Ten czas tak szybko leci. Dopiero co były święta, radosny czas, a tu już połowa lutego. Zima jest dość ostra i nie miło spędza się czas na dworze. Wkurza się jak ma jechać na uczelnię, bo od zawsze jest strasznym zmarźluchem. Czasami zostaje u Józka, jak nie opłaca jej się wracać, ale na szczęście teraz ma bardzo mało zajęć, ze względu na pracę magisterską.
Złożyło się tak, że w tym samym czasie mieli tydzień wolnego i postanowili razem spędzić ten czas. Pojechali w góry i szaleli na stokach narciarskich. Oderwała się od rzeczywistości, zapomniała o studiach i w końcu odpoczęła.
Dzień zapowiadał się pięknie. Miała zajęcia na 12, więc mogła pospać sobie trochę dłużej. Odsłaniając roletę do jej pokoju wdarły się promienie słońca. Ujrzała za oknem przepiękny dzień. Śnieg połyskiwał kąpany w tych ciepłych promieniach. Od razu poprawił jej się humor i chciało jej się żyć. Zadowolona wzięła przyszykowane przed snem ciuchy i udała się do łazienki. Tam nie spiesząc się załatwiła wszystkie potrzebne sprawy i wyszła do kuchni. Z lodówki wyjęła serek do smarowania i wszystko wyłożyła na blat. Wzięła dwie kromki świeżego chleba i szybko je posmarowała. Niestety do picia nic nie mogła wziąć, bo będzie musiała chodzić do toalety co 5 minut, a jak wiadomo na uczelnię długa droga busem. Wzięła śniadanie do pokoju i wygodnie rozłożona w fotelu przeżuwała chleb. Jeszcze tylko kilka miesięcy i jest wolna od studiów. Najpierw jednak trzeba obronić pracę magisterską. Tego się obawia. Nie lubi występować publicznie i dużo mówić. Matura to była dla niej mordęga. Przed obcymi ludźmi musi mówić na temat, który poznała dopiero kilkanaście minut temu i nawet nie wie, czy dobrze mówi. Nie spodziewała się, że tymi dwoma kanapkami tak się naje. Ociężała wstała i poszła umyć zęby.
Po pomalowaniu się miała chwilę na poranne sprawdzanie internetu. Nic ciekawego się nie działo, nikt do niej nie napisał, nawet Józek.
Na wykładach było luźno. Dla niej było bez sensu to, że przyjeżdża dzisiaj tylko na jeden wykład. Ale cóż poradzić, takie życie. Wykładowca jest ludzki i nie ciśnie ich. Nawet gdy jej się nudzi, to robi notatki, bo tak czas zawsze szybciej leci, a przy okazji może czegoś się nauczy.
- No to co, nie będę was dłużej trzymał. - oznajmił profesor pół godziny przed oficjalnym końcem zajęć - Miłego dnia.
Pośpiesznie wrzuciła zeszyt i długopis do torby i wyszła z sali. Pojedzie do domu, zrobi sobie cieplutkie kakałko i weźmie się za pisanie pracy. Już tak nie wiele jej zostało. Uśmiechnięta podeszła do szatni i wręczyła pani metalowy numerek. Po chwili miała już swój czarny płaszczyk. Z rękawa wyciągnęła czapkę i długi szalik, który założyła jako pierwszy. Później jej ulubiona czapka z pomponem i motywem Wolverine'a i na koniec płaszcz.
- Witam panią. - usłyszała po swojej prawej stronie męski głos
Radosną odwróciła się do autora słów i dała buziaka.
- A co to się stało, że Józeczek postanowił mnie odwiedzić? - zaśmiała się
- Nic takiego. - westchnął - Jedziemy do mnie?
- Jasne. - złapała jego dłoń i opuścili budynek
- Jak tam wykłady? - zapytał
- Dobrze. Jak widzisz wcześniej nas wypuścił.
- Tak myślałem, dlatego jestem tu szybciej.
- Jaki ty wróżbita Józek. A właśnie. - klasnęła w dłonie - Bo za kilka dni są walentynki i może pójdziemy na strzelnicę ? Słyszałam, że w okolicy jest taka fajna.
Szedł poważny, patrząc się przed siebie. Szczękę miał mocno zaciśniętą i ogólnie cały jakoś się spiął.
- To nie rozmowa na teraz. - powiedział szybko - Porozmawiamy jak będziemy w domu.
- Józek, coś się stało? - była przestraszona
- W domu. - powiedział to twardo i wiedziała że dalsza rozmowa nie ma już sensu
Przez całą drogę do jego mieszkania myślała, co mogło takiego się stać. Czuła, że to będzie coś poważnego. Nie odezwali się do siebie ani słowem.
Tylko jak wpadła do jego mieszkania, szybko zrzuciła nakrycie i stanęła przed nim.
- No słucham. - wpatrywała się w jego twarz
Był zrozpaczony i nie mógł na nią popatrzyć. Złapał za jej ramię i pokazał, żeby poszli do salonu.
- Bo. - zaczął gdy usiadła na kanapie - Dostałem propozycję z USA.
- To super. - ożywiła się i radosna patrzyła na niego
- Emilka, nie rozumiesz. - jęknął - Muszę wyjechać jutro. Na bardzo długo. Będę pracował od rana do wieczora, nie będę miał czasu na nic. Jeszcze muszę tam zaliczyć pracę magisterską. Wiesz jaki to zaszczyt! Najlepsze co mogło mi się w życiu wydarzyć. Taka kariera. Ale muszę zrezygnować ze wszystkiego innego. - zobaczyła jak po policzku spływa pojedyncza łza - Nie mogę Cię trzymać na siłę, bo to nie ma sensu. Męczyłabyś się, ja też. Nie moglibyśmy normalnie rozmawiać, a o widzeniu już nie wspomnę!
- Józek. - zaczęła szlochać i przytuliła się do niego - Ja tak nie chcę.
- Wiesz, że jest mi bardzo ciężko, nie chcę Cię zostawiać. Ale jeszcze nigdy nikomu z Polski coś takiego się nie przytrafiło, taka kariera.
- Rozumiem. - szepnęła - Jestem z Ciebie tak cholernie dumna.
Płakała tłumiąc jęki w jego torsie. Straciła najważniejszą osobę w jej życiu. Nie chce go tam puścić, chce go mieć przy sobie. Jej kochany chłopak.
- Przepraszam, ale to wszystko działo się tak szybko, że nie miałem nawet jak szybciej Ci o tym powiedzieć.
- Jasne. - oderwała się od niego - Ja sobie już lepiej pójdę.
- Emilka. - złapał ją za dłoń - Proszę, zostań ze mną jeszcze trochę.
- Nie mogę, nie będę mogła Cię zostawić.
- Proszę. - zobaczyła wielki żal w jego oczach - Proszę.
Kiwnęła głową i usiadła na kanapie.
- Przepraszam Cię. Skrzywdziłem Cię tak potwornie, że nigdy sobie tego nie wybaczę. Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie. Ale tak będzie lepiej. Znajdziesz sobie kogoś lepszego, tutaj na miejscu.
- Oh Józefie. - przyłożyła dłoń do jego policzka - Ale przyjaciółmi zostaniemy?
- Tak! Oczywiście! Będę pisał, jak tylko będę miał czas.
Była załamana i to mocno. Jednak nie pokazywała tego na zewnątrz, nie chciała mu pokazać jak jest w rozsypce. Jak jej świat nagle się zawalił. Odebrano jej wszystko w jednym momencie. Sama nie wie, jakby postąpiła w takiej sytuacji. To jego ogromna szansa, żeby zostać jednym z najlepszych astronomów na świecie. Wiedziała, że jest wybitny w tej dziedzinie i zrobi karierę, ale że będzie to w inny sposób. Może uda im się przetrwać i wrócą do siebie, jak wszystko się ustabilizuje.
Wróciła do domu po kilku godzinach. Wciąż do niej nie docierało, co się tak naprawdę stało. Bez żadnego życia weszła do mieszkania i przemknęła wolno przez salon rzucając słabe cześć do rodziców i brata i poszła do swojego pokoju. Rzuciła torbę w kąt i wpatrywała się w swoje stopy.
- Siostra? - do pokoju wszedł Robert zamykając za sobą drzwi - Coś się stało ?
Popatrzyła na niego smutno i wybuchła płaczem.
- Nie jestem już z Józkiem. - przytuliła się do niego o szlochała
- Co? Ale jak to? Zerwał z Tobą? - był mocno zszokowany
- Dostał mega propozycję pracy w USA. Zrobi tam karierę. Ale przez to nie będzie miał czasu na nic innego, w tym na mnie. Więc się rozstaliśmy.
- Biedna. - gładził ją po plecach - Nie fajna sytuacja. Nie mógł Cię wziąć ze sobą?
- Nie miałoby to sensu, bo i tak ciągle by pracował. Dlatego rozstaliśmy się w zgodzie i zostaliśmy przyjaciółmi.
- To i tak nic nie zmienia. - warknął - Bardzo Cię zranił.
- I to jak! Boli cholernie. Nie wiem, czy się pozbieram. Ja nie chcę, żeby on jechał.
- Nie wiem co mam powiedzieć. - westchnął
- Nic, wystarczy że jesteś braciszku. - oderwała się od niego i uśmiechnęła - Kocham Cię tak mocno. Jesteś wspaniały. - poczochrała jego włosy
- Dzięki. - zaczerwienił się - Zobaczysz, wszystko się ułoży.
- Yhym. - nie była przekonana - I to w takim momencie. Jak magisterkę muszę dokończyć. Nie wiem, czy dam radę.
- Nawet tak nie mów. Nie możesz sprowadzać wszystkiego tylko do jednego jakiegoś chłopaka. Musisz pokazać jaka jesteś silna i dać czasu.
- A jak nie jestem silna?
- Żartujesz. - zaczął się śmiać - Znam Cię bardzo dobrze i nie znam tak silnej dziewczyny jak ty. Jesteś dla mnie worem do naśladowania. Jestem dumny, że mam taką siostrzyczkę.
- Młody, młody. - zaśmiała się - Dzięki. Zostawisz mnie samą?
- Jasne. - wstał i uśmiechnął się do niej - Ale popatrz na to z tej strony. Może załatwi nam fajną wycieczkę do USA.
Prychnęła tylko i zaczęła się śmiać. Kiedy wyszedł położyła się nie łóżku i zaczęła płakać w poduszkę. Dlaczego ją to spotkało? On był taki kochany. Wspierał ją, poprawiał humor. Nie czuła się samotna. Wie, że będą mieli ze sobą kontakt, ale to już nic. Będą to tylko słowa. Już nie poczuje ciepła jego skóry i tych pięknych perfum. Z drugiej strony była z niego cholernie dumna. Nikt jeszcze tego nie osiągnął w kraju. Zawsze był wielkim miłośnikiem astronomii i ma ogromną wiedzę na ten temat i może się założyć, że nie jednego doktora z tej dziedziny mógłby zaorać. Pracował na to ciężko i należy mu się. Ona nie chce stać na drodze do jego marzeń. Niech się chłopak spełnia i będzie szczęśliwy. Widocznie tak miało być. Nie było im pisane być ze sobą dłużej. Spędziła z nim kilka miesięcy, ale jak wspaniałych. Będzie dobrze wspominała ten czas, bo dlaczego miała być na niego zła? Nie planował tego, wyskoczyło nagle. Nie zrobił tego celowo, nie chciał jej zranić. Widziała jak bardzo to przeżywa. O której jutro wylatujesz? Wystukała na telefonie i wysłała do już byłego chłopaka. Weszła na messengera i zobaczyła, że Ania jest dostępna. Nacisnęła zieloną słuchawkę i czekała aż odbierze. Po chwili słyszała jej radosny głos.
- No hej. - przywitała się - Co tam Emilson? Coś się stało? Zwykle nie dzwonisz...
- Bo wiesz...- westchnęła - Nie jestem już z Józkiem.
- Co?! - krzyknęła - Jak to? Zostawił Cię ?! Dla innej ?! Co za chuj! Zabiję go!
- Nie, uspokój się. - powiedziała łagodnie
- Czemu ty jesteś taka spokojna?!
- Nie jestem. - szepnęła - Ale rozstaliśmy się w pokoju. Zostaliśmy przyjaciółmi.
- A no to super, to wszystko zmienia. - powiedziała sarkastycznie - On Cię zostawił!
- Nie. To nie jego wina.
- Dlaczego go tak bronisz?
- Bo na to zasługuje.
- Powiesz co się stało?
Stała na lotnisku pośród wielu ludzi. Ostatni raz tuliła jego osobę.
- Będę tęskniła. - szepnęła
- Ja też. - pocałował ją w głowę
- Jestem z Ciebie taka dumna.
- A ja z Ciebie. Żyj dobrze Emilka. Szalej i bądź sobą.
Nieeeeeeeee 😭 Jejku... Fajnie że pozostali przyjaciółmi, ale mam nadzieję że Emi znajdzie kogoś jeszcze lepszego 😁 Smutno trochę, kibicowałam im :<
OdpowiedzUsuń