piątek, 28 grudnia 2018

Rozdział 15

          Obudziły ją jakieś szmery w kuchni. Niechętnie się przeciągnęła i poszła sprawdzić co się dzieje. Zaspana poczłapała do drzwi i je uchyliła. Zastała tam rodziców.
- Tłuczecie się. - westchnęła
- O, a któż to wstał. - uśmiechnęła się mama - Co tak wcześnie?
Popatrzyła na zegarek i zobaczyła, że dochodzi 11. Zrobiła wielkie oczy i zanurzyła palce we włosach.
- W końcu się wyspałam. - uśmiechnęła się
- Zjesz z nami śniadanie ?
- Yhym, tylko się ogarnę.
Wróciła do pokoju i szybko założyła dresy. Chciała wyjść, ale kątem oka dostrzegła na biurku jakąś jmałą karteczkę. Podeszła i wzięła ją do ręki.
Kocham Cię 
M.
Szeroko się uśmiechnęła i przypatrywała jej. Chyba po raz pierwszy widzi jego pismo. To takie romantyczne, że zostawił jej liścik. Schowała go sobie za etui telefonu, że w każdym miejscu będzie mogła na niego popatrzeć. Cała w skowronkach poszła do łazienki i tam szybko załatwiła swoje sprawy. W salonie czekały na nią kromki chleba maczane w jajku. Jak dawno tego nie jadła. Zadowolona rozkoszowała się jedzeniem i wypytywała rodziców jak było.
Popołudnie postanowiła przeznaczyć na naukę. Obrona już niedaleko, więc trzeba mocno się przyłożyć. Ludzie mówią, że studia to najlepszy okres w życiu. Nie zgadza się z tym. Przez te 5 lat ciągle była zmęczona, nauki tyle, że coś strasznego, a ile stresu! Może poznała nowe koleżanki, ale i tak zdania nie zmieni. Nigdy by nie chciała do tego wrócić. Jedyne co pozwalało jej oderwać się od tej smutnej rzeczywistości to Michał. Masz chwilkę? Mogę zadzwonić? Chciała mu strasznie podziękować. Uświadomiła sobie, że to tylko dzięki niemu jeszcze nie zwariowała i jest szczęśliwa jak nigdy. Jej telefon zaczął dzwonić. Zadowolona odebrała i przywitała się radośnie:
- Hej kochanie.
- No hej. - przywitał się - Co tam się stało?
- Nic. Chciałam Ci tylko bardzo podziękować. Ale to tak bardzo, bardzo.
- Za co? - zaśmiał się
- Za wszystko. Za to, że jesteś. Dzięki Tobie mój świat jest piękniejszy i każdego dnia mam powód do wstawania. - do oczu napływały jej łzy - Dziękuję Ci Michał.
Słyszała tylko ciszę. Rozłączył się?
- Michał? - szepnęła
- Nie wiem co powiedzieć. - westchnął wzruszony - Kochanie, dziękuję Ci. Od tego jestem, żeby być przy Tobie. Młoda, zaskoczyłaś mnie tym telefonem. Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.
- Wiem, zostawiłeś liścik. - uśmiechnęła się do siebie - Zaskakujesz mnie przystojniaku. Nawet nie wiesz jak bardzo miło mi się zrobiło.
- Będę chyba musiał tak robić częściej, żebyś zawsze była szczęśliwa.
- Wystarczy, że będziesz.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. - oznajmiła - Spałam do 11. - zaśmiała się
- Takiej to dobrze. - śmiał się - To świetnie Młoda, taki sen jest dla Ciebie na wagę złota. Dobrze, że już niedługo kończysz.
- O taaaak i wtedy będę spała całeeeee dnie. - powiedziała rozkosznie
- A ja?
- Możemy spać razem.
- Młoda, a co powiesz na wspólne wakacje? Tak się składa, że mam urlop tydzień po twojej obronie. Możemy gdzieś pojechać tylko ty i ja. - szybko zmienił temat
- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę. - pisnęła
- oho, muszę kończyć. - rzekł - Pogadamy o tym jak się spotkamy. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Uważaj na siebie. Pa
- Pa. - rozłączył się
Zamknęła oczy i uśmiechnięta zaczęła kręcić się na krześle. Sam na sam z Michałem na wakacjach. To będzie coś pięknego. Od zawsze marzyło jej się, żeby pojechać na wakacje autostopem. Miały tak podróżować z Anią, ale jakoś nigdy im nie wychodzi. Nagle jej flaki się skręciły, bo zaczęła wyć syrena. Popatrzyła na telefon, który dzwonił. Aplikacja wskazywała wypadek. Czyli pewnie będą tam długo, a musi się uczyć. Z bólem serca musi odpuścić. Z resztą nie przepada za wypadkami. Słyszała jak Robert wybiega. Będzie miała relację z pierwszej ręki. Odczekała aż syrena ucichnie i czytała dalej. Przecież tam będzie Michał! Uświadomiła to sobie, kiedy ruszyli. Teraz ogarnęła ją rozpacz. Taką okazję zmarnowała. Przysiadła przy oknie i wyczekiwała na wozy państwówki. Z oddali słyszała ich "koguty". W końcu pojawiły się czerwone strzały. Przemknęli tak szybko, że nic nie dało się zobaczyć. Zmarnowana przysiadła do materiałów i zaczęła się uczyć. Nie mogła się skupić ma tym co czyta. Chłopak tak blisko, a ona zawaliła. Przyszedł jej sms. Zdjęcie od Michała. Szybko je otworzyła i ukazał się jej oczom wóz jej jednostki. Dobijaj bardziej! Dobijaj! :( Wysłała mu wiadomość. A poza tym jesteś na akcji i chyba powinieneś ratować ludzi,a nie robić zdjęcia... Dosłała kolejną.


       Dostali wezwanie do wypadku samochodowego za wioską, w której mieszka Emilka. Pewnie nie nie będzie jej się chciało jechać, bo miała w planach uczyć się do obrony. Ale cień nadziei mu został. Chciałby ją zobaczyć, chociaż tyle. Jest na zmianie 48 godzin, czyli tyle bez niej. W głowie układał sobie scenariusze ich spotkania. Oddał by wszystko, żeby być teraz z nią. Ma bardzo trudny okres i pełno stresu. Uwielbia patrzeć jak na jej twarzy pojawia się uśmiech, to jest dla niego najważniejsze. Naprawdę ją kocha. Nie sądził, że jeszcze kiedyś w kimś się zakocha. I to tak totalnie.
- Co się tak cieszysz? - klepnął go Grzesiek
- Co? - zapytał wyrwany z zamyślenia
- Oho, zakochany na zabój. - zaśmiał się przyjaciel i oparł wygodnie
Akurat wjechali do jej wioski. Popatrzył na jej okna, przejeżdżając koło jej domu. Wydawało mu się, że widział ją w oknie. Ale pewnie coś sobie wkręcił. Ich jednostka wyjechała chwilę przed ich dojazdem, więcej możliwe że jest na miejscu. Byli blisko, więcej założył hełm i przymrużył oczy, żeby dojrzeć incydent. Nie wyglądało tak źle. Zatrzymali się i spokojnie opuścili pojazd. Strażacy z OSP działali, ale potrzebowali pomocy. Rozglądał się i poszukiwał tylko jednej osoby. Smutno mu się zrobiło, kiedy uświadomił sobie, że jej nie ma. Zrobił zdjecie wozu jej jednostki i wysłał ukochanej. Zobaczył, że jeden z OSP jest lekko wstrząśnięty widokiem poszkodowanej. Jest młody, a krwi pełno. Nic dziwnego, sam na początku nie był idealny. Podszedł do niego.
- Pierwszy wypadek? - zapytał
- Tak. - uśmiechnął się
- I tak dajesz radę. Ale weź może miotłę i pozamiataj tu. - pokazał palcem
Popatrzył na niego zdenerwowany i odszedł. Nic dziwnego, młody ma ambicje. Porobił coś tam chwilę i ciągle przypatrywał się tamtemu. Skubany ma widzę. Jest dobrym strażakiem. Ale tym razem nie radzi sobie ze stresem. W pewnym momencie zrobił się blady. Dobrze, że jeszcze nie podnieśli deski z poszkodowaną, bo tak by poleciała z nim.
- Młody. - podszedł do niego i szarpnął za sobą - Co Ci mówiłem? - powiedział ostro
- Jestem potrzebny. - szepnął
- Nie. Masz tu zostać.
- Nie. - patrzył na niego wściekły
- Chłopie kurwa. - nie wytrzymał - Jeśli chodzi o życie ludzkie, nie ma miejsca na kozaczenie. Bardziej pomożesz tym, że się wycofasz, niż jak byś miał tam narobić więcej szkód. - ustawiał go do pionu - Rozumiem, że masz ambicje, ale przystopuj. Zostań tu. A jak ktoś zapyta dlaczego tu stoisz, to powiedz że ja Ci kazałem.
Kiwnął głową.
- Mam na imię Michał jak coś.
- Wiem. - burknął
- I jeszcze wszechwiedzący. - zaśmiał się i klepnął go po ramieniu - Luz młody. Ciesz się, że trafiłeś na mnie.


      Dostała cynk od brata, że wracają. Szybko się ubrała i udała do remizy. Przucupnęła na barierce przed garażami i czekała na ekipę. To tylko wymówka. Miała nadzieję, że chociaż mignie jej jego twarz. Na horyzoncie pojawiły się wozy państwówki. Przyglądała się uważnie. Dobrze, że przy remizie jest lekki zakręt, to muszą trochę zwolnić. Zbliżyli się i zerknęła na ich ona. Zobaczyła go. Ich spojrzenia się spotkały. Delikatnie się uśmiechnęła. Nadjechała jej ekipa. Otworzyła im garaż i czekała na relację.
- Jak było? - zapytała brata
- Dobrze. - burknął wkurzony i poszedł do szatni
Ewidentnie musiało coś się wydarzyć.
- Co mu? - zapytała po cichu Piotrka
- Nie wiem. To jego pierwszy wypadek, było sporo krwi, więc może być dla niego szokiem.
Ratowałem. Pod waszą remizą stała taka piękna dziewczyna.
Uśmiechnęła się dla telefonu.
Wyszła, żeby przez ułamek sekundy zobaczyć swojego przystojnego mężczyznę <3 odpisała
 
        Kolejny dzień i kolejny bez Michała. Za to kolejny z nauką. Dobrze, że idzie do kościoła, a potem jadą na obiad do babci, to trochę się oderwie od wszystkiego co związane ze studiami.
Poszła do swojej kuzynki. Niestety nie ma dużo czasu, bo musi jechać do Tomka. Tak jej zazdrości, że może go widywać kiedy chce mimo studiów.
- Byliście wczoraj w bierdonce? - zapytała
- Tak, a co?
- Moja mama mówiła, że Cię widziała z jakimś chłopakiem. Myślała, że to może jakiś znajomy, ale widać było po was, że to nie jest zwykła znajomość.
- A tak. - zaśmiała się - Widziałam ją. Obczajała nas.
      Cały dzień się uczyła. Położyła się spać po 23. Na szczęście miała jutrzejszy dzień wolny od studiów. Była zaskoczona, że tak im zrobili przed końcem. Ale lepiej późno niż wcale. Miło leżeć w cieplutkim łóżku. Czuła jak jej umysł odpływa i robi jej się przyjemnie. Jej telefon zaczął dzwonić. Przeklnęła pod nosem i podniosła się z niechęcią. Na ekranie widniało zdjęcie chłopaka.
- Co? - mruknęła
- Śpisz już?
- Nie.
- Przepraszam kochanie, że tak późno, ale mam prośbę. Czy mogłabyś wyjść do remizy? Potrzebujemy się dotankować, a w pobliżu nie ma gdzie.
- Mhm, już wychodzę. - westchnęła i się rozłączyła
Zwlekła się z łóżka i podeszła do szafy. Nasunęła na piżamę dresy i naciągnęła kaptur, bo miała mokre włosy. Wzięła klucze do remizy i udała się w kilkusekundową podróż. Akurat podjechali z zawodówki. Otworzyła garaż i przyszykowała stojak hydrantowy i specjalny krótki wąż do tankowania. Zaparkowali i wyskoczył kierowca oraz jeden ze strażaków z tyłu. Ten drugi kierował się do niej uśmiechnięty.
- Przepraszam, że tak późno. - stanął przed nią - Trzeba było mówić, że już śpisz.
- Spoko. Tam macie hydrant. Jest z nim trochę zabawy. Powodzenia.- podała mu wszystko co potrzeba
- Damy radę. - puścił jej oczko
Stanęła przy barierkach i obserwowała ich pracę. Trochę się namęczyli, zanim wszystko było dobrze. Wyglądał tak przystojnie w nomexie. Gdy tylko podszedł wtuliła się w jego tors.
- Mój strażak kochany. - mruknęła
- Dziękuję jeszcze raz. Ratujesz nam tyłki. - pocałował ją w głowę.
- Przynajmniej mogę się do Ciebie przytulić.
- Michał? - usłyszała za sobą męski głos
Oderwała się od chłopaka i popatrzyła na mężczyznę. Niski, o kilka lat starszy od M. Lekko się uśmiechnął.
- Emilka to Krzysiek, Krzysiek to Emilka. - przedstawił im sobie
Podali sobie ręce. W jego spojrzeniu było coś co ją przyciągało. Tak jakby ich umysły się łączyły. Poczuła jakąś więź, chociaż poraz pierwszy raz widzi tego człowieka na oczy. Przyglądali się sobie uważnie.
Coś tam musieli obgadać. Szkoda, że wóz już był pełny i musieli jechać.
- Dziękuję Młoda jeszcze raz. Nie wiem jak ci się odwdzięczę. - dał jej buziaka
- Ale ja wiem. - uśmiechnęła się szeroko - Jutro obiad z moimi rodzicami.

środa, 26 grudnia 2018

Rozdział 14

     Piątek, piąteczek, piątunio. Uwielbia ten dzień bo ma wolne, a dzięki temu dłuższy weekend. Nie może doczekać się dzisiejszego wieczoru, bo jest sama w domu i wpada do niej Ania z Tomkiem. W końcu spędzą ze sobą więcej czasu i na spokojnie pogadają.
Koło południa wzięła się za sprzątanie. Dokładnie czyściła każdy zakątek mieszkania. Czas jej szybko leciał, a muzyka jeszcze temu pomagała. Kiedy w końcu opadła na łóżko, żeby odpocząć okazało się że jest już 7 po 15. Musiała się zbierać, żeby pojechać do chłopaka. Przebrała się, zrobiła lekki makijaż i była gotowa do jazdy. Zapomniała, że samochód jest u mechanika. Popatrzyła na zegarek. Ma minutę do busa. Szybko wybiegła z domu i gnała na przystanek. Kiedy miała kilka metrów do celu podjechał bus. Na szczęście ktoś wysiadał i zdążyła. Zasapana weszła i wydukała gdzie chce jechać. Zajęła wolne miejsce i wyrównywała oddech. Wyciągnęła telefon i wystukała wiadomość. Misiu, jadę autobusem, bo samochód jest u mechanika ;) wysiądę na głównym, więc troszkę się spóźnię :*
Oparła się wygodnie i oglądała widoki za oknem. Dawno nie miała takiej możliwości skupić się na tym co jest dookoła, tylko widziała to co na drodze. Teraz widziała, jak wszystko budzi się do życia. Robi się zielono i to dodaje energii.
Haha okej ;) czekam
Wow, wysłał jej jakąś buźkę! Uśmiechnęła się i schowała telefon.
Wysiadła z busa i kierowała się w odpowiednią stronę. Poczuła wibrację w kieszeni. Wyciągnęła telefon i przyłożyła go do ucha.
- Co tam Misiek? - powiedziała radośnie
- Odwróć się.
Posłusznie wykonała jego polecenie. Nie wiedziała czego ma szukać. Ale po chwili zobaczyła go. Rozłączyła się i z szerokim uśmiechem kierowała się w jego stronę.
- Cześć kochanie.
- Cześć Młoda. - uśmiechnął się i dał jej buziaka
- Fajnie, że po mnie przyszedłeś. - splotła ich palce - Kochany jesteś. Jak tam w pracy?
- Dobrze. A propos pracy. - zaczął
Nie wiedziała do czego zmierza. Czy przeszkadza mu, że jest bez pracy? Czy może dowiedział się o jej planach? Ale skąd skoro nikomu o nich nie mówiła...
- Chyba dam sobie spokój z budową.
- Serio?
- Tak.
- To super. - przytuliła się do niego - A skąd ta nagła zmiana zdania?
- Rozmawiałem ostatnio na służbie z Grześkiem i wyszło na to, że to będzie dobre posunięcie.
- Aha, czyli Grzesia się słuchasz, a dziewczyny to już nie. - wygięła usta w podkówkę
- Nie. - bronił się - Gdyby nie ty, nie myślałbym o zmianie.
- Dobra, dobra. - zaśmiała się - Jak już tu jesteśmy, to podejdziemy do rynku? Skoczyłabym do jednego sklepu.
- Jasne. - zgodził się i kierowali się do centrum miasta
- Michał? Chcesz porozmawiać o zmianie pracy? - zapytała niepewnie
- Nie. - uśmiechnął się - A co?
- No bo jest mi dziwnie. Ja z najmniejszą błahostką do Ciebie przychodzę, rozmawiamy o tym i potrzebuję twojego zdania. A ty chyba jeszcze nigdy nie rozmawiałeś ze mną o problemach czy czymś. - spuściła głowę i patrzyła gdzie stawia nogi - Boisz się mi zaufać? - wydukała to szeptem
- Nie. - stanowczo zaprzeczył - Dlaczego tak uważasz?
- No bo tak jest! - pisnęła
- Ufam Ci Emilka. - przystanął, co pociągnęło ją i też musiała się zatrzymać, bo mieli splecione palce - Dlaczego ciągle uważasz, że ci nie ufam i nie angażuje się w nasz związek ? - uważnie wpatrywał się w jej oczy
- Tego nie powiedziałam. I nie chcę rozmawiać na ten temat na ulicy.
- Dobrze, dokończymy tę rozmowę jak wrócimy do domu. - objął ją ramieniem i ruszyli
        Oczywiście w sklepie miała kupić tylko bluzkę, a wyszła z dwoma koszulkami, bluzką i spodniami. Ale udało jej się to załatwić szybko, żeby Michał nie musiał długo czekać. Widać, że nie przepada za zakupami, z resztą jak ona. Zadowolona po udanych zakupach złapała dłoń chłopaka.
- Kocham Cię Misiu. - oznajmiła podczas powrotu
- Miło słyszeć. - uśmiechnął się i popatrzył na nią - Ja Ciebie też Młoda.
Na jej twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech. Wspięła się na palce, żeby dać mu buziaka. Ich usta na chwilkę się złączyły. Jak kocha dostawać od niego buziaki.
- No, no, no. Pocałunki w miejscach publicznych. - usłyszeli za sobą westchnięcie
Rozpoznała ten głos i zadowolona się odwróciła.
- A co, nie można? - zapytała rozbawiona
Michał zdezorientowany patrzył na dziewczynę.
- Można, można. - zaśmiała się tamta i przytuliły się
- Michał to jest Ania, Ania to Michał. - szybko przedstawiła im sobie
Uśmiechnęli się i podali sobie ręce.
- Miło poznać chłopaka, który totalnie zawrócił w głowie mojej przyjaciółce.
Na jego policzkach pojawiły się wypieki i speszony uśmiechnął się i spuścił głowę.
- A ty co się szwędasz po mieście? - zapytała
- Miałam do załatwienia kilka spraw z firmy. Oczywiście Tomkowi dupy się nie chciało ruszyć.
- Starość nie radość. - zaśmiała się - Ale będzie dzisiaj?
- No a jak! Nie ma wyboru. Zachęciło go to, że będzie Michał.
- Gdzie mam być? - zapytał wpatrując się w dziewczynę
- U mnie. Chata wolna, tylko my. - przytuliła się do niego - Prooooszę.
- No nie wiem...- objął ją ramieniem
- Nie masz wyjścia, bo i tak musisz mnie zawieźć, bo nie mam jak wrócić do domu. - zaśmiała się szyderczo
- Tak to sobie wymyśliłaś. Dobrze, ale wiesz że jutro mam służbę.
- Super. - zadowoliła się i puściła oczko do przyjaciółki.
- Dobra, ja lecę. Pogadamy później. Paaa. - pomachała im na pożegnanie
       Weszli do mieszkania i udali się do salonu.
- No to mów. - rzekł kiedy ledwo co usiadła na kanapie
- Ale co. - nie wiedziała o co chodzi
- Dlaczego uważasz, że Ci nie ufam?
Kucnął przed nią i wpatrywał się w jej oczy. Nie wiedziała, co ma powiedzieć.
- Bo nigdy nie rozmawiasz ze mną o Twoich problemach. - wydukała
- Może po prostu ich nie mam? - zaśmiał się
- No to gratuluję. - westchnęła - Czyli już sobie wszystko wyjaśniliśmy.
- Ej, młoda. - pogładził ją po nodze - Co to znowu za fochy?
- Jakie fochy?
- Dobra, nieważne. - odetchnął i usiadł koło niej - Nie mam takiej mentalności, że z każdym problemem muszę do kogoś biec. Moje sprawy, to zachowuję to dla siebie. Wiesz, że jestem cichym człowiekiem.
- Ale to nie znaczy, że nikt się o Ciebie nie martwi. Przez to czuję się od Ciebie oddalona. - popatrzyła na niego ze łzami w oczach - Ale nieważne. Jesteś wolnym człowiekiem i możesz robić co chcesz.
- Kochanie. - przytulił ją
Chyba pierwszy raz zwrocił się do niej kochanie.
- Chce ci się płakać, prawda? - zapytał
- Mhm. - mruknęła i pociągnęła nosem
- Płacz ile chcesz. - pogładził ją po plecach - Chociaż nie, bo to będziesz płakała przeze mnie, a to jest ostatnia rzecz jaką chcę.
Ona nie wytrzymała i po jej policzkach ciekły łzy. Nic nie poradzi na to, że jest tak wrażliwa.
- Przepraszam Cię. - szepnął - Nie wiedziałem, że rozmowa jest dla Ciebie tak ważna i tym cię ranię. Od teraz mówimy sobie o wszystkim, tak?
Oderwał się od niej, a ona pokiwała głową.
- Młoda. - otarł jej łzy - Wiesz, że Cię kocham najmocniej na świecie? Chodź, wypłacz się. - przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej
Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Jakie to szczęście trafić na takiego mężczyznę.
- Kocham Cię Michał.
- Ja Ciebie też Emilka.
- To co z tą pracą? - mruknęła.
- Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się - No co, powiem szefowi, że nie daję rady i chcę odejść. Znajdę coś lepszego, może w końcu odpocznę. Może nie będę już tak fajnie zarabiał, no ale coś za coś.
- No właśnie. Jakby to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało źle, że lecę na twoją kasę....
- Wal.
- No bo budowa z pewnością daje Ci większe zarobki niż straż. I nie chcę, żebyś musiał z tego zrezygnować przeze mnie. No nie oszukujmy się, strażak zarabia śmieszne pieniądze i wiele nie daje to do popisu. A ty masz mieszkanie na utrzymaniu, samochód i w ogóle.
- Kochanie, już, koniec. - przerwał jej wywód - Po pierwsze, nigdy bym Ciebie nie obwiniał o moje decyzje. Po drugie, mieszkanie jest moje, więc płacę tylko za rachunki, a uwierz mi za jedną osobę nie są wielkie, a zwłaszcza jak więcej tu mnie nie ma jak jestem. Nie mam na utrzymaniu rodziny, jestem tylko ja. No może teraz doszła też taka jedna, ale przez to nie zbankrutuję. - zaśmiał się - Tylko nie pomyśl, że uważam że jesteś na moim utrzymaniu.
- Mhm.
- Dam radę Młoda. Nie żyję od wypłaty do wypłaty. Mam z czego żyć, nie bój się o mnie. Ale doceniam, że się o mnie troszczysz. Lepszej dziewczyny nie mogłem sobie wymarzyć. - pocałował ją w głowę - Nawyżej zacisnę pasa i będę pił tylko wodę, a Pimpek będzie wcinał trawę.
- Głupol. - podniosła się i uśmiechnęła do niego. - Dawno nie byłeś u Pimpka, nie?
- Dzisiaj rano. A co?
- Bo wydaje mi się, że przeze mnie nie możesz tak często go odwiedzać.
- Bzdury gadasz. Wszystko jest okej.
- Skora tak mówisz. Możemy już pojechać? Zajedziemy jeszcze do biedronki, żeby zrobić zakupy, bo nic nie mam w domu dla gości.
- Twoje słowo jest dla mnie rozkazem. - dał jej buziaka
      W sklepie brali tylko co im potrzebne. Nie zatrzymywali się przy rzeczach, których nie potrzebują. Stali przy jednych z półek. Ona czytała etykietę jednego produktu, a on cierpliwie koło niej czekał. W pewnym momencie zobaczył jakąś kobietę, która co chwilę na nich zerka. Nie znał jej.
- Kochanie. - zaczał niby coś czytać na półce, żeby ukryć, że rozmawiają o tamtej.
- Hmm? - mruknęła zaczytana
- Jedna kobieta ciągle na nas zerka.
- Która? - dalej nie odrywała się od czytania
- Ta po prawej.
Stała jeszcze chwilkę i włożyła produkt do koszyka. Idealny moment, żeby przelotem spojrzeć w tamtą stronę. Od razu rozpoznała ich obserwatorkę.
- To mama Ani. - zaśmiała się - Może chodźmy lepiej do kasy.
Udało im się uniknąć konfrontacji z ciocią. Teraz ma tylko nadzieję, że nie wygada wszystkim o jej chłopaku. Ale ciocia taka nie jest i prędzej będzie ją kryła, niż wydawała. Ale Ania zapewne będzie miała przesłuchanie.
     Widać było, że się lekko stresuje. Położyła dłoń na jego udzie i oglądała mijające samochody.
- Zapomniałem Ci powiedzieć. - przerwał ciszę - Teraz idę na zmianę 48 godzin.
- Co? Dlaczego?
- Kumpel poprosił, żebym go zastąpił.
- No dobrze. Chyba jakoś wytrzymam. - przejechała dłonią po jego nodze, a on zacisnął mocniej palce na kierownicy
- Ale nie wiem czy ja dam radę. - uśmiechnął się
- Ooooo. - przeciągnęła słodko - Mój najsłodszy Misiu. - dała mu buziaka w policzek
       Rozglądał się po mieszkaniu. Gołym okiem było widać, że czuje się nieswojo. Przyszykowali jedzenie i ładnie wszystko poukładali w salonie. Mieli dla siebie chwilę. Podeszła do niego i zarzuciła ręce na jego szyję. Zadowolona wpatrywała się w jego świecące oczy. Powoli przybliżała jej usta do jego. Znowu czuła to wspaniałe mrowienie w całym ciele. To jak wszystko ciągnie ją do niego. W końcu poczuła jego miękkie wargi, w które się wpiła. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Rządziła nimi namiętność. Jęknęła cicho, a on pociągnął ją na łóżko. Czuła na sobie jego ciało. Pragnęła go jak nigdy dotąd. Złapała jego koszulkę, żeby ją ściągnąć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- Przepraszam. - popatrzył na nią przestraszony - Bardzo przepraszam.
Nie wiedziała o co mu chodzi. Była cała rozpalona i napalona. Zacisnęła usta i poszła do przedpokoju i wzięła głęboki wdech. Otworzyła drzwi i natychmiast się uśmiechnęła szeroko.
- No w końcu! - udawała zniecierpliwioną
- No sorry, ale Tomuś miał jakieś tam interesy. - wytłumaczyła się przyjaciółka
- Oj oj oj. - pokiwała głową do chłopaka, który wchodził do mieszkania
- Przepraszam, moja wina. - zaśmiał się - Cześć Emilson. - przytulił ją
- Cześć, cześć. Wchodźcie.
Weszli do salonu, gdzie stał uśmiechnięty Michał.
- A my się znamy. - uśmiechnęła się Ania
- Owszem. - odpowiedział
Przeniósł wzrok na jej towarzysza. Jego brew powędrowała do góry.
- A my też się znamy. - rzekł Tomek i podszedł do niego, żeby przybić sztamę
- Nie wierzę. - zaśmiał się Michał - Loczek tutaj ! Chyba nie widziałem Cię od stu lat!
- Jak nie więcej!
Dziewczyny popatrzyły się zdziwione na siebie. Nie wiedziały o co chodzi. Skąd Michał znał jego ksywkę z gimnazjum i liceum?
- Z Michaliniem chodziliśmy do jednej klasie w liceum. Nawet siedzieliśmy razem na matmie. - oznajmił Tomek
- Hehe, to były czasy.
- Ale te nasze panny mają gust. Z czym na starość przyszło nam się mierzyć...
- A nawet mi nie mów. Wiesz jaką ostatnio miałem jazdę !
- Dawaj!
- No właśnie kolego. - wtrąciła się Ania - Dochodzą mnie niepokojące wieści. Słyszałam, że nazwałeś Emilkę gówniarzem.
- Nie, ja w cale...
- Jeszcze nie skończyłam. - wystawiła dłoń
- O stary, masz przesrane. - mruknął Tomasz i opadł na kanapę
Chyba sprzeczali się z 10 minut i tak wyszło na rację dziewczyn. On się poddał.
Było bardzo dużo śmiechu. Postanowili poszukać czegoś w telewizji. Na jednej ze stacji zaczynało się 50 twarzy Greya.
- O oglądamy. - klasnęła zadowolona w dłonie - Jeszcze nigdy nie oglądałam.
- O matko. - westchnął Michał
- No co. - pisnęła - Oglądałeś?
- Oczywiście. - powiedział poważny
- Serio?
- No tak, wszystkie części.
- Żartujesz.
- A myślisz, że co my na służbie robimy? - prychnął
- Ale fajny ten Grey. - rozmarzyła się Ania, kiedy pokazali głównego bohatera
Przyglądała mu się przez chwilę, ale jakoś szalu nie urywa. Wszyscy się nim jarają, a ona widziała niejednego lepszego.
- Mój Misiu lepszy. - podeszła do chłopaka i usiadła mu na kolanach - Do pięt Ci nie dorasta.
Zaczął się śmiać i przytulił do niej.
Chłopcy poszli na dwór pogadać o autach, a one zostały same.
- Wiesz co, zanim wam otworzyłam stało się coś dziwnego. - zaczęła
Przyjaciółką przyglądała jej się uważnie.
- Całowaliśmy się z Michałem i to tak serio.
Tamta uśmiechnęła się szyderczo i poruszała brwiami.
- No weź. - zaśmiała się - No i przyznaję się, byłam mega na niego napalona, już prawie jego koszulka leciała, ale
- Ale co?
- Wy przyszliście.
- Sorry  stara! - pisnęła - Trzeba było dać znać! Poczekalibyśmy!
- Spoko. - uśmiechnęła się - No i jak zadzwonił dzwonek, to odskoczył jak oparzony i mnie przeprosił. Był jakiś taki przestraszony. Nie wiem o co mu chodziło. Był jakiś dziwny...
- Hmmm. - patrzyła na nią - Rzeczywiście. A wy już tiru riru ?
- Nie. - zaczerwieniła się
- Nie wiem co powiedzieć. Może czeka na odpowiedni moment. Nie chce się spieszyć.
- Ale to takie dziwne, to przepraszanie.
- No trochę. Ale to chłop, tego nie ogarniesz.
          Nigdy jeszcze tak się nie bawiła. Chłopcy wspaniale się dogadują, z resztą z przyjaciółką też. Tworzą tak zgraną paczkę, jakby wszyscy się znali od zawsze. Nigdy jeszcze nie widziała tak rozluźnionego chłopaka. Był sobą.
- Chcesz? - podał miseczkę z cukierkami Tomek
- Nie dziękuję. Ja ze słodyczy to tylko Michałka. - uśmiechnęła się i zanurzyła palce w czuprynie chłopaka
- Dobreeee. - zaczęli się śmiać.
      Tamci zabrali się od niej po 22. Michał został jeszcze na chwilę.
- Uważaj na siebie na służbie. - przytuliła się do niego
- Jasna sprawa kochanie. A ty na siebie. - pogładził jej plecy

piątek, 14 grudnia 2018

Rozdział 13

       Obudziła się pełna energii i w dobrym humorze. Mimo to, że miała wolny dzień, to wyspana była już o 8. Wzięła telefon i szybko wystukała wiadomość Miłej pracy Misiu :* <3 Ale z łóżka jeszcze nie zamierzała się zwlekać. Włączyła wifi i po chwili rozlegały się dźwięki przychodzących powiadomień. Pierwsze co odczytała wiadomości od przyjaciółki.
- Woooow jakie mega zdjęcie!! *.* Ale słodki konik <3 Trochę inaczej go sobie wyobrażałam, ale jakiś najgorszy nie jest :P Nie w moim typie, ale zdecydowanie w Twoim :D Dobrze jeździ? 
- I to jak! Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego! <3 Nawet ja się przejechałam :p - odpisała
Jako iż Ania nie była dostępna, to wyszła z ich konwersacji i zaczęła przeglądać Facebooka. Przywitało ją zdjęcie dodane przez Hugh Jackmana. Szeroko się uśmiechnęła na ten widok, bo uwielbia tego człowieka. Jak na swoje lata jest nadal bardzo przystojny, a do tego wspaniałym aktorem. Chyba widziała już wszystkie z nim filmy. Od razu zostawiła serduszko.
Dziękuję Młoda :) co to się stało, że już nie śpisz? Wyskoczyło jej to w prostokątnym okienku. Przyzwyczaiła się, że mówi do niej Młoda i nawet jej się to podoba. Jej własna ksywka, którą wypowiada z miłością. Jak ona do niego Misiek, tak on do niej Młoda.
Bo już się wyspałam :D a Tobie jak minęła nocka? :3
Przewijała wiadomość na tablicy i nic ciekawego nie znalazła. Wyłączyła internet i odłożyła telefon. Wpatrywała się w sufit i wyobrażała sobie, co teraz robi chłopak. Usłyszała, że przyszła jej wiadomość.
Bardzo dobrze. W końcu się wyspałem. Właśnie nam powiedzieli, że kończymy o 14.
To ostatnie zdanie chyba ucieszyło ją najbardziej. Będzie mogła szybciej do niego pojechać i spędzą razem więcej czasu. Zawsze ją to wkurzało, że faceci nie używają buziek i wiadomości są takie sztywne. Ale jemu wybaczy.
To dobrze, że się wyspałeś :) Jak plecy? Suuuuper! :D 
Ona naprawdę martwiła się o jego plecy. Wybrał sobie dwie ciężkie prace i teraz ma za swoje. Ale jak szybko pojawią się konsekwencje? Mógłby robić tyle innych lżejszych rzeczy, a on uparcie trzyma się budowy.
Dobrze. Już nie bolą. Muszę wziąć się do pracy... Napiszę jak będę miał chwilę. Buziaki
Najchętniej by się teraz do niego przytuliła. Ale musi poczekać parę godzin i będzie go miała dla siebie. Napisał tak, że nie wiedziała co odpowiedzieć. Po chwili myślenia postanowiła, że nic nie napisze. Nudziło jej się leżenie, więc wstała i podeszła do szafy. Wyciągnęła dres i luźną koszulkę, wzięła bieliznę i szybko się ubrała. Jak zwykle ma dylemat co zjeść na śniadanie. Tym razem padło na jajecznicę. Szybko się robi i nawet smakuje. Wyciągnęła dwa jajka i mleko. Położyła produkty na blacie i odnalazła garnuszek. Wbiła do niego jajka, dolała mleka, soli i pieprzu i wzięła się za rozbijanie. Myślami powróciła do wczorajszego dnia, kiedy razem byli w kuchni i podszedł do niej. Czuła całe jego ciało. On tak na nią działa, że nie wie jak to jest możliwe. Wystarczy jeden dotyk, a ona jest jakby naelektryzowana. Przed oczami miała ich namiętne powitanie i to jak ledwo się powstrzymała od czegoś więcej.
      Zadwolona wbiegała po schodach jego klatki schodowej. Dobrze, że mieszka na pierwszym piętrze. Stanęła przed drzwiami i nacisnęła dzwonek. Cisza. Czyżby jeszcze nie wrócił z pracy? Popatrzyła na zegarek i była 14.23. Powinien już być. Nagle usłyszała jakiś ruch i po chwili drzwi się otworzyły.
- Dzień dobry pani. - powiedział szarmancko
- Dzień dobry panu. - mruknęła z uśmiechem
- Zapraszam.- odsunął się i wskazał ręką, żeby weszła.
Tak też zrobiła. Zamknął za nią drzwi i podszedł do niej.
- Właśnie wchodziłem do wanny, a tu ktoś mi przyszedł. - oznajmił
Złapał ją w pasie i przysunął do niej. Wpatrywała się w jego oczy.
- A to ktoś niedobry.- szepnęła i objęła jego szyję
- Chyba muszę jakoś go ukarać. - uśmiechnął się szatańsko i przejechał palcami po jej bokach
Drgnęła lekko, bo zagilgotało ją to. A on zaczął ją gilgotać na maksa. Ona śmiała się na cały głos i wyginała na różne strony. Nie mogła złapać tchu.
- Michał! - piszczała - Proszę Cię!
Jeszcze przez chwilę ją poturturował i przestał. Ona nadal się śmiejąc położyła dłoń na jego policzek i pocałowała. On wpijał się mocniej, a jej wyrwał się jęk, jednak został stłumiony w ich pocałunkach. Oderwała się od niego i przytuliła.
- Ktoś tu się rozkręca. - zaśmiała się i schowała twarz w jego torsie.
- Muszę się wykąpać po budowie. - pogładził jej plecy - Daj mi chwilkę.
- Nie. - powiedziała stanowczo
- Młodna, no. Im szybciej mnie puścisz, tym szybciej będziesz mnie miała.
- Tylko szybko Misiu. - mruknęła i dała mu buziaka. - Masz tu jakieś książki?
- Tak, w sypialni. - oznajmił przed zamknięciem drzwi do łazienki.
Tam jeszcze nie była. Zaciekawiona weszła do jego pokoju. Był mały. Po oknem stało łóżko starannie zaścielone. Obok stała duża szafa pewnie z ciuchami, a obok niej duża komoda z książkami. Wieloma książkami. Podeszła do nich i przeglądała każdy tytuł. Wszystkie były ułożone według tematyki. Nie mogła się nadziwić jak zróżnicowana tematycznie jest jego biblioteczka. Był tam nawet album na zdjęcia. Zaciekawiona wyciągnęła go i przyklapnęła na brzegu łóżka. Nie wiedziała czego się spodziewać. Czy zobaczy tam kobietę, która go skrzywdziła? Otworzyła ostrożnie i na pierwszej stronie zastała czarno-białe fotografie. Na jednym był malutki chłopczyk, ze słodkim uśmiechem. Na drugim ten sam chłopczyk chyba z rodzicami. Te oczy pozna wszędzie. To malutki Michał. Uśmiechnęła się i delikatnie przejechała palcem po fotografii. Na następnych stronach był już starszy. Prawie na każdym zdjęciu jest uśmiechnięty. Miło oglądało się takiego chłopaka. Im stawał się starszy tym mniej fotografii. Widać, że nie lubi być w centrum uwagi i nie przepada za zdjęciami.
- Ślub Moniki . - usłyszała nad sobą, kiedy przyglądała się fotografii, na której stoi elegancki Michał z kobietą w białej sukni
Podskoczyła, bo nie wiedziała kiedy przyszedł.
- Przestraszyłeś mnie. - zaśmiała się
Stał przy niej w samych spodniach, bez koszulki. Nie mogła przestać się patrzeć, bo nie spodziewała się takiego widoku. Miał wyrzeźbiony brzuch, tak idealnie. Nie za dużo nie za mało.
- Co? - zapytał kiedy zauważył, że długo się na niego patrzy i szybko założył koszulkę
- Nic. - szepnęła i spuściła wzrok - Po prostu...
- Po prostu co? - usiadł koło niej
- Masz taki kaloryfer. - westchnęła - Jesteś taki  seksi.
- Doprawdy? - uśmiechnął się i spuścił głowę
Zobaczyła jak na jego policzku pojawia się czerwony wypiek. Speszył się.
- Lubię jak mnie grzeje. - odłożyła album i przytuliła się do niego - Kocham Cię Miśku.
Objął ją ramieniem i pocałował w głowę.
- Jadłaś obiad? - zapytał
- Nie.
- No to dobrze, bo ja też nie. Musimy coś wykombinować. Chodź, zobaczymy co mam. - wstał i wyciągnął do niej rękę
- Dlaczego zawsze jak mówię, że jesteś przystojny, albo coś to od razu zmieniasz temat? - popatrzyła na niego zaciekawiona
- Nie zmieniam. - szybko odparł
- No nie wcale. - zaczęła się śmiać i przytuliła do jego ręki - Oj Misiu, Misiu.
- Nie lubię jak mówi się o mnie. I to jeszcze, że jestem przystojny, a nie jestem.
- Kochanie. - stanęła przed nim - Jesteś najprzystojniejszym, najseksowniejszym, najukochańszym i wiele innych naj facetem na świecie. - objęła go w pasie - To źle, że dziewczyna która Cię kocha mówi takie rzeczy? Gdyby tak nie było, to bym Ci tak nie mówiła, bo jesteśmy ze sobą szerzy, tak?
Kiwnął twierdząco głową.
- To że ona Cię zostawiła, nie oznacza że to z Tobą jest coś nie tak. - wiedziała, że to będzie ciężki temat, ale muszą w końcu porozmawiać
Popatrzył na nią z niechęcią.
- Będę Ci to powtarzała do końca życia. Jesteś najwspanialszym facetem pod słońcem. Mam 24 lata i mogłam mieć jakiegoś z mojego wieku albo troszeczkę starszego faceta, co dba o siebie lepiej niż nie jedna dziewczyna. Ale wybrałam Ciebie, takiego starucha. Dlaczego? Bo jesteś wspaniałym człowiekiem, z najpiękniejszymi oczami na świecie, który pociąga mnie totalnie i ciągle o nim myślę. Jesteś tym jedynym. Tym księciem z bajki, o którym marzy każda dziewczyna. I to dosłownie na rumaku. - uśmiechnęła się ze łzami w oczach i położyła dłoń na jego policzku. - Michał, ja Cię tak bardzo kocham.
Nic nie powiedział, tylko do niej się przytulił.
Złapała ją i udali się do kuchni.
       Po pysznym obiedzie pojechali na trening. Jedno już wie. Może i Michał jest cichy i spokojny, ale nadepnąć na gaz sobie lubi. Ogólnie ma fajny samochód, taki wygodny. W końcu to audi a7. Przygotowali Pimpka i oboje wzięli toczek. Wyprowadził konia i zaczął wszystko jej tłumaczyć. Normalnie to musiałaby mieć swojego konia i na nim jeździć, ale że będzie jeździła sporadycznie, to pozwolił jej dosiadać Pimpka.
- To co, najpierw razem?
- Tak. - uśmiechnęła się szeroko
- To wskakuj.
Już wiedziała jak ma wchodzić po wczorajszej przejażdżce, więc poszło szybko. Usadowiła się wygodnie i zaraz za nią znalazł się ukochany. Czuła jak starał się zachować pewien odstęp od niej, ale ona przysunęła się do niego, żeby stykali się w każdym milimetrze.
- Trzymaj się. - powiedział twardo i ruszyli
Nie mogła się skupić, bo ciągle go czuła. Na jej ustach pojawił się uśmiech. Tak by mogła spędzać z nim czas. Nagle przyspieszyli i gnali przed siebie. Poczuła jak Michał zaciska mocniej ręce, żeby ją trzymać. Ten wiatr we włosach, to wspaniałe uczucie. Jeszcze nigdy tak szybko nie jeździła na koniu.
- I jak? - zapytał kiedy zwolnili i Pimpek szedł spokojnie
- Cudownie. - uśmiechnęła się
Wyciągnęła z kieszeni telefon i włączyła aparat.
- Dawaj selfiaka. - nastawiła kamerkę na nich
- Nie. - spuścił głowę
- Misiek dawaj.
- Nie. To takie gówniarskie robić relację ze wszystkiego co się robi. - westchnął
Zabolały ją te słowa. Od razu uśmiech zszedł jej z twarzy i schowała telefon. Czyli uważa ją za gówniarza. Do oczu napłynęły jej łzy. Tak, to jest cholernie ciężkie być wrażliwą osobą. On zsunął się z siodła i podszedł do łba konia. Poklepał go zadowolony i pogłaskał.
- No to teraz słuchaj. - uśmiechnięty zwrócił się do niej
Udawała, że coś robi przy fryzurze żeby nie zobaczył jej łez. Ogarnęła się i słuchała co mówi. Z wielkim zaangażowaniem tłumaczył jej wszystko co ma robić i jak. Naprawdę potrafi uczyć. Tylko że ona była bez humoru i nic się nie starała. Ciągle bolało ją to, jak ją potraktował. Starała się być uśmiechnięta i normalnie się zachowywać, ale ciągle jej to ciążyło.
Kiedy powtarzali coś już chyba 40 raz widziała po nim lekką rezygnację.
- Może na dzisiaj skończmy. Jesteś pewnie zmęczona. - powiedział
Kiwnęła głową i szybko znalazła się na ziemi.
        W samochodzie jedyne głosy jakie było słychać, to piosenkarze czy piosenkarki z radia.
- I jak? - zapytał po długiej chwili milczenia - Podobało się?
- Tak. - uśmiechnęła się
Odwróciła głowę do szyby i zamknęła oczy. Znowu przypomniała sobie jego słowa co wywołało łzy. Nie chciała, żeby jakaś popłynęła po policzku.
- Na pewno wszystko w porządku? - położył dłoń na jej nodze
Odruchowo zabrała nogę i wpatrywała się w widoki za oknem.
- Tak. - skłamała - Jestem tylko zmęczona.
      Weszli do jego mieszkania i nie miała ochoty, żeby tam być. Chciała pojechać do domu. Ale nie może tak od razu, bo domyśli się że jest coś nie tak. Poszła do salonu i włączyła telewizor. Może będzie coś ciekawego, że zwróci jej uwagę. Zaczął dzwonić telefon. Pokazało jej się zdjęcie przyjaciółki.
- No hej. - odebrała
- Hej, hej. Gdzie jesteś ? - zapytała zadowolona
- U Michała, a co ?
- To dobrze. Mam dla Ciebie tą książkę, której nigdzie nie mogłaś znaleźć. - mówiła radosna
- No co ty?! - ożywiła się - Jesteś niesamowita.
- Wiem. Mogę Ci ją podrzucić jak chcesz.
- No jasne! Jesteś daleko?
- Zaraz wejdę na osiedle gdzie mieszka.
- Osz ty. - zaśmiała się - Dobra, już wychodzę.
Weszła do sypialni, gdzie przebierał się chłopak. Stał przed szafą bez koszulki. Uśmiechnął się do niej gdy weszła.
- Wychodzę na chwilę, bo Ania przyniosła mi książkę. Zaraz wracam. - powiedziała bez uczuć nawet nie zwracając na niego uwagi i wyszła
Dobrze, że będzie miała chwilę odpoczynku od niego. Zbiegła po schodach i weszła na chodnik. W oddali dostrzegła przyjaciółkę. Podeszła do niej i od razu przytuliła.
- Jak dobrze, że tu jesteś.- westchnęła
- Co jest? - popatrzyła na nią
- Michał uważa mnie za gówniarę. - szepnęła i znowu chciało jej się płakać
- Co ? - zamurowało tamtą - Jak to?
- Długa historia.
- Mam czas.
- Daj książkę, to wrzucę ją do samochodu i pójdziemy do biedry, jest niedaleko.
Posłusznie dała jej książkę. Szybko zaniosła do samochodu i znowu była przy Ani. Idę do biedronki. Chcesz coś? napisała do niego sms'a, żeby nie było że długo jej nie ma i nie powiedziała, że idzie do sklepu.
Opowiedziała wszystko co leży jej na sercu. Ania stwierdziła, że przesadza. Ona i tak to odczuwała inaczej. Ale pomogła jej ta rozmowa, bo zmieniły temat i zapomniała o tym. Niestety kuzynka musiała ją opuścić jeszcze przed zakupami i musiała robić je sama. Ale nie potrzebowała dużo rzeczy więc poszły szybko. Ale jak wyszła ze sklepu zastała ją potężna ulewa.
- O nie. - jęknęła zrezygnowana
Ale co ma zrobić ? Jej stan był adekwatny do pogody. Spokojnym krokiem ruszyła w stronę bloku. Nigdzie jej się nie spieszyło i nie przeszkadzało to, że po minucie była całkowicie przemoczona. Tylko zrobiło jej się zimno i to ją skłoniło do przyspieszenia kroku. Nawet się ucieszyła kiedy zobaczyła wejście do jego bloku. Szybko pokonała schody i stała przed jego drzwiami. Nie wiedziała czy ma wchodzić czy dzwonić. Więc zadzwoniła i od razu weszła. Zamknęła drzwi i stanęła w bezruchu. Szybko pojawił się chłopak. Popatrzyła na niego spod byka. Stał i przypatrywał się jej z troską. Ale po chwili wkradł się uśmiech.
- Nic nie mów. - powiedziała i puściła reklamówkę z zakupami
- Trzeba było dzwonić, żebym przyjechał. - zaczął się śmiać - Moje kochane biedactwo.
Podszedł do niej i przetarł twarz.
- Dam Ci coś na przebranie. - oznajmił i zniknął w sypialni
Zaraz pojawił się z jego koszulką i spodenkami.
- Tu masz ciuchy. W szafce w łazience masz ręcznik.
Wzięła od niego rzeczy i ruszyła do łazienki. Złapał ją za rękę,a ona się odwróciła. Złapał jej twarz w dłonie i pocałował.
- Moja obrażalska kochana. - uśmiechnął się i poszedł do kuchni
Tu ją zaskoczył. Szybko zniknęła w łazience i zrzucała z siebie przemoczone rzeczy, bo było jej cholernie zimno. Wytarła się starannie i zaczęła ubierać. Założyła jego spodenki, które troszeczkę były za duże i koszulkę, która zwisała jak na wieszaku. Ale lepsze to niż mokre ubranie. Od razu poczuła się lepiej. Do tego koszulka pachniała nim. Wzięła mokre rzeczy i wyszła z łazienki.
- Gdzie mogę powiesić?  - zapytała
- Daj. - wziął od niej i wszedł do pokoju, który był pusty.
- A mogę jeszcze prosić o skarpetki?
- No jasne, nawet sama możesz sobie wybrać. - puścił jej oczko - W drugiej szufladzie w sypialni.
Zadowolona udała się tam i wzięła pierwsze lepsze. Oczywiście były za duże, no ale nienawidzi mieć zimno w stopy. Już w lepszym humorze poszła do salonu. Na stole stał talerz pełny tostów i ciepła herbata.
- Lepiej ? - podszedł do niej uśmiechnięty i pogładził jej ramię
Kiwnęła głową.
- Siadaj, jedz i pij póki ciepłe. Zagrzejesz się.
- Dziękuję.
Usiadła na kanapie i wzięła ciepła herbatę, która szybko ogrzała jej dłonie. Wzięła łyk i poczuła jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Usiadł koło niej i wziął tosta. Ona zrobiła to samo i wzięła jej kęsa.
- Mmm dobry. - mruknęła - Dziękuję.
Podwinęła nogi na kanapę i przytuliła do niego. Taki sposób ogrzewania lubi najbardziej. Jakoś jej przeszła ta złość.
- To powiesz mi co się stało? - objął ją ramieniem
- Nie. - brała kolejne kęsy
- Ej. - jęknął - Ponoć mamy być ze sobą szczerzy.
O ty pomyślała. Wykorzystał jej broń.
- Nazwałeś mnie gówniarzem. - powiedziała ot tak
- Co? Ja? Niby kiedy? - był zdziwiony
- No jak nie chciałeś zrobić sobie ze mną zdjęcia.
- Przecież nic tak nie powiedziałem. Tylko że takie coś jest gówniarskie, nie ty. - zaśmiał się
- Na to samo wychodzi.
- Nie, nie wychodzi.
- Wychodzi. I nie zmienia to faktu, że nie chciałeś sobie ze mną zrobić zdjęcia. Nawet nie wiesz jakie to było dla mnie ważne. W końcu chciałam mieć zdjęcie z Tobą. - do jej oczu napłynęły łzy - A ty od razu z takim tekstem. Wiesz jak mnie to zabolało? Ja Ci wcześniej taki wywód walnęłam, a ty mnie nazywasz gówniarą.
- Nie nazwałem Cię gówniarą. - bronił się - Mogłaś powiedzieć, to tak ciężko?
- Dobra, wystarczy. - wstała - Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.
- Emilka przepraszam. - wstał - I co, teraz znowu walniesz focha i sobie pójdziesz? - podniósł brew
- Co, gówniarskie zachowanie? - uśmiechnęła się - Ale przecież ja jestem gówniarą, więc czego się dziwisz?
- Młoda no. - podszedł do niej i przytulił - Będę miał z Tobą ciekawe życie. - zaśmiał się
- Przepraszam. - szepnęła- Jakie szczęście, że mam Ciebie i jeszcze nadal mnie kochasz. Bo kochasz? - popatrzyła na niego
- No nie wiem, nie wiem. - powiedział cienkim głosem
Uśmiechnęła się i dała mu buziaka. Tą jakże miłą chwilę przerwał im dzwonek do drzwi.
- A kogo tu niesie? - oderwał się od niej i poszedł otworzyć.
Nadsłuchiwała co tam się dzieje.
- Dzień dobry. - usłyszała radosny kobiecy głos
- Cześć mamo. - rozległ się głos chłopaka
Zamarła. Jego mama. Nie jest jeszcze na to gotowa. Jej serce zaczęło bić szybciej.
- Cześć braciszku.
I jeszcze jego siostry.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy? - któraś z sióstr się odezwała
- A w czym można mu przeszkadzać ? - zapytała matka
Śmiechy zbliżały się do niej, aż po chwili w pokoju pojawiły się dwie dziewczyny. Kiedy ją zobaczyły przestały się śmiać. Stała przestraszona i wpatrywała w nie. Na koniec pojawiła się starsza kobieta. Zobaczyła ją i zgromiła wzrokiem. Szybko pojawił się Michał.
- No właśnie. Poznajcie moją dziewczynę. To jest Emilka. - podszedł do niej i objął ramieniem - To jest moja mama Basia.
Podała jej rękę i nieśmiało się uśmiechnęła. Widziała tę niechęć kobiety.
- To jest Monika, a to Dorota.
Siostry były uśmiechnięte i wydawało się, że przyjaźnie do niej nastawione.
- Co was tu sprowadza? - zapytał
- A właśnie. - ożywiła się Dorota i z torebki wyciągnęła białą kopertę - Chciałabym Cię tak oficjalnie zaprosić na mój ślub i wesele. Znaczy was. Mam nadzieję, że przyjdziecie.
- Siostra. - zadowolony przytulił ją - Jasne, że przyjdziemy. Jestem z Ciebie taki dumny.
- A ja z Ciebie! Już myślałam, że będziesz sam i zostaniesz starym zrzędą! Ale w końcu się jakaś znalazła odważna.
- Bo jeszcze ją przestraszysz. - zaśmiała się Monika
Ona tylko stała i zestresowana się uśmiechała. Widziała po jego mamie, że jej nie lubi. Czuła to.
- Napijecie się czegoś ? - zaproponował
- A a chęcią.
Usiedli wokół stołu.
- To gdzie się poznaliście? - wypytywała Dorota
- Na akcji. - uśmiechnęła się
- Strażackiej?
- Tak, na pożarze wzgórza.
- Jesteś strażakiem?
- Mhm, w OSP.
- Ale super! Nic się nie chwalił. To dlatego chodził ostatnio taki zadowolony.
- I to jakim strażakiem! - przysiadł się Michał - Gdybyście widziały co ona tam wyprawiała i ile dawała z siebie. Niejeden chłop by dawno wysiadł. A ona dała radę.
Czuła jak się rumieni.
- A gdzie pracujesz? - zapytała poważnie pani Barbara
- Nigdzie. - odparła nieśmiała
Widziała jak kobieta wywraca oczami.
- Bo studiuje. Zaraz będzie się broniła. - szybko bronił ją chłopak
- Ooo, a co takiego studiujesz? - ciekawa zapytała Monika
- Bezpieczeństwo ekologiczne.
- Woow, brzmi nieźle.
     Kiedy drzwi za nimi się zamknęły wypuściła powietrze i opadła na kanapę. Schowała twarz w dłonie.
- Co jest? - usiadł koło niej i gładził jej włosy
- Michał to było okropne! Nie byłam na to gotowa. Do tego twoja mam mnie nie lubi.
- Przesadzasz. - zaśmiał się
- Nie, dała mi to odczuć. Ale się nie dziwię. Zobaczyć taką mnie. Jak ja wyglądam. - jęczała - Siostry są super, ale twoja mama...
- Ciii. - szepnął i ją pocałował - Ważne, że ja cię kocham.
          Miała już od niego wychodzić, kiedy zawitała Dorota.
- Miałam nadzieję, że jeszcze Cię znajdę.- zwróciła się do niej
Przestraszona popatrzyła na nią.
- Możemy porozmawiać ?
Kiwnęła głową, a Michał nie wiedział o co chodzi.
- Michał, zostawisz nas same? - poprosiła jego siostra
Zgodził się i poszedł wziąć kąpiel.
- Nie bój się. - uśmiechnęła się - Ja tylko chciałam Ci powiedzieć, żebyś nie przejmowała się mamą. Widziałam jak chciała cię zabić. Ale spoko, przejdzie jej. To jest jej jedyny synuś i nie chce, żeby znowu ktoś go skrzywdził i znowu cierpiał.
- Było aż tak źle?
- Nie znosił tego najlepiej. Wycofał się ze świata. Skrył się w sobie. Jego samoocena znacznie spadła.Ale zawsze był dla mnie dobrym bratem. Dbał i dba o mnie. Strasznie go kocham. I też chcę dla niego jak najlepiej. I ostatnio właśnie widziałam, że się zmienił. Że chodzi wesoły. To dzięki tobie. On cię potrzebuje.
- A ja jego. - szepnęła
- Boże jak po was widać miłość. - była zadowolona - Jak dobrze, że jesteś. Proszę cię, tylko go nie skrzywdź.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Bo ja cię polubiłam. Ale jak coś mu zrobisz.  - pogroziła palcem
- Dobra, dobra. - zaśmiała się - Dziękuję ci.
- To ja ci dziękuję.

piątek, 30 listopada 2018

Rozdział 12

    Już od tygodnia nie widziała się z chłopakiem. To on był w pracy, to ona miała jazdę ze studiami. Zapowiadało się tak pięknie, a tu już na samym początku taka rozłąka. Niby często ze sobą rozmawiają, ale to nie to samo. Przez te ostatnie dni chodzi ponura. Tak by chciała się do niego przytulić, pogadać normalnie, ale się nie da. Dzisiaj ma służbę, więc cały dzień z głowy. Jutro ona od rana do wieczora na uczelni. Nie mogą coś się zgrać.
Poszła do Ani, bo z nią też się długo nie widziała. Zapukała do drzwi jej pokoju i po chwili usłyszała "proszę". Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
- Hej. - przywitała się
Przyjaciółka siedziała na fotelu przy biurku i pisała coś w zeszycie.
- O hej. - odwróciła się w jej stronę i szeroko uśmiechnęła - Zaraz kończę.
Usiadła na łóżku i oglądała zdjęcia powieszone nad biurkiem. Na niektórych były razem.
- Nie u Tomka? - przerwała ciszę
- Nie, mam trochę do nauki, a on musiał załatwić coś tam z bratem. A ty co? Nie u Michałka? - poruszała brwiami
- A weź mi nawet nie mów. - westchnęła i rozłożyła się na łóżku - Nie widziałam się z nim przez tydzień, bo on pracuje, albo ja mam naukę. Tak cholernie za nim tęsknię.
- To urwij się jutro ze studiów i do niego pojedź.
- Nie mogę. - jęknęła - Poniedziałki są najgorsze i na wszystkim muszę być.
- No to wtorek.
- Do wtorku tak daleko. A ja tak cierpię.
- Nic na to nie poradzę. A właśnie, jak tam z jego żoną? Coś pytałaś?
- Byłą żoną. - burknęła - Tak, zdradziła go. Byli małżeństwem aż 4 miesiące, czaisz? I już jej nie kocha.
- Sporo doświadczenia ma jak na swoje lata. - zamknęła zeszyt i usiadła koło niej - Jesteś szczęśliwa?
- I to jak. - uśmiechnęła się - Jest wspaniałym facetem.
- Masz w końcu jakieś jego zdjęcie, ale takie normalne, a nie że i tak nic nie widać?
- A niby skąd? Nie widziałam się z nim od tamtej niedzieli.
- No nie wiem, może Ci jakieś wysłał?
- Taaaa. On i zdjęcie. - zaczęła się śmiać.- Dobre.
Zaczął dzwonić jej telefon. Na ekranie pojawiło się imię jej ukochanego.
- Michał dzwoni. - oznajmiła i odebrała.
Dała od razu na tryb głośnomówiący. Chociaż tak jej kuzynka go pozna.
- Cześć Misiek! - przywitała się radośnie
- Cześć młoda.- usłyszała jego spokojny głos - Co tam u Ciebie?
- A właśnie jestem u Ani.
- Cześć Michał. - krzyknęła przyjaciółka
- Yyyy cześć.- zaśmiał się - Co porabiacie?
- Nic ciekawego. Siedzimy i plotkujemy, jak to baby. A ty?
- No tak. Ja właśnie wróciłem z obiadu i leżę sobie wygodnie. Dobrze, że dzisiaj niedziela i komendant nie będzie się darł, że w pokoju siedzę o tej godzinie.
- Taki to pożyje. - westchnęła - Pójdzie do pracy, zje pyszny obiadek, poleży sobie, będzie się obijał i tak cały dzień.
- Ej, wypraszam sobie.- powiedział poważnie - Już dzisiaj byłem na jednym wyjeździe.
- Jestem z Ciebie taaaaka dumna Michałku. - zachichotała
Po jego stronie rozległ się alarm.
- Jedziesz? - zapytała
- Nie, to dla Mana. Ja dzisiaj jeżdżę na Scani. - oznajmił - Ty jutro cały dzień na studiach?
- Niestety. - jęknęła
- Cholera. - mruknął - Czyli kończysz o 17.30, tak?
- Tak.
- Przyjechałbym po Ciebie, ale po pracy mam trening i kończę koło 17, więc bym nie zdążył.
- No trudno. To zostaje nam wtorek. Ja mam wolne, więc zaraz po Twojej pracy mogę być u Ciebie.
- Mhm. Albo. - zatrzymał się
- Albo co? - powoli się denerwowała
Jeżeli znowu coś jest, że nie mogą się spotkać, to coś ją trafi. Już wystarczająco długo go nie widziała.
- Albo wezmę urlop na żądanie i będziemy mieć dla siebie cały dzień. - powiedział zadowolony
- Nie kuś, nie kuś. - była zadowolona
Znowu dobiegł ich alarm.
- Teraz już jadę. - oznajmił - Muszę kończyć.
- Okej. Uważaj na siebie.
- Yhym, pa
- Wyślij mi jaką fotkę, najlepiej Twoją. Paaa
Nie usłyszała żadnej odpowiedzi, bo już się rozłączył. Zadowolona popatrzyła na przyjaciółkę, która wpatrywała się w nią z szerokim uśmiechem.
- On jest słodki! - pisnęła
- No wiem.
- I jeszcze chce wziąć wolne specjalnie dla Ciebie. To już jest miłość, jak nic. Kiedy go poznam?
- Oj stara nie wiem. Na razie ja sama muszę się kiedyś z nim spotkać. - zaśmiała się - Daj mi jeszcze trochę czasu. Ale obiecuję, że będziesz pierwszą osobą, która go pozna.
- Dobra, dobra. Jak tam praca magisterska?
No i zaczął się niekończący temat. Obie narzekały i dobrze się rozumiały, bo jedna i druga bronią się za niedługo. Jak dobrze spotkać się z osobą, która Cię tak dobrze rozumie. W pewnym momencie przyszła jej wiadomość. Zdjęcie od Michała. Podekscytowana przybliżyła się do przyjaciółki i otworzyła je. Ku jej zdziwieniu zobaczyła spory plac objęty płomieniami.
- Ładny troll. - zaśmiała się Ania
- Ale zdjęcie wysłał? Wysłał.
- A bo mnie to tam interesuje co się pali. Interesuje mnie jak wygląda, a nie! - skrzyżowała ręce na piersi
- Widzisz, my strażacy mamy inne priorytety. - klepnęła ją w nogę - Jeszcze się na niego napatrzysz. Mam nadzieję, że chłopcy się polubią i często będziemy chodzić na podwójne randki.
- Noo, byłoby ekstra! - ożywiła się - A ma jakieś zainteresowania? Będzie miał o czym rozmawiać z Tomkiem?
- Jego największą pasją jest jeździectwo. - zaczęła
- No co ty?! Ma swojego konia?
- Tak.
To chyba wie, kto będzie z nim gawędził. Ania od zawsze uwielbiała konie. W dzieciństwie chodziła do pobliskiego rolnika, który miał kilka koni. Opiekowała się nimi, a on za to pozwalał na nich jeździć. Czasami zabierała ją ze sobą i razem zajmowały się zwierzakami. Niestety coś potoczyło się nie tak i nie było możliwe, żeby dalej tam chodziła i od tamtego czasu już nie jeździła. Ale miłość została do teraz.
- Już lubię twojego faceta. - uśmiechnęła się
Przyszła kolejna wiadomość, też zdjęcie. Gotowa na partię kolejnych "raportów" z akcji otworzyła je. Jednak ukazało jej się oblicze chłopaka a dokładnie jego oczy, bo reszta twarzy była schowana na kominiarką. Zahipnotyzowały ją te cudowne niebieskie oczy. Było po nich widać, że się uśmiecha.
- Paaaaatrz! - pisnęła i pokazała przyjaciółce
- Łooo, ale ma oczyska. - przyglądała się - Z oczu wydaje się przystojny. - zaśmiała się
- Oj jest. - rozmarzyła się
Od razu je pobrała i ustawiła na tapetę. Idealne. Teraz już wszędzie będzie miała go ze sobą.
     Wróciła do domu i wzięła się za naukę. Wytrzyma jeszcze te dwa tygodnie i będzie wolna. Jednak przerwała jej syrena. Zastanawiała się czy iść, czy nie. Ale myśl, że może spotkać tam Michała szybko pomogła podjąć jej decyzję. Zebrała się szybko i razem z bratem pobiegli do remizy. Mieli zgłoszenie o pożarze traw. Nazbierał się cały skład i po 2 minutach byli już gotowi do wyjazdu. Siedziała w wozie i wyczekiwała zgłoszenia, że państwówka jedzie, ale na razie cisza. Chce go tylko chociaż zobaczyć. Dojechali na miejsce i zobaczyli spory plac objęty pożarem. Dowódca zgłosił od razu, że potrzebują wsparcia. W odpowiedzi dostali, że zaraz na miejscu powinna być państwówka. Zadowoliła ją ta wiadomość i od razu miała więcej siły do działania. Wyskoczyła z wozu i brała się do rozwijania szybkiego natarcia wraz z Robertem. Pozostali chłopcy wzięli tłumice. Złapała za prądownice i strumienie wody kierowała w stronę płomieni. Było gorąco. Dobrze, że Robert trzyma jej węża i jest jej lżej. Na niego zawsze może liczyć. Usłyszała dźwięki syren wozu strażackiego. Są niedaleko. Odwróciła się zaciekawiona i ujrzała Mana. Rozczarowała się. No tak, jakby to było że mogą się spotkać... Dlaczego nie Scania? Tylko ten Man... Podjechali od drugiej strony i tam zaczęli działać. Ciągle miała nadzieję, że może z kimś się zamienił i przyjechał. Wypatrywała go, ale byli za daleko, żeby można było kogoś rozpoznać.
Po skończonej akcji podjechali do państwówki. Serce biło jej jak szalone na myśl, że może go zobaczyć. Opuścili swój wóz i podeszli do nich. Podała rękę trzem strażakom i żaden z nich to Michał. Musi być jeszcze jeden. Po chwili zza wozu wyłonił się ostatni członek załogi. Uśmiechnęła się do niego, gdy na nią popatrzył. Zadowolona podała mu rękę, a on ją uścisnął.
- Cześć Seweryn. - przywitała się
Pamięta go z kursu. Wiecznie z czegoś razem się śmiali i odwalali różne akcje. Bardzo miły i radosny człowiek. Mimo to było jej smutno, że nie zobaczyła Michała. I nagle poczuła na niego jakąś złość. Że to on nic nie zrobił, żeby mogli się spotkać. Odechciało jej się wszystkiego.
Ułożyła się wygodnie na łóżku i oglądała telewizor. Wiedziała, że nauka nie ma sensu, bo i tak nie może się skupić i tylko będzie się męczyła. Zaczął dzwonić jej telefon. Michał. Niechętnie go odebrała.
- Hej strażaczko! - usłyszała jego wesoły głos - Byłaś na akcji?
- Byłam. - powiedziała ponuro '
- I jak było?
- Spoko. - mruknęła
Nastała cisza. Jej się nie chciało rozmawiać, a on nie wiedział o co chodzi.
- Chyba nie masz ochoty ze mną rozmawiać. - westchnął
- Jestem po prostu zmęczona i chce mi się spać.
- Okej. W takim razie miłych snów. Pa.
Nie zdążyła nic powiedział, bo już się rozłączył. No i dobrze. Z drugiej strony potraktowała go trochę niefajnie. Przypomniała sobie jego smutny głos jak się z nią żegnał. Zaczęły dopadać ją wyrzuty sumienia. Co on właściwie jej takiego zrobił? Myślała czy nie napisać sms. Ale co w nim napisać? A może nie jest na nią zły, tylko był smutny, że nie mogą rozmawiać, bo ona chce spać? Nie, raczej jest zły. Czuła się strasznie. Wybrała jego numer i przyłożyła telefon do ucha. Cisza, nie odebrał. Próbuje jeszcze raz. Ten sam efekt. Czyli jest na nią wkurzony. Teraz już z podłym samopoczuciem poszła się myć.
Wykąpana położyła i wzięła telefon. żadnej odpowiedzi.  Co ona najlepszego narobiła? Z taką myślą próbowała zasnąć, ale przed oczami ciągle miała smutnego chłopaka. Jej mózg zlitował się po jakiejś godzinie i dopiero wtedy poddała się w objęcia snu.
      Obudziła z beznadziejnym humorem. Nie miała ochoty na nic. No ale musi iść na studia, to już końcówka. Z resztą młody dzisiaj z nią jedzie i nie może zostawić go na lodzie. Miała wiadomość. Przepraszam, że nie odebrałem, ale byłem na akcji i dopiero wróciłem, bo paliła się stodoła ze słomą. Coś się stało młoda? :D Popatrzyła na godzinę, o której ją dostała. 00.02. Czyli nie był na nią zły. Od razu poczuła się lepiej. Nic takiego, po prostu jednak chciałam porozmawiać. Nie widziałam twojego smsa, bo spałam xD Miłego dnia <3
Musi mu pokazać, że jednak to było tylko zmęczenie i nie jego wina.
Nawet na studiach czuła się dobrze. Ale jej humor pojawił się po pierwszym wykładzie, kiedy oznajmiono im, że zajęcia mają tylko do 12. Miała już w głowie plan. Wróci do domu, będzie miała chwilę dla siebie i później pojedzie na Michała trening. Zrobi mu taką niespodziankę.
        W domu była o 14. Miała sporo czasu, bo on trening zaczyna o 15.30. Poduczyła się coś trochę na obronę i już nagle była 15. Zrobiła sobie dwa warkoczyki. Uwielbia tą fryzurę, bo jest wygodna i włosy jej nie przeszkadzają. Wszyscy jej mówią, że tak wygląda słodko i na 20 lat. A Michałowi nie wstydzi się tak pokazać, bo widział już ją w gorszym stanie podczas pożaru. Nie wiedziała jak ma się ubrać. Po dłuższym namyśle wyciągnęła czarne spodnie i szarą bluzę. Wygodnie, ale nawet wygląda.
Nie wiedziała dokładnie gdzie on ma te treningi. Kiedyś coś wspominał i poszperała w internecie. Znalazła jedno miejsce i wydawało jej się, że to tam. Jechała z nawigacją, bo nie zna się na tamtych wioskach. Miała jakieś 20 minut drogi, więc nie daleko. Udało jej się trafić za pierwszym razem. Był to duży kompleks. Była tam restauracja, jakiś chyba nieduży motel, no i stajnie. Nie wiedziała gdzie ma iść. Przed wejściem stały jakieś dwie dziewczyny. Miały na sobie byle jakie ciuchy i wyższe buty, więc zapewne one jeżdżą na koniach. Podeszła do nich niepewnie. Były gdzieś z wieku Roberta.
- Cześć. - zaczęła - Szukam Michała. Nie wiecie może gdzie mogę go znaleźć?
- Strażaka? - uśmiechnęła się jedna
- Tak.
Obie popatrzyły się na siebie.
- Jeździ teraz. Będziesz musiała przejść przez ten budynek i na dworze skręcić w prawo. I tam on też powinien być. Serio do niego przyjechałaś?
- Tak. - nie wiedziała o co chodzi - A coś nie tak?
- No bo Michał nie przepada za gośćmi tutaj. Kiedyś ktoś przyjechał kilka razy, ale on się wkurzał i w ogóle. Lubi spokój.
- Dzięki. - uśmiechnęła się blado i ruszyła przed siebie
Serio tak jest? Teraz zastanawia się, czy dobrze zrobiła. Ale jak tu jest, to chociaż zobaczy go na swym rumaku. Najwyżej będzie to pierwszy i ostatni raz. Dotarła na miejsce i ujrzała kilka koni, które chodziły po trawie. Ktoś jeździł na koniu w dużej zagrodzie w kształcie koła. Mignęła jej twarz osoby dosiadającej. Był to Michał. Poważny, ale radosny. Skupiony trzymał lejce i swobodnie podskakiwał w siodle. Na głowie miał czarny toczek, ciemnoszarą bluzę i czarne spodnie dresowe. Wyglądał świetnie. Niepewnie podeszła do ogrodzenia i przyglądała się jego jeździe. Wyciągnęła telefon i zrobiła kilka zdjęć, żeby mieć dowód jego pasji, a przy okazji jego zdjęcia. Kilka wyszło naprawdę dobrze. Kątem oka dostrzegła, że tamte dziewczyny jej się przyglądają. Ale skupiła się na chłopaku. Obserwowała każdy jego  ruch. Dostrzegła, że każdy najmniejszy jego nacisk czy ruch powoduje reakcję konia i zmianę pozycji. Gdyby tak się nie dopatrywała, wyglądałoby to że on sobie normalnie siedzi, a koń pędzi. A tu najmniejszy szczegół ma znaczenie. Ale to piękne. Zakochała się w tym. Jeszcze to skupienie Michała. Musi to być spory wysiłek. Chyba dostrzegł ją kątem oka, ale dalej jechał. Mogłaby tak go oglądać cały dzień. Nagle zaczął zwalniać i spokojnym krokiem podjechał do niej z uśmiechem. Był dość wysoko nad nią.
- Hej. - przywitał się radośnie - Cóż za niespodzianka.
- Hej. - uśmiechnęła się szeroko - Mogę stanąć na tej belce? - wskazała na grubą belkę, która była dolną z dwóch barierek drewnianego ogrodzenia.
Chciała być wyżej i bliżej niego.
- Tak.
Szybko się wspięła i podparła o górną barierkę. Pochylił się lekko i złączył ich wargi w długim buziaku.
- Matko, jak ja tęskniłam! - popatrzyła na niego
- Ja bardziej. - puścił jej oczko
- Tak przystojnie wyglądasz. - uśmiechnęła się - A jeździsz super. Mogę pogłaskać?
- Jasne. - zaśmiał się
Przyłożyła dłoń do brązowej szyi konia. Delikatnie ją pogładziła i popatrzyła na Michała. Przyglądał jej się z uśmiechem.
- Wyglądasz tak słodko. - powiedział
Zarumieniła się.
- Cudowny jest. - oznajmiła - Jak jego właściciel.
- Dobra, dobra. - zaśmiał się - Dasz mi jeszcze z 10 min?
- Jasne. Mogłabym cię oglądać godzinami.
- Dobra, dawaj buziaka.
- A mogę zrobić ci kilka fotek?
- Po co ? - patrzył z rozbawieniem - Są lepsze rzeczy do fotografowania.
- Prooooooszę. - zrobiła oczy jak kot ze Shreka.
- No dobra. - westchnął
Zadowolona pocałowała go i odjechał.
Znowu mogła podziwiać jego jazdę. Zrobiła kilka naprawdę dobrych ujęć, ale i filmików też. Na koniec zrobił tak wspaniałą figurę, że była pod wrażeniem. Stała z szeroko otwartymi oczami. Szybko się otrząsnęła i skierowała na niego aparat, bo akurat jechał w jej stronę. Uśmiechnął się szeroko i dzięki temu ma  wspaniałe zdjęcie. Zatrzymał się i zsuną na ziemię. Przeszedł między belkami i staną przed nią.
- Chodź tu do mnie młoda. - wyciągnął ręce
Wtuliła się w niego. W końcu poczuła jego ciepło, jego zapach i ciało. Znowu czuła to bezpieczeństwo i radość.
- Boże, jak ja tyle wytrzymałem bez ciebie? - szepnął tuląc ją
- To był najgorszy tydzień w moim życiu. - westchnęła - Proszę już nigdy tak nie róbmy, proszę. Nawet jakbym miała przyjechać do Ciebie w środku nocy, to nie pozwolę, żebyśmy się tak długo nie widzieli.
- Dobrze. - pogładził ją po plecach - Zrobię wszytko, żeby to się nie powtórzyło.
Pocałowała go i wpatrywała w jego cudowne oczy.
- Jak ty wspaniale jeździsz!
- Czasem coś mi się uda. - zaśmiał się i ściągnął rękawiczkę z prawej dłoni, żeby zaraz splątać ich palce
Drugą złapał za lejce i ruszyli w stronę stajni.
- To jest takie piękne, jak ty nad nim panujesz. Jak najmniejszy ruch piętą czy palcem ma wielkie znaczenie. Wydaje się, że to nic trudnego i lekkiego, a wcale tak nie jest. Jesteś cały spocony, czyli nieźle musiałeś się namęczyć. Widać, że wiele lat na to poświęciłeś. To wasze zgranie i przywiązanie. Wie co oznacza każdy ruch. To nie łatwa sztuka. Podziwiam Cię Misiu.
- Chyba jeszcze nikt tego nigdy nie dostrzegł i nie powiedział mi tak wspaniałych słów. - uśmiechnął się - Ale serio są lepsi od mnie.
- Wiem, bo niektórzy robią tylko to przez cały czas. Ale dla mnie, to ty jesteś najlepszy na świecie.
- Dziękuję. Czekaj. - zatrzymał się - A może...
Zobaczyła jego szyderczy uśmiech.
- Chyba się boję...
- Chcesz się przejechać?
- Mogę?
- Jasne! - uśmiechnął się - Chodź.
- Ale ty jedziesz ze mną.
- No i może jeszcze frytki do tego. - zaśmiał się - Myślisz, że zmieścilibyśmy się w tym siodle?
- Jak się popieści, to się wszystko zmieści.
- Nie ma szans. Musiałbym inne siodło założyć, ale to nie dzisiaj. Może jutro?
- Z przyjemnością.
- Masz. - ściągnął toczek i założył jej. - Może trochę bardzo spocony, ale żeby potem nie było, że nie dbam o Twoje bezpieczeństwo.
Pokazał jej co i jak i po chwili siedziała już na Pimpku. Trzymała kurczowo wodze, bo ostatni raz jak siedziała na koniu miała z 8 lat. Uśmiechnięty chłopak cały czas szedł koło niej i trzymał zwierzę. W pewnym momencie puścił i szedł tak po prostu.
- Jadę sama? - uśmiechnęła się
- Dokładnie tak.
- Chyba zakochałam się w Pimpku. - westchnęła
- Mam być zazdrosny?
- No nie wiem... Spora konkurencja. - puściła mu oczko - I to dosłownie.
- Jak ja Cię kocham! - zaśmiał się i popatrzył na nią
Powiedział to. Powiedział te dwa najpiękniejsze słowa na świecie. Zrobiło jej się ciepło na sercu, a w brzuchu pojawiły motyle. Wzruszona uśmiechnęła się i patrzyła na niego.
- Ja Ciebie też. - szepnęła
Wpatrywali się w siebie. W te przepełnione miłością oczy. Nigdy nie czuła tak potężnego uczucia jak do niego. Czuła jak bombarduje ją potężną dawką miłości. Odwzajemniała to.  To jest ten jedyny. Mężczyzna na całe życie.
- Zrobisz mi zdjęcie? - przerwała tę ciszę
- Oczywiście.
Wyciągnęła telefon i podała mu go. Zatrzymali się i odszedł kilka kroków. Ustawił aparat, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- A mogę się do niego przytulić ? - zapytała
- Jak się nie boisz. - poruszał brwiami
Szybko objęła szyję konia i przytuliła się. Szeroki uśmiech był dopełnieniem jej pozy.
- Ślicznie. - uśmiechnął się po chwili i opuścił aparat
Ześlizgnęła się z Pimpka, bo byli już przed stajnią. Poklepała go i pogładziła po pysku.
- Fajny jesteś Pimpuś.
Razem wyczyścili konia w jego boksie. Dali jeść i mogli jechać. Musiała jechać za chłopakiem, bo nie wiedziała jak z tej miejscowości dojechać do niego. Ale na szczęście droga była prosta i szybko dotarli.
Jak tylko weszli do mieszkania, to objęła rękoma jego szyję. Wpatrywała się w jego roześmiane oczy.
- Powtórzysz to co powiedziałeś? - szepnęła
- Ale co? - zmrużył oczy, bo nie wiedział o co chodzi
- Ty już wiesz co.
Objął ją w pasie i stali tak wpatrując się w siebie. Zdecydowanie to ten. Przy nim czuje się najlepiej, jak na swoim miejscu. Nikt tak na nią nie działa i nie patrzy na nią jak on.
- Kocham Cię. - wyszeptał po chwili
Uśmiechnęła się i złączyła ich wargi. W końcu mogła poczuć te namiętne pocałunki, które tak przyciągały ją do niego. Pragnęła tylko niego. Jej ciało znowu zwariowało i przechodziło przez nie mrowienie. Nie mogła się od niego oderwać, a on od niej. Nawet nie wie kiedy ich ciała zaczęły się stykać.
- Chyba częściej musimy się nie widzieć, żebyś mnie tak witała. - mruknął kiedy w końcu oderwali się od siebie
- O nie mój kochany. Zawsze mogę robić ci takie powitania, jeśli chcesz.
- Byłbym debilem, gdybym nie chciał. - pocałował ją w czoło - Zajmiesz się chwilę sobą? Poszedłbym szybko pod prysznic.
- Nie. - złapała go za bluzę - Nie musisz.
- Dobrze, to chociaż się przebiorę.
- Tylko szybko. - pogroziła mu palcem - Chcesz jakąś kawą albo herbatę?
- Kawkę, jeśli można.
Poszła do kuchni i wzięła się za przygotowanie napoi. Dopiero jest tu trzeci raz, a czuje się jak u siebie. Czekała na wodę i oparła się o blat. Wróciła pamięcią do tych wspaniałych dwóch słów. Ciągle słyszała jak je wypowiada. Uśmiechnęła się do siebie.
- Jadłaś coś? - podszedł do niej i dał buziaka w policzek
- Coś tam jadłam.
- Czyli jesteś głodna, z resztą ja też. - poklepał się po brzuchu - Na co masz ochotę ?
- Nie wiem. A ty?
- Makaron.
- O tak, makaron. - powiedziała rozmarzonym głosem
- Jak my się dobrze rozumiemy. - uśmiechnął się
- Fakt, nikt mnie nie rozumie jak ty. - skwitowała
     Siedzieli przytuleni przy telewizorze i przypomniała sobie o zdjęciach. Wyciągnęła telefon i weszła w galerię.
- Jaką ładną masz tapetę. - zaśmiał się
- Najprzystojniejszą na świecie.
Zaczęła oglądać zdjęcia. Jako pierwsze były te jak przytula się do Pimpka. Były mega. Zakochała się w  nich. Tak słodko wyglądała.
- Mega. - szepnęła
- O tak. Musisz mi je wysłać.
- Po co?
- Bo mam taki kaprys. - zaśmiał się
- To jak skończymy oglądać, ok?
Kiwnął głową i oglądali. Dalej Wszystkie były mega. A kompletnie ją oczarowały te, na których był on.
- Będę mogła z Tobą jeździć ? - zapytała
- Spodobało się ?
- I to jak.
- Pewnie kochanie.
- Jesteś cudowny.
Odwróciła się w jego stronę, a on syknął.
- Co jest? - zapytała
- Nic takiego. - uśmiechnął się - Trochę plecy mnie bolą.
- Michał, to nie jest nic takiego. Co się stało?
- Coś mi na budowie strzyknęło i tak pobolewa. Ale serio to nic.
- Kochanie. - położyła dłoń na jego policzku, a jego oczy się zaświeciły - To nie jest nic. Połączenie zawodu strażaka i budowlańca nie jest najlepsze. Oba zawody są bardzo obciążające i to nie jest dobre. Martwię się o ciebie Misiu i nie chcę, żeby coś Ci się stało. Może trzeba poszukać coś innego niż budowa?
- To miłe. - dał jej buziaka - Ale chyba trochę przesadzasz. A z resztą, nie wiem co bym mógł innego robić.
- Nie przesadzam Michał. - powiedziała twardo - Jest pełno zawodów, których możesz się podjąć.
- Na przykład?
- No nie wiem. Kominiarz. Mało ich, a pewnie z twoim doświadczeniem by cię przykęli. Albo... Mógłbyś być trenerem.
- Ja i trener. - zaśmiał się
- Tak. Nadajesz się. A wiem, że coraz więcej osób interesuje się jeździectwem, co oznacza większe zapotrzebowanie na trenerów.
- Daj spokój.
- Nie, to ty daj spokój. - prawie krzyknęła - Zajedziesz się, a ja martwię się o ciebie debilu.
- Dobrze, pomyślę. - westchnął
Zadowolona dała mu buziaka.
- Kładź się, to pomasuję ci te plecy.
     Leżała przed snem w swoim łóżku. Wyświetliła zjęcie Michała, na którym widać jak wspaniale są zgrani i to wielkie skupienie. Wysłała je Ani i dopisała "Jestem z niego taka dumna❤️".

sobota, 24 listopada 2018

Rozdział 11


    Niedziela jak niedziela. Wstać wcześnie rano, bo o 9, szybko się ogarnąć, zjeść śniadanie i na 10 do kościoła. Nie lubi niedzieli, bo wiąże się ona ze stresem związanym ze studiami. Wie, że musi wstać bardzo wcześnie i jechać na uczelnię. Dobrze, że to już końcówka. Jest jej bardzo ciężko. Dobrze, że w jej życiu pojawił się Michał. Chociaż jest tak intensywnie od 2 dni, to jej świat naprawdę się zmienił. Jest szczęśliwa jak nigdy. Ma dodatkową energię, którą może dobrze wykorzystać na studiach.
Jak zwykle po kościele jeżdżą do dziadków na obiad. Tradycyjnie na stole pojawia się rosół, a na drugie danie ziemniaki z mięsem albo kotletem (zmiana jest co tydzień), no i do tego jakaś surówka albo sałatka. Lubi takie rodzinne posiłki. Wszyscy przy jednym stole, miła atmosfera. Dobrze, że ma Roberta, to się nie nudzi, bo Ania cały dzień jest u Tomka. Tak to zawsze z nią spędzała tu czas, a odkąd ma chłopaka, jej wspólnie spędzany czas znacznie się skurczył. Ale przecież to normalne. Nie ma jej tego za złe, tylko cieszy się jej szczęściem.
Po obiedzie przychodzi czas na kawę. Rozłożyła się wygonie z Robertem na kanapie i wzięła telemagazyn do ręki. Otworzyła na odpowiednim dniu i przeglądała program.
- Nic ciekawego dzisiaj nie leci. - westchnęła
- Jak zwykle. - zaśmiał się brat - Ale możemy razem pooglądać jakiś film.
- Z chęcią. - uśmiechnęła się - A nie, nie mogę.
- Dlaczego?
No i tu jest pies pogrzebany. Co ma powiedzieć? O Michale jeszcze nie chce mówić, bo to za świeża sprawa. Musi wymyślić coś wiarygodnego.
- Bo Ania i Tomek zaproponowali, żeby iść do kina. - powiedziała niby dalej czytając
- Yhyym. A na co? - patrzył na nią z ciekawością
- A nie pamiętam już co to miało być. A co, chcesz też jechać?
- Nie, nie będę wam przeszkadzał.
Dobry blef, nie jest zły. Chyba niczego się nie domyślił i może spokojnie jechać na randkę. Chyba randkę. Szybko wyciągnęła telefon i włączyła messengera. Przyjaciółka była niedostępna. No trudno, ale napisać może, przecież kiedyś przeczyta, ale ma nadzieję, że to będzie szybko. Heeeejo ! :* potrzebuję Twojej pomocy! Musisz mnie kryć xd wysłała. Już nie może się doczekać spotkania z tym niesamowitym facetem.
- Nie wiem czy uda mi się w tym roku powalczyć o dostanie się do SGSP... - westchnął Robert
- Młody. - dała mu kuksańca w ramię - Oczywiście, że dasz radę. Masz jeszcze sporo czasu, żeby wyleczyć nogę i się przygotować. Wierzę w Ciebie i wiem, że Ci się uda.
- Łatwo Ci mówić. - spuścił głowę i bawił się palcami
- To ja już się nie odzywam. - oznajmiła i sięgnęła po kawę
Wzięła kilka łyków i nie było już śladu bo brązowym napoju. Ale dopadły ją obawy, że będzie musiała często chodzić do toalety. Tak ma praktycznie zawsze, co 5 minut gania żeby zrobić siku. Jak tak będzie, to filmu nie poogląda... Zazwyczaj jak wie, że gdzieś jedzie, to odpuszcza sobie picie, ale teraz kompletnie jej to wypadło z głowy. Usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko odblokowała telefon i zobaczyła dymek ze zdjęciem Ani. Hejka :* A co się stało ? xD I teraz jej musi to jakoś ładnie przekazać.
Bo idę do kina i jak coś to byłam tam z wami
A z kim idziesz? ^^ 
Z Michałem 
Kim jest Michał ?!?!?!?!?!?!?!?!
Moim chłopakiem xd
Co??!!! I ja nic o tym nie wiem ?! Gadaj o nim wszystko !! Już ! 
To może jak będę jechała, to zadzwonię? Nie chcę przy wszystkich, bo nikt o nim nie wie i niech tak na razie zostanie. 
No dobra... Masakra, jak jestem ciekawa! A o której idziecie ? To może wpadnę i poznam młodzieńca :D 
Na 17 jesteśmy umówieni. Ja Ci dam! Młodzieńcem, to on nie jest... xd 
To on jest jakimś dziadkiem? xd 
Dobra, czekaj, bo my się zbieramy. Zadzwonię za jakieś pół godziny. Paaa :* <3
  Nie wiedziała jak ma się ubrać. Stała przed szafą i przyglądała się ciuchom. Wybrała szarą koszulkę z czarnym napisem. Do tego czarne spodnie i czarny sweterek rozpinany. Jest luźno, ale i w miarę elegancko. Dokładnie poprawiła makijaż i była gotowa do wyjścia.
- Jadę do kina. - oznajmiła rodzicom przechodząc przez pokój
- Z kim? - popatrzyła na nią mama znad okularów
- Z Anią i Tomkiem.
- Baw się dobrze. - uśmiechnęła się i powróciła do czytania
- Dzięki. - krzyknęła i zniknęła za drzwiami
Na dworze robiło się chłodno, ale żadnej kurtki nie brała. W aucie sobie zagrzeje, a na dworze długo nie będzie, więc nie potrzebny jej dodatkowy balast. Wsiadła do samochodu i od razu zainstalowała telefon w uchwycie i wybrała numer przyjaciółki. Po chwili usłyszała jej głos.
- No w końcu ! Opowiadaj.
- No więc ma na imię Michał. - kompletnie nie wiedziała co miała jej powiedzieć
- No to już wiem! - powiedziała lekko zniecierpliwiona - Ile ma lat?
- 30.
- Eee to nie tak źle. Myślałam, że jakiegoś tatusia sobie wynalazłaś. - obie zaczęły się śmiać - Gdzie się poznaliście ?
- To jest zabawne. - mruknęła - Pamiętasz, jak byłam kilka dni na pożarze lasu?
- Nooo coś było
- No to tam. Michał jest strażakiem w państwówce.
- No tak...- westchnęła - Jakby mogło być inaczej. Ale czekaj, przecież to było zanim poznałaś Józka. Ty z nim ciągle kręciłaś?!
- Nie, nie, nie. Wtedy go poznałam i się w nim zakochałam. Z nim byłam w parze i sobie gadaliśmy. Ale po tym wszystkim kontakt nam się urwał i chciałam o nim zapomnieć. Dzięki Józkowi udało mi się o nim zapomnieć, ale ostatnio byłam na akcji i go zobaczyłam. Wszystko wróciło. Jak byliśmy sam na sam wygarnęłam mu wszystko, co myślę. A on mnie pocałował i powiedział, że zadzwoni później.
- Ooooo. - przeciągnęła z zachwytem - Nic mi o nim nie mówiłaś.
- Nie chciałam Ci przeszkadzać.
- Dobre. Jak długo jesteście razem?
- Od wczoraj. - zaśmiała się - Ale wiesz co? Przy nim czuję się tak wspaniale, jak nigdy do tej pory. Mam ochotę być z nim każdą chwilę. Ale jedno ciągle nie daje mi spokoju i mnie ciekawi. - przerwała, bo nie była pewna czy mówić o tym
- No mów. Co takiego?
Ciągle się wahała. To przecież jest ich sprawa, a raczej jej.
- Jego żona.
- NO NIEŹLE. -pisnęła - Ale akcja. Stara, czy ty mówisz serio? Spotykasz się z żonatym facetem?
- Nie. Rozwiedli się 3 lata temu.
- No, już myślałam. To w czym problem?
- Jak byliśmy na tych wzgórzach, to coś mi tam opowiadał i powiedział moja żona. Zaraz się poprawił, że była, no ale pierwsze co powiedział, to moja żona. Nie wiem czy on coś do niej jeszcze czuje. W mieszkaniu nie widziałam żadnych jej rzeczy, no ale nie wiem.
- A dlaczego się rozwiedli?
- Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym.
- Emilka, trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo go nie znam. Nie skupiaj się na tym, tylko na nim. Przystojny jest?
- Dla mnie cholernie. - uśmiechnęła się
- Masz jakieś foty? Wysyłaj!
- Nie mam. A na fejsie on nie ma, wiec nie trać na to czasu.
- I tak go obczaję.
       Gadały przez całą drogę, czyli przez 20 minut. Podekscytowana wysiadła z samochodu i szybkim krokiem udała się do galerii. Umówili się pod kinem. Na miejscu nigdzie go nie widziała. Podeszła do repertuaru, żeby nie wyglądać jak debil. Nie skupiała się na tym co czyta, myślami była przy swoim chłopaku. Odwróciła się, żeby zobaczyć czy nie ma go na horyzoncie. Szedł w jej stronę, a w jej brzuchu rozlatały się motyle. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w jego stronę. Kiedy ją zobaczył również się uśmiechnął. Stanęli przed sobą i patrzyli na siebie.Nie wiedzieli co mieli zrobić.
- Hej. - powiedziała wesoło
- Hej. - patrzył na nią nieśmiało
- Dasz mi tego buziaka?
Nachylił się nad nią i złączył ich wargi w krótkim pocałunku.
- Co tam u Ciebie słychać ? - złapał jej dłoń i kierowali się w stronę kas kinowych
- A wszystko dobrze. Byłam u babci na obiedzie i potem pojechałam na randkę z pewnym, przystojnym mężczyzną. - przytuliła się do jego ramienia
- I tym przystojnym mężczyzną niby jestem ja? - popatrzył na nią
- Zdecydowanie. - uśmiechnęła się - To na jaki film idziemy?
- Komedia może być ?
- Może.
- To super. Dzień dobry. - zwrócił się do kasjerki - Poproszę dwa bilety. Jeden ulgowy i jeden normalny.
Zdziwiło ją to. Nie wie czy ona by sama wpadła na to, że dla niej jest ulgowy bilet. On myśli o wszystkim, jest już dojrzałym mężczyzną. Takim o jakim marzyła. Wiele przeszedł i ona teraz musi być gotowa na to, że będzie patrzył na rzeczy inaczej.
- Chcesz popcorn? - wyrwał ją z zamyśleń
- Nie, dziękuję.
- To poproszę duży. - zwrócił się do pani
- Powiedz mi ile mam Ci oddać za bilet. - zwróciła się do niego
- Co ty znowu wymyślasz? To ja Cię zaprosiłem i ja stawiam.
- Michał, no.
- Masz. - podał jej karton pełny popcornu i wziął się do płacenia
      Zajęli swoje miejsca czyli kanapę. Już leciały reklamy, czyli za niedługo będzie właściwy film.
- Cieszę się, że jestem tu z Tobą Misiek. - szepnęła i dała mu buziaka w policzek
- Ja też. - pocałował ją w głowę i objął ramieniem - A co do tego Miśka...
- Przepraszam, tak jakoś mi pasuje do Ciebie. Ale już nie będę. - tłumaczyła się szybko
- Nie, nie o to chodzi. To jest bardzo miłe. Ale... - urwał - Możemy porozmawiać jak wyjdziemy z kina?
- Jasne. - mruknęła
Zaczęła się zastanawiać o co chodzi. Obawiała się najgorszego. Zaczęła panikować. Nie chce teraz jej powiedzieć, to musi być coś poważnego. Nie chce stracić kolejnego faceta. Ale co się stało? Są ze sobą dopiero drugi dzień. A może dalej kocha swoją byłą i nie jest gotowy na kolejny związek ?
- Ślicznie wyglądasz. - mruknął gładząc ją po ramieniu - I oczywiście, że możesz brać popcorn, specjalnie wziąłem duży.
      Komedia była dobra. Dużo się śmiała, ale z tyłu głowy ciągle myślała co się takiego stało.
Wyszli z kina i stanęli przed wyjściem.
- Idziesz do mnie ? - zapytał
- Chętnie, ale jutro muszę wcześnie wstać. - westchnęła
- To może chociaż dasz się zaprosić na kawę?
Zobaczyła jego oczy pełne nadziei.
- No jasne Michał. - uśmiechnęła się szeroko - Z Tobą zawsze.
Na jego twarzy zagościł uśmiech. Splotła ich dłonie i podążali w stronę kawiarni.
- Jak było u mamy ? - zapytała
- Dobrze, były moje siostry, pogadaliśmy, pobawiłem się z dzieciakami Moniki. Fajne są, kochane.
- Też bym kochała takiego wujka.
Ale od razu zarumieniła się, bo dotarło do niej co powiedziała Tak jakby wyznała mu miłość.
- Tu? - wskazał na pewną kawiarnię
Pokiwała głową i weszli do niej. Zajęli stolik i wzięła menu. Kusiła ją mrożona kawa.
- Ja bym chciała mrożoną kawę.
- Okej. - uśmiechnął się - Tylko?
- Tak, tak.
- Okej. To ja pójdę zamówić.
Obserwowała uważnie swojego mężczyznę. Zdecydowanie to jest ten. Szybko wyciągnęła telefon i po tajniaku zrobiła mu zdjęcie. Weszła na messengera i wysłała je Ani. Przynajmniej nie będzie smęciła, że nie wie jak wygląda. Może nie jest to super zdjęcie, bo stoi bokiem, no ale próbowała. Nadeszła jego kolej zamawiania. Pani do niego śliniła się, jakby miała jakąś padaczkę. Szczerzyła swoje białe zęby i puszczała zalotne spojrzenie. Wkurzyło ją to. Nie da podrywać swojego faceta. A on odwzajemniał uśmiech. Zabolało. Patrzyła z nienawiścią na tą dziewczynę. Wydaje się być starsza od niej, ale to nic dla niej nie znaczyło. Wzięła menu, żeby czymś się zająć. Nie mogła na to patrzeć. Usłyszała szuranie krzesłem na przeciwko niej. Podniosła głowę i zobaczyła Michała.
- Coś nie tak? - chyba zobaczył, że jej mina wyraża chęć do zabicia kogoś
- Ta baba. - mruknęła - Tak na bezczelnego z Tobą flirtowała. Masakra.
- Co? - zaśmiał się - Flirtowała? Ona tylko się uśmiechała.
- Michał. - popatrzyła na niego - To jest baba, a tak się składa że ja też i wiem kiedy ktoś flirtuje, a kiedy tylko się uśmiecha.
- Serio? Czy ty jesteś o mnie zazdrosna? - podniósł brew
- Dlaczego miałabym, ja nie...- mieszała się
- Jesteś o mnie zazdrosna. - zaśmiał się i złapał jej dłoń, którą miała na stoliku. - Emilka, to takie urocze. Ale wiesz, że jedyną kobietą, z jaką bym flirtował to tylko ty. Ja uśmiechnąłem się do niej tylko z grzeczności.
- Nie dziwię się jej. Takiego faceta każda może mi pozazdrościć. - uśmiechnęła się szeroko
- Ale ja Cię uwielbiam. Podobał się film?
- Tak, sporo się uśmiałam, z resztą sam słyszałeś.
- O tak.
- Dziękuję Ci bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś oderwać się od mojego koszmaru jakim są studia.
- Do usług.
    W miłej atmosferze wypili kawę. Na nowo się w nim zakochała. Zebrali się i poszli do w stronę jej auta. Przypomniało jej się, że mieli o czymś porozmawiać. Oparła się o samochód i wpatrywała w swoje buty.
- Michał, powiesz mi w końcu o co chodzi?
Spoważniał i wyprostował się. Wpatrywał się w jej oczy uważnie i wziął głęboki wdech.
- No bo to że mówisz do mnie Misiek jest bardzo miłe i urocze. Ja dawno nie miałem z tym styczności.
- Siostry do Ciebie tak nie mówią?
- Mówią, ale to jest coś innego. Ja dawno nie byłem w związku i nie wiem jak mam się zachowywać. Chcę dla Ciebie jak najlepiej, ale czasami mogę coś zrobić co nie będzie odpowiadało. Powiedz mi to wtedy. Przepraszam, że jestem może trochę niedostępny, ale moje zaufanie zostało już kiedyś nadszarpnięte i nie chcę wpakować się znowu w to samo.Nie chcę, żeby ktoś znowu mnie zranił. - w jego oczach pojawiły się łzy - Bo faceci też mają uczucia i można ich zranić.
- Michał. - szybko złapała jego dłoń - Jesteś najwspanialszym facetem na świecie. Zmieniłeś moje życie na lepsze, dzięki Tobie odzyskałam szczęście. Doceniam wszystko co robisz, widzę jak się starasz i jest to najpiękniejsze co mogło mnie w życiu spotkać. Dziękuję Ci za wszystko. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię teraz przytulić, tak mocno. - była rozczulona - To nie jest odpowiednie miejsce na to. Dlaczego nie zgodziłam się pojechać do Ciebie? Głupa jestem.
- Nie, nie, to ja niepotrzebnie zacząłem ten temat.
- Jedziemy do Ciebie?
- Musisz jutro wcześnie wstać, nie chcę żebyś przeze mnie miała problemy.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze. - powiedziała twardo - Jedziemy do Ciebie i koniec.
- Dobrze. Wiesz jak do mnie dojechać. Ja będę jechał zaraz za Tobą.
       Weszli do mieszkania i od razu udali się do salonu. Rozsiedli się wygodnie na kanapie.
- Powiesz mi coś o Twojej byłej?
Kiwnął głową i siedział chwilę w milczeniu.
- Dominikę poznałem w klubie. Kuzyn miał wieczór kawalerski i chcieli potańczyć. A że ja do roztańczonych osób nie należę, to siedziałem przy barze i ona też. I tak się poznaliśmy. Byliśmy ze sobą 2 lata i postanowiliśmy się pobrać. Ale ona naciskała, że najpierw lepiej wziąć cywilny, a potem kościelny, bo pieniądze, bo coś tam, a małżeństwem już będziemy. Pomyślałem, że faktycznie i się zgodziłem. Było nam nawet dobrze. Miesiąc po ślubie mieliśmy wezwanie do zadymienia mieszkania. Nic poważnego. Jak wracaliśmy zatrzymaliśmy się koło parku, bo akurat przechodził kumpel z innej zmiany. Zobaczyłem ją z innym. Całowali się, przytulali, śmiali w najlepsze. Był to dla mnie wielki cios. Dopiero wtedy dotarło do mnie jaki byłem ślepy. Zdradzała mnie od dłuższego czasu, a ja nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Następnego dnia jak wróciłem do domu po zmianie wyciągnąłem jej torbę. Patrzyła na mnie zdezorientowana. Powiedziałem, że ma czas do południa, żeby się wyprowadzić. Byłem spokojny, nie chciałem się kłócić. Powiedziałem, że widziałem ich wczoraj. Nie zaprzeczyła, tylko zaczęła się pakować. Przeprosiła mnie. Rozwód był po 3 miesiącach.
- Biedny. - szepnęła
Usiadła na jego kolanach przodem do niego i mocno przytuliła. Zaurzyła palce w jego włosach i mocno trzymała. Chciała go chronić przed wszystkim, żeby już więcej nie musiał cierpieć.
- Dziękuję Ci, że mi to opowiedziałeś. - dalej go tuliła - Wiem, że to dla Ciebie bardzo trudne.
- Już wiesz dlaczego jestem taki wycofany. - szepnął
- Michał, ty ją jeszcze kochasz?
Nastała cisza. Słychać było tylko ich oddechy. Nadal go tuliła, ale bała się odpowiedzi. Bo co jeśli ją kocha? Będzie wiedziała, że jest tą drugą i ona nie zniknęła z jego życia.
- Nie.
Odetchnęła z ulgą i oderwała się od niego. Patrzyła na jego pełną żalu twarz. Nie był w stanie popatrzyć na nią.
- A ty? - zaczął - Co z Józkiem? Przecież rozstaliście się niedawno. Był pewnie przystojny i z Twojego wieku. Byliście szczęśliwi.
To ją zaskoczyło. Ale jak on przed nią się tak otworzył to ona też musi.
- Ja chyba nigdy nie kochałam Józka jako chłopaka, tylko bardziej jak przyjaciela i z jego strony też to czułam. Ani razu nie powiedzieliśmy, że się kochamy. Nie potrafiłam obdarzyć go pełnią mej miłości, bo w głębi serca wiedziałam, że to nie to. Że ten, który na to zasługuje jest teraz gdzie indziej. Pewnie gasi płonące domy, albo wyciąga poszkodowanych z samochodu. I ciągle miałam nadzieję, że przyjedzie po mnie na swoim rumaku i zabierze mnie w najdłuższą podróż. Owszem, byłam z nim szczęśliwa, bo pomagał oderwać mi się od rzeczywistości i zapomnieć o Tobie.
- Wow. - patrzył na nią dużymi oczami - Takiego pięknego wyznania jeszcze nigdy nie słyszałem. Serio ciągle o mnie myślałaś? - delikatne się uśmiechnął
- Tak. - zaśmiała się - Przez co dodawałam sobie tylko cierpienia. Zakochałam się w Tobie na tych wzgórzach. Od pierwszego Twojego spojrzenia na mnie. Nigdy tak wyjątkowej osoby nie spotkałam.
- Szczerze? - popatrzył na nią nieśmiało - Na początku Cię nie lubiłem.
- Że co?! - ożywiła się
- No co?! - bronił się z uśmiechem - Przysiadłaś się do mnie i wkroczyłaś do mojej przestrzeni osobistej. Chciałem być sam, ale nie, musiała się przypałętać.
- Wydawało mi się, że Ci to nie przeszkadza, sam tak mówiłeś.
- Chciałem być miły. Wiesz, że ja nie jestem tym co mówi prosto z mostu do obcej osoby. W dodatku byłaś taka zmordowana, że szkoda mi się ciebie zrobiło. Ale po chwili rozmowy polubiłem Cię i to bardzo. Też się w Tobie zakochałem, ale bałem się. Nie chciałem się narazić na kolejne cierpienia. Bałem się wpuścić kogoś nowego do mojego już ułożonego życia.
- Zdobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. - złapała jego twarz w dłonie - Wszystko.
Chciała go pocałować, ale odsunął się. Zdziwiona na niego popatrzyła.
- Jeszcze jedno. Słabo się całuję. Dawno tego nie robiłem, no i trochę słabo.
Zaczęła się śmiać.
- To już Misiu zostaw mojej ocenie. - puściła mu oczko i przytuliła się do niego - A powiedz mi jeszcze. Bo zawsze mówisz, że jedziesz do mamy. A co z Twoim tatą?
- Nie żyje. Umarł 6 lat temu na raka.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się - Był bardzo fajnym gościem i ojcem. Zawsze można było na niego liczyć. Dorota był z nim bardzo zżyta, córusia tatusia. Bardzo się załamała i nie mogła pozbierać. Do tej pory jest jej ciężko. - westchnął - Szkoda, że go tu już nie ma. Polubił by Cię.
- Jest tu koło Ciebie na pewno.
Siedzieli wtuleni w siebie. W ciszy. Czuła ciepło jego ciała, jego oddech. Czuła się na miejscu.
- Kiedy się zobaczymy? - zapytała - Jutro masz służbę, a ja cały dzień na studiach. W następne dni pewnie będziesz na budowie i treningach.
- Coś wymyślimy.
- Będę tęskniła. - zrobiła smutną minę i popatrzyła na niego
Zanurzyła palce w jego włosach i złączyła wargi w namiętnym pocałunku. Nie mogła przestać, tylko wpijała się jeszcze mocniej. Nie protestował. Po jej całym ciele rozchodziło się mrowienie. Pragnęła go bardzo, ale musiała się powstrzymać. Pociągnęła mocno za jego włosy, a on wbił palce w jej plecy. Oboje doprowadzali się do szaleństwa. Nie chciała bardzo, ale musiała przerwać. Z niechęcią odsunęła się od niego na kilka centymetrów i łapała oddech.
- Muszę iść. - szepnęła
- Yhym. - mruknął i wpatrywał się w nią.
- Nie umiesz się całować, co? - podniosła brew
- Przy Tobie wszystko mi wychodzi. - uśmiechnął się i pocałował ją.
- Dobra Misiu , serio muszę lecieć. - zeszła z niego i poprawiała ubranie
- Rozumiem. - wstał i objął ją ramieniem - Odprowadzę Cię.
   Stali koło jej samochodu i patrzyli na siebie.
- Będę bardzo tęskniła. - jęknęła
- Ja też.
- Pa Michaś.
- Pa Mimi.
Zaśmiała się i dali sobie buziaka na pożegnanie.

sobota, 10 listopada 2018

Rozdział 10

    Wstała pełna pozytywnej energii. Uśmiech nie schodził z jej twarzy od początku dnia. Bez żadnych oporów wstała z łóżka i ubrała się. Tylko jak zwykle nie wiedziała, co zrobić sobie na śniadanie. Odwieczne rozterki Emilki. Stała oparta o blat i wpatrywała się w ścianę pokrytą kafelkami. Może pancakes? Spojrzała w lewo i zobaczyła stos owoców. Czyli postanowione. Wyjęła miskę i mikser i postawiła przed sobą. Wyciągała potrzebne produkty, ale od razu wymierzone, żeby móc resztę schować, bo niepotrzebny jest bałagan dookoła miski. Jedynie zostawiła mąkę i mleko, żeby regulować gęstość ciasta. Z racji, że jest sobota, to pozostali domownicy nadal spali. Musiała wszystko robić cicho, bo inaczej byłby krzyk. Nawet udało jej się z konsystencją, tylko odrobinkę mleka musiała dolać. Rozgrzała patelnię i nalała trochę oleju. Odczekała chwilę i wlała kleksa ciasta na środek patelni i pozwoliła, żeby samo się rozlało i utworzyło mały, okrągły placek. Wzięła się za robienie musu owocowego. Wzięła banana, jabłko i pomarańcz. Pokroiła w kostkę odpowiednią ilość i potraktowała je blenderem.
Rozkoszowała się każdym kęsem. Od dawna nie jadła takich rarytasów. A teraz ma energię i ochotę na wszystko. Jej życie się zmieniło i w końcu zagościło szczęście. Ciekawe co teraz robi Michał? Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 10.43. O 8 skończył służbę, a teraz pewnie odsypia. Nawet nie wie, czy noc miał spokojną, czy pełno wyjazdów. Nie chce do niego pisać, żeby go nie obudzić czy przeszkadzać. Nie idzie też do drugiej pracy, czyli robota na budowie. Może sobie pozwolić na takie rozwiązanie, bo ma zmianę co 48 godzin. Zawsze to dodatkowe zajęcie i więcej pieniędzy. Nie ma rodziny i obowiązków, więc może tyrać ile chce. Chciałaby spędzać z nim każdą chwilę i czuć jego obecność. Zauroczyła się jego nieśmiałością, chociaż wczorajszy incydent ją zaskoczył. Nie spodziewała się tego po nim. Pewnie wiele go to kosztowało. Śniadanie zniknęło w ekspresowym tempie. Chyba była głodna. Posprzątała po sobie i wzięła się za sprzątanie. Wydaje się, że tylko musi ogarnąć swój pokój, a zawsze zabiera to sporo czasu. Zaczęła od rzeczy leżących na ziemi. Oczywiście jakieś ciuchy, kartki i zeszyty. Większość papierów wyrzuciła do kosza, a ubrania ładnie schowała do szafy. Jak zwykle nie mogła upchać wszystkich i wpychała na siłę. A zawsze jej się wydaje, że ma mało ciuchów, a tu nie mieszczą się w szafce. Następnym krokiem było uprzątnięcie biurka i ścieranie kurzów. Uwielbia ściereczki do kurzu, zbiera wszystko i do tego nie pyli. Nie przejmowała się, że jakieś śmieci upadną na podłogę, bo zaraz i tak do akcji wjedzie odkurzacz i będzie po sprawie. Musiała podlać kwiaty, bo ewidentnie brakowało im wody. Ich łodygi i liście wyginały się bezwładnie ku parapetowi. A nie chce ich stracić, bo są naprawdę piękne.
     Po kilku godzinach udało jej się wybrać do miasta. Musi kupić sobie w końcu jakieś rzeczy. Człowiek kupi jedną koszulkę i już czuje, że szafa została odżywiona. Pojechała do galerii, bo tam ma kilka sklepów w jednym miejscu i szybko może teleportować się z jednego do drugiego. Nienawidzi zakupów, są dla niej nudne i męczące. Dlatego chce to zrobić szybko. Zawsze wie, co jej się podoba i czego szuka. Jak coś jej się nie podoba, to nawet na to nie patrzy. Nie lubi jak, wie że coś nie jest dla niej i ktoś mówi, żeby i tak przymierzyła. Zazwyczaj to jest jej mama. Ona czegoś nie chce, a ta i tak uparcie chce jej wcisnąć. Nie lubi tego. Pojechała z zamiarem kupna butów. Potrzebowała jakiś eleganckich, ale wygodnych, żeby mogła je ubrać i do spodni i do sukienki. W pierwszym sklepie już na wejściu jedne wpadły jej w oko. I nawet był jej rozmiar. Założyła je i oglądała w lustrze. Coś jej nie pasowało. Przechadzała się po alejkach sklepu i co chwilę jakieś wynajdywała. Jednak żadne nie odpowiadały oczekiwaniom. Podeszła do tych pierwszych i stwierdziła, że to to.
Kupiła jeszcze kilka ciuchów i kierowała się do wyjścia. Przechodząc koło Rossmanna, przypomniała sobie, że skończyła się jej pianka do golenia. Miała pełno reklamówek i zakupów. Przystanęła i zaczęła szukać paragonu, żeby w razie potrzeby, pokazać go ochroniarzowi i udowodnić, że kupiła coś gdzie indziej. Nigdzie nie mogła go znaleźć. Nerwowo przerzucała całą zawartość reklamówki i nic.
- Dzień dobry pani. - usłyszała nad swoim uchem akurat jak złapała paragon
Lekko podskoczyła i popatrzyła na przybysza.
- A dzień dobry. - uśmiechnęła się szeroko
Nie wiedziała co ma zrobić. Stała i patrzyła się w jego oczy. Wyciągnęła ręce i zaplotła je na jego szyi. Poczuła zapach jego perfum i ciepło jego ciała. Delikatnie objął ją w pasie i położył głowę na jej ramieniu.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytała gdy oderwała się od niego i brała reklamówki
- W końcu wybrałem się na jakieś zakupy.- pokazał siatkę - Chciałem kupić jakąś koszulę, ale nic z tego. - zrobił smutną minę
- Ciekawe. - zaśmiała się - I na Twoje zakupy, w ogóle nie miała wpływu informacja, że ja dzisiaj się wybieram?
- Nieeeee. - zaprzeczył uśmiechnięty - Ale jak już tu jesteś, to może przejdziemy się gdzieś?
- Z chęcią. Ale jeszcze muszę kupić piankę do golenia. - poruszała brwiami
- Okej. Daj. - wyciągnął rękę w stronę jej reklamówek
- Nie, nie trzeba.
- No daj.
Niechętnie oddała mu je i weszli do sklepu. Udali się od razu do odpowiednich półek. Zerkała na niego ukradkiem. Wyglądał bardzo przystojnie. Pasuje do niego bluza dresowa. Przystanął przy czymś i czytał informacje. Był taki słodki.
- Michaał. - podeszła do niego z dwoma piankami - Którą mam wziąć??
Zastanowił się przez chwilę i wskazał jedną.
- Dziękuję. To ja mam już wszystko.
Kiwnął głową i odłożył to coś na miejsce. Udali się do kasy i szybko załatwili sprawę zapłaty.
- To może pójdziemy do parku? - zaproponował
- Chętnie. - uśmiechnęła się - Ale najpierw zaniesiemy reklamówki do samochodu.
Udało jej się zaparkować blisko galerii, więc daleko nie musieli iść.
- Wrzucaj wszystko. - otworzyła bagażnik
Posłusznie wykonał polecenie. Czuła się przy nim tak jakoś spięta, ale i mega szczęśliwa. To ten, który sprawia, że życie staje się piękniejsze. Pozamykała samochód i była gotowa. Ale stała i przyglądała mu się. Rejestrowała każdą rysę twarzy, każdy szczegół. Jest taki przystojny, chociaż zawsze jej ideał był całkowicie inny. Nawet jak się na niego patrzy, to widać, że jest cichym, spokojnym człowiekiem.
- Co? - zapytał widząc, że ciągle mu się przygląda.
- Nic. - otrząsnęła się - Chodźmy.
Ruszyli przed siebie. Kompletnie nie wiedziała jak ma się zachowywać. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne. Czy może na luzie z nim rozmawiać o wszystkim? Niby dużo o sobie wiedzą, ale co jest między nimi?
- No bo. - przerwała dłuższą ciszę - Wyglądasz bardzo przystojnie w tej bluzie. - powiedziawszy to zarumieniła się i spuściła głowę
- Zaskoczyłaś mnie. - powiedział - Nie sądziłem, że uważasz, że jestem przystojny.
Czuła się zakłopotana. Dobrze zrobiła? Może za szybko na takie wyznania... Ona jak zwykle walnie coś, czego później będzie żałowała.
- Chyba jednak jest jakaś nadzieja dla takiego starucha jak ja.
- Co dzisiaj porabiałeś? - szybko zmieniła temat
- Nic ciekawego. Od 9 byłem na treningu.
- Konnym?
- Tak. - uśmiechnął się  - Pojeździłem z dwie godziny i wróciłem do domu. Trochę posprzątałem, no i wybrałem się na zakupy.
- Jak było na treningu?
- Dobrze. Pimpek miał dzień i fajnie się pracowało.
- Pimpek to Twój koń?
- Tak. - uśmiechnął się nieśmiało
- Fajnie, że masz taką pasję.
- Musisz kiedyś ze mną tam pojechać.
- Z chęcią. - odważyła się na niego popatrzeć
- Emilka? - przystanął i ona też - Bo wydaje mi się, że jesteś smutna. Przepraszam, że tak zanudzam, ale ja dawno nie miałem do czynienia z dziewczyną i to w dodatku taką, co mi się podoba. Nie wiem jak mam się zachować, a że jestem nieśmiały to dodatkowo utrudnia sprawę.
- Michał, ja jestem bardzo szczęśliwa. - szepnęła - Ale tak samo nie wiem co mam robić.
- To może po prostu bądźmy sobą?
Uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła głową.
      Reszta spaceru była bardzo miła, luźna. Dużo się śmiali, poznawali się. Czuli się w swoim towarzystwie tak swobodnie i wspaniale, jak z nikim innym.
- Pewnie jesteś głodna. - stwierdził kiedy wracali - Zapraszam Cię w takim razie na jakąś szamę. Wybieraj gdzie chcesz iść.
Zaskoczyła ją ta propozycja.
- No nie wiem. - westchnęła - Zjadłabym pizze. - wyszczerzyła zęby
- No to już. - klasnął w dłonie - Tylko mów gdzie.
- Ehh, nie wiem.
- Chyba że, pojedziemy do mnie i sami zrobimy sobie pizze.
- Z miłą chęcią. Tylko będziesz musiał być moim pilotem, bo wiesz, nie wiem gdzie mieszkasz. Chyba że chcesz prowadzić.
- Nie, nie. Zobaczymy co potrafisz. - puścił jej oczko
- To może podjedziemy jeszcze do rynku i tam poszukamy koszuli?
- Nie jest to pilna sprawa.
- Ale z chęcią Ci pomogę. - załapała za sznurek od kaptura jego bluzy i pociągnęła za niego
- No takiej propozycji nie mogę odrzucić. - jego oczy się zaświeciły
     Weszli do pierwszego sklepu i natknęli się tam na bardzo miłą panią. Znała się na rzeczy i dobierała koszule do Michała. Dała mu kilka i poszedł przymierzać. Pierwsza była w drobną niebiesko-białą kratkę. Fajna, ale coś nie pasowało. Pokręciła głową, a on posłusznie poszedł zmienić. Wyszedł w kolejnej. Kompletnie do niego nie pasowała.
- Nie. - powiedziała zdecydowanie
- Jak tak mówisz.
W następnej jakiej wyszedł wyglądał beznadziejnie. Wiedziała, że ta mu się najbardziej podobała. Stał zadowolony przed lustrem.
- Ta jest fajna. - odwrócił się do niej, ale spotkał się z niezadowoloną miną. - Źle?
Pokiwała potwierdzająco głową. Rozejrzała się po sklepie i szukała czegoś fajnego. Zobaczyła jakąś ciemnożółtą w ciemnogranatową, grubą kratę.
- A pokaże pani tą.
Kobieta znalazła rozmiar i podała mężczyźnie. Na jego twarzy zagościł grymas, ale posłusznie poszedł przymierzyć. Po chwili wyszedł, a ona zamarła. Wyglądał tak bosko. Czuła jak oczy jej się świecą, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No muszę przyznać, że pańska dziewczyna ma gust. - powiedziała sprzedawczyni
Uśmiechnął się do niej nieśmiało i schował się za kotarą. Kobieta podniosła dwa kciuki i się uśmiechnęła. Ona tylko kiwnęła głową i dalej siedziała jak zamrożona. Taki przystojny.
- To wezmę tą koszulę. - podał ją sprzedawczyni, a tamte odłożył na ladę.
- Dobry wybór. - upewniła go jeszcze w wyborze
Szybko zapłacił i zebrali się do wyjścia.
- Do widzenia. - pożegnali się
- Wyglądasz w niej świetnie. - uśmiechnięta złapała za jego rękę - Jak ją założysz, to każda może być Twoja.
- Wystarczy mi jedna. - szepnął i położył dłoń na jej barku
Zrobiło jej się bardzo miło. Wydaje jej się, że mówi o niej. Czuła się doceniona i że komuś na niej zależy.
- A tak właściwie po co Ci ona?
- Nie wiem. Tak sobie pomyślałem, że czas kupić nową. Może nadarzy się jakaś okazja, że będę ją potrzebował.
     Wchodząc do jego domu mieszkania czuła się nieswojo. Nowe miejsce, nie wie co i jak.
- Rozgość się. - oznajmił zamykając za nią drzwi i rzucając klucze na szafkę.
Mieszkanie było średnich rozmiarów. Jasne i przytulne. Z korytarza wchodziło się do przedpokoju. Na wprost były jakieś zamknięte drzwi, po prawej kuchnia, a po lewej jedne zamknięte drzwi, a dalej salon. Z automatu poszła do salonu. Jasnoszare ściany, kilka mebli w mieszance kolorów szarych i kremowych. Bardzo jej się podobało. Wszystko uporządkowane. Na przeciwko narożnika na ścianie wisiał telewizor. Podeszła do komody, bo tam stały ramki ze zdjęciami. Na pierwszym stał Michał w mundurze strażackim. W pasie obejmowała go przepiękna brunetka. Wzięła fotografię do ręki. Oboje byli szeroko uśmiechnięci. Tak, to pewnie jego żona. Widać, że byli wtedy bardzo szczęśliwi.
- Moja młodsza siostra, Dorota. - usłyszała za sobą
Podskoczyła ze strachu, bo nie wiedziała, że stoi tuż za nią.
- Matko. - odetchnęła z ulgą. - Przestraszyłeś mnie. Bardzo śliczna. - przypatrywała się kobiecie
- To  prawda. - uśmiechnął się
- Ile ma lat?
- 27.
- Serio? - była zaskoczona
- Tak. Na tym ma 25.
- Dla was, to ja gówniakiem jestem. - zaczęła się śmiać - O Matko! - wzięła kolejne zdjęcie - Jacy jesteście podobni!
Na fotografii znowu był Michał z jakąś kobietą. Ale miała taki sam kolor włosów i oczu. Byli strasznie do siebie podobni.
- To moja siostra bliźniaczka, Monika. - był rozbawiony
- Widać po zdjęciach, że strasznie się kochacie jako rodzeństwo. - popatrzyła na niego bardzo wzruszona
- Kocham je bardzo. - wpatrywał się nią intensywnie - A ty? Masz rodzeństwo ?
- Tak. - opuściła głowę i rozglądała się po salonie
Szukała jakiegoś zdjęcia, albo pamiątki po jego byłej. Nie wie dlaczego, ale ciekawi ją jaka ona była. Czy dalej o niej myśli.
- Mam starszego o 2 lata brata Andrzeja. Kochany człowieczek, ale już z nami nie mieszka z nami, bo ma żonę i dziecko. Ale na szczęście mieszka wioskę dalej, więc często się widzimy. No i mam mojego kochanego Robercika młodszego o 5 lat. Mój mały, kochany braciszek. Też jest strażakiem, tylko że on walczy, żeby zostać zawodowym. Bardzo go podziwiam, bo się tak zaparł, że masakra. Jestem z niego cholernie dumna. - do oczy napłynęły jej łzy.
- Też ich kochasz. - uśmiechnął się - Chodź, zrobimy tą pizzę, bo trochę głodny się zrobiłem.
- Ja też. - mruknęła i udali się do kuchni - Robiłeś już kiedyś?
- Nie. A ty?
- Nie.
Oboje zaczęli się śmiać.
- Mój tato często robi, więc może coś nam wyjdzie. - puściła mu oczko
      Nie pamięta kiedy ostatni raz tak bardzo się śmiała. Ten człowiek jest niesamowity! Wystarczy jedno słowo, a ona jest cała w skowronkach. Miło go oglądać, jak skupiony coś kroi i stara się wszystko robić bardzo dokładnie. Włożyli pizzę do piekarnika i wzięli się za sprzątanie. Oparła się plecami o blat i bawiła się palami ściereczką.
- Michał? - zaczęła
- Tak? - nie przestawał myć deski do krojenia
- Jesteś moim chłopakiem? - nie miała odwagi na niego popatrzeć
- A jestem ? - uśmiechnął się dalej myjąc
- Nieważnie. - szepnęła i przetarła oczy
Po co ona w ogóle zadawała to pytanie? Jeszcze w takim momencie. Zakręcił wodę i szybko wytarł dłonie o spodnie. Stanął uśmiechnięty przed nią i pogładził kciukiem jej policzek. Jego oczy były bardzo radosne.
- Strasznie chciałbym nim być. - mruknął
Był niej bardzo blisko. Czuła jego ciepło. W jej brzuchu znowu wariowały motyle, serce biło jak oszalałe, a szybkość oddechów wzrosła kilkukrotnie. Zbliżał się do niej powoli. Ich usta dzieliły tylko centymetry. Czuła jego słodki oddech. Już pragnęła znowu poczuć jego smak. Dzwonek do drzwi. Oboje się wyprostowali, a on poszedł otworzyć. Usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Przysłuchała się rozmowie. Czy chce Pan porozmawiać o Bogu? Zaczęła chichotać i zakryła twarz w dłoniach. Usłyszała jak zamyka drzwi i się śmieje.
- Dlaczego pan nie chciał porozmawiać o Bogu? - zaśmiała się
- Mam ważniejsze sprawy. - puścił jej oczko i podszedł do lodówki.
          Zjedli pizzę i siedzieli na narożniku oglądając jakiś film. Dzieliła ich spora wolna przestrzeń. Nie podobało jej się to i przysunęła się do niego i położyła głowę na jego piersi. Automatycznie objął ją ramieniem i przytulił. Znowu poczuła się jak kilka miesięcy temu na wzgórzach, kiedy zmęczona po całym dniu gaszenia spała w niego wtulona. Znowu czuła to coś do niego. Jest w nim zakochana na zabój. To bezpieczeństwo jakie jej daje... Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w jego miarowy oddech. Odnalazł jej palce swoimi i spletli je. Teraz czuła, że wszystko jest na miejscu. Jego chude palce przylegające do jej.
- Co robisz jutro? - mruknęła
- Jadę do mamy. A co?
- Tak pytam.
- To może dasz się zaprosić do kina?
- Wiesz, że nie umiem Ci odmawiać. - zaśmiała się - Tylko o której?
- No nie wiem, tak jakoś 17?
- Mi pasuje. A mogę wiedzieć na co? - zadowolona popatrzyła na niego
- Nie, bo to niespodzianka. - dalej śledził, to co się dzieje w telewizji
- Bo nie wiesz co grają?
Uśmiechnął się i mocniej zacisnął palce.
- Słodki jesteś Misiek.
- Dobra, dobra, bo się rozczulę.
- Wiesz co... - oderwała się od niego - Bo muszę już się zbierać. - patrzyła na niego ze smutkiem
- Już? Szkoda. A może jednak jeszcze chwilkę zostaniesz? - robił oczy jak kot ze Shreka
- Bardzo bym chciała, ale czas na mnie. Moi będą się coś domyślali, bo to że im powiedziałam, że jestem u koleżanki, pewnie wydało im się podejrzane.
Kiwnął głową, a ona wstała. Zaczęła zbierać talerze.
- No chyba sobie żartujesz. - szybko je złapał - Ja posprzątam, zaufaj mi, to potrafię.
- No dobrze. - westchnęła i poszła do przedpokoju
Ubrała buty i stanęła przed nim.
- To idę. Pa.
- Pa. - uśmiechnął się
Stała tak jeszcze przez chwilę, bo myślała, że może ją przytuli albo coś. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Odwróciła się i złapała za klamkę. Wróciły jej wspomnienia, jak odchodziła na górce od niego, bez żadnego pożegnania.
- Nienawidzę Cię. - odwróciła się do niego ze łzami w oczach. - Nienawidzę.
Stał wryty i wpatrywał w nią.
- Nigdy więcej tak mi nie rób. Nie zostawiaj mnie bez pożegnania. - już płakała - Nawet nie wiesz jak cholernie cierpiałam, jak tam żadnego, głupiego cześć mi nie powiedziałeś. Że nic z tym nie zrobiłeś, nie zaprosiłeś na rąbanym Facebooku. Przez cały czas nie potrafiłam o Tobie zapomnieć. Nawet jak byłam z Józkiem. 
- Ciii. - przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił
Zaczął gładzić jej plecy i dał buziaka w głowę.
- Przepraszam. - szepnął - Ja nie wiedziałem.
Chwilę to zajęło zanim się uspokoiła. Cały czas stali wtuleni w siebie. Podniosła do niego głowę. Nie mogła dłużej wytrzymać i pocałowała go. Nie protestował. Składali sobie czułe, ale delikatne pocałunki. Czuła się jak w siódmym niebie. Wszystko dookoła się zatrzymało. Liczyli się tylko oni. Tu i teraz.
- Oh Michał. - jęknęła i oparła się czołem o jego tors - Dlaczego ty na mnie tak działasz?
- A dlaczego ty na mnie?
- To ja już pójdę.
- Odprowadzę Cię. - złączył ich palce i udali się na dwór.
Podeszli do samochodu i przystanęła.
- Dziękuję Ci za dzisiaj. - uśmiechnęła się
- Ja również dziękuję. To widzimy się jutro?
Zadowolona pokiwała głową.
- To super. Uważaj na siebie.
- Ty też. - dała mu buziaka i wsiadła do samochodu
Odjeżdżając pomachała mu rozradowana.