niedziela, 28 lipca 2019

Rozdział 32

     Ponoć miłość wymaga poświęceń i wyrzeczeń. Nie są ze sobą dość długo, a ciągle tego doświadcza. Kolejny raz rezygnuje ze snu, żeby móc być przy ukochanym. Msza w jej wiosce jest o 10, a że on będzie po nią po 9 musiała jechać do wioski obok na 8. Skutkowało to wstaniem o 6.30, bo musiała się przygotować na później. Chciała wyglądać jakoś na tych zawodach i postanowiła wyprostować włosy, a to skutkuje pięćdziesięcioma minutami wyrwanymi z życia. Trzeba jeszcze się pomalować, ubrać i zjeść śniadanie. Niestety nic z nią nie współpracowało. Na twarzy miała wiele pryszczy, a każdy włos sterczał w inną stronę.
Przed wejściem do kościoła dostała sms'a: Weźmiemy jeszcze Wiktorię, ok? O niczym tak nie marzyła, jak o tym, żeby z tą smarkulą jechać w jednym aucie i siedzieć na zawodach. Jak musisz... odpisała niezbyt zadowolona i weszła do świątyni.
       W domu była już przed 9. Ich ksiądz był taki, że robił tylko to, co musiał. Kazania krótkie, zwięzłe i na temat, przez co msza trwała przeważnie z 45 minut. Wbiegła do domu i zastała tam krzątającą się mamę. Oczywiście, chłopy wstają dopiero po 9, żeby wykorzystać sen jak najdłużej.
- Cześć. - przywitała się
- Cześć. - ziewnęła mama - Ty już?
- No a jak. Tadeusz się nie cyrkoli. - zaśmiała się
Poszła do pokoju i spojrzała na odbicie w lusterku. Jakoś wygląda. Tylko nie wie czy taki ubiór pasuje na wyścigi konne. Miała na sobie oliwkowe krótkie spodenki i wciśniętą w nie białą koszulkę z napisem. Nigdy nie  była na takich zawodach (nie biorąc pod uwagę tych we Włoszech) i nie wie jaki styl tam obowiązuje. Czy można chodzić jak się chce. Najwyżej ją wywalą. Korzystając z wolej chwili weszła na internet i szukała informacji na temat zawodów. Na czym polegają, jak przyznaje się punkty i takie tam. Musi wiedzieć jakieś podstawy, żeby nie wyjść na debila. Będę za 5 minut wyrwał ją z dłuższego czytania sms od chłopaka. Wzięła torebkę i patrzyła czy ma wszystko, co potrzebne. Podeszła do szafy i wygrzebała czapkę z daszkiem. Od samego rana grzeje, to co dopiero będzie po południu... Trzeba jakoś się chronić. Wzięła lustrzankę i poszła do kuchni. Nigdy nie dba o to, czy ma wodę do picia czy nie, bo jakoś nie przepada za piciem, a szczególnie gdzieś poza domem. Często po napiciu się chce jej się sikać i co chwilę musi odwiedzać toaletę. Jednak tym razem wrzuciła butelkę, lepiej nosić niż potem szukać.
- Kibicuj tam dobrze. - z toalety wyszedł Robert
- No nie inaczej. - puściła mu oczko i teraz ona poszła załatwić się przed wyjazdem.
Założyła swoje trampki, na nos wsunęła okulary przeciwsłoneczne i popatrzyła na lustro. Jakoś wygląda. Poprawiła dłonią włosy, bo gdzieniegdzie sterczały i była gotowa. Przez okno zobaczyła, że akurat Michał podjechał pod dom. Zabrała torebkę i wyszła. Szybko zbiegła po schodach i znalazła się na dworze. Na widok jego samochodu uśmiechnęła się i podążała w jego stronę. Otworzyła drzwi i jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
- Hej wam. - powiedziała radośnie i wgramoliła się do środka
- Hej. - uśmiechnął się i pocałowali się na przywitanie - Gotowa?
- Tak.
- Czapkę jakąś wzięłaś? Słońce nas nie oszczędza.
- Wzięłam, wzięłam. - złapała jego dłoń
To było bardzo słodkie, że się o nią tak troszczy. Może i jest dorosła i potrafi o siebie zadbać,
ale takie przejawy troski są czymś wspaniałym i wzruszającym. Zobaczyła, że w ich stronę idzie Robert. Może coś zostawiła? Bo przecież po wczorajszym, to do Michała nie będzie się odzywał z miesiąc. Trochę się posprzeczali.
- Siema. - schylił się i wyciągnął rękę, żeby przybić sztamę
- Siemka. - przybili, że rozniósł się huk idealnego zbicia - Co jedziesz z nami?
- Nie, dzięki. - uśmiechnął się - Może następnym razem.
- Dawaj. - zachęcał go starszy - Pogadasz sobie z Wiktorią. - pokazał na dziewczynę z tyłu
Młody popatrzył na dziewczynę i po chwili się uśmiechnął.
- Hej. - przywitał się
- Hej. - odpowiedziała nieśmiało
- Serio, z chęcią bym pojechał, ale nie mogę. Następnym razem. Ale wiem, że ich wszystkich rozwalisz miszczunio. - zacisnął pięść - Rozwalisz.
- Dzięki. To do zobaczenia.
- Trzymam kciuki.
- Pa braciszku. - puściła mu buziaka i zamknęła drzwi - Widzę pogodzeni.
- A co, pokłóceni byliśmy? - ruszył
- No jak wczoraj młody powiedział, żebyś się walił, to nie wyglądało to, że pałacie do siebie miłością. - mruknęła
- Widzisz młoda. - położył dłoń na jej udzie - Faceci tak mają, że szybko odpuszczają, a nie to co baby potrafią się unosić dumą przez całe życie i nie pogodzić się.
- Ależ wy faceci jesteście cudowni. - powiedziała sarkastycznie
- Apropos chłopaka. Mam dla ciebie idealnego kandydata Wiktoria. - popatrzył w lusterko
- Oho, już się boję. - przewróciła oczami - Kto tym razem?
- Robert. - uśmiechnął się szatańsko
Emilka popatrzyła na niego zdziwiona, a pasażerka z tyłu zrobiła wielkie oczy.
- Jest dobrym, spokojnym chłopakiem. Nie pije za dużo, nie pali, skromny. Strażak, a teraz dostał się do SGSP, więc patrz jak idealnie. No i przystojny. - poruszał brwiami - Widziałem, jak oczy ci się zaświeciły na jego widok.
- Co? Nie. - broniła się tamta
- Tak, tak. Starego nie wykiwasz w sprawi miłości.
- Proszę cię. - prychnęła jego dziewczyna - Jak ty nie potrafiłeś zobaczyć tego, że podobasz się dziewczynie i nic z tym nie chciałeś zrobić.
- Nie prawda. - zacisnął mocniej palce na jej udzie
- Wiktoria, czy uważasz że chłopak jest spostrzegawczy, jak orientuje się po 8 miesiącach, że dziewczyna w nim się zakochała i to skapnął się po tym, bo powiedziała mu to prosto w twarz?
- No bardzo. - zaśmiała się
- Widzisz kochanie. - pogładziła go po policzku i po chwili pocałowała - Ale i tak bardzo cię kocham.
- Dobra, ale i tak uważam, że byłby dla ciebie dobrym chłopakiem.
Pogładziła jego dłoń i oparła się łokciem o drzwi tam gdzie zaczyna się szyba i oparła na dłoni głowę. Bardzo go kocha, troszczy się o wszystkich. Musi przyznać, ale faktycznie brat pasuje do tej małej. Nikt nic nie mówił, tylko leciała jakaś muzyka.
- Koniec tej ciszy, bo to mnie bardziej stresuje. - przerwał ciszę - Puszczamy jakąś muzykę. Każdy po kolei, przez bluetooth.
- Mogę zacząć? - zapytała
- Jasne. - popatrzył na nią i posłał ten cudowny uśmiech
Uśmiechnęła się szeroko i odszukała odpowiedniej piosenki. Akurat wczoraj OneRepublic wypuścili nową piosenkę i jest genialna. Połączyła się radiem i włączyła Rescue me.
- Aaaa nowa piosenka OneRepublic! - pisnął chłopak, przedrzeźniając dziewczynę
- Skąd wiesz? - zrobiła duże oczy
- Muszę śledzić ulubiony zespół dziewczyny, żebym wiedział o co chodzi, nie?
- Zatrzymaj się. - powiedziała nagle
- Co? - popatrzył na nią zdezorientowany
- Zatrzymaj się. - powtórzyła
Dobrze, że jechali między wioskami i było można spokojnie zjechać na pobocze. Posłusznie wykonał jej polecenie i popatrzył na nią przestraszony. Nie wiedział czy źle się poczuła czy co. Tak nagle kazała się zatrzymać. Ona odpięła pas i rzuciła się na jego szyję. Mocno się do niego przytuliła. Zamknęła oczy i poczuła jak gładzi jej plecy.
- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie. - oderwała się od niego i popatrzyła ze łzami w oczach na jego twarz.
Też był wzruszony.
- Naprawdę. Jestem szczęściarą i to wielką. Dziękuję. - pocałowała go
- Możemy jechać? - szepnął
Kiwnęła głową i ruszyli. Włączyła piosenkę od początku. Tym razem to jej dłoń opadła na jego nodze. Widziała jak jego palce wystukują rytm muzyki na kierownicy. Kiedy przyszedł czas na refren on zaczął go podśpiewywać. Jest świetny w szybkim zapamiętywaniu tekstów piosenek. Wystarczy raz, a on już jakiś kawałek zna. Tym razem zna cały refren.
- Też ich uwielbiam. - oznajmiła Wiktoria
- No w końcu ktoś normalny. - odwróciła się do niej i przybiła piątkę
Zrobiła to pod wpływem impulsu, ale chyba zaczyna lubić tą małą.
- Mogę teraz ja? - zapytała nastolatka, kiedy piosenka dobiegła końca
- Śmiało!
Po chwili zaczęły rozchodzić się pierwsze dźwięki Love me again Big Time Rush. Zaczynało coś jej świtać w głowie, bo kilka lat temu ich uwielbiała i znała wszystkie piosenki. Ale nie może dać po sobie poznać. Wystukiwała tylko rytm palcami. Jednak na refrenie się nie powstrzymała i zaczęła śpiewać. Głośno. Uśmiechnięta wymachiwała rękami.
- No co? - zapytała kiedy chłopak zerkał na nią z rozbawieniem
- Nic, nic. Nie wiedziałem, że znasz takie piosenki.
- A co ty myślałeś? - prychnęła - Przecież Carlos to była moja największa miłość. Taki przystojny. Marzyłam o takim chłopaku. - opadła wygodnie na fotel
- A tu trafił ci się taki Michalito. - wyszczerzył się
       Dojechali na miejsce. Chłopak wyciągnął z bagażnika swój ubiór do zawodów i podszedł do dziewczyn.
- Ja pójdę zająć miejsce. - oznajmiła Wiktoria - Powodzenia Michał! - oddaliła się od nich
Widziała, że poziom stresu wzrasta u chłopaka. Jeszcze takiego go nie widziała.
- Wszystko będzie dobrze kochanie. - złapała go za koszulkę - Ja i tak już jestem z ciebie bardzo dumna, że bierzesz udział w takich zawodach
Wspięła się na palce i pocałowała go. Świdrował ją tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Dziękuję, że tu ze mną jesteś. - uśmiechnął się
- To czysta przyjemność. - mruknęła zadowolona
Niespodziewanie zamknął ją w objęciach. Dodawała mu otuchy, a teraz najbardziej jej potrzebował. Był wdzięczny, że zawsze jest przy nim i może na nią liczyć. Daje mu tyle miłości i uczy go kochać z całego serca. Zadarła głowę i popatrzyła na niego. Ta śliczna, delikatna twarzyczka. Mógłby na nią patrzeć cały dzień. Aż na myśl przychodzi mu piosenka Bruna Marsa Just the way you are. Przyłożył swoje wargi do jej i dał delikatnego buziaka. Widział jak przymyka oczy i czeka na coś więcej. Uśmiechnął się i po chwili trwali w czułym pocałunku.
- Muszę iść. - westchnął - Muszę przygotować Pimpka i go oswoić, no i się przygotowywać. Muszę wypaść jak najlepiej, bo moja kobieta patrzy.
- Trzymam mocno kciuki. - pogładziła jego ramię - Ugłaszcz Pimpka ode mnie. Powodzenia. - dała  mu buziaka w policzek
Uśmiechnął się tym swoim swoim sposobem, który tak kocha i odszedł. Stała jeszcze chwilę i wpatrywała się w jego plecy. To jest jej mężczyzna.Tyle już osiągnął, a ona nadal nic i raczej nic nie osiągnie. Rzuciła się biegiem za nim.
- Przepraszam! - krzyknęła kiedy była kilka metrów za nim
Odwrócił się do niej.
- Czy mogę pana prosić o zdjęcie? - zapytała
- No nie wiem. - mruknął z uśmiechem
- Proszę. - zrobiła wielkie, błagające oczy - Jestem pana wielką fanką. Największą.
- Skoro tak.
Wyciągnęła telefon i stanęła przy nim. Wyciągnęła rękę najdalej jak się da i ustawiła odpowiednio kamerkę. Uśmiechnęła się szeroko i o dziwo on też. Pstryknęła kilka zdjęć i schowała telefon.
- Dziękuję.
Wpatrywała się w niego z błyskiem w oczach, jakby widziała coś cudownego, najpiękniejszą rzecz na świecie. Od razu było widać zadowolenie i wdzięczność.
- Piękna jesteś, wiesz? - powiedział delikatnie
Zarumieniła się i spuściła głowę.
- Niestety muszę iść. - westchnął
- Kocham cię Misiu. - puściła mu oczko i odeszła
Nie może się doczekać, aż zobaczy ukochanego w akcji. Z czego czytała, to bardzo dużo dobrych zawodników będzie, najwyższy poziom. Jako faworyta większość obstawia Didka. Jest teraz w formie i wygrywa z łatwością. Ale ona wie, że jej chłopak potrafi więcej i ma nadzieję, że to pokaże.
Zobaczyła na trybunach Wiktorię i wolne koło niej miejsce. Akurat nastolatka popatrzyła na nią i pomachała, żeby przyszła. Przecisnęła się przez innych i zajęła miejsce.
- Dzięki. - podziękowała - Ale fajne miejsce. - popatrzyła jak są usytuowane
- Tak, moje ulubione. - uśmiechnęła się - I najlepsze, bo tu wszystko widać. A dzisiaj będzie co oglądać. Sami najlepsi z Polski.
- Pomożesz mi jak coś? - zawahała się -  Bo wiesz, ja dopiero wchodzę w ten świat, a chciałabym rozumieć co się dzieje i wiedzieć o czym mówicie.
- Pewnie. - uśmiechnęła się
    Zaczęły się zawody. Faktycznie było na co patrzeć. Każdy jeździł bardzo dobrze. Jednak ona ciągle czekała na wybranka serca.
- Cześć. - usłyszała nad sobą
Zadarła głowę i ujrzała Dorotę.
- O hej. - przywitała się radośnie - Siadaj. - zrobiła jej miejsce
- Nie sądziłam, że cię tu spotkam. - mruknęła tamta
- Dlaczego? - zaśmiała się
- Ty weź się odczep od mojego brata, okej? - popatrzyła na nią twardo
- Słucham? - myślała, że się przesłyszała
- Daj mu spokój dziewczyno. Przecież ty jeszcze gówniarą jesteś, bzdury i zabawy w głowie. Bawisz się nim, a on ślepy tego nie widzi. Ostatnio znowu go zraniłaś, a teraz co? Wielka miłość?
- Ja go zraniłam? Tak ci powiedział?
- Nie musiał mi mówić. Zniknij z jego życia teraz, póki wszystko jest świeże i nie marnuj mu życia.
Czuła jak napływają jej do oczu łzy. Nie wierzy, że padają takie słowa.
- Skoro twój brat jest dorosły to pozwól, że sam będzie decydował o swoim życiu. I nie wtrącaj się w nasze sprawy, okej? Zajmij się swoim mężem. I proszę idź już sobie, bo przyjechałam tu oglądać zawody, a nie słuchać jakiś żałosnych gróźb.
Te ostatnie słowa powiedziała już łamiącym się głosem, ale tamta chyba nic nie zauważyła, bo wstała.
- Jeszcze zobaczymy. - warknęła i odeszła
Oparła ręce na kolanach i schowała twarz w dłoniach. Łzy zaczęły jej lecieć. Jeszcze niedawno była dla niej miła i mówiła, żeby nie przejmowała się mamą, a teraz sama jest nastawiona przeciwko niej. W głośnikach usłyszała nazwisko swojego chłopaka. Szybko wytarła oczy i założyła okulary. Wzięła lustrzankę i nakierowała na chłopaka. Wyglądał niesamowicie, tak elegancko. Siedział poważny, wyprostowany. Jak się na niego patrzyło, było widać doświadczenie, profesjonalizm, ale i to że nie przepada za ludźmi. Był na maksa skupiony. Zrobiła tylko kilka zdjęć, bo chciała oglądać uważnie jego występ. Widziała ten każdy drobny ruch i kilka niedociągnięć. Ale i tak wydawało jej się, że był jak na razie najlepszy. Po występie wstała i zaczęła klaskać z całej siły. Była z niego mega dumna. Pod wpływem emocji nawet krzyknęła woohoooo. Odwrócił głowę i odnalazł ją wzrokiem. Nie podobał jej się ten wzrok. Bez żadnych uczyć, obcy facet. Ale to wszystko trwało ułamki sekundy. Opadła na miejsce i poprawiła włosy.
- Trochę się wygłupiłam, co? - mruknęła do Wiktorii
- Nie, czemu? - uśmiechnęła się - To było bardzo fajne.
Jeszcze jeden zawodnik i kolej Didka. Jego najbardziej się obawiała. Dlatego też oglądała go z wielkim zaciekawieniem. Oczywiście kilka fotek też zrobiła.
- Pojechał bardzo dobrze. - zwróciła się do towarzyszki - Obawiam się, że trochę lepiej niż Michał.
- Wyniki będą bardzo zbliżone do siebie. - oznajmiła Wiktoria - Oboje byli niesamowici.
Przez te występy zapomniała o tej przykrej rozmowie z Dorotą. Wiedziała, że są za sobą bardzo, ale nie aż tak, że będzie ją atakowała. Rozumie, że się o niego martwi, ale to już przesada.
Przyszedł czas na wyniki. Zeszła do barierek, bo tam była lepsza miejscówka do robienia zdjęć. Wszyscy zawodnicy wyjechali i ustawili się w rzędzie.
- Różnica między pierwszym a drugim miejscem jest minimalna. - mówił speaker
To chyba najdłuższa chwila niepewności jaką kiedykolwiek przeżyła. Kiedy usłyszała imię i nazwisko chłopaka przez chwilę stała nieruchomo. Kiedy do niej to dotarło, podskoczyła i pisnęła radośnie. Wszyscy klaskali, a Michał był nadal poważny. Podjechał do niego Didek i coś powiedział. Oboje popatrzyli się na nią i zaczęli się śmiać. Robiła im zdjęcia, bo byli radośni i widać było po nich przyjaźń. Chłopak odebrał nagrodę i zaczął kierować się w jej stronę. Pstryknęła zdjęcia i odłożyła aparat. Szeroki uśmiech zagościł jej na twarzy, jemu również. Przystanął przy niej.
- Pimpuś byłeś niesamowity. - pogładziła konia po łbie
Usłyszała chrząknięcie jeźdźca.
- Twój pan też był dobry. - przeniosła wzrok na chłopaka - Bardzo dobry.
Wspięła się na barierki, a on nachylił się i pocałował ją. Czuła się najszczęśliwsza na świecie.
- Jestem z ciebie bardzo dumna, ale to bardzo. - mruknęła
- Dziękuję. - uśmiechnął się - Muszę lecieć. Przyjdź zaraz z Wiktorią do mnie. Przez tą polankę i jestem po prawej stronie. - pokazał palcem
- Dobrze. - puściła mu oczko
Odpowiedział tym samym i odjechał. Podeszła po dziewczynę i szybkim krokiem szły do celu.
Gdy tylko zobaczyła swojego ukochanego przy koniu rzuciła się biegiem w jego stronę. Dostrzegł ją kątem oka i odwrócił w jej stronę. Radosna wskoczyła na niego, rękami objęła jego szyję, a nogami pas. Wpatrywała się zadowolona w jego oczy. Śmiały się.
- Oj młoda, młoda. - zaśmiał się i pocałował ją - Złaź, zmęczony jestem. - poklepał ją po tyłku
- To szkoda, bo miałam dla ciebie niespodziankę w domu. - poklepała jego toczek - Zróbmy sobie zdjęcie.
- Myślałem, że już chciałaś powiedzieć dziecko. - westchnął
Wzięła aparat i podała Wiktorii. Stanęła koło Michała i objęła go w pasie. Uśmiechnęła się szeroko i wpatrywała w obiektyw.
- Dobra, a teraz ściągnij toczek. - oderwała od oka lustrzankę
Posłusznie zdjął i delikatnie położył dłoń na jej plecach.
- Michał? - usłyszeli za sobą głos starszego mężczyzny
Odwrócili się w jego stronę. Był to pan Tadeusz, trener.
- Wiem, że jesteś uparty. Ale to jest ostatnia szansa, naprawdę. I tak już za bardzo się o ciebie staram. - popatrzył na teczkę, którą trzymał - Ostatni raz. - wyciągnął do niego teczkę
Ona nie wiedziała co się dzieje. Po mężczyźnie widać, że to dla niego bardzo ważne. Chłopak stał ze spuszczoną głową i kurczowo trzymał toczek. Nie chciałaby być na jego miejscu. Wiele go kosztuje ta decyzja.
- Ale trenuję siebie sam i tu na miejscu. - powiedział po chwili
Trener stał i się w niego wpatrywał.
- Dobrze. - podał mu dłoń
Tamten się uśmiechnął, uścisnął dłoń i wziął teczkę. Dziewczyna zakryła dłońmi buzię i oglądała wszystko wzruszona. Zrobił to. Pokonał swoje słabości i lęki. Dostał szansę i przyjął ją.
- Muszę ci zdjęcie zrobić! - wzięła aparat od Wiktorii - Pokazuj powołanie.
Zapozował do zdjęcia i zaraz złapał telefon. Po chwili rozmawiał z Robertem.
- Zrobiłem to. - oznajmił
- Co? Siku? - zaśmiał się tamten - To już ten wiek, że to wyczyn?
- Dzięki młody, wiesz. - mruknął - Mam powołanie do kadry. Przyjąłem je.
- Wiedziałem Michał. - powiedział łagodnie - Jestem z ciebie dumny. Serio. To kiedy pijemy?
- Wbijaj do mnie kiedy chcesz i bajlando.
- Trzymam cię za słowo szwagier. Jeszcze się umówimy. Emilka pewnie jest z ciebie cholernie dumna.
- Tak, jest. - popatrzył na dziewczynę, która patrzyła na niego z uśmiechem - Jak dobrze, że ją mam.
- Idź do niej. Dziel się z nią radością i pokaż, że naprawdę doceniasz jej wsparcie. Zobaczysz, bardzo się ucieszy.
- Dzięki. Szwagier.
- Jeszcze raz gratuluję. Baw się dobrze. Szwagier.
Rozłączył się i schował telefon. Podszedł do dziewczyny i już chciał ją przytulić, ale zza pleców doszło do niego klaskanie.
- W końcu stary. - poklepał go po plecach Didek - Teraz to zwojujemy wszystko.
- Zobaczymy.
- O i jest największa kibicka. - popatrzył rozbawiony na Emilkę - Chyba wszyscy będą już wiedzieli kto jest od Michała.
Czuła, że wychodzą jej wypieki. Spuściła głowę i walczyła ze łzami. Nie lubi jak ktoś się z niej nabija.
- Nigdy na zawodach jeszcze czegoś takiego nie widziałem. - kontynuował
Chłopak zobaczył, że dziewczyna ma dość tego, najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Podszedł do niej i objął w pasie.
- Dobra Dominik, wystarczy. - powiedział
Tamten popatrzył na dziewczynę i wywrócił oczy.
- A coś ty taka wrażliwa? - poczochrał jej włosy - Po rozmowie z siostrą Michała też się popłakałaś. Podniosła głowę i wpatrywała się w niego zabójczym wzrokiem.
- Co? - Michał popatrzył na nią
Ona milczała, nie chciała teraz o tym rozmawiać. Chciała, żeby się cieszył swoim sukcesem.
- Przed twoim występem popatrzyłem na nią, bo chciałem zobaczyć jej reakcję. A koło niej siedziała twoja siostra, Dorota jak pamiętam. I była taka ostra i w ogóle, wyglądała jakby chciała udusić Emilkę. Emilka powiedziała coś opanowana i po jej odejściu zaczęła płakać. - opowiadał, a jej robiło się słabo
- O co chodzi? - chłopak zwrócił się do niej
- Nic takiego. - szepnęła
- Emilka, jak to nic takiego? Gadaj i to już.
Wszyscy się w nią wpatrywali, a ona nie miała zamiaru o tym mówić. To jest ich sprawa. Chłopak przeniósł wzrok na Wiktorię.
- Twoja siostra powiedziała, że Emilka ma cię zostawić w spokoju, że cię rani i w ogóle. Że jest młoda i cię wykorzystuje. A Emilka jej odpowiedziała, żeby zajęła się swoim życiem i mężem i że jesteś dorosły i sam sobie decydujesz o życiu. - mówiła wszystko jak na spowiedzi
Popatrzyła na nią z żalem i łzami w oczach.
- Boże, czy wszyscy muszą wtrącać się w nasz związek?! - odsunęła się od niego - To twój dzień, chciałam żebyś był szczęśliwy. - otarła łzy - Ale jak zwykle, wszyscy wiedzą lepiej.
Odeszła od nich wkurzona szlochając. Czy ona ma cokolwiek do powiedzenia w jej związku? Każdy się wtrąca i mówi co ma robić. Na jej drodze nagle wyrosła kobieta.
- O, co się stało? - powiedziała słodziutkim głosem z szelmowskim uśmiechem
Wyminęła ją bez słowa i szła dalej. Chłopak udał się zaraz za nią. Ciśnienie mu podskoczyło kiedy zobaczył swoją siostrę i to jeszcze zaczepiającą Emilkę. Co ona sobie myśli? Jak może tak się zachowywać.
- O Michał. - zadowoliła się i wyciągnęła do niego ręce - Gratuluję braciszku.
On popatrzył tylko na nią z niechęcią i gonił dziewczę. Kiedy był koło niej, złapał jej dłoń i szli ramię w ramię.
- Możemy jechać do domu? - wyszeptała
- Jeszcze chwilę kochanie. - westchnął - Muszę załatwić parę spraw, zająć się Pimpkiem. Przepraszam.
- Rozumiem. Ja sobie pójdę i pospaceruję po okolicy.
- Jak chcesz. Chodź tu. - pociągnął ją na ławeczkę
Opadła koło niego i oparła głowę o jego ramię. Wszystko miało wyglądać inaczej. Miała być radość, świętowanie.
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś. - powiedział - Nawet nie wiesz jak bardzo. Dziękuję Ci.
- Ta, faktycznie jest za co. - jęknęła
- Dobra, już się nie odzywam.
Zrobiło mu się przykro, bo naprawdę tak uważał i chciał sprawić, żeby poczuła się lepiej. Jej zaraz zrobiło się głupio. To rzadkość, żeby tak otwarcie mówił o swoich uczuciach. Podniosła się i przyłożyła usta do jego policzka. Objęła jego szyję i się przytuliła.
- Wiesz, że cię kocham Misiu? - usłyszał stłumiony przez szyję głos
- Tak. - pogładził jej plecy - Trzeba się zbierać. Postaram się załatwić wszystko jak najszybciej. I pojedziemy do mnie, a potem do twojej babci, tak?
- Mhm. - wstała i popatrzyła na niego
- Uśmiechnij się. - "nacisnął" jej nos - Przecież wygrałem.
Stał wesoły. Momentalnie na jej twarzy zagościł uśmiech. Wyciągnęła przed siebie zamkniętą w pięść dłoń i przybili sobie żółwika.
- Dzwoń jak będziesz kończył, żebym wróciła. - oznajmiła
- Dobrze. Uważaj na siebie.
Każde poszło w swoją stronę.Ona na wycieczkę po nieznanej miejscowości, a on czynić swoje powinności. Wyciągnęła telefon i włączyła galerię. Ich selfiaki z dzisiaj są cudowne. Najchętniej wrzuciłaby jedno na facebook'a, ale nie może. Nie chcą jeszcze ujawniać swojego związku przed chłopakami z psp. A gdyby wrzuciła ich zdjęcie, to większość by zobaczyła no i koniec tajemnicy. Jak chce to potrafi się ładnie uśmiechnąć do zdjęcia.
         Wrócili do jego mieszkania.
- A właśnie, mam coś dla ciebie. - ożywiła się i zaczęła grzebać w torebce
Po chwili wyciągnęła batona. Kiedyś wspominał, że to jego ulubiony, a że przechodziła koło sklepu podczas jej samotnego spaceru, to kupiła.
- Proszę. - wręczyła mu
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnął się - Mój ulubiony.
Również się uśmiechnęła i rzuciła torebkę. Widziała po nim okropne zmęczenie, a sama również była padnięta. Bez słowa poszła do salonu i położyła się na kanapie. Przez drogę powrotną też mało co rozmawiali. Byli jacyś oddaleni od siebie. Ale chyba obojgu to pasowało.
- Głodna? Chcesz coś do picia? - stanął nad nią
- Nie, dziękuję.
Stał tak dalej ze spuszczoną głową i patrzył na swoje dłonie. Wyglądał na zmieszanego. Skończył swoje dumanie i powolnymi ruchami znalazł się nad nią na kanapie, a potem położył się obok.
- Jesteś z Ciebie bardzo dumna. - mruknęła zbliżając się do jego warg - Taki seksowny jesteś w tym wdzianku.
- A tak to nie jestem? - podniósł brwi
- Jesteś. - musnęła jego wargi swoimi
- Jak mi się nic nie chce. - westchnął - Nie mam siły. Najchętniej bym leżał tu już do jutra.
- To leż.- przejechała kciukiem po jego policzku
- Nie mogę. Muszę z tobą pojechać do babci. I ciebie by tu nie było.
- Nie musisz Misiu. Sama mogę pojechać, rozumiem to. I będziesz miał więcej miejsca.
- Obiecałem, to pojadę. Więc chyba najwyższa pora pójść się myć. - pocałował ją czule i wstał
Wyciągnęła telefon i weszła na fanpage Michała. Widać, że w świecie jazdy konnej jest szanowany i bardzo znany. Jego strona ma już pełno polubień i to nie tylko od polaków. Nie spodziewała się, że będzie takie poruszenie i to tak szybko. Wybrała zdjęcie, gdzie trzyma powołanie i zaczęła pisać posta. Dzisiaj 1 start i 1 miejsce. To były bardzo dobre zawody i fantastyczna rywalizacja. Trzeba było z siebie dać 200%, żeby stanąć na najwyższym stopniu. I chyba najbardziej oczekiwana rzecz wśród kibiców... Kadro, powracam! On nawet pewnie się nie skapnie, że coś zostało dodane na stronę, bo na facebook'u to on jest okazjonalnie. A żeby utrzymać kontakt z fanami, to musi przejąć stery. Miał też kilka wiadomości z gratulacjami wygranej, więc krótko odpisywała. Nie spodziewała się, że tyle jej to zajmie. Nabrała ochoty na sok pomarańczowy. Dźwignęła się i snuła się do kuchni, bo może akurat ma. Wtedy będzie najszczęśliwsza na świecie. Drzwi od łazienki się otworzyły i dostała nimi w ramię.
- Auć. - syknęła
- Matko, przepraszam! - podszedł do niej przestraszony - Przepraszam bardzo kochanie. - popatrzył na miejsce, gdzie dostała
- Nic się nie stało. Ale pocałuj.
Delikatnie przyłożyła wargi do ramienia. Musnął je kilka razy i jego pocałunki wędrowały do góry. Czując pieszczoty na szyi odchyliła głowę i zamknęła oczy. A potem ich wargi były złączone. Złapała jego szyję i wskoczyła na niego. Pragnęła go bardzo. Nawet nie wie kiedy znaleźli się na łóżku w jego sypialni. Złapała jego koszulkę i pociągnęła do góry. Zaraz jej nie było. Jego dłonie jeździły po jej brzuchu i pod stanik. W końcu może go mieć całego.
      Nadzy leżeli koło siebie. Jej noga obejmowała jego pas.
- Michał. - szepnęła i przejechała palcem po jego twarzy
- Słyszałem to chyba z milion razy przez ostatnie minuty. - zaśmiał się
- Ja tu chcę być romantyczna, a tu o. - powiedziała niby z żalem, ale śmiała się - Dobra, wstawaj stary. Trzeba jechać. - klepnęła go w tyłek i rozległ się plask. Zaczęła się śmiać na cały głos i wygrzebała się z łóżka. Wzięła swoje ciuchy i poszła do łazienki. Tam doprowadziła się do ładu i mogła wyjść. Chłopak wychodził z sypialni. Jej się przypomniało jak chodziła na capoeire i taki jeden szczególny ruch. Doskoczyła do niego i wykonała wszystko tak jak na treningach. Nie spodziewała się, że wszystko pójdzie tak idealnie i chłopak huknął na kafelki. Przyłożyła dłonie do ust, ale bardzo chciało jej się śmiać. Jemu jednak w cale do śmiechu nie było. Miał grymas na twarzy i złapał się za plecy.
- Kurwa, Emilka! Normalna jesteś? - warknął
- Przepraszam. - uklękła koło niego - Przepraszam bardzo. Ja nie wiedziałam, że tak wyjdzie.
- Ale wyszło.
Jeszcze chyba nigdy nie widziała go takiego wkurzonego. Plecy na serio go bolały. Nie mógł się podnieść. Leżał dalej.
- Michał, ja naprawdę przepraszam. - złapała jego dłoń.
- Zostaw mnie. - burknął i wyrwał rękę krzywiąc się przy tym.
Zebrały jej się łzy i szybko wstała. Pozbierała swoje rzeczy do torebki i zakładała buty. Pociągnęła nosem i poprawiła włosy.
- Gdzie idziesz? - zapytał
- Jadę do babci.
- Czym?
- Busem, a czym? - była na niego wkurzona
Przeprosiła i chciała pomóc, a on z nerwem ją odpycha.
- Przecież w niedziele nie ma do ciebie busa, ani do twojej babci. - powoli podniósł się
- Pojadę do wioski obok, żaden problem. Przejdę się,
- Jadę z tobą.
- Nie musisz. Zostań i odpocznij sobie. - złapała za klamkę
- Chcę jechać i koniec. - powiedział ostro
Teraz będzie musiała znosić go zfochowanego. Jak ona tak do niej, to ona też. Sam zaczął wojnę. Wyszli z mieszkania i zeszli do samochodu. Wsiadła do niego i wiedziała co teraz musi zrobić. Z całej siły pociągnęła za sobą drzwi. Sama nie wiedziała, że będzie taki trzask.
- Emila, kurwa. Przesadzasz.
Twarz miała kamienną, ale w środku się śmiała. Dopiero co pogodzili się, a tu już kolejna kłótnia. W sumie nie kłótnia, ale obrażanie się na siebie. Trochę to już jest męczące.
       Podjechali pod dom babci. Szybko wyszła i nie czekając na niego udała się do środka. Jednak szybko znalazł się koło niej. Zapukała drzwi i weszli.
- Dzień dobry. - przywitała się radośnie
- Dzień dobry. - powtórzył za nią chłopak
-  A dzień dobry, dzień dobry. - uśmiechnęła się babcia
- To mój chłopak Michał. - przedstawiła im
Przywitali się, a także z jej rodzicami i Robertem. Ten ostatni gratulował i cieszył się z osiągnąć strażaka.
- Zjecie obiad? - zapytała babcia
- Nie, dziękujemy. Dopiero co jedliśmy.- uśmiechnęła się - Ale kawki się napijemy. Chcesz? - zwróciła się do ukochanego
- Poproszę.
Podeszła do szafki i wyciągnęła szklanki. Z drugiej wzięła kawę i nasypała odpowiednią ilość. Tylko poczekać na wodę. Usiadła koło brata na kanapie i klepnęła go w nogę.
- Jak tam dzień minął? - zapytała
- Spokojnie. Ale ty miałaś sporo emocji, co? Wygrana Twojego mana i jeszcze powołanie do kadry. No no no.
- Ta. - westchnęła
  Siedzieli na dworze już jakiś czas i w ogóle się do siebie nie odzywali. Przeglądała internety, kiedy rozbrzmiał się dźwięk messengera. Ujrzała zdjęcie Józka i prędko odebrała.
- Hej Józio! - przywitała się radośnie - Co tam u ciebie słychać?
- A w porządku. Zadomowiłem się tu na dobre. Jest wspaniale. Zawsze marzyłem o pracy astronoma, ale ta przerosła moje oczekiwania. Mogę umierać. - zaśmiał się - A ty wyglądasz pięknie. Młodniejesz zamiast się starzeć.
- Dziękuję. - zarumieniła się - A ty zmieniłeś fryzurę! Coś ty zrobił? - piszczała
Radośni rozmawiali ze sobą. Ciągle mieli tematy i co chwilę się śmiali. Popatrzyła przelotnie na swojego chłopaka i zobaczyła, że jest już mega wkurzony. Nie przejęła się tym, jest zołzą. On miał ochotę rozszarpać tego Józka. Świetnie się dogadywali i rozmawiali prawie o wszystkim. Dotarło do niego, że chyba lepiej pasuje do byłego niż do niego. Są z tego samego wieku i jednak łatwo im się rozmawia. Nie dość, że jest na nią wkurzony, to jeszcze to. Wie, że robi to specjalnie. Jednak, to go zabolało. Szkoda, że jej rodzice już pojechali, tak przynajmniej mógłby porozmawiać z Robertem, a tak siedzi sam i słucha ich wesołych rozmów.
- Jedziemy? - zapytała go
Kiwnął głową i wstał. Pożegnał się z dziadkami i poszli do samochodu.
Zatrzymał się pod jej domem.
- Dzięki. - mruknęła i otworzyła drzwi
- Nawet nie zapytasz czy chcę do ciebie wejść? - powiedział smutny
Zaskoczył ją. Znieruchomiała i popatrzyła na niego.
- A chcesz?- wydusiła z siebie
- Jak pytasz to z łaski, to daruj sobie.
- Michał co z łaski? - wysiadła - Idziesz czy nie?
Odpiął pasy i opuścił pojazd. Szedł zaraz za nią, chociaż nie wie dlaczego. Jest już tym cholernie zmęczony i nie ma zamiaru dalej siedzieć w tej toksycznej atmosferze. Weszli do mieszkania i ściągnęli buty. W salonie siedziała mama i czytała gazetę. Nie chcieli jej przeszkadzać, więc poszli do jej pokoju. Rzuciła swoją torebkę na ziemię i położyła się na łóżku. On stał na środku ze spuszczonymi ramionami. Kątem oka dostrzegł, że na ścianie coś wisi. Duża ramka a w nim zdjęcie. Jego. Wysłał jej z akcji, gdzie widać tylko jego oczy. Podszedł bliżej i przyglądał się mu. Nie czuje się mężczyzną na tym zdjęciu. Tamten jest silny, odważny, ale i kochający. To wszystko można wyczytać z oczu. Popatrzył na dziewczynę. Była smutna, chociaż za bardzo nie widział jej twarzy, bo leżała na brzuchu. Kucnął przy niej i pogładził delikatnie jej plecy, a usta przyłożył do jej czoła. Potem schował twarz w jej włosach. Poczuł jak się przekręca i łapie go za szyję.
- Przytul mnie. - szepnęła
Położył się koło niej i mocno przytulił. Nie mógł wytrzymać i zaczął ją całować. Nie potrafił przestać. Pukanie do drzwi. To ich dopiero rozdzieliło. Odwróciła się do niego tyłem, ale była wtulona, a on objął ją ramieniem.
- Proszę. - powiedziała
Wszedł jej młodszy brat.
- Mogę? - zapytał.
- Tak, siadaj. - kiwnęła głową na krzesło - Co tam?
- Masz może jakąś torbę podróżną? - zapytał - Albo taki plecak.
- No mam, ten co miałam we Włoszech. - odparła
- A pożyczyłabyś mi?
- Jasne.
Niechętnie wstała i podeszła do szafy. Po chwili szarpania, wygrzebała go.
- Może być?
- Tak, super.
- Czeka, sprawdzę czy żadnych niespodzianek nie ma. - zaśmiała się
Plądrowała każdą kieszeń i w ostatniej na coś natrafiła. Wyciągnęła dwa pudełka prezerwatyw. Jedno już otwarte. Stała z nimi nieruchomo. Nie lubi takich sytuacji, czuje się niezręcznie. Z resztą każde z nich woli unikać tego tematu, nie lubią o tym rozmawiać, czy żartować. Była niezręczna cisza. Jeszcze to wszystko przy młodym. Zawstydziła się. Każdy tylko patrzył na jej ręce.
- Twoje pamiątki z Włoch. - rzuciła je chłopakowi przerywając ciszę.
- Faktycznie. - wziął je - Kompletnie o nich zapomniałem, bo dawno cię u mnie nie było.
Wystawiła mu język i podała torbę młodemu.
- O masz młody. - rzucił mu dwie sztuki - Żebyś nie płakał, że niczego nie przywiozłem ci z Włoch. Warto być przygotowanym.
- Dzięki. - zaśmiał się
- Dlaczego jedne są otwarte? - zmarszczył brwi Michał
- Pewnie używałeś. - wzruszyła ramionami i usiadła koło niego
Leżał chwile w zadumie, po czym uśmiechnął się.
- Racja.- powiedział radosny
- Połóż się na plecy, to ci zrobię masaż tych twoich pleców.
Posłusznie wykonał polecenie, a ona usiadła na nim i podwinęła jego koszulkę. Naciskała w różnych miejscach i gładziła.
- Cudownie. - mruknął w poduszkę
- Jesteście niemożliwi. - zaśmiał się brat - Wy chyba wyznajecie zasadę: dzień bez kłótni - dzień stracony, co?
- Uwierz mi, ale potrafimy wytrzymać dzień bez sprzeczek. - puściła mu oczko
- Ale wy mimo to, bardzo się kochacie. To jest cudowne. - Dobra, idę. Nie przeszkadzam. Dzięki za prezent.
Michał pokazał tylko kciuka, a tamten wyszedł. Nie mogła się powstrzymać i wjechała dłonią pod jego bokserki.
- Emilia. - pisnął, na co ona zaczęła się śmiać
Reszta masażu przebiegła normalnie.
- Emilka, macie gości. - usłyszeli głos mamy
Popatrzyli na siebie ze zdziwieniem i wyszli do salonu. Stała tam Ania z Tomkiem.
- Hej. - przyjaciółki rzuciły się na siebie
- To my tak już oficjalnie. - wyciągnęła białe koperty z torebki - Chcieli byśmy zaprosić was na nasz ślub. Mam nadzieję, że wszyscy przyjdziecie.
Osobna koperta dla rodziców, osobna dla Roberta i osobna dla niej. Szybko wyciągnęła kartkę. Bardzo skromna, ale piękna. Otworzyła i czytała. Mamy zaszczyt zaprosić Emilkę i Michała.
- Nasze pierwsze, wspólne zaproszenie. - pokazała chłopakowi
Oczywiście goście zostali na dłużej. Miło rozmawiali.
- To co szykuje się coś? - poruszał brwiami Michał
- Nie, a czemu miało by się coś szykować? - zapytała Ania
- Zaraz ślub, więc to chyba oczywiste.
- A czy ty po swoim ślubie coś zdziałałeś? - podniósł brwi Robert
- Wygrałeś. - powiedział szybko
Wzrok rodziców zdradzał zaskoczenie. Jeszcze nie było kiedy im o tym powiedzieć.

  - Zostaniesz u mnie na noc? Prooooszę. - zrobiła maślane oczy
- Może następnym razem? Teraz to ty wstaniesz rano i pójdziesz do pracy, a ja zostanę sam z twoimi. - mruknął - A nie mam zamiaru wstawać tak szybko, żeby z tobą jechać, bo chcę się wyspać.
- No dobrze. - pocałowała go - To może w sobotę?
- Zobaczymy młoda- zaśmiał się - Będę jechał.
Odprowadziła go do drzwi.
- Jedź ostrożnie. - złapała jego dłoń
- Jasne. - dał jej buziaka - Pa.
- Pa.
Wchodząc do salonu rodzice utkwili w niej wzrok. Stanęła i patrzyła na nich zdezorientowana.
- Jeśli chodzi wam o Michała, to tak był w małżeństwie. - powiedziała
- Dziecko, przecież on jest rozwiedziony. - mlasnęła mama - I co, zamierzacie żyć całe życie na kocią łapę??
- Nie wiem, nie rozmawialiśmy jeszcze na takie tematy. Ale ja bym chciała z nim wziąć ślub, mam nadzieję że on też.
- Ale jak? Przecież ma rozwód.
- A kto wam powiedział, że to był ślub kościelny? - zdenerwowała się - Był tylko cywilny i nie mam zamiaru rozmawiać więcej na ten temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz