piątek, 28 grudnia 2018

Rozdział 15

          Obudziły ją jakieś szmery w kuchni. Niechętnie się przeciągnęła i poszła sprawdzić co się dzieje. Zaspana poczłapała do drzwi i je uchyliła. Zastała tam rodziców.
- Tłuczecie się. - westchnęła
- O, a któż to wstał. - uśmiechnęła się mama - Co tak wcześnie?
Popatrzyła na zegarek i zobaczyła, że dochodzi 11. Zrobiła wielkie oczy i zanurzyła palce we włosach.
- W końcu się wyspałam. - uśmiechnęła się
- Zjesz z nami śniadanie ?
- Yhym, tylko się ogarnę.
Wróciła do pokoju i szybko założyła dresy. Chciała wyjść, ale kątem oka dostrzegła na biurku jakąś jmałą karteczkę. Podeszła i wzięła ją do ręki.
Kocham Cię 
M.
Szeroko się uśmiechnęła i przypatrywała jej. Chyba po raz pierwszy widzi jego pismo. To takie romantyczne, że zostawił jej liścik. Schowała go sobie za etui telefonu, że w każdym miejscu będzie mogła na niego popatrzeć. Cała w skowronkach poszła do łazienki i tam szybko załatwiła swoje sprawy. W salonie czekały na nią kromki chleba maczane w jajku. Jak dawno tego nie jadła. Zadowolona rozkoszowała się jedzeniem i wypytywała rodziców jak było.
Popołudnie postanowiła przeznaczyć na naukę. Obrona już niedaleko, więc trzeba mocno się przyłożyć. Ludzie mówią, że studia to najlepszy okres w życiu. Nie zgadza się z tym. Przez te 5 lat ciągle była zmęczona, nauki tyle, że coś strasznego, a ile stresu! Może poznała nowe koleżanki, ale i tak zdania nie zmieni. Nigdy by nie chciała do tego wrócić. Jedyne co pozwalało jej oderwać się od tej smutnej rzeczywistości to Michał. Masz chwilkę? Mogę zadzwonić? Chciała mu strasznie podziękować. Uświadomiła sobie, że to tylko dzięki niemu jeszcze nie zwariowała i jest szczęśliwa jak nigdy. Jej telefon zaczął dzwonić. Zadowolona odebrała i przywitała się radośnie:
- Hej kochanie.
- No hej. - przywitał się - Co tam się stało?
- Nic. Chciałam Ci tylko bardzo podziękować. Ale to tak bardzo, bardzo.
- Za co? - zaśmiał się
- Za wszystko. Za to, że jesteś. Dzięki Tobie mój świat jest piękniejszy i każdego dnia mam powód do wstawania. - do oczu napływały jej łzy - Dziękuję Ci Michał.
Słyszała tylko ciszę. Rozłączył się?
- Michał? - szepnęła
- Nie wiem co powiedzieć. - westchnął wzruszony - Kochanie, dziękuję Ci. Od tego jestem, żeby być przy Tobie. Młoda, zaskoczyłaś mnie tym telefonem. Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.
- Wiem, zostawiłeś liścik. - uśmiechnęła się do siebie - Zaskakujesz mnie przystojniaku. Nawet nie wiesz jak bardzo miło mi się zrobiło.
- Będę chyba musiał tak robić częściej, żebyś zawsze była szczęśliwa.
- Wystarczy, że będziesz.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. - oznajmiła - Spałam do 11. - zaśmiała się
- Takiej to dobrze. - śmiał się - To świetnie Młoda, taki sen jest dla Ciebie na wagę złota. Dobrze, że już niedługo kończysz.
- O taaaak i wtedy będę spała całeeeee dnie. - powiedziała rozkosznie
- A ja?
- Możemy spać razem.
- Młoda, a co powiesz na wspólne wakacje? Tak się składa, że mam urlop tydzień po twojej obronie. Możemy gdzieś pojechać tylko ty i ja. - szybko zmienił temat
- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę. - pisnęła
- oho, muszę kończyć. - rzekł - Pogadamy o tym jak się spotkamy. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Uważaj na siebie. Pa
- Pa. - rozłączył się
Zamknęła oczy i uśmiechnięta zaczęła kręcić się na krześle. Sam na sam z Michałem na wakacjach. To będzie coś pięknego. Od zawsze marzyło jej się, żeby pojechać na wakacje autostopem. Miały tak podróżować z Anią, ale jakoś nigdy im nie wychodzi. Nagle jej flaki się skręciły, bo zaczęła wyć syrena. Popatrzyła na telefon, który dzwonił. Aplikacja wskazywała wypadek. Czyli pewnie będą tam długo, a musi się uczyć. Z bólem serca musi odpuścić. Z resztą nie przepada za wypadkami. Słyszała jak Robert wybiega. Będzie miała relację z pierwszej ręki. Odczekała aż syrena ucichnie i czytała dalej. Przecież tam będzie Michał! Uświadomiła to sobie, kiedy ruszyli. Teraz ogarnęła ją rozpacz. Taką okazję zmarnowała. Przysiadła przy oknie i wyczekiwała na wozy państwówki. Z oddali słyszała ich "koguty". W końcu pojawiły się czerwone strzały. Przemknęli tak szybko, że nic nie dało się zobaczyć. Zmarnowana przysiadła do materiałów i zaczęła się uczyć. Nie mogła się skupić ma tym co czyta. Chłopak tak blisko, a ona zawaliła. Przyszedł jej sms. Zdjęcie od Michała. Szybko je otworzyła i ukazał się jej oczom wóz jej jednostki. Dobijaj bardziej! Dobijaj! :( Wysłała mu wiadomość. A poza tym jesteś na akcji i chyba powinieneś ratować ludzi,a nie robić zdjęcia... Dosłała kolejną.


       Dostali wezwanie do wypadku samochodowego za wioską, w której mieszka Emilka. Pewnie nie nie będzie jej się chciało jechać, bo miała w planach uczyć się do obrony. Ale cień nadziei mu został. Chciałby ją zobaczyć, chociaż tyle. Jest na zmianie 48 godzin, czyli tyle bez niej. W głowie układał sobie scenariusze ich spotkania. Oddał by wszystko, żeby być teraz z nią. Ma bardzo trudny okres i pełno stresu. Uwielbia patrzeć jak na jej twarzy pojawia się uśmiech, to jest dla niego najważniejsze. Naprawdę ją kocha. Nie sądził, że jeszcze kiedyś w kimś się zakocha. I to tak totalnie.
- Co się tak cieszysz? - klepnął go Grzesiek
- Co? - zapytał wyrwany z zamyślenia
- Oho, zakochany na zabój. - zaśmiał się przyjaciel i oparł wygodnie
Akurat wjechali do jej wioski. Popatrzył na jej okna, przejeżdżając koło jej domu. Wydawało mu się, że widział ją w oknie. Ale pewnie coś sobie wkręcił. Ich jednostka wyjechała chwilę przed ich dojazdem, więcej możliwe że jest na miejscu. Byli blisko, więcej założył hełm i przymrużył oczy, żeby dojrzeć incydent. Nie wyglądało tak źle. Zatrzymali się i spokojnie opuścili pojazd. Strażacy z OSP działali, ale potrzebowali pomocy. Rozglądał się i poszukiwał tylko jednej osoby. Smutno mu się zrobiło, kiedy uświadomił sobie, że jej nie ma. Zrobił zdjecie wozu jej jednostki i wysłał ukochanej. Zobaczył, że jeden z OSP jest lekko wstrząśnięty widokiem poszkodowanej. Jest młody, a krwi pełno. Nic dziwnego, sam na początku nie był idealny. Podszedł do niego.
- Pierwszy wypadek? - zapytał
- Tak. - uśmiechnął się
- I tak dajesz radę. Ale weź może miotłę i pozamiataj tu. - pokazał palcem
Popatrzył na niego zdenerwowany i odszedł. Nic dziwnego, młody ma ambicje. Porobił coś tam chwilę i ciągle przypatrywał się tamtemu. Skubany ma widzę. Jest dobrym strażakiem. Ale tym razem nie radzi sobie ze stresem. W pewnym momencie zrobił się blady. Dobrze, że jeszcze nie podnieśli deski z poszkodowaną, bo tak by poleciała z nim.
- Młody. - podszedł do niego i szarpnął za sobą - Co Ci mówiłem? - powiedział ostro
- Jestem potrzebny. - szepnął
- Nie. Masz tu zostać.
- Nie. - patrzył na niego wściekły
- Chłopie kurwa. - nie wytrzymał - Jeśli chodzi o życie ludzkie, nie ma miejsca na kozaczenie. Bardziej pomożesz tym, że się wycofasz, niż jak byś miał tam narobić więcej szkód. - ustawiał go do pionu - Rozumiem, że masz ambicje, ale przystopuj. Zostań tu. A jak ktoś zapyta dlaczego tu stoisz, to powiedz że ja Ci kazałem.
Kiwnął głową.
- Mam na imię Michał jak coś.
- Wiem. - burknął
- I jeszcze wszechwiedzący. - zaśmiał się i klepnął go po ramieniu - Luz młody. Ciesz się, że trafiłeś na mnie.


      Dostała cynk od brata, że wracają. Szybko się ubrała i udała do remizy. Przucupnęła na barierce przed garażami i czekała na ekipę. To tylko wymówka. Miała nadzieję, że chociaż mignie jej jego twarz. Na horyzoncie pojawiły się wozy państwówki. Przyglądała się uważnie. Dobrze, że przy remizie jest lekki zakręt, to muszą trochę zwolnić. Zbliżyli się i zerknęła na ich ona. Zobaczyła go. Ich spojrzenia się spotkały. Delikatnie się uśmiechnęła. Nadjechała jej ekipa. Otworzyła im garaż i czekała na relację.
- Jak było? - zapytała brata
- Dobrze. - burknął wkurzony i poszedł do szatni
Ewidentnie musiało coś się wydarzyć.
- Co mu? - zapytała po cichu Piotrka
- Nie wiem. To jego pierwszy wypadek, było sporo krwi, więc może być dla niego szokiem.
Ratowałem. Pod waszą remizą stała taka piękna dziewczyna.
Uśmiechnęła się dla telefonu.
Wyszła, żeby przez ułamek sekundy zobaczyć swojego przystojnego mężczyznę <3 odpisała
 
        Kolejny dzień i kolejny bez Michała. Za to kolejny z nauką. Dobrze, że idzie do kościoła, a potem jadą na obiad do babci, to trochę się oderwie od wszystkiego co związane ze studiami.
Poszła do swojej kuzynki. Niestety nie ma dużo czasu, bo musi jechać do Tomka. Tak jej zazdrości, że może go widywać kiedy chce mimo studiów.
- Byliście wczoraj w bierdonce? - zapytała
- Tak, a co?
- Moja mama mówiła, że Cię widziała z jakimś chłopakiem. Myślała, że to może jakiś znajomy, ale widać było po was, że to nie jest zwykła znajomość.
- A tak. - zaśmiała się - Widziałam ją. Obczajała nas.
      Cały dzień się uczyła. Położyła się spać po 23. Na szczęście miała jutrzejszy dzień wolny od studiów. Była zaskoczona, że tak im zrobili przed końcem. Ale lepiej późno niż wcale. Miło leżeć w cieplutkim łóżku. Czuła jak jej umysł odpływa i robi jej się przyjemnie. Jej telefon zaczął dzwonić. Przeklnęła pod nosem i podniosła się z niechęcią. Na ekranie widniało zdjęcie chłopaka.
- Co? - mruknęła
- Śpisz już?
- Nie.
- Przepraszam kochanie, że tak późno, ale mam prośbę. Czy mogłabyś wyjść do remizy? Potrzebujemy się dotankować, a w pobliżu nie ma gdzie.
- Mhm, już wychodzę. - westchnęła i się rozłączyła
Zwlekła się z łóżka i podeszła do szafy. Nasunęła na piżamę dresy i naciągnęła kaptur, bo miała mokre włosy. Wzięła klucze do remizy i udała się w kilkusekundową podróż. Akurat podjechali z zawodówki. Otworzyła garaż i przyszykowała stojak hydrantowy i specjalny krótki wąż do tankowania. Zaparkowali i wyskoczył kierowca oraz jeden ze strażaków z tyłu. Ten drugi kierował się do niej uśmiechnięty.
- Przepraszam, że tak późno. - stanął przed nią - Trzeba było mówić, że już śpisz.
- Spoko. Tam macie hydrant. Jest z nim trochę zabawy. Powodzenia.- podała mu wszystko co potrzeba
- Damy radę. - puścił jej oczko
Stanęła przy barierkach i obserwowała ich pracę. Trochę się namęczyli, zanim wszystko było dobrze. Wyglądał tak przystojnie w nomexie. Gdy tylko podszedł wtuliła się w jego tors.
- Mój strażak kochany. - mruknęła
- Dziękuję jeszcze raz. Ratujesz nam tyłki. - pocałował ją w głowę.
- Przynajmniej mogę się do Ciebie przytulić.
- Michał? - usłyszała za sobą męski głos
Oderwała się od chłopaka i popatrzyła na mężczyznę. Niski, o kilka lat starszy od M. Lekko się uśmiechnął.
- Emilka to Krzysiek, Krzysiek to Emilka. - przedstawił im sobie
Podali sobie ręce. W jego spojrzeniu było coś co ją przyciągało. Tak jakby ich umysły się łączyły. Poczuła jakąś więź, chociaż poraz pierwszy raz widzi tego człowieka na oczy. Przyglądali się sobie uważnie.
Coś tam musieli obgadać. Szkoda, że wóz już był pełny i musieli jechać.
- Dziękuję Młoda jeszcze raz. Nie wiem jak ci się odwdzięczę. - dał jej buziaka
- Ale ja wiem. - uśmiechnęła się szeroko - Jutro obiad z moimi rodzicami.

1 komentarz:

  1. Kurde jakoś czułam że to Robert będzie xD Dobrze się ich znajomość zaczęła, mam nadzieję że nie będzie cięty na Michała :/ Szkoda że Emi nie pojechała na akcje, mogło być tak słodko ;-; Liczę na rozwój znajomości z Krzyśkiem 😍😂

    OdpowiedzUsuń