jakieś dwie dziewczyny. Miały na sobie byle jakie ciuchy i wyższe buty, więc zapewne one jeżdżą na koniach. Podeszła do nich niepewnie. Były gdzieś z wieku Roberta.
- Cześć. - zaczęła - Szukam Michała. Nie wiecie może gdzie mogę go znaleźć?
- Strażaka? - uśmiechnęła się jedna
- Tak.
Obie popatrzyły się na siebie.
- Jeździ teraz. Będziesz musiała przejść przez ten budynek i na dworze skręcić w prawo. I tam on też powinien być. Serio do niego przyjechałaś?
- Tak. - nie wiedziała o co chodzi - A coś nie tak?
- No bo Michał nie przepada za gośćmi tutaj. Kiedyś ktoś przyjechał kilka razy, ale on się wkurzał i w ogóle. Lubi spokój.
- Dzięki. - uśmiechnęła się blado i ruszyła przed siebie
Serio tak jest? Teraz zastanawia się, czy dobrze zrobiła. Ale jak tu jest, to chociaż zobaczy go na swym rumaku. Najwyżej będzie to pierwszy i ostatni raz. Dotarła na miejsce i ujrzała kilka koni, które chodziły po trawie. Ktoś jeździł na koniu w dużej zagrodzie w kształcie koła. Mignęła jej twarz osoby dosiadającej. Był to Michał. Poważny, ale radosny. Skupiony trzymał lejce i swobodnie podskakiwał w siodle. Na głowie miał czarny toczek, ciemnoszarą bluzę i czarne spodnie dresowe. Wyglądał świetnie. Niepewnie podeszła do ogrodzenia i przyglądała się jego jeździe. Wyciągnęła telefon i zrobiła kilka zdjęć, żeby mieć dowód jego pasji, a przy okazji jego zdjęcia. Kilka wyszło naprawdę dobrze. Kątem oka dostrzegła, że tamte dziewczyny jej się przyglądają. Ale skupiła się na chłopaku. Obserwowała każdy jego  ruch. Dostrzegła, że każdy najmniejszy jego nacisk czy ruch powoduje reakcję konia i zmianę pozycji. Gdyby tak się nie dopatrywała, wyglądałoby to że on sobie normalnie siedzi, a koń pędzi. A tu najmniejszy szczegół ma znaczenie. Ale to piękne. Zakochała się w tym. Jeszcze to skupienie Michała. Musi to być spory wysiłek. Chyba dostrzegł ją kątem oka, ale dalej jechał. Mogłaby tak go oglądać cały dzień. Nagle zaczął zwalniać i spokojnym krokiem podjechał do niej z uśmiechem. Był dość wysoko nad nią.
- Hej. - przywitał się radośnie - Cóż za niespodzianka.
- Hej. - uśmiechnęła się szeroko - Mogę stanąć na tej belce? - wskazała na grubą belkę, która była dolną z dwóch barierek drewnianego ogrodzenia.
Chciała być wyżej i bliżej niego.
- Tak.
Szybko się wspięła i podparła o górną barierkę. Pochylił się lekko i złączył ich wargi w długim buziaku.
- Matko, jak ja tęskniłam! - popatrzyła na niego
- Ja bardziej. - puścił jej oczko
- Tak przystojnie wyglądasz. - uśmiechnęła się - A jeździsz super. Mogę pogłaskać?
- Jasne. - zaśmiał się
Przyłożyła dłoń do brązowej szyi konia. Delikatnie ją pogładziła i popatrzyła na Michała. Przyglądał jej się z uśmiechem.
- Wyglądasz tak słodko. - powiedział
Zarumieniła się.
- Cudowny jest. - oznajmiła - Jak jego właściciel.
- Dobra, dobra. - zaśmiał się - Dasz mi jeszcze z 10 min?
- Jasne. Mogłabym cię oglądać godzinami.
- Dobra, dawaj buziaka.
- A mogę zrobić ci kilka fotek?
- Po co ? - patrzył z rozbawieniem - Są lepsze rzeczy do fotografowania.
- Prooooooszę. - zrobiła oczy jak kot ze Shreka.
- No dobra. - westchnął
Zadowolona pocałowała go i odjechał.
Znowu mogła podziwiać jego jazdę. Zrobiła kilka naprawdę dobrych ujęć, ale i filmików też. Na koniec zrobił tak wspaniałą figurę, że była pod wrażeniem. Stała z szeroko otwartymi oczami. Szybko się otrząsnęła i skierowała na niego aparat, bo akurat jechał w jej stronę. Uśmiechnął się szeroko i dzięki temu ma  wspaniałe zdjęcie. Zatrzymał się i zsuną na ziemię. Przeszedł między belkami i staną przed nią.
- Chodź tu do mnie młoda. - wyciągnął ręce
Wtuliła się w niego. W końcu poczuła jego ciepło, jego zapach i ciało. Znowu czuła to bezpieczeństwo i radość.
- Boże, jak ja tyle wytrzymałem bez ciebie? - szepnął tuląc ją
- To był najgorszy tydzień w moim życiu. - westchnęła - Proszę już nigdy tak nie róbmy, proszę. Nawet jakbym miała przyjechać do Ciebie w środku nocy, to nie pozwolę, żebyśmy się tak długo nie widzieli.
- Dobrze. - pogładził ją po plecach - Zrobię wszytko, żeby to się nie powtórzyło.
Pocałowała go i wpatrywała w jego cudowne oczy.
- Jak ty wspaniale jeździsz!
- Czasem coś mi się uda. - zaśmiał się i ściągnął rękawiczkę z prawej dłoni, żeby zaraz splątać ich palce
Drugą złapał za lejce i ruszyli w stronę stajni.
- To jest takie piękne, jak ty nad nim panujesz. Jak najmniejszy ruch piętą czy palcem ma wielkie znaczenie. Wydaje się, że to nic trudnego i lekkiego, a wcale tak nie jest. Jesteś cały spocony, czyli nieźle musiałeś się namęczyć. Widać, że wiele lat na to poświęciłeś. To wasze zgranie i przywiązanie. Wie co oznacza każdy ruch. To nie łatwa sztuka. Podziwiam Cię Misiu.
- Chyba jeszcze nikt tego nigdy nie dostrzegł i nie powiedział mi tak wspaniałych słów. - uśmiechnął się - Ale serio są lepsi od mnie.
- Wiem, bo niektórzy robią tylko to przez cały czas. Ale dla mnie, to ty jesteś najlepszy na świecie.
- Dziękuję. Czekaj. - zatrzymał się - A może...
Zobaczyła jego szyderczy uśmiech.
- Chyba się boję...
- Chcesz się przejechać?
- Mogę?
- Jasne! - uśmiechnął się - Chodź.
- Ale ty jedziesz ze mną.
- No i może jeszcze frytki do tego. - zaśmiał się - Myślisz, że zmieścilibyśmy się w tym siodle?
- Jak się popieści, to się wszystko zmieści.
- Nie ma szans. Musiałbym inne siodło założyć, ale to nie dzisiaj. Może jutro?
- Z przyjemnością.
- Masz. - ściągnął toczek i założył jej. - Może trochę bardzo spocony, ale żeby potem nie było, że nie dbam o Twoje bezpieczeństwo.
Pokazał jej co i jak i po chwili siedziała już na Pimpku. Trzymała kurczowo wodze, bo ostatni raz jak siedziała na koniu miała z 8 lat. Uśmiechnięty chłopak cały czas szedł koło niej i trzymał zwierzę. W pewnym momencie puścił i szedł tak po prostu.
- Jadę sama? - uśmiechnęła się
- Dokładnie tak.
- Chyba zakochałam się w Pimpku. - westchnęła
- Mam być zazdrosny?
- No nie wiem... Spora konkurencja. - puściła mu oczko - I to dosłownie.
- Jak ja Cię kocham! - zaśmiał się i popatrzył na nią
Powiedział to. Powiedział te dwa najpiękniejsze słowa na świecie. Zrobiło jej się ciepło na sercu, a w brzuchu pojawiły motyle. Wzruszona uśmiechnęła się i patrzyła na niego.
- Ja Ciebie też. - szepnęła
Wpatrywali się w siebie. W te przepełnione miłością oczy. Nigdy nie czuła tak potężnego uczucia jak do niego. Czuła jak bombarduje ją potężną dawką miłości. Odwzajemniała to.  To jest ten jedyny. Mężczyzna na całe życie.
- Zrobisz mi zdjęcie? - przerwała tę ciszę
- Oczywiście.
Wyciągnęła telefon i podała mu go. Zatrzymali się i odszedł kilka kroków. Ustawił aparat, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- A mogę się do niego przytulić ? - zapytała
- Jak się nie boisz. - poruszał brwiami
Szybko objęła szyję konia i przytuliła się. Szeroki uśmiech był dopełnieniem jej pozy.
- Ślicznie. - uśmiechnął się po chwili i opuścił aparat
Ześlizgnęła się z Pimpka, bo byli już przed stajnią. Poklepała go i pogładziła po pysku.
- Fajny jesteś Pimpuś.
Razem wyczyścili konia w jego boksie. Dali jeść i mogli jechać. Musiała jechać za chłopakiem, bo nie wiedziała jak z tej miejscowości dojechać do niego. Ale na szczęście droga była prosta i szybko dotarli.
Jak tylko weszli do mieszkania, to objęła rękoma jego szyję. Wpatrywała się w jego roześmiane oczy.
- Powtórzysz to co powiedziałeś? - szepnęła
- Ale co? - zmrużył oczy, bo nie wiedział o co chodzi
- Ty już wiesz co.
Objął ją w pasie i stali tak wpatrując się w siebie. Zdecydowanie to ten. Przy nim czuje się najlepiej, jak na swoim miejscu. Nikt tak na nią nie działa i nie patrzy na nią jak on.
- Kocham Cię. - wyszeptał po chwili
Uśmiechnęła się i złączyła ich wargi. W końcu mogła poczuć te namiętne pocałunki, które tak przyciągały ją do niego. Pragnęła tylko niego. Jej ciało znowu zwariowało i przechodziło przez nie mrowienie. Nie mogła się od niego oderwać, a on od niej. Nawet nie wie kiedy ich ciała zaczęły się stykać.
- Chyba częściej musimy się nie widzieć, żebyś mnie tak witała. - mruknął kiedy w końcu oderwali się od siebie
- O nie mój kochany. Zawsze mogę robić ci takie powitania, jeśli chcesz.
- Byłbym debilem, gdybym nie chciał. - pocałował ją w czoło - Zajmiesz się chwilę sobą? Poszedłbym szybko pod prysznic.
- Nie. - złapała go za bluzę - Nie musisz.
- Dobrze, to chociaż się przebiorę.
- Tylko szybko. - pogroziła mu palcem - Chcesz jakąś kawą albo herbatę?
- Kawkę, jeśli można.
Poszła do kuchni i wzięła się za przygotowanie napoi. Dopiero jest tu trzeci raz, a czuje się jak u siebie. Czekała na wodę i oparła się o blat. Wróciła pamięcią do tych wspaniałych dwóch słów. Ciągle słyszała jak je wypowiada. Uśmiechnęła się do siebie.
- Jadłaś coś? - podszedł do niej i dał buziaka w policzek
- Coś tam jadłam.
- Czyli jesteś głodna, z resztą ja też. - poklepał się po brzuchu - Na co masz ochotę ?
- Nie wiem. A ty?
- Makaron.
- O tak, makaron. - powiedziała rozmarzonym głosem
- Jak my się dobrze rozumiemy. - uśmiechnął się
- Fakt, nikt mnie nie rozumie jak ty. - skwitowała
     Siedzieli przytuleni przy telewizorze i przypomniała sobie o zdjęciach. Wyciągnęła telefon i weszła w galerię.
- Jaką ładną masz tapetę. - zaśmiał się
- Najprzystojniejszą na świecie.
Zaczęła oglądać zdjęcia. Jako pierwsze były te jak przytula się do Pimpka. Były mega. Zakochała się w  nich. Tak słodko wyglądała.
- Mega. - szepnęła
- O tak. Musisz mi je wysłać.
- Po co?
- Bo mam taki kaprys. - zaśmiał się
- To jak skończymy oglądać, ok?
Kiwnął głową i oglądali. Dalej Wszystkie były mega. A kompletnie ją oczarowały te, na których był on.
- Będę mogła z Tobą jeździć ? - zapytała
- Spodobało się ?
- I to jak.
- Pewnie kochanie.
- Jesteś cudowny.
Odwróciła się w jego stronę, a on syknął.
- Co jest? - zapytała
- Nic takiego. - uśmiechnął się - Trochę plecy mnie bolą.
- Michał, to nie jest nic takiego. Co się stało?
- Coś mi na budowie strzyknęło i tak pobolewa. Ale serio to nic.
- Kochanie. - położyła dłoń na jego policzku, a jego oczy się zaświeciły - To nie jest nic. Połączenie zawodu strażaka i budowlańca nie jest najlepsze. Oba zawody są bardzo obciążające i to nie jest dobre. Martwię się o ciebie Misiu i nie chcę, żeby coś Ci się stało. Może trzeba poszukać coś innego niż budowa?
- To miłe. - dał jej buziaka - Ale chyba trochę przesadzasz. A z resztą, nie wiem co bym mógł innego robić.
- Nie przesadzam Michał. - powiedziała twardo - Jest pełno zawodów, których możesz się podjąć.
- Na przykład?
- No nie wiem. Kominiarz. Mało ich, a pewnie z twoim doświadczeniem by cię przykęli. Albo... Mógłbyś być trenerem.
- Ja i trener. - zaśmiał się
- Tak. Nadajesz się. A wiem, że coraz więcej osób interesuje się jeździectwem, co oznacza większe zapotrzebowanie na trenerów.
- Daj spokój.
- Nie, to ty daj spokój. - prawie krzyknęła - Zajedziesz się, a ja martwię się o ciebie debilu.
- Dobrze, pomyślę. - westchnął
Zadowolona dała mu buziaka.
- Kładź się, to pomasuję ci te plecy.
     Leżała przed snem w swoim łóżku. Wyświetliła zjęcie Michała, na którym widać jak wspaniale są zgrani i to wielkie skupienie. Wysłała je Ani i dopisała "Jestem z niego taka dumna❤️".

sobota, 24 listopada 2018

Rozdział 11


    Niedziela jak niedziela. Wstać wcześnie rano, bo o 9, szybko się ogarnąć, zjeść śniadanie i na 10 do kościoła. Nie lubi niedzieli, bo wiąże się ona ze stresem związanym ze studiami. Wie, że musi wstać bardzo wcześnie i jechać na uczelnię. Dobrze, że to już końcówka. Jest jej bardzo ciężko. Dobrze, że w jej życiu pojawił się Michał. Chociaż jest tak intensywnie od 2 dni, to jej świat naprawdę się zmienił. Jest szczęśliwa jak nigdy. Ma dodatkową energię, którą może dobrze wykorzystać na studiach.
Jak zwykle po kościele jeżdżą do dziadków na obiad. Tradycyjnie na stole pojawia się rosół, a na drugie danie ziemniaki z mięsem albo kotletem (zmiana jest co tydzień), no i do tego jakaś surówka albo sałatka. Lubi takie rodzinne posiłki. Wszyscy przy jednym stole, miła atmosfera. Dobrze, że ma Roberta, to się nie nudzi, bo Ania cały dzień jest u Tomka. Tak to zawsze z nią spędzała tu czas, a odkąd ma chłopaka, jej wspólnie spędzany czas znacznie się skurczył. Ale przecież to normalne. Nie ma jej tego za złe, tylko cieszy się jej szczęściem.
Po obiedzie przychodzi czas na kawę. Rozłożyła się wygonie z Robertem na kanapie i wzięła telemagazyn do ręki. Otworzyła na odpowiednim dniu i przeglądała program.
- Nic ciekawego dzisiaj nie leci. - westchnęła
- Jak zwykle. - zaśmiał się brat - Ale możemy razem pooglądać jakiś film.
- Z chęcią. - uśmiechnęła się - A nie, nie mogę.
- Dlaczego?
No i tu jest pies pogrzebany. Co ma powiedzieć? O Michale jeszcze nie chce mówić, bo to za świeża sprawa. Musi wymyślić coś wiarygodnego.
- Bo Ania i Tomek zaproponowali, żeby iść do kina. - powiedziała niby dalej czytając
- Yhyym. A na co? - patrzył na nią z ciekawością
- A nie pamiętam już co to miało być. A co, chcesz też jechać?
- Nie, nie będę wam przeszkadzał.
Dobry blef, nie jest zły. Chyba niczego się nie domyślił i może spokojnie jechać na randkę. Chyba randkę. Szybko wyciągnęła telefon i włączyła messengera. Przyjaciółka była niedostępna. No trudno, ale napisać może, przecież kiedyś przeczyta, ale ma nadzieję, że to będzie szybko. Heeeejo ! :* potrzebuję Twojej pomocy! Musisz mnie kryć xd wysłała. Już nie może się doczekać spotkania z tym niesamowitym facetem.
- Nie wiem czy uda mi się w tym roku powalczyć o dostanie się do SGSP... - westchnął Robert
- Młody. - dała mu kuksańca w ramię - Oczywiście, że dasz radę. Masz jeszcze sporo czasu, żeby wyleczyć nogę i się przygotować. Wierzę w Ciebie i wiem, że Ci się uda.
- Łatwo Ci mówić. - spuścił głowę i bawił się palcami
- To ja już się nie odzywam. - oznajmiła i sięgnęła po kawę
Wzięła kilka łyków i nie było już śladu bo brązowym napoju. Ale dopadły ją obawy, że będzie musiała często chodzić do toalety. Tak ma praktycznie zawsze, co 5 minut gania żeby zrobić siku. Jak tak będzie, to filmu nie poogląda... Zazwyczaj jak wie, że gdzieś jedzie, to odpuszcza sobie picie, ale teraz kompletnie jej to wypadło z głowy. Usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko odblokowała telefon i zobaczyła dymek ze zdjęciem Ani. Hejka :* A co się stało ? xD I teraz jej musi to jakoś ładnie przekazać.
Bo idę do kina i jak coś to byłam tam z wami
A z kim idziesz? ^^ 
Z Michałem 
Kim jest Michał ?!?!?!?!?!?!?!?!
Moim chłopakiem xd
Co??!!! I ja nic o tym nie wiem ?! Gadaj o nim wszystko !! Już ! 
To może jak będę jechała, to zadzwonię? Nie chcę przy wszystkich, bo nikt o nim nie wie i niech tak na razie zostanie. 
No dobra... Masakra, jak jestem ciekawa! A o której idziecie ? To może wpadnę i poznam młodzieńca :D 
Na 17 jesteśmy umówieni. Ja Ci dam! Młodzieńcem, to on nie jest... xd 
To on jest jakimś dziadkiem? xd 
Dobra, czekaj, bo my się zbieramy. Zadzwonię za jakieś pół godziny. Paaa :* <3
  Nie wiedziała jak ma się ubrać. Stała przed szafą i przyglądała się ciuchom. Wybrała szarą koszulkę z czarnym napisem. Do tego czarne spodnie i czarny sweterek rozpinany. Jest luźno, ale i w miarę elegancko. Dokładnie poprawiła makijaż i była gotowa do wyjścia.
- Jadę do kina. - oznajmiła rodzicom przechodząc przez pokój
- Z kim? - popatrzyła na nią mama znad okularów
- Z Anią i Tomkiem.
- Baw się dobrze. - uśmiechnęła się i powróciła do czytania
- Dzięki. - krzyknęła i zniknęła za drzwiami
Na dworze robiło się chłodno, ale żadnej kurtki nie brała. W aucie sobie zagrzeje, a na dworze długo nie będzie, więc nie potrzebny jej dodatkowy balast. Wsiadła do samochodu i od razu zainstalowała telefon w uchwycie i wybrała numer przyjaciółki. Po chwili usłyszała jej głos.
- No w końcu ! Opowiadaj.
- No więc ma na imię Michał. - kompletnie nie wiedziała co miała jej powiedzieć
- No to już wiem! - powiedziała lekko zniecierpliwiona - Ile ma lat?
- 30.
- Eee to nie tak źle. Myślałam, że jakiegoś tatusia sobie wynalazłaś. - obie zaczęły się śmiać - Gdzie się poznaliście ?
- To jest zabawne. - mruknęła - Pamiętasz, jak byłam kilka dni na pożarze lasu?
- Nooo coś było
- No to tam. Michał jest strażakiem w państwówce.
- No tak...- westchnęła - Jakby mogło być inaczej. Ale czekaj, przecież to było zanim poznałaś Józka. Ty z nim ciągle kręciłaś?!
- Nie, nie, nie. Wtedy go poznałam i się w nim zakochałam. Z nim byłam w parze i sobie gadaliśmy. Ale po tym wszystkim kontakt nam się urwał i chciałam o nim zapomnieć. Dzięki Józkowi udało mi się o nim zapomnieć, ale ostatnio byłam na akcji i go zobaczyłam. Wszystko wróciło. Jak byliśmy sam na sam wygarnęłam mu wszystko, co myślę. A on mnie pocałował i powiedział, że zadzwoni później.
- Ooooo. - przeciągnęła z zachwytem - Nic mi o nim nie mówiłaś.
- Nie chciałam Ci przeszkadzać.
- Dobre. Jak długo jesteście razem?
- Od wczoraj. - zaśmiała się - Ale wiesz co? Przy nim czuję się tak wspaniale, jak nigdy do tej pory. Mam ochotę być z nim każdą chwilę. Ale jedno ciągle nie daje mi spokoju i mnie ciekawi. - przerwała, bo nie była pewna czy mówić o tym
- No mów. Co takiego?
Ciągle się wahała. To przecież jest ich sprawa, a raczej jej.
- Jego żona.
- NO NIEŹLE. -pisnęła - Ale akcja. Stara, czy ty mówisz serio? Spotykasz się z żonatym facetem?
- Nie. Rozwiedli się 3 lata temu.
- No, już myślałam. To w czym problem?
- Jak byliśmy na tych wzgórzach, to coś mi tam opowiadał i powiedział moja żona. Zaraz się poprawił, że była, no ale pierwsze co powiedział, to moja żona. Nie wiem czy on coś do niej jeszcze czuje. W mieszkaniu nie widziałam żadnych jej rzeczy, no ale nie wiem.
- A dlaczego się rozwiedli?
- Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym.
- Emilka, trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo go nie znam. Nie skupiaj się na tym, tylko na nim. Przystojny jest?
- Dla mnie cholernie. - uśmiechnęła się
- Masz jakieś foty? Wysyłaj!
- Nie mam. A na fejsie on nie ma, wiec nie trać na to czasu.
- I tak go obczaję.
       Gadały przez całą drogę, czyli przez 20 minut. Podekscytowana wysiadła z samochodu i szybkim krokiem udała się do galerii. Umówili się pod kinem. Na miejscu nigdzie go nie widziała. Podeszła do repertuaru, żeby nie wyglądać jak debil. Nie skupiała się na tym co czyta, myślami była przy swoim chłopaku. Odwróciła się, żeby zobaczyć czy nie ma go na horyzoncie. Szedł w jej stronę, a w jej brzuchu rozlatały się motyle. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w jego stronę. Kiedy ją zobaczył również się uśmiechnął. Stanęli przed sobą i patrzyli na siebie.Nie wiedzieli co mieli zrobić.
- Hej. - powiedziała wesoło
- Hej. - patrzył na nią nieśmiało
- Dasz mi tego buziaka?
Nachylił się nad nią i złączył ich wargi w krótkim pocałunku.
- Co tam u Ciebie słychać ? - złapał jej dłoń i kierowali się w stronę kas kinowych
- A wszystko dobrze. Byłam u babci na obiedzie i potem pojechałam na randkę z pewnym, przystojnym mężczyzną. - przytuliła się do jego ramienia
- I tym przystojnym mężczyzną niby jestem ja? - popatrzył na nią
- Zdecydowanie. - uśmiechnęła się - To na jaki film idziemy?
- Komedia może być ?
- Może.
- To super. Dzień dobry. - zwrócił się do kasjerki - Poproszę dwa bilety. Jeden ulgowy i jeden normalny.
Zdziwiło ją to. Nie wie czy ona by sama wpadła na to, że dla niej jest ulgowy bilet. On myśli o wszystkim, jest już dojrzałym mężczyzną. Takim o jakim marzyła. Wiele przeszedł i ona teraz musi być gotowa na to, że będzie patrzył na rzeczy inaczej.
- Chcesz popcorn? - wyrwał ją z zamyśleń
- Nie, dziękuję.
- To poproszę duży. - zwrócił się do pani
- Powiedz mi ile mam Ci oddać za bilet. - zwróciła się do niego
- Co ty znowu wymyślasz? To ja Cię zaprosiłem i ja stawiam.
- Michał, no.
- Masz. - podał jej karton pełny popcornu i wziął się do płacenia
      Zajęli swoje miejsca czyli kanapę. Już leciały reklamy, czyli za niedługo będzie właściwy film.
- Cieszę się, że jestem tu z Tobą Misiek. - szepnęła i dała mu buziaka w policzek
- Ja też. - pocałował ją w głowę i objął ramieniem - A co do tego Miśka...
- Przepraszam, tak jakoś mi pasuje do Ciebie. Ale już nie będę. - tłumaczyła się szybko
- Nie, nie o to chodzi. To jest bardzo miłe. Ale... - urwał - Możemy porozmawiać jak wyjdziemy z kina?
- Jasne. - mruknęła
Zaczęła się zastanawiać o co chodzi. Obawiała się najgorszego. Zaczęła panikować. Nie chce teraz jej powiedzieć, to musi być coś poważnego. Nie chce stracić kolejnego faceta. Ale co się stało? Są ze sobą dopiero drugi dzień. A może dalej kocha swoją byłą i nie jest gotowy na kolejny związek ?
- Ślicznie wyglądasz. - mruknął gładząc ją po ramieniu - I oczywiście, że możesz brać popcorn, specjalnie wziąłem duży.
      Komedia była dobra. Dużo się śmiała, ale z tyłu głowy ciągle myślała co się takiego stało.
Wyszli z kina i stanęli przed wyjściem.
- Idziesz do mnie ? - zapytał
- Chętnie, ale jutro muszę wcześnie wstać. - westchnęła
- To może chociaż dasz się zaprosić na kawę?
Zobaczyła jego oczy pełne nadziei.
- No jasne Michał. - uśmiechnęła się szeroko - Z Tobą zawsze.
Na jego twarzy zagościł uśmiech. Splotła ich dłonie i podążali w stronę kawiarni.
- Jak było u mamy ? - zapytała
- Dobrze, były moje siostry, pogadaliśmy, pobawiłem się z dzieciakami Moniki. Fajne są, kochane.
- Też bym kochała takiego wujka.
Ale od razu zarumieniła się, bo dotarło do niej co powiedziała Tak jakby wyznała mu miłość.
- Tu? - wskazał na pewną kawiarnię
Pokiwała głową i weszli do niej. Zajęli stolik i wzięła menu. Kusiła ją mrożona kawa.
- Ja bym chciała mrożoną kawę.
- Okej. - uśmiechnął się - Tylko?
- Tak, tak.
- Okej. To ja pójdę zamówić.
Obserwowała uważnie swojego mężczyznę. Zdecydowanie to jest ten. Szybko wyciągnęła telefon i po tajniaku zrobiła mu zdjęcie. Weszła na messengera i wysłała je Ani. Przynajmniej nie będzie smęciła, że nie wie jak wygląda. Może nie jest to super zdjęcie, bo stoi bokiem, no ale próbowała. Nadeszła jego kolej zamawiania. Pani do niego śliniła się, jakby miała jakąś padaczkę. Szczerzyła swoje białe zęby i puszczała zalotne spojrzenie. Wkurzyło ją to. Nie da podrywać swojego faceta. A on odwzajemniał uśmiech. Zabolało. Patrzyła z nienawiścią na tą dziewczynę. Wydaje się być starsza od niej, ale to nic dla niej nie znaczyło. Wzięła menu, żeby czymś się zająć. Nie mogła na to patrzeć. Usłyszała szuranie krzesłem na przeciwko niej. Podniosła głowę i zobaczyła Michała.
- Coś nie tak? - chyba zobaczył, że jej mina wyraża chęć do zabicia kogoś
- Ta baba. - mruknęła - Tak na bezczelnego z Tobą flirtowała. Masakra.
- Co? - zaśmiał się - Flirtowała? Ona tylko się uśmiechała.
- Michał. - popatrzyła na niego - To jest baba, a tak się składa że ja też i wiem kiedy ktoś flirtuje, a kiedy tylko się uśmiecha.
- Serio? Czy ty jesteś o mnie zazdrosna? - podniósł brew
- Dlaczego miałabym, ja nie...- mieszała się
- Jesteś o mnie zazdrosna. - zaśmiał się i złapał jej dłoń, którą miała na stoliku. - Emilka, to takie urocze. Ale wiesz, że jedyną kobietą, z jaką bym flirtował to tylko ty. Ja uśmiechnąłem się do niej tylko z grzeczności.
- Nie dziwię się jej. Takiego faceta każda może mi pozazdrościć. - uśmiechnęła się szeroko
- Ale ja Cię uwielbiam. Podobał się film?
- Tak, sporo się uśmiałam, z resztą sam słyszałeś.
- O tak.
- Dziękuję Ci bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś oderwać się od mojego koszmaru jakim są studia.
- Do usług.
    W miłej atmosferze wypili kawę. Na nowo się w nim zakochała. Zebrali się i poszli do w stronę jej auta. Przypomniało jej się, że mieli o czymś porozmawiać. Oparła się o samochód i wpatrywała w swoje buty.
- Michał, powiesz mi w końcu o co chodzi?
Spoważniał i wyprostował się. Wpatrywał się w jej oczy uważnie i wziął głęboki wdech.
- No bo to że mówisz do mnie Misiek jest bardzo miłe i urocze. Ja dawno nie miałem z tym styczności.
- Siostry do Ciebie tak nie mówią?
- Mówią, ale to jest coś innego. Ja dawno nie byłem w związku i nie wiem jak mam się zachowywać. Chcę dla Ciebie jak najlepiej, ale czasami mogę coś zrobić co nie będzie odpowiadało. Powiedz mi to wtedy. Przepraszam, że jestem może trochę niedostępny, ale moje zaufanie zostało już kiedyś nadszarpnięte i nie chcę wpakować się znowu w to samo.Nie chcę, żeby ktoś znowu mnie zranił. - w jego oczach pojawiły się łzy - Bo faceci też mają uczucia i można ich zranić.
- Michał. - szybko złapała jego dłoń - Jesteś najwspanialszym facetem na świecie. Zmieniłeś moje życie na lepsze, dzięki Tobie odzyskałam szczęście. Doceniam wszystko co robisz, widzę jak się starasz i jest to najpiękniejsze co mogło mnie w życiu spotkać. Dziękuję Ci za wszystko. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię teraz przytulić, tak mocno. - była rozczulona - To nie jest odpowiednie miejsce na to. Dlaczego nie zgodziłam się pojechać do Ciebie? Głupa jestem.
- Nie, nie, to ja niepotrzebnie zacząłem ten temat.
- Jedziemy do Ciebie?
- Musisz jutro wcześnie wstać, nie chcę żebyś przeze mnie miała problemy.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze. - powiedziała twardo - Jedziemy do Ciebie i koniec.
- Dobrze. Wiesz jak do mnie dojechać. Ja będę jechał zaraz za Tobą.
       Weszli do mieszkania i od razu udali się do salonu. Rozsiedli się wygodnie na kanapie.
- Powiesz mi coś o Twojej byłej?
Kiwnął głową i siedział chwilę w milczeniu.
- Dominikę poznałem w klubie. Kuzyn miał wieczór kawalerski i chcieli potańczyć. A że ja do roztańczonych osób nie należę, to siedziałem przy barze i ona też. I tak się poznaliśmy. Byliśmy ze sobą 2 lata i postanowiliśmy się pobrać. Ale ona naciskała, że najpierw lepiej wziąć cywilny, a potem kościelny, bo pieniądze, bo coś tam, a małżeństwem już będziemy. Pomyślałem, że faktycznie i się zgodziłem. Było nam nawet dobrze. Miesiąc po ślubie mieliśmy wezwanie do zadymienia mieszkania. Nic poważnego. Jak wracaliśmy zatrzymaliśmy się koło parku, bo akurat przechodził kumpel z innej zmiany. Zobaczyłem ją z innym. Całowali się, przytulali, śmiali w najlepsze. Był to dla mnie wielki cios. Dopiero wtedy dotarło do mnie jaki byłem ślepy. Zdradzała mnie od dłuższego czasu, a ja nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Następnego dnia jak wróciłem do domu po zmianie wyciągnąłem jej torbę. Patrzyła na mnie zdezorientowana. Powiedziałem, że ma czas do południa, żeby się wyprowadzić. Byłem spokojny, nie chciałem się kłócić. Powiedziałem, że widziałem ich wczoraj. Nie zaprzeczyła, tylko zaczęła się pakować. Przeprosiła mnie. Rozwód był po 3 miesiącach.
- Biedny. - szepnęła
Usiadła na jego kolanach przodem do niego i mocno przytuliła. Zaurzyła palce w jego włosach i mocno trzymała. Chciała go chronić przed wszystkim, żeby już więcej nie musiał cierpieć.
- Dziękuję Ci, że mi to opowiedziałeś. - dalej go tuliła - Wiem, że to dla Ciebie bardzo trudne.
- Już wiesz dlaczego jestem taki wycofany. - szepnął
- Michał, ty ją jeszcze kochasz?
Nastała cisza. Słychać było tylko ich oddechy. Nadal go tuliła, ale bała się odpowiedzi. Bo co jeśli ją kocha? Będzie wiedziała, że jest tą drugą i ona nie zniknęła z jego życia.
- Nie.
Odetchnęła z ulgą i oderwała się od niego. Patrzyła na jego pełną żalu twarz. Nie był w stanie popatrzyć na nią.
- A ty? - zaczął - Co z Józkiem? Przecież rozstaliście się niedawno. Był pewnie przystojny i z Twojego wieku. Byliście szczęśliwi.
To ją zaskoczyło. Ale jak on przed nią się tak otworzył to ona też musi.
- Ja chyba nigdy nie kochałam Józka jako chłopaka, tylko bardziej jak przyjaciela i z jego strony też to czułam. Ani razu nie powiedzieliśmy, że się kochamy. Nie potrafiłam obdarzyć go pełnią mej miłości, bo w głębi serca wiedziałam, że to nie to. Że ten, który na to zasługuje jest teraz gdzie indziej. Pewnie gasi płonące domy, albo wyciąga poszkodowanych z samochodu. I ciągle miałam nadzieję, że przyjedzie po mnie na swoim rumaku i zabierze mnie w najdłuższą podróż. Owszem, byłam z nim szczęśliwa, bo pomagał oderwać mi się od rzeczywistości i zapomnieć o Tobie.
- Wow. - patrzył na nią dużymi oczami - Takiego pięknego wyznania jeszcze nigdy nie słyszałem. Serio ciągle o mnie myślałaś? - delikatne się uśmiechnął
- Tak. - zaśmiała się - Przez co dodawałam sobie tylko cierpienia. Zakochałam się w Tobie na tych wzgórzach. Od pierwszego Twojego spojrzenia na mnie. Nigdy tak wyjątkowej osoby nie spotkałam.
- Szczerze? - popatrzył na nią nieśmiało - Na początku Cię nie lubiłem.
- Że co?! - ożywiła się
- No co?! - bronił się z uśmiechem - Przysiadłaś się do mnie i wkroczyłaś do mojej przestrzeni osobistej. Chciałem być sam, ale nie, musiała się przypałętać.
- Wydawało mi się, że Ci to nie przeszkadza, sam tak mówiłeś.
- Chciałem być miły. Wiesz, że ja nie jestem tym co mówi prosto z mostu do obcej osoby. W dodatku byłaś taka zmordowana, że szkoda mi się ciebie zrobiło. Ale po chwili rozmowy polubiłem Cię i to bardzo. Też się w Tobie zakochałem, ale bałem się. Nie chciałem się narazić na kolejne cierpienia. Bałem się wpuścić kogoś nowego do mojego już ułożonego życia.
- Zdobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. - złapała jego twarz w dłonie - Wszystko.
Chciała go pocałować, ale odsunął się. Zdziwiona na niego popatrzyła.
- Jeszcze jedno. Słabo się całuję. Dawno tego nie robiłem, no i trochę słabo.
Zaczęła się śmiać.
- To już Misiu zostaw mojej ocenie. - puściła mu oczko i przytuliła się do niego - A powiedz mi jeszcze. Bo zawsze mówisz, że jedziesz do mamy. A co z Twoim tatą?
- Nie żyje. Umarł 6 lat temu na raka.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się - Był bardzo fajnym gościem i ojcem. Zawsze można było na niego liczyć. Dorota był z nim bardzo zżyta, córusia tatusia. Bardzo się załamała i nie mogła pozbierać. Do tej pory jest jej ciężko. - westchnął - Szkoda, że go tu już nie ma. Polubił by Cię.
- Jest tu koło Ciebie na pewno.
Siedzieli wtuleni w siebie. W ciszy. Czuła ciepło jego ciała, jego oddech. Czuła się na miejscu.
- Kiedy się zobaczymy? - zapytała - Jutro masz służbę, a ja cały dzień na studiach. W następne dni pewnie będziesz na budowie i treningach.
- Coś wymyślimy.
- Będę tęskniła. - zrobiła smutną minę i popatrzyła na niego
Zanurzyła palce w jego włosach i złączyła wargi w namiętnym pocałunku. Nie mogła przestać, tylko wpijała się jeszcze mocniej. Nie protestował. Po jej całym ciele rozchodziło się mrowienie. Pragnęła go bardzo, ale musiała się powstrzymać. Pociągnęła mocno za jego włosy, a on wbił palce w jej plecy. Oboje doprowadzali się do szaleństwa. Nie chciała bardzo, ale musiała przerwać. Z niechęcią odsunęła się od niego na kilka centymetrów i łapała oddech.
- Muszę iść. - szepnęła
- Yhym. - mruknął i wpatrywał się w nią.
- Nie umiesz się całować, co? - podniosła brew
- Przy Tobie wszystko mi wychodzi. - uśmiechnął się i pocałował ją.
- Dobra Misiu , serio muszę lecieć. - zeszła z niego i poprawiała ubranie
- Rozumiem. - wstał i objął ją ramieniem - Odprowadzę Cię.
   Stali koło jej samochodu i patrzyli na siebie.
- Będę bardzo tęskniła. - jęknęła
- Ja też.
- Pa Michaś.
- Pa Mimi.
Zaśmiała się i dali sobie buziaka na pożegnanie.

sobota, 10 listopada 2018

Rozdział 10

    Wstała pełna pozytywnej energii. Uśmiech nie schodził z jej twarzy od początku dnia. Bez żadnych oporów wstała z łóżka i ubrała się. Tylko jak zwykle nie wiedziała, co zrobić sobie na śniadanie. Odwieczne rozterki Emilki. Stała oparta o blat i wpatrywała się w ścianę pokrytą kafelkami. Może pancakes? Spojrzała w lewo i zobaczyła stos owoców. Czyli postanowione. Wyjęła miskę i mikser i postawiła przed sobą. Wyciągała potrzebne produkty, ale od razu wymierzone, żeby móc resztę schować, bo niepotrzebny jest bałagan dookoła miski. Jedynie zostawiła mąkę i mleko, żeby regulować gęstość ciasta. Z racji, że jest sobota, to pozostali domownicy nadal spali. Musiała wszystko robić cicho, bo inaczej byłby krzyk. Nawet udało jej się z konsystencją, tylko odrobinkę mleka musiała dolać. Rozgrzała patelnię i nalała trochę oleju. Odczekała chwilę i wlała kleksa ciasta na środek patelni i pozwoliła, żeby samo się rozlało i utworzyło mały, okrągły placek. Wzięła się za robienie musu owocowego. Wzięła banana, jabłko i pomarańcz. Pokroiła w kostkę odpowiednią ilość i potraktowała je blenderem.
Rozkoszowała się każdym kęsem. Od dawna nie jadła takich rarytasów. A teraz ma energię i ochotę na wszystko. Jej życie się zmieniło i w końcu zagościło szczęście. Ciekawe co teraz robi Michał? Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 10.43. O 8 skończył służbę, a teraz pewnie odsypia. Nawet nie wie, czy noc miał spokojną, czy pełno wyjazdów. Nie chce do niego pisać, żeby go nie obudzić czy przeszkadzać. Nie idzie też do drugiej pracy, czyli robota na budowie. Może sobie pozwolić na takie rozwiązanie, bo ma zmianę co 48 godzin. Zawsze to dodatkowe zajęcie i więcej pieniędzy. Nie ma rodziny i obowiązków, więc może tyrać ile chce. Chciałaby spędzać z nim każdą chwilę i czuć jego obecność. Zauroczyła się jego nieśmiałością, chociaż wczorajszy incydent ją zaskoczył. Nie spodziewała się tego po nim. Pewnie wiele go to kosztowało. Śniadanie zniknęło w ekspresowym tempie. Chyba była głodna. Posprzątała po sobie i wzięła się za sprzątanie. Wydaje się, że tylko musi ogarnąć swój pokój, a zawsze zabiera to sporo czasu. Zaczęła od rzeczy leżących na ziemi. Oczywiście jakieś ciuchy, kartki i zeszyty. Większość papierów wyrzuciła do kosza, a ubrania ładnie schowała do szafy. Jak zwykle nie mogła upchać wszystkich i wpychała na siłę. A zawsze jej się wydaje, że ma mało ciuchów, a tu nie mieszczą się w szafce. Następnym krokiem było uprzątnięcie biurka i ścieranie kurzów. Uwielbia ściereczki do kurzu, zbiera wszystko i do tego nie pyli. Nie przejmowała się, że jakieś śmieci upadną na podłogę, bo zaraz i tak do akcji wjedzie odkurzacz i będzie po sprawie. Musiała podlać kwiaty, bo ewidentnie brakowało im wody. Ich łodygi i liście wyginały się bezwładnie ku parapetowi. A nie chce ich stracić, bo są naprawdę piękne.
     Po kilku godzinach udało jej się wybrać do miasta. Musi kupić sobie w końcu jakieś rzeczy. Człowiek kupi jedną koszulkę i już czuje, że szafa została odżywiona. Pojechała do galerii, bo tam ma kilka sklepów w jednym miejscu i szybko może teleportować się z jednego do drugiego. Nienawidzi zakupów, są dla niej nudne i męczące. Dlatego chce to zrobić szybko. Zawsze wie, co jej się podoba i czego szuka. Jak coś jej się nie podoba, to nawet na to nie patrzy. Nie lubi jak, wie że coś nie jest dla niej i ktoś mówi, żeby i tak przymierzyła. Zazwyczaj to jest jej mama. Ona czegoś nie chce, a ta i tak uparcie chce jej wcisnąć. Nie lubi tego. Pojechała z zamiarem kupna butów. Potrzebowała jakiś eleganckich, ale wygodnych, żeby mogła je ubrać i do spodni i do sukienki. W pierwszym sklepie już na wejściu jedne wpadły jej w oko. I nawet był jej rozmiar. Założyła je i oglądała w lustrze. Coś jej nie pasowało. Przechadzała się po alejkach sklepu i co chwilę jakieś wynajdywała. Jednak żadne nie odpowiadały oczekiwaniom. Podeszła do tych pierwszych i stwierdziła, że to to.
Kupiła jeszcze kilka ciuchów i kierowała się do wyjścia. Przechodząc koło Rossmanna, przypomniała sobie, że skończyła się jej pianka do golenia. Miała pełno reklamówek i zakupów. Przystanęła i zaczęła szukać paragonu, żeby w razie potrzeby, pokazać go ochroniarzowi i udowodnić, że kupiła coś gdzie indziej. Nigdzie nie mogła go znaleźć. Nerwowo przerzucała całą zawartość reklamówki i nic.
- Dzień dobry pani. - usłyszała nad swoim uchem akurat jak złapała paragon
Lekko podskoczyła i popatrzyła na przybysza.
- A dzień dobry. - uśmiechnęła się szeroko
Nie wiedziała co ma zrobić. Stała i patrzyła się w jego oczy. Wyciągnęła ręce i zaplotła je na jego szyi. Poczuła zapach jego perfum i ciepło jego ciała. Delikatnie objął ją w pasie i położył głowę na jej ramieniu.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytała gdy oderwała się od niego i brała reklamówki
- W końcu wybrałem się na jakieś zakupy.- pokazał siatkę - Chciałem kupić jakąś koszulę, ale nic z tego. - zrobił smutną minę
- Ciekawe. - zaśmiała się - I na Twoje zakupy, w ogóle nie miała wpływu informacja, że ja dzisiaj się wybieram?
- Nieeeee. - zaprzeczył uśmiechnięty - Ale jak już tu jesteś, to może przejdziemy się gdzieś?
- Z chęcią. Ale jeszcze muszę kupić piankę do golenia. - poruszała brwiami
- Okej. Daj. - wyciągnął rękę w stronę jej reklamówek
- Nie, nie trzeba.
- No daj.
Niechętnie oddała mu je i weszli do sklepu. Udali się od razu do odpowiednich półek. Zerkała na niego ukradkiem. Wyglądał bardzo przystojnie. Pasuje do niego bluza dresowa. Przystanął przy czymś i czytał informacje. Był taki słodki.
- Michaał. - podeszła do niego z dwoma piankami - Którą mam wziąć??
Zastanowił się przez chwilę i wskazał jedną.
- Dziękuję. To ja mam już wszystko.
Kiwnął głową i odłożył to coś na miejsce. Udali się do kasy i szybko załatwili sprawę zapłaty.
- To może pójdziemy do parku? - zaproponował
- Chętnie. - uśmiechnęła się - Ale najpierw zaniesiemy reklamówki do samochodu.
Udało jej się zaparkować blisko galerii, więc daleko nie musieli iść.
- Wrzucaj wszystko. - otworzyła bagażnik
Posłusznie wykonał polecenie. Czuła się przy nim tak jakoś spięta, ale i mega szczęśliwa. To ten, który sprawia, że życie staje się piękniejsze. Pozamykała samochód i była gotowa. Ale stała i przyglądała mu się. Rejestrowała każdą rysę twarzy, każdy szczegół. Jest taki przystojny, chociaż zawsze jej ideał był całkowicie inny. Nawet jak się na niego patrzy, to widać, że jest cichym, spokojnym człowiekiem.
- Co? - zapytał widząc, że ciągle mu się przygląda.
- Nic. - otrząsnęła się - Chodźmy.
Ruszyli przed siebie. Kompletnie nie wiedziała jak ma się zachowywać. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne. Czy może na luzie z nim rozmawiać o wszystkim? Niby dużo o sobie wiedzą, ale co jest między nimi?
- No bo. - przerwała dłuższą ciszę - Wyglądasz bardzo przystojnie w tej bluzie. - powiedziawszy to zarumieniła się i spuściła głowę
- Zaskoczyłaś mnie. - powiedział - Nie sądziłem, że uważasz, że jestem przystojny.
Czuła się zakłopotana. Dobrze zrobiła? Może za szybko na takie wyznania... Ona jak zwykle walnie coś, czego później będzie żałowała.
- Chyba jednak jest jakaś nadzieja dla takiego starucha jak ja.
- Co dzisiaj porabiałeś? - szybko zmieniła temat
- Nic ciekawego. Od 9 byłem na treningu.
- Konnym?
- Tak. - uśmiechnął się  - Pojeździłem z dwie godziny i wróciłem do domu. Trochę posprzątałem, no i wybrałem się na zakupy.
- Jak było na treningu?
- Dobrze. Pimpek miał dzień i fajnie się pracowało.
- Pimpek to Twój koń?
- Tak. - uśmiechnął się nieśmiało
- Fajnie, że masz taką pasję.
- Musisz kiedyś ze mną tam pojechać.
- Z chęcią. - odważyła się na niego popatrzeć
- Emilka? - przystanął i ona też - Bo wydaje mi się, że jesteś smutna. Przepraszam, że tak zanudzam, ale ja dawno nie miałem do czynienia z dziewczyną i to w dodatku taką, co mi się podoba. Nie wiem jak mam się zachować, a że jestem nieśmiały to dodatkowo utrudnia sprawę.
- Michał, ja jestem bardzo szczęśliwa. - szepnęła - Ale tak samo nie wiem co mam robić.
- To może po prostu bądźmy sobą?
Uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła głową.
      Reszta spaceru była bardzo miła, luźna. Dużo się śmiali, poznawali się. Czuli się w swoim towarzystwie tak swobodnie i wspaniale, jak z nikim innym.
- Pewnie jesteś głodna. - stwierdził kiedy wracali - Zapraszam Cię w takim razie na jakąś szamę. Wybieraj gdzie chcesz iść.
Zaskoczyła ją ta propozycja.
- No nie wiem. - westchnęła - Zjadłabym pizze. - wyszczerzyła zęby
- No to już. - klasnął w dłonie - Tylko mów gdzie.
- Ehh, nie wiem.
- Chyba że, pojedziemy do mnie i sami zrobimy sobie pizze.
- Z miłą chęcią. Tylko będziesz musiał być moim pilotem, bo wiesz, nie wiem gdzie mieszkasz. Chyba że chcesz prowadzić.
- Nie, nie. Zobaczymy co potrafisz. - puścił jej oczko
- To może podjedziemy jeszcze do rynku i tam poszukamy koszuli?
- Nie jest to pilna sprawa.
- Ale z chęcią Ci pomogę. - załapała za sznurek od kaptura jego bluzy i pociągnęła za niego
- No takiej propozycji nie mogę odrzucić. - jego oczy się zaświeciły
     Weszli do pierwszego sklepu i natknęli się tam na bardzo miłą panią. Znała się na rzeczy i dobierała koszule do Michała. Dała mu kilka i poszedł przymierzać. Pierwsza była w drobną niebiesko-białą kratkę. Fajna, ale coś nie pasowało. Pokręciła głową, a on posłusznie poszedł zmienić. Wyszedł w kolejnej. Kompletnie do niego nie pasowała.
- Nie. - powiedziała zdecydowanie
- Jak tak mówisz.
W następnej jakiej wyszedł wyglądał beznadziejnie. Wiedziała, że ta mu się najbardziej podobała. Stał zadowolony przed lustrem.
- Ta jest fajna. - odwrócił się do niej, ale spotkał się z niezadowoloną miną. - Źle?
Pokiwała potwierdzająco głową. Rozejrzała się po sklepie i szukała czegoś fajnego. Zobaczyła jakąś ciemnożółtą w ciemnogranatową, grubą kratę.
- A pokaże pani tą.
Kobieta znalazła rozmiar i podała mężczyźnie. Na jego twarzy zagościł grymas, ale posłusznie poszedł przymierzyć. Po chwili wyszedł, a ona zamarła. Wyglądał tak bosko. Czuła jak oczy jej się świecą, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No muszę przyznać, że pańska dziewczyna ma gust. - powiedziała sprzedawczyni
Uśmiechnął się do niej nieśmiało i schował się za kotarą. Kobieta podniosła dwa kciuki i się uśmiechnęła. Ona tylko kiwnęła głową i dalej siedziała jak zamrożona. Taki przystojny.
- To wezmę tą koszulę. - podał ją sprzedawczyni, a tamte odłożył na ladę.
- Dobry wybór. - upewniła go jeszcze w wyborze
Szybko zapłacił i zebrali się do wyjścia.
- Do widzenia. - pożegnali się
- Wyglądasz w niej świetnie. - uśmiechnięta złapała za jego rękę - Jak ją założysz, to każda może być Twoja.
- Wystarczy mi jedna. - szepnął i położył dłoń na jej barku
Zrobiło jej się bardzo miło. Wydaje jej się, że mówi o niej. Czuła się doceniona i że komuś na niej zależy.
- A tak właściwie po co Ci ona?
- Nie wiem. Tak sobie pomyślałem, że czas kupić nową. Może nadarzy się jakaś okazja, że będę ją potrzebował.
     Wchodząc do jego domu mieszkania czuła się nieswojo. Nowe miejsce, nie wie co i jak.
- Rozgość się. - oznajmił zamykając za nią drzwi i rzucając klucze na szafkę.
Mieszkanie było średnich rozmiarów. Jasne i przytulne. Z korytarza wchodziło się do przedpokoju. Na wprost były jakieś zamknięte drzwi, po prawej kuchnia, a po lewej jedne zamknięte drzwi, a dalej salon. Z automatu poszła do salonu. Jasnoszare ściany, kilka mebli w mieszance kolorów szarych i kremowych. Bardzo jej się podobało. Wszystko uporządkowane. Na przeciwko narożnika na ścianie wisiał telewizor. Podeszła do komody, bo tam stały ramki ze zdjęciami. Na pierwszym stał Michał w mundurze strażackim. W pasie obejmowała go przepiękna brunetka. Wzięła fotografię do ręki. Oboje byli szeroko uśmiechnięci. Tak, to pewnie jego żona. Widać, że byli wtedy bardzo szczęśliwi.
- Moja młodsza siostra, Dorota. - usłyszała za sobą
Podskoczyła ze strachu, bo nie wiedziała, że stoi tuż za nią.
- Matko. - odetchnęła z ulgą. - Przestraszyłeś mnie. Bardzo śliczna. - przypatrywała się kobiecie
- To  prawda. - uśmiechnął się
- Ile ma lat?
- 27.
- Serio? - była zaskoczona
- Tak. Na tym ma 25.
- Dla was, to ja gówniakiem jestem. - zaczęła się śmiać - O Matko! - wzięła kolejne zdjęcie - Jacy jesteście podobni!
Na fotografii znowu był Michał z jakąś kobietą. Ale miała taki sam kolor włosów i oczu. Byli strasznie do siebie podobni.
- To moja siostra bliźniaczka, Monika. - był rozbawiony
- Widać po zdjęciach, że strasznie się kochacie jako rodzeństwo. - popatrzyła na niego bardzo wzruszona
- Kocham je bardzo. - wpatrywał się nią intensywnie - A ty? Masz rodzeństwo ?
- Tak. - opuściła głowę i rozglądała się po salonie
Szukała jakiegoś zdjęcia, albo pamiątki po jego byłej. Nie wie dlaczego, ale ciekawi ją jaka ona była. Czy dalej o niej myśli.
- Mam starszego o 2 lata brata Andrzeja. Kochany człowieczek, ale już z nami nie mieszka z nami, bo ma żonę i dziecko. Ale na szczęście mieszka wioskę dalej, więc często się widzimy. No i mam mojego kochanego Robercika młodszego o 5 lat. Mój mały, kochany braciszek. Też jest strażakiem, tylko że on walczy, żeby zostać zawodowym. Bardzo go podziwiam, bo się tak zaparł, że masakra. Jestem z niego cholernie dumna. - do oczy napłynęły jej łzy.
- Też ich kochasz. - uśmiechnął się - Chodź, zrobimy tą pizzę, bo trochę głodny się zrobiłem.
- Ja też. - mruknęła i udali się do kuchni - Robiłeś już kiedyś?
- Nie. A ty?
- Nie.
Oboje zaczęli się śmiać.
- Mój tato często robi, więc może coś nam wyjdzie. - puściła mu oczko
      Nie pamięta kiedy ostatni raz tak bardzo się śmiała. Ten człowiek jest niesamowity! Wystarczy jedno słowo, a ona jest cała w skowronkach. Miło go oglądać, jak skupiony coś kroi i stara się wszystko robić bardzo dokładnie. Włożyli pizzę do piekarnika i wzięli się za sprzątanie. Oparła się plecami o blat i bawiła się palami ściereczką.
- Michał? - zaczęła
- Tak? - nie przestawał myć deski do krojenia
- Jesteś moim chłopakiem? - nie miała odwagi na niego popatrzeć
- A jestem ? - uśmiechnął się dalej myjąc
- Nieważnie. - szepnęła i przetarła oczy
Po co ona w ogóle zadawała to pytanie? Jeszcze w takim momencie. Zakręcił wodę i szybko wytarł dłonie o spodnie. Stanął uśmiechnięty przed nią i pogładził kciukiem jej policzek. Jego oczy były bardzo radosne.
- Strasznie chciałbym nim być. - mruknął
Był niej bardzo blisko. Czuła jego ciepło. W jej brzuchu znowu wariowały motyle, serce biło jak oszalałe, a szybkość oddechów wzrosła kilkukrotnie. Zbliżał się do niej powoli. Ich usta dzieliły tylko centymetry. Czuła jego słodki oddech. Już pragnęła znowu poczuć jego smak. Dzwonek do drzwi. Oboje się wyprostowali, a on poszedł otworzyć. Usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Przysłuchała się rozmowie. Czy chce Pan porozmawiać o Bogu? Zaczęła chichotać i zakryła twarz w dłoniach. Usłyszała jak zamyka drzwi i się śmieje.
- Dlaczego pan nie chciał porozmawiać o Bogu? - zaśmiała się
- Mam ważniejsze sprawy. - puścił jej oczko i podszedł do lodówki.
          Zjedli pizzę i siedzieli na narożniku oglądając jakiś film. Dzieliła ich spora wolna przestrzeń. Nie podobało jej się to i przysunęła się do niego i położyła głowę na jego piersi. Automatycznie objął ją ramieniem i przytulił. Znowu poczuła się jak kilka miesięcy temu na wzgórzach, kiedy zmęczona po całym dniu gaszenia spała w niego wtulona. Znowu czuła to coś do niego. Jest w nim zakochana na zabój. To bezpieczeństwo jakie jej daje... Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w jego miarowy oddech. Odnalazł jej palce swoimi i spletli je. Teraz czuła, że wszystko jest na miejscu. Jego chude palce przylegające do jej.
- Co robisz jutro? - mruknęła
- Jadę do mamy. A co?
- Tak pytam.
- To może dasz się zaprosić do kina?
- Wiesz, że nie umiem Ci odmawiać. - zaśmiała się - Tylko o której?
- No nie wiem, tak jakoś 17?
- Mi pasuje. A mogę wiedzieć na co? - zadowolona popatrzyła na niego
- Nie, bo to niespodzianka. - dalej śledził, to co się dzieje w telewizji
- Bo nie wiesz co grają?
Uśmiechnął się i mocniej zacisnął palce.
- Słodki jesteś Misiek.
- Dobra, dobra, bo się rozczulę.
- Wiesz co... - oderwała się od niego - Bo muszę już się zbierać. - patrzyła na niego ze smutkiem
- Już? Szkoda. A może jednak jeszcze chwilkę zostaniesz? - robił oczy jak kot ze Shreka
- Bardzo bym chciała, ale czas na mnie. Moi będą się coś domyślali, bo to że im powiedziałam, że jestem u koleżanki, pewnie wydało im się podejrzane.
Kiwnął głową, a ona wstała. Zaczęła zbierać talerze.
- No chyba sobie żartujesz. - szybko je złapał - Ja posprzątam, zaufaj mi, to potrafię.
- No dobrze. - westchnęła i poszła do przedpokoju
Ubrała buty i stanęła przed nim.
- To idę. Pa.
- Pa. - uśmiechnął się
Stała tak jeszcze przez chwilę, bo myślała, że może ją przytuli albo coś. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Odwróciła się i złapała za klamkę. Wróciły jej wspomnienia, jak odchodziła na górce od niego, bez żadnego pożegnania.
- Nienawidzę Cię. - odwróciła się do niego ze łzami w oczach. - Nienawidzę.
Stał wryty i wpatrywał w nią.
- Nigdy więcej tak mi nie rób. Nie zostawiaj mnie bez pożegnania. - już płakała - Nawet nie wiesz jak cholernie cierpiałam, jak tam żadnego, głupiego cześć mi nie powiedziałeś. Że nic z tym nie zrobiłeś, nie zaprosiłeś na rąbanym Facebooku. Przez cały czas nie potrafiłam o Tobie zapomnieć. Nawet jak byłam z Józkiem. 
- Ciii. - przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił
Zaczął gładzić jej plecy i dał buziaka w głowę.
- Przepraszam. - szepnął - Ja nie wiedziałem.
Chwilę to zajęło zanim się uspokoiła. Cały czas stali wtuleni w siebie. Podniosła do niego głowę. Nie mogła dłużej wytrzymać i pocałowała go. Nie protestował. Składali sobie czułe, ale delikatne pocałunki. Czuła się jak w siódmym niebie. Wszystko dookoła się zatrzymało. Liczyli się tylko oni. Tu i teraz.
- Oh Michał. - jęknęła i oparła się czołem o jego tors - Dlaczego ty na mnie tak działasz?
- A dlaczego ty na mnie?
- To ja już pójdę.
- Odprowadzę Cię. - złączył ich palce i udali się na dwór.
Podeszli do samochodu i przystanęła.
- Dziękuję Ci za dzisiaj. - uśmiechnęła się
- Ja również dziękuję. To widzimy się jutro?
Zadowolona pokiwała głową.
- To super. Uważaj na siebie.
- Ty też. - dała mu buziaka i wsiadła do samochodu
Odjeżdżając pomachała mu rozradowana.

piątek, 2 listopada 2018

Rozdział 9

        Siedziała na podwórku z wystawioną twarzą do słońca. Robiło się coraz cieplej i spokojnie można było przebywać na dworze. Noszenie krótkiego rękawka w kwietniu, to naprawdę fenomen. Nudziło jej się w domu, więc postanowiła zrobić na dworze wiosenne porządki. Pogoda była idealna. Złapała za łopatę i zaczęła pakować wszystkie zebrane śmieci do worka. Spędziła tu kilka godzin, ale dzięki temu czuje się wyśmienicie. Dotleniła się, nabrała nowej energii i dzień stał się piękniejszy. Oderwała się od uczelnianej codzienności, która szybkim krokiem zbliża się ku końcowi. Związała worki sznurkiem i odłożyła narzędzia pracy. Ogarnęła wzrokiek niewielkie podwóreczko i kiwnęła z zadowolenia głową. Odwaliła kawał dobrej roboty. Należy jej się jakaś nagroda w postaci kisielu z mrożonymi owocami. Zdjęła brudne rękawiczki i schowała je do szopki. Otrzepała ubranie i ostatni raz popatrzyła na podwórko. To jest to. W kieszeni poczuła wibracje. Szybko wyciągnęła telefon i ukazał jej się messenger. Ktoś do niej dzwoni. Szeroko się uśmiechnęła i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Hej. - przywitała się radośnie
- Hello. - rozbrzmiał się jego wesoły głos - Co tam u Ciebie?
- Bardzo dobrze. Właśnie skończyłam sprzątać podwórko. Popatrz. - szybkik kliknięciem zmieniła kamerkę z przedniej na tylną - Spędziłam tu połowę dnia i tak się dobrze bawiłam.
- No, wygląda świetnie. - uśmiechnął się - Z resztą tak jak ty.
- O dzięki. - zaczęła się śmiać - A ty za to zmizerniałeś - powróciła z kamerką na jej twarz - Mów co u Ciebie.
- Jakoś leci. Mam sporo pracy i nauki. Mówię Ci, jak tu jest super. Ten sprzęt i kadra naukowa, to coś nie do pomyślenia. - był zafascynowany - Ale ciężko mi jest. Tak daleko od domu i bliskich. To jest najgorsze. Nie mogę się doczekać kiedy przyjadę do Polski.
- Dasz radę Józek. - puściła mu oczko - Właśnie spełniają się Twoje marzenia.
- O tak. - westchnął
Usłyszała po jego stronie inne głosy. Spojrzał nad telefo i wymienił z kimś parę słów.
- Muszę kończyć. - przeniósł wzrok na nią - Badania czekają.
- Oczywiście, leć!
- Fajnie było Cię zobaczyć. Mam nadzieję, że za niedługo znowu się usłyszymy.
- Na pewno. - uśmiechnęła się - Pa Józek. Trzymaj się i powodzenia.
- Dziękuję. Pa. Buziaczki.
- Buziaczki. - radosna nacisnęła czerwoną ikonkę.
Ten jego uśmiech... Ciągle ma go w głowie. Dobrze go widzieć takiego radosnego. Chyba nigdy nie widziała takiej radości z jego strony. W końcu spełnia swoje marzenia, który przyszły tak nagle i niespodziewanie, że może się to wydawać jak historia z książki albo filmu. Tęskni za nim nadal, ale już sobie poukładała wszystko i wie na czym stoi. Obiecała sobie, że robi sobie przerwę od facetów i nie pakuje się w jakieś nowe znajomości, bo to nie kończy się najlepiej.
Wróciła do domu i szybko umyła ręce. Nastawiła wodę na gazie i zabrała się za poszukiwania torebki z proszkiem, który w efekcie zmieszania z gorącą wodą, da jej wymarzony kisiel. Długo jej to nie zajęło i wyciągnęła o smaku truskawkowym. Przyszykowała kubek i z zamrażarki wyciągnęła truskawki i maliny. Wrzuciła po kilka na dno i z powrotem je schowała. Po co tyle wody nalała do czajnika, skoro chce zrobić tylko kisiel? I teraz musi czekać wieczność. W międzyczasie włączyła telewizor i po ciężkim boju znalazła coś, co może ją zaciekawić. Gwizd czajnika wyrwał ją z zadumy i szybko pobiegła go wyłączyć. Zalała biały proszek i energicznie mieszała zawartość. Po chwili jej posiłek był gotowy. Zadowolona usiadła na kanapie i wzięła się za jedzenie. Minus był taki, że kisiel był gorący i każdą łyżeczkę musiała dmuchać. Jeszcze dobrze połowy nie zjadła, a tu w powietrzu zaczął roznosić się dźwięk syreny i jej telefonu.
- No nieee. - jęknęła i szybko wpakowywała kolejne łyżeczki do buzi - Walić to.
Do pokoju wbiegł Robert.
- Nie idziesz? - zapytał
- No już, tylko zjem. Głodna jestem.
- Okej.- wzruszył ramionami i pobiegł dalej
Słyszała jak bierze klucze do remizy i trzaska drzwiami. Dobra, już chyba podjadła. Wstała ociężale z kanapy i ruszyła do przedpokoju. Nałożyła na stopy buty i spokojnym krokiem opuściła mieszkanie. Już powoli się zbierali, to przeszła do truchtu, żeby załapać się na skład. Podbiegła do remizy i zobaczyła, że jest ich czterech. No i super. Na luzie podeszła do swojej szafki i zaczęła się przebierać. Każdy kto wbiegał krzyczał cześć i w taki oto sposób się witali. Z rozpiętą kurtką i hełmem w dłoni wyszła na zewnątrz.
- Co tam się dzieje? - zapytała Piotrka
- Pożar kantyny. - odpowiedział
Kantyna jest to zbiornik wodny w miejscowości niedaleko ich. Na kantynie już niejeden zginął. Są tam tylko ścianki do skakania, a nie ma jako takiego wybrzeża gdzie można by się rozłożyć z kocami. Otoczona jest dookoła wysokimi skałami. Żeby do niej dojść trzeba wspiąć się na wzgórze, które właśnie się paliło.
Uwielbiała jeździć wozem do akcji. Te dźwięki syren i adrenalina. Czas szybko mija, wszystko się ustala, ale jaka by nie była akcja, to i tak zawsze znajdzie się miejsce na żarty.
Wjeżdżając do wioski widzieli wielkie kłęby dymu. Każdy wiedział, że będzie to gruba akcja. Naciągnęła na głowę kominiarkę i założyła hełm. Stara się dbać o swoje zdrowie jak tylko może. Dojechali na miejsce, gdzie działała już jedna jednostka. Szybko wyskoczyli i ogarnęli teren akcji. Paliło się całe wzgórze, od samego dołu do samej góry. Ustalili z dowódcą tamtych, że będą podawać im wodę, bo im już się kończy. Z Robertem wzięła tłumicę i zaczęli wdrapywać się na górę. Gdzie znaleźli jakiś ogień, to zaraz go gasili. Było bardzo ciężko. Było gorąco, a oni dużo musieli się namachać. Słyszała swój szybki, ciężki oddech, który hamowała przyłbica. Nie miała już sił. Chciała wziąć głęboki wdech, ale nie mogła, bo dookoła niej było pełno dymu. Oczy ją szczypały i myślała, że zarz zemdleje. Chyba po raz pierwszy dopadł ją strach. Nie mogła oddychać. Próbowała uspokajać się i szybko przebijała się, tam gdzie nie ma dymu. Gdy tylko znalazła się w takiej strefie, zsunęła kominiarkę z nosa i szybko oddychała. Przysiadła na jakiejś skarpie i rozpięła nomex. Musiała pozbierać się do kupy. Robert dalej walczył.
- Młody, siadaj. - krzyknęła do niego
Popatrzył na nią zmęczony i bez słowa zajął miejsce koło niej.
- Masakra. - mruknął i położył się
- No. - kiwnęła głową i spuściła głowę
Zza krzaków wyłonił się strażak z państwówki. Dowódca.
- Ściągnijcie sobie góry. - zawrócił się do nich
- Nawet na to nie mam siły. - zaśmiała się i dalej siedziała
Posiedzieli jeszcze chwilę i stwierdzili, że wrócą do swoich.
Kiedy schodzili, niedaleko nich dwóch z państwówki wspinało się na górę z wężem. Popatrzyła na jednego i zamarła. To on. Nie mogła od niego oderwać wzroku. Na szczęście on ich nie widział. Ciągle miała jego twarz przed oczami i zamyślona dotarła do swoich. Szybko dopadła wody i zaczęła pić. Marzyła, żeby się ukryć w wozie i go nie spotkać. Tak też zrobiła. Wszystko do niej wróciło. Ta ich wspólna akcja, jak spali przytuleni do siebie, te jego oczy. Chciało jej się płakać. Dobrze, że jej jednostka była na wylocie i często jeździła po wodę. Wiedziała, że już go nie spotka.
Akcją dobiegała końca, wóz państwówki już odjechał, jest bezpieczna.
- Ej, a gdzie jest jeszcze jedna tłumica? - zapytał Piotrek
- Ja swoją przyniosłem. - oznajmił Robert
- Kurde. Chyba zostawiłam ją na górze. - westchnęła - Pójdę po nią.
- Siora, ja pójdę. - zaoferował się Robert
- Ty odpoczywaj, musisz dbać o nogę. - puściła mu oczko i udała się w podróż
Szła powoli, nigdzie się nie spiesząc. Patrzyła jaki duży obszar był objęty pożarem. Masakra jakaś. Że komuś chce się tak podpalać. Odnalazła miejsce w którym siedzieli. Zza jej pleców usłyszała szelest krzaków. Odwróciła się, żeby sprawdzić kto to.
- Cześć. - powiedział patrząc na nią przelotem i szedł dalej przed siebie
Ona stała jak wryta. Do oczu naleciały jej łzy i cała się gotowała. Sama siebie zaskoczyła i wybuchła.
- Tak, teraz też mnie zostaw bez żadnego słowa. - mówiła łamiącym się głosem - W ogóle udawaj, że mnie nie znasz. Jesteś cholernym dupkiem.
Szybko się odwróciła i dopadła do tłumicy. Była cała roztrzęsiona. Wzięła głęboki wdech i podniosła ją z ziemi. Przetarła dłonią wilgotne oczy i odwróciła się w kierunku zejścia. Wpadła na kogoś. To był on. Te niebieskie, duże oczy pozna wszędzie. Chwycił w dłonie jej twarz i delikatnie złączył ich wargi. W jej ciele coś eksplodowało. W brzuchu coś świdrowało, nogi zrobiły się jak z waty. Czas dookoła niej stanął w miejscu. Żyła tylko tą chwilą. Czuła tylko jego miękkie wargi na jej. Ciepło i zapach jego ciała. Tak dobrze je pamiętała. Szybko przerwał tą chwilę. Odsunął się od niej ciągle wpatrując się w jej oczy.
- Zadzwonię później. - oznajmił i zaczął iść w dół wzgórza.
Stała tam w bezruchu. Nadal do niej nie dociera, co tam się wydarzyło. Dlaczego tak szybko odszedł? Chce go jeszcze! Czuła się tak wspaniale, jak nigdy dotąd. Chciała skakać i krzyczeć z radości. Automatycznie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Musi wracać. Przez całą drogę przypominała sobie smak jego warg, głębię jego oczu. Nie mogła dać chłopakom poznać po sobie, że coś się wydarzyło. Kilka metrów przed nimi zmieniła wyraz twarzy na zmęczony.
- Mam. - podniosła do góry zdobycz i delikatnie się uśmiechnęła
Kilka metrów obok stał wóz państwówki. W tedy pewnie podjechali z drugiej strony po sprzęt i teraz znowu tu wrócili. Czuła na sobie jego wzrok, ale nie popatrzyła w ich stronę, chociaż bardzo chciała.
- Jeszcze zatankujemy się tutaj. - oznajmił Piotrek gdy wszyscy wsiedli do wozu.
Podjechaliśmy pod hydrant i z automatu każdy wyskoczył. Wzięliśmy węża i podłączyliśmy szybko. Ona przysiadła na jakimś murku ogrodzenia i podparła głowę na rękach. Znowu zaczęła myśleć o Michale. Gdy tylko o nim myślała, w jej ciele robiło się ciepło i czuła te motyle w brzuchu. Zobaczyła jak pspesiaki podjeżdżają koło nich i wysiadają z wozu.
- My zatankujemy się po was. - oznajmił ich dowódca
Szybko odszukała go wzrokiem, ale chyba był po drugiej stronie. Nagle wyłonił się zza czerwonej strzały i otworzył skrytkę, żeby móc usiąść na podeście. Przez chwilę ich wzroki się spotkały, ale nie chcieli dać po sobie coś poznać, że coś się wydarzyło. Tak chciałby się do niego przytulić. Siedziała tam tak z dala od reszty załogi. Oni jak zwykle gadają na tematy, na których ona się nie zna.
- Co tak smutna siedzisz? - zagadnął do niej strażak siedzący koło Michała
Przeniosła na nich wzrok i podniosła brew.
- Nie jestem smutna. - szybko odparła - Jestem bardzo szczęśliwa - To wypowiadając popatrzyła na Michała
- Jakoś tego po Tobie nie widać. - zaśmiał się tamten 
- Zmęczona jestem, okej? - zaczęła się śmiać - W odróżnieniu od was, ja się namachałam.
- Słucham? - zmrużył oczy
- No przecież żartuję. - puściła mu oczko
Michał siedział cicho i tylko od czasu do czasu na nią popatrzył. Tak marzyła, żeby usiąść koło niego i oprzeć głowę o jego ramię.
- Co ty się tak cieszysz siostra? - podszedł do niej Robert
- Ja cieszę?
Zdała sobie sprawę, że siedziała z uśmiechem na twarzy, chociaż z nikim nie rozmawiała.
- No ty.
- A bo sobie coś przypomniałam. - stała
- Co takiego?
- Wsiadaj. - pokazała mu na wóz - Jedziemy.
Przed wejściem zatrzymała się i spojrzała w jego stronę. Patrzył się na nią i po chwili posłał najpiękniejszy uśmiech. Odwzajemniła go i szybko wdrapała się do środka.
      Leżała wygonie w łóżku przeglądając facebooka. Jest dopiero 20, a ona jest tak wykończona, że masakra. Natrafiła na nowo dodane zdjęcie Józka. Stoi uśmiechnięty pod wielkim obserwatorium. Dała mu serduszko i przyglądała się jego osobie. Z nim chyba nigdy się tak nie czuła jak z Michałem. Był chyba w pewnym stopniu taką przykrywką na uczucia, jakimi darzyła strażaka. Miała sobie dać spokój z facetami, zawieraniem nowych znajomości. Ale z drugiej strony, to przecież nie jest nowa znajomość, więc słowa nie złamie. Przyszło jej powiadomienie o zaproszeniu do grona znajomych. Tak, to był Michał, tak jakby wywołała wilka z lasu. Od razu je przyjęła i wzięła się za przeglądanie jego profilu. Ale przerwano jej, bo wyskoczyło połączenie na messengerze. Zamarła. Bardzo się zestresowała i nie wiedziała co zrobić. W ostatniej chwili nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Hej.- przywitała się
- Hej. - usłyszała jego głos - Nie przeszkadzam?
- Nie. - odpowiedziała szybko
- Obiecałem, że zadzwonię, to słowa dotrzymuję. Przepraszam, że tak późno, ale mieliśmy sporo roboty.
- Rozumiem. - uśmiechała się do telefonu - Pożarów pełno?
- Tak. - westchnął - Masakra, jak ludziom się nudzi... Dopiero teraz mogę spokojnie się położyć i chwilę odpocząć. Muszę trochę nabrać sił, bo jak dalej tak będą szaleć, to nocka nie przespana.
- To może lepiej prześpij się? Nie będę Ci przeszkadzała. - martwiła się o niego
- Nie przeszkadzasz mi. - powiedział twardo - Chyba że nie chcesz rozmawiać?
- Nie. - pisnęła- Chcę bardzo z Tobą rozmawiać. Po prostu martwię się o Ciebie.
- To miłe. - czuła jak uśmiecha się do telefonu - Ale uwierz mi, jedyne czego teraz chcę, to porozmawiać z Tobą.
Na jej twarzy wyszły wypieki, a w brzuchu znowu poczuła motyle.
- Opowiadaj co tam u Ciebie. Jak pięty?
Zaczęła się śmiać.
- Dobrze, już dobrze. Ładnie się zagoiły, chociaż przez chyba 2 tygodnie mogłam chodzić tylko w klapkach.
- Hahaha, musiało to być wkurzające.
- I było. Ale teraz już jest spoko. A właśnie, dzięki że mi przypomniałeś. Muszę jutro wybrać się na zakupy do galerii po jakieś buty.
- Do usług. - zaśmiał się
Rozmawiali ponad pół godziny. Nie mogli przestać ze sobą rozmawiać, ale przerwało im wezwanie. Leżała zadowolona wpatrując się w sufit. W końcu go odnalazła.