sobota, 18 stycznia 2020

Rozdział 38

        Podczas spędzonego wspólnie z rodziną wieczoru, doszła do jednego wniosku. Do chłopaka będzie jeździła tylko w konieczności. Zobaczyła, jak bardzo zaniedbuje najbliższych. Jak mało czasu spędza ze swoją chrześnicą. Jeżeli będzie za nią tęsknił, to przecież wie gdzie mieszka. Jak będzie miał służbę, to jakoś też jej nie będzie spieszno do spotkania.
Dlatego czwartek i piątek w ogóle się nie widzieli. W czwartek on miał służbę, ale za to ona była od rana do 13 we Wrocławiu, a jak wróciła miała koniec pracy. Była zmęczona i nie miała zamiaru włóczyć się po jednostce. Z resztą on nic nie pisał, że chciałaby się spotkać. Piątek miała ochotę poleniuchować, nie miała ochoty na towarzystwo koni. Oczywiście kolejny trening. Z resztą cały weekend będą razem, bo ślub i poprawiny Patryka. Dodatkowo ją wkurzył, bo oznajmił jej, że idzie do fryzjera. Ona uwielbia go, jak jednak ma troszkę włosów, a nie jak obcina się na bardzo krótko. Nie podoba jej się to. Chciała, żeby na weselu jakoś wyglądali.
       
          Od rana jest na nogach. Michał jest na zawodach we Wrocławiu i niby ma zdążyć. Ona by się w życiu nie wyrobiła, gdyby miała z nim tam jechać. Dlatego włączyła sobie transmisję na laptopie. Wzięła miskę z ciepłym mlekiem i płatkami i rozsiadła się wygodnie w fotelu. Nigdy by nie pomyślała, że kiedyś będzie oglądała zawody jeździeckie. Chciała się czymś zająć, aby zapomnieć o stresie. Będzie tam wielu znajomych, a ich związek wywołał poruszenie. Chociaż wielu myśli, że to była ustawka. Ona chce wypaść jak najlepiej i godnie zajmować miejsce koło Michała. Jakoś nie mogła się skupić na oglądaniu innych. Zbytnio ją nie interesują. Dokończyła śniadanie i wzięła się za szykowanie sukienki. Bierze tą samą, którą miała na weselu Doroty. Musi ją trochę przeprasować. Wzięła ją do salonu, wyciągnęła deskę do prasowania i żelazko. Zaczęła rozkładać sukienkę. Usłyszała w laptopie nazwisko swojego ukochanego. Szybko ułożyła ją i podbiegła do laptopa. Gdy tylko popatrzyła on spadł. Porządnie grzmotnął o ziemię. Krzyknęła tylko i przyłożyła dłonie do ust. Tylko nie to. Wygląda okropnie, nie podnosi się. Zaczyna płakać. Kamerę skierowali na innych zawodników. Stali i patrzyli zmartwieni. Między nimi Michał. Czyli to nie był on.
- O mój Boże. - wypuściła powietrze i otarła łzy
On właśnie przygotowuje się do startu. Cała jeszcze roztrzęsiona przyglądała się swojemu mężczyźnie. Skupiony, opanowany. Komentatorzy właśnie zaczęli wspominać jego upadek. Dobrze, że tego nie słyszy. Jej automatycznie przed oczami stanęły te makabryczne sceny.
- Co się stało? - podszedł do niej zmartwiony Robert
- Nic. - przeniosła na niego wzrok - Przed chwilą jeden spadł, a ja myślałam, że to Michał. - pociągnęła nosem
- A kiedy on będzie?
- Za chwilkę.
Objął ją ramieniem i przyłączył się do oglądania.
- Jak myślisz, wygra? - zapytał
- Nie wiem. Ale jest bardzo skupiony, więc powinno mu pójść dobrze. I jeżeli nie przypomniał sobie za bardzo o jego upadku.
- No, zobaczymy. - mruknął kiedy pojawił się na starcie
Zacisnęła mocno pięści. W myślach przesyłała mu otuchę. I ruszył. Na razie nie zdradzał najmniejszego zawahania. Szło mu dobrze.
- Plecy ćwoku. - powiedziała nerwowo, kiedy zobaczyła niezbyt proste plecy.
I wtedy się wyprostował. Poszło mu nieźle.
- Tak! - zaczęła bić brawo po jego przejeździe - Udało mu się.
Przybiła piątkę z bratem. Robert zrobił zdjęcie laptopowi, gdzie widniała postać Michała i podpisał mój szwagier! 😍💪 I wysłał znajomym.
- Co on taki poważny? - zaśmiał się
- On tak ma zawsze.
Wzięła telefon i wysłała mu sms przejazd cudo! A jaki przystojny pan 😍  plecyyy
Mogła powrócić do przygotowań. A jak on nie zdąży? Zawsze coś może się wydarzyć, co uniemożliwi przyjazd na czas.
- Ślicznie wyglądasz w tej sukience. - popatrzył na deskę brat
- Dziękuję. - uśmiechnęła się - Młody, będę za Tobą tęskniła jak wyjedziesz.
- Ojej. - rozradował się - Ale ja chyba bardziej. Tak daleko od was, samiutki jak palec. A wy tu będziecie razem.
- Szybko minie. - puściła oczko
   Wygrał zawody. Była z niego dumna. Kiedy wyczytali jego nazwisko, wzięła telefon i wystukała wiadomość Gratuluję Misiu!! Jestem z Ciebie baaaardzo dumna! ❤️ Łezka ze szczęścia poleciała❤️
      Musi do niego wyjechać maksymalnie 2,5 godziny przed ślubem. Tam będzie się czesała i malowała, czyli na to musi przeznaczyć z 1,5 godziny. Muszą dojechać, to kolejne 30 minut. Wrzuciła sukienki do samochodu oraz torbę z rzeczami i ruszyła. Nie lubi być sama w jego mieszkaniu, no ale mus to mus.
Cudem zabrała się na raz z tym wszystkim, ale na schodach nie było tak kolorowo. Jeszcze otworzyć drzwi i jest. Torbę rzuciła do pokoju, a sukienki powiesiła na drzwiach. Musi siebie stworzyć stanowisko do upiększania się. Przydałoby się jakieś większe lustro. A jedynie jakie są na mieszkaniu, to w łazience na drzwiczkach szafki i na drzwiach szafy w przedpokoju. Nic nie pasuje. Poszła do składziku z nadzieją, że tam coś znajdzie. Ciekawa jest co znajduje się w tych szafkach. Stała chwilę i się zastanawiała. Trochę głupio grzebać w jego rzeczach. Dostrzegła lustro. Podeszła po nie i wzięła. Ale ciągle ją kusiło. Tylko zajrzy. Odłożyła lustro i powoli otworzyła szafę. Serce jej dudniło, spodziewała się wielu rzeczy, ale nie tego co ujrzała. Dużo pucharów i statuetek. Jakoś nigdy nie pomyślała, że nie widziała nigdzie jego trofeów. Wszystkie są tu, ukryte. Skoro tak chce... Z chęcią by wzięła sobie jedno do pokoju, bo ładna ozdoba by była, a przy okazji duma z chłopaka. Pewnie by się nie skapnął, że coś mu tu ubyło, ale ona tak nie potrafi bez pytania. Dodatkowo wyszłoby, że szpera w jego rzeczach. Zamknęła szafę i wyszła z lustrem. Stanowisko przygotuje w salonie. Tak, żeby było dobre światło, dostęp do gniazdka i wygodnie. Położyła je na szafce i oparła o ścianę. Przystawiła krzesło i przyniosła prostownicę. Chłopak ma być już jakoś niedługo, to zrobi coś do jedzenia. Nalała wody do garnka, posoliła i postawiła do gotowania. Może wrócić do poprzedniej czynności. Rozczesała swoje nieokiełznane włosy i przystąpiła do prostowania. Nienawidzi tego robić. Zajmuje jej to około godziny, ręce bolą, no i jest to nudne. Ale trzeba jakoś wyglądać. Bierze pierwsze pasmo i przyciska. Wolno zjeżdża w dół i powtarza czynność. I tak w kółko. Po kilku minutach musi się oderwać, bo woda zaczęła się gotować. Zmniejszyła moc i wsypała makaron. No i znowu. Ze znużenia wyrwał ją trzask zamka od drzwi. Po chwili słyszała szmery w przedpokoju.
- Hej. - krzyknęła radośnie
- Hej. - usłyszała w odpowiedzi i huk lądującej torby na ziemi
Zaraz zobaczyła w lustrze jego postać. Uśmiechnął się na jej widok i podszedł do niej.
- Hej moja ślicznotko. - pocałował ją w głowę i przytulił do niej
- Gratuluję przystojniaku. - mruknęła dojeżdżając do końca - Jestem bardzo dumna.
Odłożyła prostownicę i odwróciła do niego. Jak miło go widzieć takiego radosnego.
- O matko! - pisnęła zadowolona - Nie ściąłeś włosów! - natychmiast zanurzyła w nich swoje palce
Zaczął się śmiać.
- Bo to jest faktycznie najważniejsze. - patrzył na nią rozbawiony - Nie zrobiłem tego tylko dla Ciebie.
Pocałowała go.
- Oglądałam zawody. - powiedziała z dumą
- Widziałem sms'y. Nawet nie wiesz jak zrobiło mi się miło. Dziękuję. To dla mnie ważne.
- Ale miałam zawał, już płakałam. - zaczęła opowieść bardzo poważnie - Bo prasowałam sukienkę no i usłyszałam Twoje nazwisko. Podbiegłam do laptopa i moim oczom ukazał się mężczyzna spadający z konia. Myślałam, że to ty. Wyglądało strasznie. Ale potem pokazali Ciebie, no i wszystko się wyjaśniło. A tak się bałam. I żałowałam, że mnie przy Tobie nie ma.
- Ojjjj. - przytulił ją - To był Giovani. Nic mu nie jest, tylko trochę poobijany.
- To dobrze. - mruknęła - Burczy Ci w brzuchu.
- Bo nic nie jadłem. - zaśmiał się - Jest coś do jedzenia?
- Przepraszam, ale przez te przygotowania nic nie zdążyłam zrobić.
- Nic się nie stało. - pocałował ją w czoło - Coś zrobię.
I zostawił ją. Popatrzyła do lustra i na swoje odbicie. Połowa włosów prosta, połowa nie, znacznie krótsza.
- Młoda, a ten makaron co się gotuje? - usłyszała rozbawiony głos z kuchni
- A no tak, zapomniałam. Odcedzisz?
- Jasne.
Czyli kolejna przerwa na jedzenie. Poszła do kuchni. Chłopak rozkładał spaghetti na talerze.
- Ale nie mam serka wiejskiego. - oznajmił, kiedy zobaczył ją w progu
To takie słodkie, że pamięta z czym najbardziej lubi jeść.
- Ale ja kupiłam. - podeszła do lodówki i wyciągnęła  dwa pudełeczka i pomachała nimi
-Anioł, nie kobieta.
- Śmiej się, śmiej.
- Nie śmieję się. - odstawił durszlak - Idę się myć, śmierdzę.
- Michał, jedzenie jest ciepłe. Wytrzymasz jeszcze te kilka minut.
- Jedzenie nie ucieknie. - puścił jej oczko
- A rób se co chcesz. - rzuciła, wzięła talerz i serek bez patrzenia na niego
Jest dorosły, nie musi go niańczyć. Ale chciała z nim wspólnie zjeść obiad. Jak normalni ludzie. Pobyć przez chwilę sami. Chce jej się płakać jak pomyśli, że jeszcze połowę włosów ma do prostowania. Najchętniej by to już zostawiła, ale wyglądać jakoś trzeba. Opadła na kanapę i wygodnie się ułożyła. Chłopak wszedł z talerzem. Popatrzył na nią. Zamyślona powoli żuła jedzenie.
- Jesteś zła? - usiadł koło niej
Żadnej odpowiedzi. Popatrzył na nią. Po chwili jakby się obudziła i przeniosła na niego wzrok.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Mówiłeś coś?
- Pytałem czy jesteś zła.
- Nie, dlaczego?
- Bo z Tobą to różnie bywa. - uśmiechnął się
- Michał? - przeciągnęła jego imię
- Tak?
- Dlaczego jesteś taki przystojny?
- Co? - rozbawiła go
Patrzyła na niego z zachwytem. Jak mało czasu poświęca na to, żeby mu się dokładnie przyglądać. Zobaczyć jego zmarszczki w kącikach oczu, kiedy się uśmiecha. Te cudne, niebieskie oczy, które często ją przeszywają. Ten szpiczasty nos, który zawsze jej się nie podobał u chłopaków.
- Taki się urodziłem. - wzruszył ramionami
On potrafi poprawić jej humor.
Włosy wyprostowane, jeszcze tylko się pomalować. Chłopy to mają dobrze. Ubiorą garnitur i tyle. No może włosy poprawić i dodać trochę żelu. Michał przez ten czas co ona kończyła prostować zdążył się umyć i wyprasować koszulę.
- Możemy porozmawiać? - zapytała, kiedy włączył telewizor
- Jasne. - w lustrze widziała jak popatrzył na nią troszkę zmieszany
- Seks jest dla Ciebie ważny? - spytała z zawahaniem
Popatrzył na jej odbicie w lustrze. Spuściła oczy, bo się krępowała. Dla niej trudne są tematy tego typu, ale chce mieć sprawę wyjaśnioną.
- Chodź tu. - wyciągnął do niej rękę
Zaczęła żałować, że zapytała o to. Przestraszona podeszła i usiadła koło niego. Złapał ją za rękę.
- Co masz na myśli pytając : czy jest ważny? - mówił do niej łagodnie
Wie, że dla niej to trudne. Chce, żeby czuła się swobodnie, nie chce jej ranić.
- No czy konieczne musisz uprawiać seks. Czy to jest konieczny element związku? Jakbym Ci powiedziała, że nie chcę z Tobą się kochać, np. do ślubu, byś dalej ze mną był?
- Pod tym kątem, to nie. Nie muszę. Jak sama wiesz ponad 3 lata żyłem bez niego i jakoś mi to za specjalnie nie przeszkadzało. Gdybyś mi tak powiedziała, bym to uszanował. Dlaczego miałabym niby od Ciebie odchodzić? - zaśmiał się - To nie jest żaden powód. Wiesz Emilka, z drugiej strony seks jest dla mnie ważny. Bo nie traktuję go jako zwykłe byzkanko na lewo i prawo. Robię to tylko z miłości i osobą, którą bardzo kocham. Nie przymuszam. Wiem jak dla Ciebie to jest ważne, dlatego za pierwszym razem może odebrałaś to jako że nie bardzo tego chciałem. Ale spowodowane było to tym, że nie chciałem Cię skrzywdzić. Wiedziałem jaką delikatną osobą jesteś. Nie chciałem robić czegoś wbrew Tobie. Myślałem, czy to nie za szybko. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. No chodź - rozłożył ręce i czekał aż się w nie wpasuje i przytulił ją mocno. - Czekaj. - pisnął po dłuższej chwili - Czy ty przez to chcesz mi powiedzieć, że na razie koniec z seksem?!
- Nie. - zaśmiała się i oderwała od niego - Chciałam tylko obgadać kilka spraw.
- No to dawaj.
Jednak dalej nie mogła się przemóc. Nie wie dlaczego, ale dziwnie jej tak gadać.
- Emilio, dlaczego boisz się ze mną rozmawiać na ten temat? Przecież jestem Twoim chłopakiem i to zostaje między nami, tak?
- Tak Michał, ale. - przerwała - Boję się, że się zdenerwujesz, albo mnie wyśmiejesz, że się wygłupię.
- A ty głupia jesteś. - zaśmiał się - Mówi, pytaj o wszystko.
- Jestem dla Ciebie w tym dobra?
- Bardzo.
- Podniecam Cię?
- O jejku. - objął ją ramieniem - Nie patrzę na Ciebie jako obiekt pożądania tylko na kogoś jak kogo bardzo kocham. Ale jak to facet, to zdarza mi się i bardzo mnie podniecasz. A ja Ciebie?
Spuściła głowę i momentalnie zrobiła się czerwona.
- Żebyś ty wiedział jak. - szepnęła
- Ej, ale to chyba dobrze, nie? Dobrze, że ty tak na mnie działasz, a ja na Ciebie, a nie że jakieś inne osoby, nie?
- Tak. - uśmiechnęła się - A co myślisz o tym, że wsadzam ręce do Twoich gaci jak się całujemy?
- Młoda, jestem facetem. - przybliżył się do niej - Wiadomo, że my lubimy jak ktoś zajmuje się naszym sprzętem. Tak jak ty lubisz, kiedy robię Ci masaż. - czuła jak wjeżdża ręką pod jej koszulkę - Nie bój się ze mną rozmawiać. - pocałował jej szyję
- Misiu, nie teraz. - mruknęła - Jestem w lesie z przygotowaniami. Może później, okej?
- Okej.
- Kocham Cię. - pocałowała go i poszła przed lusterko
Nigdy nie maluje oczu, nie zna się na tym. Ale ma taką jedną paletkę z instrukcją gdzie jaki cień ma iść. Na takie okoliczności jak wesele, to się pomaluje.
- Emilka, trzeba się zbierać. - oznajmił, kiedy skończyła się upiększać.
- To się ubieraj, ja już idę po sukienkę.
- Jestem już ubrany. - zaśmiał się
Popatrzyła na jego odbicie. Przystojny. W mundurze strażackim, bo oczywiście koledzy ze straży muszą tak iść. Poprawiał krawat.
- Ekstra. - podeszła do niego i poprawiła kołnierzyk
Przypatrywał jej się z zadowoleniem. Ślicznie wyglądała.
- Okej. - mruknęła i poszła do sypialni, gdzie wisiała sukienka.
Szybko ją założyła i zapięła. Podeszła do lustra w przedpokoju i przygładziła brzuch. Nawet jakoś wygląda. Wydaje jej się, że lepiej niż na ślubie Doroty. Założyła buty i w ogóle się zachwyciła. Niepewnie weszła do salonu, gdzie stał chłopak. Na jej widok zaświeciły się mu oczy.
- Wow. - szepnął - Chyba zaraz mi stanie.
- Michał! - pisnęła
- No co, ślicznie wyglądasz.
- Napatrz się, bo na co dzień jestem brzydka.
- Nie wymyślaj. - podszedł do niej i objął ramieniem - Gotowa?
- Tak. Zrobimy sobie zdjęcie? - przystanęła przy lustrze
- Nie. - odpowiedział szybko
- No proszę. - błagała go
- Dobra. - przewrócił oczami
Objął ją w pasie i lekko się uśmiechnął. Wyciągnęła przed nią telefon i pstryknęła zdjęcie.
- Już? - burknął
- Ta. - westchnęła - Ale i tak Cię kocham.
- Dobra, dobra. Wychodź. - otworzył przed nią drzwi
- Tak jest mój strażaku.
Wyszli na plac przed kościołem. Stała tam tylko panna młoda ze starszym mężczyzną, pewnie tato.
- Dzień dobry, cześć. - przywitali się.
- Cześć. - odpowiedziała zestresowana dziewczyna
Widzieli, że chyba więcej nic od niej nie usłyszą, to weszli do świątyni. Zajęli ostatnią ławkę, żeby już nie robić rabanu. Panny młodej praktycznie nie znają. Zaczęła rozglądać się po wnętrzu budowli. Wielka. Jakoś zbytnio jej się nie podoba. Ołtarza nie widziała, bo nawet na siedząco ludzie jej zasłaniali.
Jakoś ten ślub nie wywarł na niej wrażenia. Jak zawsze się wzruszała, tak tutaj się nudziła. Wyszli przed kościół, ona od razu się oddaliła, bo chłopak tworzył z kolegami korytarz dla młodych. Nie ma zbytnio chęci na jakieś zabawy. Przypatrywała się swojemu ukochanemu. Fajny z niego chłopak. Wyobraziła sobie ich ślub. Jak idą razem przez kościół, ona w sukni, on w mundurze. Wszyscy szczęśliwi, bili brawa. Ona w ogóle nie zwracała uwagi na młodą parę. Patrzyła tylko na Michała. Najchętniej by teraz założyła dresy, zrobiła popcorn i puściła film. Przytuliłaby się do niego. Chłopcy zadowoleni, pozowali do zdjęć. Miło się ich oglądało. Jej część świata. Nie mogła sobie wymarzyć lepszych kolegów. Widziała, że powoli wszyscy się rozchodzą, to i ona zaczęła iść do samochodu.
Nie lubi ślubów kolegów ze służby. Musi paradować w mundurze, być w centrum uwagi. Robią im zdjęcia, za którymi nie przepada.
- A gdzie Twoja partnerka? - zapytał ze śmiechem Tomek
Rozejrzał się dookoła.
- Nie wiem. - mruknął - Może poszła już do samochodu.
- Taaa, o ile w ogóle jest. - śmiał się
- Faktycznie trudno uwierzyć, że taki ja mogę mieć dziewczynę. - wkurzył się - Dzięki za wiarę Tomek.
- Maniek, no. - chciał coś dalej mówić, ale nie słuchał go, bo już szedł do samochodu.
Długo nie czekała na chłopaka. Przyszedł jakiś zdenerwowany.
- Co się stało? - zapytała kiedy podszedł
- Nic. - mruknął
- Okej. - przewróciła oczami, obeszła samochód i wsiadła do niego
Nie miała zamiaru ciągnąć go za język, bo tylko by pogorszyła sprawę. Ale jak zwykle nie chce jej powiedzieć o co chodzi.
- Pięknie wyglądasz. - odwrócił się do niej
- Dziękuję. - posłała mu najpiękniejszy uśmiech, jaki miała w swojej ofercie
- Wiesz, że oni nadal nie wierzą, że mam dziewczynę? - zacisnął dłonie na kierownicy
Widziała, że go to boli. W sumie się nie dziwi. Chłopacy spędzają ze sobą całe dnie, znają się bardzo dobrze, a oni się z niego wyśmiewają. Tak jakby on nie miał prawa do miłości.
- To niech nie wierzą. - zanurzyła palce w jego włosach - To przecież nie zmieni tego, że jesteśmy razem.
- Bałem się dzisiaj.
Kompletnie nie spodziewała się takich słów. Patrzyła na niego zdezorientowana.
- Jak zobaczyłem upadek Giovanniego, wszystko wróciło. Poczułem ten ból. Zblokowało mnie. Przez chwilę chciałem się wycofać. Ale wiesz co? Pojawiłaś się ty. Jak ściągasz buty strażackie i ukazują się obdarte do mięsa pięty. I to jak nadal z uśmiechem na twarzy do mnie mówisz : trzeba być twardym, nie?
- Trzeba, trzeba. - przytuliła się do jego ramienia - W ogóle nie było po tobie tego widać.
- To dobrze. Zapinaj się, bo jadą. - złapał za swój pas
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś.
- No chyba się w Tobie zakochałem. - włączył silnik
- Długo Ci zajęło, żeby do tego dojść. - zaśmiała się - Ale jakoś mnie to nie dziwi.
          Dojechali na miejsce jako ostatni. Michał musiał się jeszcze przebrać z munduru w zwykły garnitur. Robił to w samochodzie, bo nie chciało mu się iść do łazienki. Czekała na niego w pojeździe, bo tam jest znacznie chłodniej niż na dworze. Podziwiała wygibasy ukochanego i trochę się pośmiała. W takim garniturze również wygląda przystojnie. Cały czarny, dobrze dopasowany. Ale z jego sylwetką, to wszystko będzie dobrze wyglądać. Do tego jasno różowy krawat, aby pasował do jej sukienki.
- Okej. - narzucił marynarkę i wyszedł z pojazdu
Uczyniła to samo. Wziął kopertę i wino, które młodzi chcieli zamiast kwiatów. Kolejka osób składających życzenia była już malutka, więc trafili idealnie. Po kilku minutach stali już przy młodych. Na jej widok Patryk szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniła gest.
- Wszystkiego co najlepsze na tej nowej drodze życia, aby wam się wiodło, spełniały się wszystkie plany i aby miłość rosła z dnia na dzień. - coś tam udało jej się wymyślić
- Dziękujemy bardzo. No Maniek. - zwrócił się do chłopaka - Zadziwiłeś wszystkich. Super razem wyglądacie. Szczęścia wam życzę.
- Dzięki. - przybili sztamę i się przytulili
      Oczywiście na początku jakieś powitanie na środku sali. Że oni przyszli ostatni, to stali z tyłu. Chwilę gadania i można było zajmować miejsce.
- Muszę do toalety. - oznajmiła ukochanemu
- To chodź. - zawrócił na korytarz
Nie lubi tego w sukienkach. Trzeba trzymać z każdej stronie, żeby gdzieś się nie pobrudziła. Jeszcze potem wszystko ułożyć, przygładzić. Wszystko to zajmuje sporo czasu. Czekał na nią pod toaletą.
- Nienawidzę sukienek. - mruknęła
- Oj tam, oj tam. - położył dłoń na jej karku - Za to jak ślicznie wyglądasz.
Przewróciła oczami.
- A w ogóle wiesz, gdzie siedzimy? - zapytała, kiedy weszli na salę
- Pewnie koło chłopaków - wskazał na stół w pobliżu młodych.
Faktycznie były tam jakieś dwa wolne miejsca koło Grześka. Czyli na bank tam. Podeszli uśmiechnięci.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy. - przerwał rozmowę Łukasz i popatrzył na nich
Wszystkie strażackie oczy przeniosły się ba nich.
- Cześć chłopcy. - przywitała się - Smacznego.
- Nie no Maniek, szacun. - rzekł Darek
- Ja tam dalej uważam, że uknuli to wszystko. - rzucił Tomek
Bez słowa zajęli miejsca. Siedziała między Michałem, a Wojtkiem, który chyba jeszcze jest trochę na nią obrażony.
       Po obiedzie siedzieli przy stole i za dużo nie rozmawiali. Ludzie już tańczyli, ale z ich towarzystwa nikt się nie spieszył na parkiet. Całkiem inni niż w pracy. Tutaj są jacyś spokojny, mało rozmawiają, nie poznaje ich. Spodziewała się wiele śmiechu i mile spędzonego czasu. Jakby ona teraz miała wesele i by miała tylu kolegów z pracy, to byłoby jej smutno, że nikt z nich nie tańczy. Każdy kto może się bawi, tylko nie oni. Nie podejmuje nawet tematu z Michałem, bo uważa, że to on powinien ją zaprosić. Skoro nie zaprasza, to nie ma ochoty. Z czego udało jej się usłyszeć, Michał uchodzi za nietańczącą osobę, która przesiedzi całe wesele. Ponoć nawet jak był z Dominiką, to też nie tańczył. A przecież na weselu siostry wymiatał. Może koledzy tak na niego działają?
- Dawaj. - klepnął ją w nogę i podał dłoń
Uśmiechnęła się i złapała jego dłoń. Słyszała poruszenie wśród znajomych. Leciała szybka piosenka, więc jak tylko znaleźli się na parkiecie zaczął nią wywijać. Byli w swoim żywiole. Widziała radość w jego oczach. Uwielbia mieć go przy sobie blisko. Przy innej piosence zarzuciła ręce na jego szyję i szeroko się uśmiechnęła.
- Nasze dzieci będą najpiękniejsze na świecie z taką mamą. - powiedział
- Nasze dzieci? - podniosła brwi
- Tak. - uśmiechnął się
To chyba najpiękniejsze słowa jakie mogła usłyszeć. Chce mieć z nią dzieci. Wspięła się na palcach, żeby móc go pocałować. Złączyli swoje wargi w krótkim pocałunku.
- Kocham Cię Michał. - wpatrywała się w te cudowne oczy
- Ja Ciebie też.
      Przetańczyli kilka piosenek. Była porządnie zmachana. Radośni trzymając się za rękę wrócili do stołu.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się zmachałam. - mruknęła biorąc szklankę z piciem
- No nie powiem, daliście czadu. - po raz pierwszy odezwał się do nich Wojtek
    Pili, śmiali się, tańczyli. Widziała po chłopaku jak podchodzi z rozwagą co do picia. Niektóre kolejki pomijał, zachowywał umiar. Była mu cholernie wdzięczna.
- W poniedziałek przyjadę do Ciebie i pooglądamy jakieś filmy, dobrze? - przejechała palcami po jego przedramieniu
- W poniedziałek jestem na służbie.
- Jak to? - zdziwiła się - Przecież służbę masz we wtorek. Czyli wtorek masz wolny?
- Nie, wtorek też. - mówił całkiem spokojnie
- Czyli ciągniesz 48 godzin? - był coraz bardziej w szoku
- Tak.
- Aha, super. - mruknęła wkurzona
- No co?
- Jaki ty jesteś nieznośny! - rzuciła i odwróciła się od niego
Reszta chyba to słyszała, bo wszystkie oczy przeniosły się na nich
Nie chciała robić jakiś scen i walić focha, co akurat w tej sytuacji jest zrozumiały. W ogóle nie konsultuje z nią swoich planów. A jak się jest w związku, to chyba jednak przydałoby się chociaż poinformować o takim czymś. Gdyby nie to, to by dopiero w poniedziałek by się o tym dowiedziała, jakby zobaczyła go na przekazaniu zmiany.
- Jesteś zła? - zapytał.
- Nie. - burknęła, ale nadal się do niego nie odwróciła
- Przepraszam. - słyszała w jego głosie prawdziwą skruchę
Jednak to niczego nie zmieniało. Miała ochotę go rozszarpać. Tak jakby nie liczyła się w jego planach. Chciało jej się płakać. Objął ją ramieniem, przyciągnął do siebie i pocałował w skroń. Wiedział, że nawalił. Czuł się z tym okropnie. Dodatkowo chłopacy to widzieli. Emilka jest wściekła, chociaż udaje, że nic się nie stało. Widział, że jest na granicy płaczu. Jak dobrze ją zna.
- Przejdziemy się, dobrze? - odsunął się od niej i wstał
Szybko poszła w jego ślady i szybkim krokiem opuściła salę. Szła przed siebie, na niego nie zwracała uwagi. Noc była w miarę ciepła i jasna. Miło tak odetchnąć świeżym powietrzu. Odpocząć od tego hałasu i tłumu. Żadne nie miało odwagi zacząć rozmowy. Nie chcieli kłótni. Ale to milczenie robiło się coraz bardziej przytłaczające. Oddalili się sporo od sali. Nikt na pewno ich nie widział. Byli na odludziu. On przystanął i złapał ją za rękę. Nie zdążyła nic zrobić, a jego wargi namiętnie wpijały się w jej. Była wściekła, ale się nie stawiała. Pragnęła go.
- Michał. - odepchnęła go od siebie - Dlaczego ty mi to robisz? - zapytała ze łzami w oczach - Dajesz mi do zrozumienia, że nie liczę się w Twoim życiu. Nie uwzględniasz mnie w planach. Wiesz jak to cholernie boli?
- Emilka, wiem, przepraszam. - spuścił głowę - Chciałem Ci powiedzieć, ale jakoś mi to kompletnie wypadło z głowy. Ostatnio też się nie widzieliśmy. Bardzo Cię przepraszam.
- Nie zmienia to faktu, że nie informujesz mnie o swoich planach. - skrzyżowała ręce na piersi
- Mam Ci meldować o każdej sekundzie mojego życia? - zaczął się bronić
- Nie Michał. Ale mógłbyś napomknąć co planujesz. Bo wiesz, może ja czasami też bym chciała z Tobą spędzić czas. Chciałabym wiedzieć co się u Ciebie dzieje. I proszę nie zaczynaj mi gadki, że taki już jesteś i o tym wiedziałam.
- Zołza. - warknął zdenerwowany, ale ją przytulił - Przepraszam, tak? Postaram się to zmienić.
- Dobrze gamoniu. - pogładziła jego plecy
- Czy my wiecznie musimy się kłócić? - nie miał zamiaru jej puścić
- Gdyby jeszcze zgoda była w łóżku, to może byłoby spoko. - westchnęła
Zaśmiał się na głos i pocałował ją w czubek głowy.
- Moje życie bez Ciebie było bardzo nudne. - rozluźnił uścisk i złapał jej dłoń
- Trochę chłodno. - objęła jego ramię, żeby choć trochę mieć jakieś źródło ciepła
- To wracamy.
- Dobrze, ale daj mi jeszcze takiego dobrego buziaka.
Nie zastanawiał się długo i ją pocałował. Znowu zobaczył jej wesołą twarz.
- Wiesz co. - zaczęła - Dlaczego chciałeś wyjść?
- Wiedziałem, że potrzebujesz tego.
- Czuję się Michał, jakbyśmy byli starym, dobrym małżeństwem.
- To co będzie jak będziemy już starym, dobrym małżeństwem? - zażartował
- Wolę nie myśleć. - szepnęła
        Wszyscy dobrze się bawili. Oni bardzo często tańczyli. Chłopacy w końcu się rozkręcili i byli tymi strażakami, których znała.
        Wrócili do domu koło 3. Fajnie, że była możliwość rozwozu. Zostawili tam samochód i wezmą go po poprawinach. Była padnięta. Nogi ją bolały, nigdy tyle nie szalała na obcasach. Chciała jak najszybciej wskoczyć do łóżka. Chłopak mimo, że pił wyglądał dobrze. Docenia to, co dla niej zrobił.
- Kochanie, rozepniesz mi? - podeszła do niego i odwróciła się plecami
Poczuła jego chłodne palce i momentalnie przeszły ją ciarki. Odsunął do samego końca.
- Dziękuję. - posłała mu piękny uśmiech
Nalała bardzo ciepłej wody do wanny. Zawsze musi taką mieć. Weszła i usiadła. Chociaż na chwilę musi się odprężyć. Oparła się plecami o ściankę i zamknęła oczy. Ale przyjemnie. Z chęcią by tu zasnęła.
Jak zwykle trochę jej się to przeciągnęło. Złapała za żel, żeby się myć.
- Młoda, długo jeszcze? - dotarło do niej pytanie zza drzwi
- A co?
- Muszę siku.
- To wchodź. - powiedziała bez zastanowienia
Od razu wpadł do środka i podszedł do toalety. Serio mu się chciało. Czuła się trochę skrępowana. Kiedy skończył i popatrzył na nią, automatycznie zasłoniła się rękoma. On tylko się uśmiechnął i wyszedł.
Leżała w cieplutkim łóżeczku i czekała na chłopaka aż się umyje. Szybko mu to poszło. Zaraz znalazł się nad nią. Zaczął całować jej szyję. Uwielbia to. Po dłuższych pieszczotach zatrzymała go.
- Mogę ja być na górze? - zapytała
Uśmiechnął się szeroko i przewrócił się razem z nią, że wylądowała na nim. Jeszcze nigdy tego nie robiła.
- Tylko wiesz, ja jeszcze nigdy tego nie robiłam. - popatrzyła na niego
- Spokojnie, gdzie masz się uczyć jak nie ze mną? - chciał dodać jej otuchy
Fakt, przecież to zostanie między nimi. Jednak ciągle się wahała. Zawiedzie go. Wygłupi się. Strach ogarnął ją całą. Nagle straciła całą pewność siebie. Nie da rady.
- Nie mogę. Przepraszam. - szepnęła ze spuszczoną głową i położyła się koło niego plecami
Nawaliła na całej linii. Zawiodła go. Pewnie jest na nią wkurzony. Najchętniej zniknęłaby mu z oczu. Przytulił ją od tyłu.
- Wszystko w porządku. - mruknął - Nic na siłę. Kocham Cię młoda.
- Przepraszam. - odwróciła się do niego i wtuliła w jego tors
- Nie masz za co. - pocałował ją

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz