Jak i poniedziałek, tak i praca. Po takim wspaniałym weekendzie, to chce się pracować. W końcu odpoczęła, spędziła czas z ukochanym. Nie było aż tak bardzo dużo pracy, więc z przyjemnością wypełniało się swoje obowiązki. Nawet nie wie kiedy wybiła 15.30 i mogła wrócić do domu. Co ona będzie jednak tam robiła? Dzisiaj zmiana Michała, więc jej ulubiona. Lubi z nimi posiedzieć, zawsze poprawią jej humor. Nogi zaprowadziły ją do drugiego budynku. Wspięła się po schodach i zaraz była w "salonie".
- Cześć. - przywitała się wesoło i zajęła miejsce na kanapie
Wchodzi tu już jak do siebie. Oni raczej też się przyzwyczaili do jej obecności i nie sprawiają żadnego kłopotu.
Chórkiem jej odpowiedzieli, a ona ukradkiem popatrzyła na chłopaka. Siedział tam gdzie zawsze. Wpatrywał się w obraz na telewizorze. Nagle odwrócił się do niej. Ona zszokowana wpatrywała się w jego niebieskie oczy. Po chwili się szeroko uśmiechnęła i puściła mu oczko. Na jego twarzy pojawił się ten wspaniały uśmiech i powrócił do wcześniejszej czynności. Czasami żałuje, że nie może go tak po prostu przytulić przy reszcie, normalnie rozmawiać. Z drugiej strony, ta tajemnica dodaje jakąś rozrywkę w ich związku.
- Ty Misiek. - mruknął Łukasz - A ty na ślub idziesz sam, czy z dziewczyną?
- Nie wiem. - burknął - Nie pytałem jeszcze. Ale pewnie z dziewczyną.
- A ty w ogóle ją masz? - śmiali się - Jakimś cudem nikt jeszcze jej nie widział, nic o niej nie wiadomo.
On siedział cicho, nie zwracając na nich uwagi.
- Misiek, jak to jest? - droczyli się z nim
- Dajcie mu spokój. - powiedziała Emilka - Może nie ma czym się chwalić. Albo ukrywa taką petardę, że wam szczena opadnie.
Zapadła cisza. Ona przeglądała facebooka, inni tak samo, niektórzy oglądali telewizor, a pozostali odpoczywali.
- Ja chyba będę szła. - poderwała się - Obijajcie się dalej, nie będę wam przeszkadzała.
- No żartujesz sobie. - pisnął Grzesiek - W niczym nam nie przeszkadzasz.
- Lecę, obiecałam że będę na obiedzie. Cześć chłopcy.
Nie ma szans, żeby spotkała się na osobności z chłopakiem. Zamyślona zbiegła po schodach i usłyszała ciche nawoływanie jej imienia z garażu. Zdziwiona podeszła do drzwi, gdy poczuła na swojej ręce czyjeś dłonie i została wciągnięta do środka. Przed nią stał Wojtek z Tomkiem.
- Sprawa jest. - zaczął Wojtek - Tylko to ma zostać między nami.
- Okej. - powiedziała niepewnie
- Dziewczyny są dobre w stalkowaniu, nie?
- Może. - zaśmiała się
- Dobra. Chodzi o dziewczynę Michała.
- O nie, nie, nie, nie. - podniosła ręce - Mnie w to nie mieszajcie.
Musi jakoś się maskować i nie zdradzić się.
- No to chociaż daj jakieś rady, pokieruj nas. - patrzyli błagalnym wzrokiem
To może być dobra zabawa. Będzie ich kierowała w poszukiwaniach, chociaż wie kogo szukają.
- Dobra. - westchnęła
Klasnęli w dłonie i podeszli do stolika, na którym stał laptop
Zaśmiała się i poszła za nimi.
- Dobra, to co o niej macie? - zapytała
- Nic.
Podniosła brwi i patrzyła wielkimi oczami.
- Imię, wiek, jak wygląda, nic?
Pokręcili głowami.
- No to jest jedna opcja. - usiadła - Musicie wejść w jego znajomych i tam przeglądać profile dziewczyn. Zwracać uwagę na jej zdjęcia, to czy jest w związku. Musicie też ocenić, czy pasuje do Michała. Wszelkie niepewności możecie też zweryfikować szukając jej na instagramie. Tam zazwyczaj dodaje się zdjęcia, których na Facebooku byś nie zamieścił. Wszystko jasne?
- Tak, dzięki.
- Powodzenia. - wstała - Dajcie znać jak coś znajdziecie.
Zadowolona z siebie opuściła jednostkę i w blaskach słońca podążała do samochodu. To chyba znaczy, że darzą ją sporym zaufaniem i traktują jak swoją. Poprosili ją o taką sekretną sprawę. Źle trafili, ale ma nadzieję, że jak wszystko wyjdzie na jaw, nie będą mieli jej tego za złe. Rzuciła torbę na fotel pasażera i usadowiła się wygodnie w fotelu. Odpaliła silnik, a tu rozbrzmiał się jej dzwonek. Michał. Odebrała, dała na głośnik i zamontowała smartphona w trzymadle.
- No hej kochanie. - zaczęła
- Hej. - usłyszała jego ciepłe mruknięcie
- Co tam?
- Tak szybko poszłaś.
- No tak, nic ciekawego się nie działo. Szansy też nie było, żebym się do Ciebie przytuliła. - to przeciągnęła słodko - Ty katar masz?
- Jakieś przeziębienie mnie łapie. - jęknął - Chyba położę się na chwilkę.
- Jasne Misiu. - rozejrzała się czy może wyjechać na ulicę - Mam podjechać do apteki i coś Ci kupić?
- Nie, kochanie. To zwykły katar.
- Zdzwonisz później?
- Jasne. - ułożył się wygodnie na łóżku
- Uważaj na siebie. - szepnęła - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Pa.
- Pa.
Czekała aż się rozłączy, bo ona oczywiście prowadzi i woli się nie rozpraszać. Zobaczyła, że jego zdjęcie zniknęło i pojawiła się jej tapeta.
W pracy nie było najlepiej. Pogoda brzydka, bo słońca nie ma, szaro, ponuro. Nie najlepiej rozmawiało jej się z Karoliną, nie miała na nic ochoty. Kochanie, łapie mnie jakaś choroba... Czuję się okropnie :( a jeszcze trening z dzieciakami. Przepraszam, jeśli nie będę pisał, padam na twarz. Przyszła jej wiadomość. Czyli ten wczorajszy katar, to początek choroby. A mogła kupić i zawieźć mu lekarstwa. Miała dzisiaj do niego nie jechać, ale w takich okolicznościach...
Najpierw odwiedziła aptekę i wykupiła kilka rzeczy. Potem pojechała prosto do jego mieszkania. Nie będę go jeszcze przez ponad godzinę, więc ma chwilę dla siebie. Dawno nie sprzątał, bo nie miał kiedy, a teraz kiedy go rozbiera, też się za to nie weźmie. Często tu przebywa, korzysta ze wszystkiego, to ona tym się zajmie. Poszła do kuchni i przygotowała wszystko na rosół i postawiła na gaz. Później posprzątała salon, sypialnię, kuchnię i na koniec łazienka. Wygrzebała jakieś słuchawki, przez które mogła spokojnie słuchać muzyki. Czyściła wannę kołysząc się przy tym w rytm muzyki. Lubi sobie potańczyć, kiedy nikt na nią nie patrzy, pośpiewać. Lubi czuć się wolna. Poczuła na swoich biodrach dłonie. Uśmiechnęła się i wyprostowała. Jego silne ramiona, jego ciało.
- A co ty tu robisz? - zsunął słuchawkę i szepnął rozkosznie
- Ja tu tylko sprzątam. - zaśmiała się i odwróciła do niego przodem
Ujrzała jego bladą, zmęczoną twarz, na której gościł uśmiech.
- Hej. - szepnęła i pocałowała go delikatnie
Przyłożyła dłoń do jego czoła.
- Masz gorączkę. - popatrzyła na niego z troską - Jak się czujesz?
- Okropnie. Wszystko mnie boli.
- To chodź, zjesz zupę, rozgrzejesz się i do łóżka.
- Jak bezpośrednio! Ale ja nie mam siły...
- Głupek. - dała mu kuksańca w ramię
- Umyję się i zaraz przychodzę. - pocałował jej skroń
- Tylko szybko. Zaraz nalewam rosołu.
- A właśnie. -wyszedł z łazienki, a ona poszła za nim - Proszę.
Wyciągnął w jej stronę bukiet kwiatów polnych. W oczach stanęły jej łzy.
- Dziękuję. - powiedziała wzruszona i przytuliła się do niego - Cały drżysz Misiu. - pogładziła go po plecach - Idź szybko się myj i do łóżka.
Posłusznie wykonał jej polecenie. Ona szukała jakiegoś flakonu, jednak chyba nic takiego nie wchodzi w wyposażenie tego mieszkania. Wzięła długą szklankę i nalała do niej wody. Wsadziła bukiet, żeby mieć go jak najdłużej. To chyba najbardziej urocza rzecz, jaka ją spotkała. Zwykłe, kilka kwiatków zebranych na łące, a tak łapie za serce. Takie małe rzeczy cieszą najbardziej. Wydawało jej się, że szybko to załatwiła, a tu już chłopak stał koło niej w dresach. Ledwo trzymał się na nogach.
- Zrobiłaś rosół specjalnie dla mnie? - oparł się o szafkę
- Nie no, ja też zjem. - zaśmiała się
- Jesteś najwspanialszą kobietą na świecie.
Uśmiechnęła się i zaczęła nalewać zupy do talerzy.
- Idź się połóż, ja Ci zaraz przyniosę. Musisz się wygrzewać. A. - podała mu termometr - Zmierz temperaturę.
Kiwnął głową i szurając nogami zniknął w sypialni. Pełne talerze postawiła na tacy i powoli udała się do chorego. Leżał owinięty kołdrą. Na jej widok usiadł i wyciągnął pipczący termometr.
- 39,2. - mruknął
- Wysoka. - stwierdziła - Zjesz szybko i podam Ci lekarstwa.
- Nie powinnaś przy mnie siedzieć. Zarazisz się.
- Smacznego. - uśmiechnęła się - Co to za wesele, o którym wczoraj mówili?
- Patryka.
- Mhm.
- Pójdziesz ze mną? - przeniósł na nią wzrok - Proszę.
- Dobrze. Kiedy?
- Za dwa tygodnie. Pyszna zupka.
- Cieszy mnie to. - wzięła od niego talerz - Zaraz przyniosę Ci lekarstwa.
Wstała i zaniosła naczynia do kuchni. Tam rozrobiła saszetkę w ciepłej wodzie i zaniosła ukochanemu. Wypił z niechęcią i położył się.
- Śpij Misiulku. - pogłaskała go
- Zostaniesz? - nawet nie otwierał oczu
Nie miała serca zostawiać go w takim stanie. Podniosła kołdrę i zaraz leżała koło niego. Pocałowała go delikatnie i pozwoliła mu się wtulić w siebie. Czuła jak jego ciało drży. Straszne jest oglądanie swojej ukochanej osoby w tak masakrycznym stanie. On ledwo stał na nogach, kompletnie nie miał sił. Prowadził treningi, poświęcał innym czas, chociaż nie był w dobrej formie. To się nazywa trener. Jutro też ma jakieś. Powinien je odwołać. Nie dość, że sam naraża się na jakieś powikłania, to jeszcze innych może zarazić. Poczuła jak jego ciało się rozluźniło, czyli zasnął. Spokojnie, żeby go nie zbudzić wyswobodziła się kołdry. Póki śpi, pojedzie do domu i weźmie jakieś rzeczy na jutro. Trzeba też zrobić zakupy, bo lodówka świeci pustkami. Wzięła torebkę, założyła buty i wyszła. Aż dziwnie, chłopak taki chory, a na dworze gorąco. Choroby zazwyczaj kojarzą się z zimą, a tu proszę.
Szybko wpadła do domu i od razu udała się do swojego pokoju. Z szafy brała pierwsze lepsze ciuchy, także takie, które zostawi u chłopaka na przyszłość. Spakowała swoje kosmetyki, wrzuciła ładowarkę i była gotowa.
- A ty gdzie? - zapytała mama
- Do Michała. Chory jest, leży z gorączką. - oznajmiła
- O masz... - westchnęła - Brał jakieś lekarstwa?
- Tak, tak. Zasnął niedawno, więc korzystam z okazji.
- To może chociaż obiad zjesz?
- Nie, dzięki. Już jadłam. Lecę, bo jeszcze zakupy muszę zrobić. Paa.
- Pa.
Będąc w sklepie czuła się tak jakoś dziwnie. Ona decydowała jakie rzeczy bierze, jednocześnie musiała myśleć o tym, czy się to przyda i co jest najważniejsze. Dorosłe życie.
Zapakowana siatkami stanęła przed drzwiami. Wygrzebała klucze i wsadziła je do zamka. Przekręciła i otwarte. Po cichu wślizgnęła się i zaniosła siatki do kuchni. Na palcach przeszła do przedpokoju, żeby nie nabrudzić i ściągnęła buty. Zaciekawiona zajrzała do sypialni. Spał. Czyli jeszcze może rozpakować to co kupiła. U niego w mieszkaniu czuje się swobodnie, jak u siebie. Zna położenie większości rzeczy i bez problemu coś odnajduje. Jedna reklamówka opróżniona, druga już w połowie. Rozległ się dzwonek domofonu. Zdezorientowana podeszła, ale spojrzała w stronę sypialni, czy chłopak czasem nie idzie i on tego nie załatwi. Niestety. Nacisnęła guzik.
- Tak? - zapytała niepewnie
- Hej. - usłyszała radosny głos Moniki - Mogę na chwilę.
- Hej. Tak, pewnie. - nacisnęła guzik, który otwiera bramę.
Po chwili przed nią stała siostra chłopaka.
- Jest Michał? - zapytała
- Tak, ale śpi. Ma wysoką gorączkę. - mruknęła
- Ojej. - zmartwiła się - Fajnie, że się nim zajęłaś.
- Wejdziesz? - zapytała
- Nie, nie będę Ci przeszkadzała.
- Daj spokój. - zaśmiała się - Ja tu już nic nie mam do roboty.
- Chciałam tylko z nim porozmawiać, o co chodzi z Dorotą, no ale innym razem.
Ona dobrze wiedziała o co chodzi. To przez nią rodzeństwo nie ma ze sobą najlepszych kontaktów. Michał nie ma zamiaru popuścić, bardzo go to zabolało. Ona nie ma zamiaru się w to mieszać.
- Ucałuj go jak się obudzi. - uśmiechnęła się - Trzymaj się.
- Okej. Pa.
No i znowu skazana na siebie. Na szczęście wzięła książkę ze sobą i teraz może przenieść się do innego świata. Ułożyła się wygodnie koło ukochanego i oddała się lekturze. Po jednym rozdziale czuła się zmęczona. Dalsze czytanie nie miałoby sensu, bo nie skupiałaby się na tym co czyta i ominie ją fabuła. Odłożyła książkę i położyła się zamykając oczy. Jest bardzo zmęczona. Poczuła jak on się lekko podnosi. Złapała jego rękę.
- Gdzie idziesz? - zapytała
- Do kibelka. - mruknął
Zaspany, zmarnowany ze szklistymi oczami. Nie wiedziała co powiedzieć i puściła jego dłoń. Nie chce go męczyć. Ale poczuła się dziwnie. Jakby pozwoliła mu odejść na dobre. Leżała tak wpatrując się w ścianę. Najchętniej teraz by zasnęła. Ale nie wypada. Słyszała jak właściciel krząta się po kuchni. Po chwili był już przy niej.
- Jesteś moim aniołem. - namiętnie wpił się w jej wargi
Wplotła palce w jego już dłuższe włosy i odwzajemniała delikatne pocałunki.
- Dziękuję Ci. - wpatrywał się w jej oczy - Że jesteś przy mnie teraz, za posprzątanie mieszkania i zrobienie zakupów. Jestem cholernym szczęściarzem. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
- Dasz buziaka i będzie po sprawie. - puściła mu oczko
- Oh, to zdecydowanie za mało. - pocałował ją
- Zmierz temperaturę.
- Daj mi się trochę Tobą nacieszyć. - przytulił ją
- Przecież nigdzie się nie wybieram. - zaśmiała się i przyłożyła dłoń do jego czoła - I co może Cię zszokować, możesz zmierzyć przy mnie. Nadal jesteś rozpalony.
- Dobrze, dobrze.
Usiadł opierając się plecami o ścianę i włożył termometr pod koszulkę. Położyła głowę na jego torsie obejmując go.
- Monika tu była. - oznajmiła po chwili ciszy
- Tak? Co chciała?
- Porozmawiać z Tobą o Dorocie.
Pipip pipip, termometr przypomniał o swojej obecności. Odsunęła się, żeby swobodnie mógł go wyciągnąć. Popatrzył na wyświetlacz, po czym głośno westchnął. Przyciągnęła jego dłoń spoglądając na wynik pomiaru. 39.
- Nadal wysoka. - popatrzyła zmartwiona w jego oczy - Za pół godziny będziesz mógł wziąć lekarstwo.
- Z taką opieką szybko wyzdrowieję. - uśmiechnął się
- Mam nadzieję, że nie przyszedł Ci taki wspaniały pomysł, że jutro poprowadzisz treningi.
- Jak to? Trener nie zostawia swoich podopiecznych. - powiedział
Podniosła brwi ze zdziwieniem.
- Żartuję. - pchnął jej ramię i zaczął się śmiać - Która godzina?
-19.52
- Dobra, muszę napisać do kilku osób, że odwołuję. - sięgnął po telefon - A ty kładź się i śpij. Wyglądasz na bardzo wyczerpaną, a rano do pracy.
- Chcę się Tobą cieszyć jak najdłużej. - mruknęła i ze spuszczoną głową usiadła obok niego
Faktycznie jest wykończona, ale fakt, że jest przy chłopaku, nie pozwala jej spać, bo chce wykorzystać każdą ich wspólną sekundę. Po chwili skończył stukać w ekran telefonu i odłożył go.
- Ojej, kochanie. - przytulił ją - Ja nie chcę, Cię zranić czy coś. Ale jedyne o czym marzę, to sen. Przepraszam kochanie.
- Rozumiem. - dała mu buziaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz