niedziela, 25 sierpnia 2019

Rozdział 34

      Kiedy chłopak ma wolny dzień od służby, to praktycznie cały czas jest w stadninie. To treningi, bo przecież w kadrze już musi prezentować najwyższy poziom, to zajęcia z dzieciakami, czy nawet dorosłymi. Rzadko kiedy mają czas dla siebie, już nie pamięta kiedy tak naprawdę ją przytulił, a o czymś więcej to już nie wspomni. Najczęściej to ona jedzie na treningi i tam podczas przerw wymienią kilka słów. Dzisiaj postanowiła to zmienić. Wstała wcześniej i szybko się ogarnęła. Po kilkunastu minutach siedziała już w samochodzie i jechała do swojego ukochanego. Spędzą wspólnie czas przed jego wyjazdem do koni, a może razem pojadą.
Wysiadła przed jego blokiem i szybko wpisała kod do bramy. Wbiegła po schodach i zadzwoniła dzwonkiem. Zadowolona czekała na swojego chłopaka. Nie może się doczekać aż wpadnie w jego ramiona i w końcu poczuje miłość. Strzelanie zamka i drzwi szeroko otwarte. Jej szeroki uśmiech natychmiast zszedł jej z twarzy. Stała przed nią długowłosa blondynka. W samym szlafroku. Stała przed nią z gracją i dodatkowo wysunęła swoją długą, chudą nogę.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się z dumą - Słucham.
Nadal nie może uwierzyć, że przed nią stoi Dominika. W samym szlafroku, w jego mieszkaniu.
- Ja do Michała.- mruknęła ledwo co
Tamta pej się uważnie.
- Ah, no tak. - zachichotała - Emilka. Michał opowiadał mi o tobie.
Zza jej pleców wyłonił się właściciel mieszkania. Popatrzyła na niego ze łzami w oczach. Jak on mógł jej to zrobić? I to jeszcze jego była, gdzie tak się zapierał, że nic do niej czuje i chce o niej zapomnieć.
- To to są te twoje treningi? - powiedziała z żalem
- Naprawdę myślałaś, że taki facet, będzie chciał taką gówniarę? - podeszła do niego i objęła go w pasie - Żal mi ciebie dziecko.
Podszedł do niej i namiętnie pocałował. Odsunęła się od niego jak oparzona.
- Zostaw mnie! - krzyknęła, ale on dalej próbował ją przytulić - Zostaw mnie! - krzyczała

Przebudziła się gwałtownie i szybko oddychała. Poczuła jak chłopak mocniej ją obejmuje i szepcze ciiiii. To było tak potworne i realistyczne, że zaczęła płakać. Najgorszy koszmar jaki kiedykolwiek miała.
- Emilka. - podniósł się - Ej, co się dzieje? - mimo, że był zaspany jego głos był przepełniony strachem
Znowu przed oczami stanął jej obraz Dominiki u boku ukochanego. Wyciągnęła do niego ręce, żeby przytulić się jak najszybciej. Objął ją i położył się z powrotem. Schowała twarz w jego torsie i się uspokajała. Gładził jej plecy oparł podbródek o jej głowę.
- Powiesz mi o co chodzi? - mruknął i pocałował ją w czubek głowy
Podniosła głowę i czekała chwilę, aż jej wzrok przyzwyczai się do ciemności. Jedyne czego teraz pragnie, to potwierdzenia, że naprawdę ją kocha i wymazać z pamięci ten sen. Wpiła się w jego wargi składając czułe pocałunki. Odwzajemniał to samo. Usiadła na nim i kontynuowali dalej.
- Michał. - szepnęła prostując się - Czy ty mnie kochasz?
Miał ochotę powiedzieć coś sarkastycznego, ale wyczuł, że coś jest na rzeczy i to tylko pogorszy sprawę.
- Tak i to bardzo.
Powiedział pewnie, bez żadnego zawahania. Wiedziała, że mówi prawdę. Dała mu buziaka i położyła się koło niego. On od razu ją przytulił.
- To powiesz o co chodzi?
- Już wiesz jak ja się czuję, gdy muszę z ciebie wszystko wyciągać? - zachichotała
- I tak wiem, ze mi wszystko powiesz. - stwierdził
- Niby skąd?
- Bo cię znam. - szepnął jej to do ucha tak czarująco, że na całym ciele miała ciarki
Pogładziła jego rękę, która ją obejmuje i przymknęła oczy.
- Przyszłam do ciebie i otworzyła mi Dominika... - zaczęła

On obudził się pierwszy. Zza okna dochodziło do niego ćwierkanie ptaków i szum przejeżdżających samochodów. Westchnął delikatnie i przetarł oczy. Przy jego boku leżała dziewczyna odwrócona plecami do niego. Podłożył rękę pod głowę i wpatrywał się w sufit. Ten epizod w nocy ciągle go męczy. Czy za mało okazuje miłości dziewczynie? Czy ona ciągle uważa, że tamta jest zagrożeniem, mimo iż wszystko sobie wyjaśnili i niby wszystko było dobrze? Czy może po prostu to przez przypadek... Przecież mózg potrafi wytworzyć takie sny, że czapki z głów. Reakcja Emilki, mówi wiele o ich związku. Kocha go bardzo i bardzo by cierpiała po jego stracie. Na początku myślał, że z ich związku nic nie będzie. Ona jest młodą, energiczną i wesołą dziewczyną, w dodatku piękną, naturalną. On cichym, nieśmiałym facetem, który już zaraz będzie miał 30 lat. Ale szybko zobaczył, że ona obdarza go ogromem miłości, którego jeszcze nigdy nie doświadczył. Kocha jej młodość i to że często się nie hamuje. Może nie potrafi jeszcze do końca pokazać, że ją kocha najmocniej na świecie, ale bardzo się stara. Co ma zrobić? Ukochana zaczęła się wiercić i po chwili leżała już twarzą do niego. Przez sen objęła go ręką i położyła głowę przy jego boku. Jej spokojna twarz pogrążona w śnie sprawia go szczęśliwym. Chciałby tak budzić się codziennie. Jednak nie chce się spieszyć, wie że taka propozycja może tylko pogorszyć ich relacje. Ona nie jest jeszcze gotowa na taki krok. Nie przeszkadza mu to. Będzie na nią czekał tak długo, jak będzie trzeba. Głowa była pełna rozważań. Jej palce zacisnęły się na jego skórze, nogi powoli się rozprostowały, a głowę przycisnęła do niego. Zaraz podniosła powieki i wlepiła w niego wzrok. Uśmiechnął się, a ona odpowiedziała mu tym samym.
- Już nie śpisz? - mruknęła
- Nie. - objął ją i leżeli twarzą w twarz - Cześć kochanie.
- Cześć Misiu. - pocałowała go delikatnie
- Pospałaś?
- Tak. - była radosna - A ty? Bo nowe łóżko i otoczenie.
- Nawet, nawet. - zabrał kosmyk włosów opadający jej na twarz - Wiesz, że bardzo cię kocham?
- Wiem.
- Tak najmocniej na świecie. - przytulił ją mocno
Leżeli wtuleni w siebie. Nie potrzebowali nic innego.
- Będziesz częściej do mnie przyjeżdżał? - cały jej głos został stłumiony przez jego tors - Proszę.
- Zobaczymy. - pocałował ją w głowę
- Ponoć mnie kochasz. - burknęła, jednak na jej twarzy pojawił się uśmiech, którego nie widział
- No tak, ale... - przerwał i podniósł się - Emilka, no. To jest niesprawiedliwe.
- Ty jesteś niesprawiedliwy. - zachichotała i objęła jego szyję.
Wpatrywała się w niego śmiejącymi się oczami. Chciałaby tak budzić się codziennie, ale ze świadomością, że to jest jej mąż. Marzy jej się takie życie rodzinne, dorosłe. Przejechała palcami po jego włosach z największą czułością.
- Naprawdę się cieszę, że tu jesteś. - przytuliła się do niego - W ogóle cieszę się, że jesteś.
- Może pojedziemy gdzieś dzisiaj? Pochodzić, pozwiedzać. - obejmował ją
- Cały dzień dla mnie? - oczy jej się zaświeciły i popatrzyła na niego z radością
- Pewnie. - uśmiechnął się szeroko na widok jej radości i pogładził jej plecy
- Już nie mogę się doczekać. - pocałowała go
Odnalazła wzrokiem zegarek i zobaczyła, że jest przed 9.
- Trzeba się zbierać Misiek, bo o 10 msza. - usiadła na skraju łóżka i ciągnęła go za sobą
Niechętnie opuszczał cieplutkie łóżko.
- Idę do łazienki. - puściła mu oczko i łapiąc włosy w koński ogon wyszła z pokoju
Mama stała w kuchni i rozkładała różne rzeczy na talerz.
- Śniadanie zaraz. - oznajmiła
- Okej. - mruknęła i prześlizgnęła się do łazienki
Nie wyspała się do końca i teraz jest trochę przymulona. Na zewnątrz było słonecznie, niebo zachwycało swoim błękitem. Wydawało się, że jest ciepło. Jak zwykle nie wie, co ma na siebie włożyć. Zaczęła oczami wyobraźni przeglądać swoją szafę. Chyba weźmie zwiewną, granatową sukienkę w kwiaty. Umyła ręce, potem twarz mając nadzieję, że się rozbudzi. Szybko prześlizgnęła się do pokoju, gdzie panował jeszcze półmrok, bo rolety zasłaniały okno. Podeszła bliżej i pociągając za sznurek podciągnęła je i nastała jasność.
- Mogę tak pójść? - popatrzył na swój ubiór
Miał na sobą koszulkę i spodenki, czyli to co robiło za jego piżamę.
- No a niby czemu nie? - prychnęła otwierając szafę w celu znalezienia sukienki
- No nie wiem, może nie wypada czy coś. - mruknął
- Jakbyś wyleciał z wariatem na wierzchu, to by nie wypadało. - zaśmiała się
- Oooo, ktoś tu się rozmarzył. - objął ją w pasie i pocałował w szyję
- Michał, a od kiedy ty się taki rozbrykany zrobiłeś, co ? - oparła się o niego - Kiedyś taki kochany, nieśmiały mężczyzna. A teraz ciągle jakieś podteksty, nocne wyzwania i napalenia.
- Ty to ze mnie wyzwalasz. - westchnął - Ale jak masz z tym jakiś problem, to mów.
Puścił ją i zostawił samą w pokoju. Wkurzył się, chociaż nie wie za co. Przecież ona mówiła to w żartach, bez żadnego oburzenia. Nawet nie dał jej czasu na reakcję, tylko od razu wyszedł. Zrezygnowana usiadła na krześle patrząc na ich wspólne zdjęcie zrobione we Włoszech. Są uśmiechnięci, zadowoleni ze swojej obecności, mimo wcześniejszych kłótni. Wzięła je do ręki i palcem przejechała po twarzy ukochanego, jakby chciała go pogłaskać, poczuć jego obecność. Nawet nie wie, kiedy wrócił. Poczuła dłonie na barkach i jak opiera brodę o jej głowę.
- Jesteś zły? - zapytała odkładając zdjęcie
- Nie, dlaczego?
- Tak zabrzmiało. - pocałowała go w żuchwę - Idziemy na śniadanie?
- Emilka. - złapał ją za dłoń - Ja się wstydzę. Czuję się niezręcznie z twoimi rodzicami.
- No dobrze. To zjemy tutaj. - puściła mu oczko - Tylko powiedz co chcesz, to przyniosę.
- Naprawdę? - był zaskoczony
- No tak. Zaraz wracam.
Tylko co ona powie? Zjemy tam, bo chcemy być sami? Bo źle się czuje? Otworzyła lodówkę i wpatrywała się w zawartość, żeby tylko zyskać na czasie i znaleźć jakąś dobrą wymówkę. Nie chce urazić rodziców, wie, że bardzo się starają żyć w zgodzie z Michałem. Nie okazują wrogości, nie widać, żeby go nie lubili. A to, że mama zareagowała na wiadomość, że był żonaty, to chyba normalne. Każdy chce najlepiej dla swoich dzieci. Weszła do pokoju, gdzie cała reszta już zajadała się kanapkami.
- Smacznego. - powiedziała radośnie
- Dziękujemy. - tato nakładał pomidora na kromkę
- A gdzie Michał? - błądziła wzrokiem mama, jakby go szukała
- Bo
- Przepraszam, już jestem. - usłyszała za sobą - Smacznego.
Uśmiechał się delikatnie z nutą niepewności.
- Dziękujemy. Siadajcie. - wskazała na krzesła, ale była rozpromieniona i to nie z czystej uprzejmości, tylko tak czuła się naprawdę
Nigdy w niedzielę tak nie jedli. Zawsze była jedna jajecznica na wszystkich, każdy nakładał sobie na talerz albo na kanapkę ile chciał i było dobrze.
- A ty możesz tak sobie wszystko jeść? - wypalił Robert w stronę chłopaka
Tamten ściągnął brwi i zajął miejsce.
- A co, aż tak źle wyglądam? - uśmiechnął się i wziął pieczywo
- Nie, bardzo dobrze. Ale czy taki światowej klasy jeździec nie musi trzymać jakieś diety?
- Nie wiem. - mruknął i wziął żółty ser
- A tak w ogóle, to chyba musisz mieć mega silne nogi i poślady, nie? Trzymać się w siodle i jeszcze ten ruch. - pokiwał się w przód i tył w charakterystycznym ruchu w jeździe na koniu
- Tak wypada.
- Ale o to chyba powinienem pytać Emilkę.
Siostra zgromiła go wzrokiem, a rodzice zmieszani nie wiedzieli co robić. Udawali, że coś oglądali w telewizji.
- Zajmij się jedzeniem młody. - burknęła - Ale fakt, ma moc.
Widziała po chłopaku, że się rumieni i bez słowa zjada kanapkę. Robert się śmiał, a ona chciała tą sytuację szybko urwać. Chcesz tak pogrywać gówniarzu, to masz.
- A ty jak tam z Wiktorią? - zapytał milutko - Byliście na jakiejś randce? Buziak już był?
Momentalnie zrobił się czaerwony i wpatrywał się w nią z nienawiścią.
- Haa czyli miałem rację, co do nich. - ożywił się chłopak
- Synu masz dziewczynę i się nie chwalisz? - klasnął w dłonie tato
- Nie mam żadnej dziewczyny. - powiedział to powoli - Ona sobie coś wymyśla.
- Taa, jasne. Myślisz, że nie widać tych wszystkich waszych lajeczków, komentarzy i innych? - prychnęła - To na facebooku, to na instagramie. Przegrałeś. - puściła mu buziaka
Reszta śniadania była spokojna. Rodzice od czasu do czasu spytali o coś, nie było napięcia, wszystko w porządku.
- Wyprasować ci koszulę, koszulkę, czy co ty tam masz? - zapytała, kiedy brała swoją sukienkę
- Ooo, jaka kochana. - jęknął słodko i podał jej koszulę w czarno-granatową kratę - Dziękuję.
      Siedzieli w kościele dość blisko ołtarza. Zawsze tam siedzi, więc nie widziała przeszkód, żeby teraz też nie. W dodatku też był tam Robert. Jakoś tak czuła się wyjątkowo wiedząc, że jest przy niej ukochany. Czuła też spojrzenia ludzi na sobie, bo przecież nowa osoba wywołuje poruszenie. W takiej małej wiosce nic nie ujdzie na sucho. Co ją zaskoczyło, chłopak mówił każdą modlitwę i odpowiadał kiedy trzeba, co nie jest dość popularne wśród mężczyzn. Nigdy nie rozmyślała nad jego religijnością. Jakoś nie ma oporów, żeby chodzić do kościoła, ale też nie jakoś zbyt często.
Wychodząc z kościoła złapała chłopaka za rękę i szeroko uśmiechnęła się do niego. Pokręcił tylko głową, ale splótł ich palce. Spotkali kilku strażaków, ale nie zatrzymywali się na dłużej.

- Misieeeek. - przeciągnęła jego ksywkę wpatrując się w swoje odbicie w lustrze
- Tak? - mruknął w poduszkę, w której miał schowaną twarz
- Mogę zadać pytanie?
- Już zadałaś.
Wie, że powiedział to dla żartu, ale jej do śmiechu nie jest. Stresowało ją to pytanie, a on nie traktuje jej na poważnie. Chciała już mu coś odszczekać, ale ugryzła się w język i pozostawiła to bez słowa. Nie chce wszczynać kłótni. Popatrzyła na swoje oczy. Przygaszone, bez żadnego blasku. Nie widziała w sobie żadnego piękna.
- No co jest kochanie? - wyłonił twarz z poduszek, aby na nią spojrzeć
Widział w niej smutek i skrytość. Czy dobrze zareaguje jeśli do niej podejdzie i ją przytuli? Czy woli, żeby dalej leżał, bo chce być "sama". Nie zawsze jeszcze potrafi dokładnie ocenić sytuacji. Dźwignął się powoli i podszedł do niej.
- Chodzisz do kościoła? - zapytała, kiedy stał za nią
- To to pytanie? - zamknął ją w objęciach
- Tak.
- Chodzę. - pocałował ją w skroń - W każdą niedzielę, jeśli oczywiście nie mam służby. Jak są święta, to również. Nie mam z tym problemu. Do spowiedzi też chodzę. Może to dziwne, ale tak, wierzę w Boga i jest dla mnie ważny. Wiem, że dla ciebie również i żyjesz bardzo grzecznie. Ja chyba niestety trochę namieszałem i nie zaczekasz z seksem do ślubu. Przepraszam.
- Daj spokój. - pogładziła jego rękę
W jej odbiciu nic się nie zmieniło. Serce mu się łamało na ten widok. Jej nie chodziło tylko o to pytanie. Nie potrafi tego znieść, jak ogląda różne filmy i tam chłopak jest romantyczny, kupuje jakieś kwiaty, zabiera na randki. A Michał? Może z raz na początku ich znajomości kupił jej kwiatka. Na rankę zaprosił ją może trzy razy. Czy to dziwne, że marzy aby dostać jakiegoś kwiatka? Kocha go bardzo, ale mógłby być trochę bardziej romantyczny.
- To co moja piękna dziewczyno. - wpatrywał się w lusterku w jej oczy - Dasz się zaprosić na randkę?
W oczach pojawił się blask, a kąciki powędrowały do góry. Widział każdy zmieniający się szczegół w jej twarzy. Jak powoli w miejscu smutku pojawia się radość. Ta randka pojawiła się tak naglę, nie wie dokładnie skąd. Jednak wiedział, że to będzie najodpowiedniejsze rozwiązanie, jakie mógł zastosować.
- Tak kochanie! - rozpromieniona spojrzała na niego, ale już nie w lustrze - Bardzo bym chciała z tobą pójść.
- Super. - mruknął z uśmiechem i pocałował ją - To gotowa?
- Wiesz co, bo rodzice zrobili nam już kawę. - powiedziała niepewnie
- No to wypijemy i jedziemy. - klasnął w dłonie
Kiwnęła głową i poszli do salonu. Kawy stały już na stole, a przy nim siedziała mama i oglądała coś w telewizji.
- Gdzie reszta? - zapytała zajmując miejsce
- Robert w pokoju, a tato nie wiem. Michał ty słodzisz? Bo pamiętałam, że z mlekiem, ale co z cukrem kompletnie mi z głowy wyleciało.
- Nie, nie słodzę. - posłał kobiecie piękny uśmiech
Był w szoku, że po jednej kawie, którą mu robiła zapamiętała jego preferencje i się nich trzymała. Chciała dla niego dobrze. Może w końcu przełamią tą jakąś barierę i się polubią? Chociaż on nigdy nie nie lubił mamy dziewczyny, szanował ją i starał żyć się w zgodzie. Początki znajomości nie zawsze są łatwe, a on robi wszystko, żeby tylko było lepiej.
Dopiero teraz gdy tak siedzieli zobaczyła, że on wcale nie jest taki zły. Nie chowa do nich urazy, strasznie troszczy się o Emilkę i jest naprawdę bardzo sympatyczny. Stara się mieć z nimi dobre relacje, chociaż oni nie byli dla niego zbyt mili. Widzi, że się kochają, więc chyba pora zmienić nastawienie i tylko dawać mu poczucie akceptacji i tego że go lubią. Wydaje jej się, że mile go zaskoczyła tą kawą wedle jego gustu. I jeszcze ten serdeczny uśmiech. Czas na zmianę.
- Bardzo dobre ciasto. - pochwalił po kilku kęsach słodkości - Pani sama robiła?
- Tak, dziękuję.
- To chyba wiem po kim taki talent odziedziczyła Emilka. - popatrzył na ukochaną - Mogłybyście otworzyć cukiernię. Byłbym stałym klientem.
- O i ja też. - po raz pierwszy odezwał się najstarszy z nich
- Ale ja ciast za bardzo nie piekę. - puściła chłopakowi oczko
- To nic. Twoja mama piekłaby ciasta, ty torty i babeczki i równowaga zachowana.
- Ty, a od kiedy z ciebie taki znawca interesów? - prychnęła Emilia
- A idź ty. - wziął ostatniego łyka kawy
- Też jedziecie do babci na obiad? Ucieszy się. - kobieta rozmawiała już swobodnie
- Nie, dzisiaj nie. Mój mężczyzna zabiera mnie na randkę. - oznajmiła to z dumą i pogłaskała go
- Oo jak słodko. - jęknął sarkastycznie Robert
- Ucz się od niego, a nie. Lecę do toalety i możemy jechać. - zwróciła się do wybranka serca i wstała
   Jechali spokojnie w ten ciepły, słoneczny dzień. Usiadła wygodnie i od dłuższej chwili z uśmiechem obserwowała chłopaka. Jej strażak. Jeszcze chyba nigdy nie pomyślała, jak wielkie ryzyko ponoszą. Każda jego służba, może doprowadzić do tego, że go zabraknie. Różne rzeczy się dzieją.
- Marzyłeś kiedyś o dziewczynie strażaku? - wypaliła
Kąciki jego ust powędrowały do góry, lecz nic nie odpowiedział. Skupiony manewrował samochodem.
- Nie. - odparł - A ty, marzyłaś o strażaku?
- Tak, ale tylko zawodowym. - zaśmiała się
- No proszę. Trafił ci się taki strażaczyna. - zerknął na nią - Pewnie od razu lampka się zapaliła jak dowiedziałaś się, że jestem wolny i napaliłaś się totalnie.
- Tak Michał, na pewno. Zwłaszcza że po tym sposobie, w jakim mi oznajmiłeś o swoim statusie, to miałam ochotę cię udusić, a siebie zrzucić z tej góry. Nawet nie wiesz jak bardzo marzyłam, żeby zapaść się pod ziemię. Jak modliłam się, żeby nie spotkać cię na akcji. Powiedz szczerze. - teraz spuściła wzrok, bo trochę się bała odpowiedzi - Pomyślałeś chociaż raz o mnie?
- Tak, myślałem o tobie. Ale nie zbyt często. Wiedziałem, że taka młoda, wspaniała dziewczyna szybko znajdzie sobie kogoś. Nie będzie pamiętała o takim zwykłym, szarym facecie. Ale marzyłem, żeby cię spotkać i trochę popatrzeć. Takiemu staruchowi jak mi też wolno trochę pomarzyć.
- Dobra, koniec z tymi smętami. - złapała jego dłoń - Fajnie, że gdzieś razem jedziemy. Jesteś cudowny.
- Też się cieszę. - zatrzymał się i dał jej buziaka
Rozejrzała się dookoła, co się dzieje. Stali przy jakiejś bocznej drodze, ale w pobliżu stały jakieś budynki.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił, ale nadal się w nią wpatrywał
- Pan mnie tak do lasu wywiózł. - powiedziała niewinnym głosikiem - Ja się boję jakiś bestii.
- Ja Panią przed wszystkimi obronię.
Wysiadł z samochodu i czekał na nią. Podeszła do niego i splotła ich palce. Znała to miejsce, już kiedyś tam była, ale to dawno. Przeszli na drugą stronę ulicy, bo tam była dróżka biegnąca wgłąb lasu. Dobrze, że ma trampki, a nie klapki, bo za wygodnie to by jej nie było. Czeka ich podróż pod górę, ale na szczęście łagodną i nie dość długo. Popatrzyła na ich dłonie. Jego silne ciało przy jej, ta dłoń która robiła już nie jedno i ratowała czyjeś życie. Silna i naznaczona wieloma przejściami.
- Ładnie tu. - mruknęła i podziwiała las, który emanował tajemniczością, ale i też aurą dla zakochanych.
- Tak, bo ty tu jesteś.
Zaczęła się śmiać, a on objął ramieniem jej barki. Chciał mieć ją jak najbliżej. Sprawić, żeby poczuła się najważniejszą kobietą w jego życiu i wiedziała, że zawsze tak będzie. Mimo tak wspaniałej pogody, to nie wiele osób ich mijało, czy podążało w tym samym kierunku. Może to i lepiej, nie będzie tłoku, będzie większy spokój.
Po jakiś 10 minutach wyłoniły się wysokie mury a zza nich zamek. Przeszli przez bramę i znaleźli się na placu.
- Byłaś kiedyś w środku? - zapytał pokazując na budynek
- Nie.
- To dobrze, bo ja też nie. - uśmiechnął się i pociągnął ją do budki, gdzie można było kupić bilety. - Dzień dobry. - przywitał się z panią - Proszę dwa normalne bilety.
- Proszę. - podała karteczki i wzięła pieniądze od chłopaka - Proszę chwilę poczekać, tam przy wejściu z tą grupką. - wskazała palcem - Zaraz powinien podejść przewodnik. Miłego zwiedzania.
- Dziękujemy. - uśmiechnął się i ruszyli w wyznaczone miejsce.
- Mów ile mam ci oddać. - złapała za torebeczkę, ale on złapał jej dłoń i uniemożliwił manewr
- Chyba oszalałaś.To ja cię zaprosiłem na randkę, więc ja płacę. Już zapomniałaś jak to funkcjonuje?- uniósł brew
- Mam prawo, dawno nie byłam. - mruknęła
To było chamskie i widziała, że sprawiła mu przykrość.
- Przepraszam. - przytuliła go - Ale wiesz, że nie lubię się narzucać.
- Wiem młoda, wiem. Jakoś się odwdzięczysz.
- Kiedyś miałam jazdy z takim instruktorem, który był na zastępstwie. I powiedział mi, że chłopakowi odwdzięczę się w naturze. - puściła mu oczko
- Podoba mi się ta opcja. - zaśmiał się - Już go lubię.
Ją ścięło z nóg. Przypomniała sobie twarz tego instruktora i wszystko wróciło. Jego zachowanie i w ogóle wszystko. Jak to możliwe, że wcześniej się nie połapała? Tyle razy już go widziała, a dopiero teraz, przy takim wspomnieniu zdała sobie sprawę z kim ma do czynienia. To stąd ich przedziwna więź. Jedna jazda, przez przypadek. To był Krzysiek.
- Co jest?  - patrzył na nią
Powróciła do rzeczywistości.
- Nic. - szepnęła i lekko się uśmiechnęła - O, zobacz, przewodnik przyszedł. - Pociągnęła go za sobą
Przewodnikiem był przesympatyczny pan, gdzieś po 40. Miał tak wspaniały dar mówienia, że cały czas słuchała go z ciekawością. Wplatał od czasu do czasu żarty, był na luzie. Weszli na wieżę widokową, skąd było widać wieki zbiornik wodny, zakończony tamą, kawałek dalej rozciągały się lasy. Jak zwykle na punktach widokowych wiatr targał włosy. Cały czas trzymała go za rękę, tak jakby bała się, że go straci.
- Misio. - oparła się o barierkę i wpatrywała w dal - Zrobisz mi zdjęcie?
- Jasne.
Miała nadzieję, że wyciągnie swój telefon, ale najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. Czyli nie czuje potrzeby posiadania jej zdjęcia. Szkoda. Wyciągnęła swój i podała mu. Uśmiechnęła się szeroko i wpatrywała się w obiektyw. Zrobiła kilka pozycji, może coś wyjdzie.
- Dobra. - oznajmiła
- Czekaj. - schował jej telefon do kieszeni i wyciągnął swój - Jeszcze ja chcę mieć Twoje zdjęcie.
Rozpromieniła się jeszcze bardziej. Pozowała ze swoim najpiękniejszym uśmiechem. Dla niego wszystko najlepsze.
- Chodź tu. - wyciągnęła do niego rękę - Muszę mieć zdjęcie z moim przystojniakiem.
Bez słowa stanął przy niej. Wyciągnął nad ich głowy telefon i popatrzyli się na obiektyw. Objęła go i szeroko się uśmiechnęła, on tak samo. Szybko zmieniła pozę i dała mu długiego buziaka w policzek. Ma nadzieję, że to uwiecznił.
- Ups, wszyscy już poszli. - zorientowała się, że innych już nie ma
- Ojej. - mruknął ironicznie chowając smartphonea.
 Ich kolejnym przystankiem była tama. Tyle wody z jednej strony, a z drugiej tylko wysoki mur z małym korytem. Aż przypomniały jej się studia i mechanika płynów, gdzie musieli obliczać parcia, przepustowość, przelewy i inne. Miała tego dość. Ale udało jej się zaliczyć w pierwszym terminie, jako jedna z dwóch osób na jej roku. Słońce nasiliło swoją moc, więc wsunęła okulary na nos. Popatrzyła na ukochanego i stanęła. Też miał okulary. Jeszcze nigdy go nie widziała w takim wydaniu. Był mega przystojny.
- Da się dostać orgazm przez same patrzenie na kogoś? - zapytała
- Dziecko drogie. Co to za zbereźne myśli i pomysły? - wypowiedział to podniosłym tonem - Może przez samo patrzenie nie, ale da się zrobić, żeby przez tą osobę mieć.
- Tak? To zapytaj tamtego pana w szarej koszulce, czy to dla mnie zrobi. - kiwnęła głowę na jakiegoś chłopaka
Michał wyrwał w jego stronę, ona przerażona złapała jego rękę i się zaparła, żeby go zatrzymać. Wie, że byłby zdolny podejść i zapytać.
- Michał debilu. - pisnęła - Stój tu ładnie, ze mną.
- Ale chciałaś. - zaczął lecz ona złapała jego twarz i pocałowała
- Powinieneś wiedzieć, że takie rzeczy tylko z Tobą.
- Oj wiem młoda, wiem. - objął jej ramiona - Aż by chciało się wskoczyć do wody. - wpatrywał się w dal
- O tak. - rozmarzyła się - Pamiętam jak we Włoszech się taplaliśmy. Chyba najlepsze moje wakacje ever.
- Cieszę się.
Jeszcze nigdy się tak cieszyła ze spaceru. Piękne widoki, znakomita pogoda, no i ukochany przy boku. Jak na swój wiek, to ma wszytko. Wymarzoną pracę, chłopaka o jakim jej się nie śniło, do tego zdrowie i bliskich przy sobie. Czego można chcieć więcej? Ma nadzieję, że w przyszłości chłopak stanie się mężem i będą mieli dzieci, no ale wszystko w swoim czasie.
- To co, jedziemy dalej? - zapytał
- Dalej? - uniosła brwi
-No tak. A co, myślałaś, że na tym koniec? O nie, nie, nie. - powiedział szarmancko
- Nie wiem ile razy Ci dzisiaj to powiedziałam i jeszcze powiem, ale kocham Cię Misiu.
    Wiedziała, że jadą do miasta, bo zna tą drogę. Telefon chłopaka zaczął dzwonić. Nacisnął guzik na wyświetlaczu w samochodzie.
- Halo. - mruknął
- Cześć braciszku. - głos Doroty rozniósł się po całym samochodzie
- Cześć. - odpowiedział bez większego entuzjazmu
- Dzisiaj wieczorem robimy grilla. Czuj się zaproszony.
- Dzięki, ale mnie nie będzie. - rzucił bez zastanowienia
- Dlaczego? 
- Mam inne plany na wieczór. -nie był w jego głosie żadnych uczuć - Coś jeszcze ?
- Nie, ale Michał...- było słychać panikę w jej głosie
- Cześć. - powiedział i się rozłączył
Odmówił swojej kochanej, młodszej siostrzyczce. Nie dał sobie wejść na głowę i był pewny swojej decyzji. Chyba nadal ma jej za złe, to co powiedziała do niej. Było jej smutno na początku ich rozmowy, bo mieli spędzić ten dzień razem, a tu pojechałby do rodziny. Jednak później cieszyła się w duchu.
- Bez Ciebie nigdzie się nie ruszam. - uśmiechnął się
    Zabrał ją do pizzerii i to jej ulubionej. Zamówiła pizzę, którą bierze tu zawsze, bo jest przepyszna. Nie mogła się doczekać na danie, bo już dawno takiej pizzy nie jadła. Na samą myśl ślinka jej ciekła. Mimo, że są ze sobą cały czas, to się ze sobą nie nudzą, mają tematy do rozmów. W pewnym momencie nawet z nim flirtowała. On za to z radością patrzył, jak dziewczyna pałaszuje pizze. To zadowolenie, fascynacja, jakby nigdy czegoś takiego nie jadła.
Zamówili pizzę na wynos, żeby wziąć jej rodzince, a sami udali się na spacer. Musi się wszystko ułożyć. Spacerowali po rynku, gdzie przewijało się sporo ludzi. Wakacje, ciepło, to polaczki wychodzą z domów. Jakieś dzieciaczki latały i ganiały gołębie. Miło było słuchać ich okrzyków zadowolenia i śmiechów.
- To co, jedziemy na chwilkę do Ciebie, czy do mnie? - zapytała kiedy wsiedli do samochodu
- Do mnie? Po co? - zapiął pas - A po za tym, mam nieposprzątane.
- Tak tylko chciałam coś zobaczyć. - mruknęła
Powoli wyjechał i dojeżdżali do krzyżówki. O dziwo ustawił się, żeby skręcić w lewo. Czyli jadą do niego.
Weszli do jego mieszkania.
- To co chciałaś? - zapytał
- No chwilka. - uśmiechnęła się - Zaraz wracam. - zniknęła w łazience
Ściągnął buty i udał się do salonu. Po tym chodzeniu na słońcu jest lekko padnięty. Usiadł wygonie na kanapie i przymknął oczy. Co ona wymyśliła? Stale go zaskakuje swoimi pomysłami. Może chciała po prostu skorzystać z toalety? Nie miał kiedy ostatnio posprzątać i tak gdzieniegdzie walają się jakieś rzeczy, na podłodze jest kilka plam. Jutro też tego nie ogarnie, bo ma służbę, więc dopiero po jutrze. Usłyszał jej kroki. Podniósł powieki i zaraz przed nim stanęła. Uśmiechnęła się zalotnie i lekko uniosła sukienkę, że odsłoniła udo. Z zadowoleniem przymrużył oczy, a ona podeszła do niego i usiadła na nim okrakiem. Wpiła się w jego wargi, ale zaraz przeniosła pieszczoty na szyję. On nie był dłużny, przyprawiał ją o ciarki. Wsunął dłoń na jej nagie udo, a kciukiem przejechał po jej majtkach. Podniosła się po tym zaciskając palce na jego twarzy, a on poczuł, że jest gotowy. Przerzucił ją pod siebie i zsunął jej majtki. Kocha to w sukienkach, że nie trzeba nic zdejmować, bawić się. Sam tylko rozpiął spodnie lekko je spuszczając i tak samo bokserki.
    Wrócili do niej koło 19. Rodzinka cieszyła się z pizzy, która niekoniecznie była jeszcze ciepła, no ale jest. Oznajmiła, że oni będą oglądać film. Poszli do niej, gdzie zamknęła drzwi na zamek, tak dla spokoju. Włączyła telewizor i weszła na internet.
-Weź poszukaj tam To. - rzuciła mu pilota
Podeszła do szafy i wyciągnęła koszulkę i spodenki. Tak będzie jej wygodniej. Zsunęła z siebie sukienkę i  popatrzyła na niego. Nie zwracał na nią uwagi. Odpięła stanik i ściągnęła go. Będą sami, a odpocząć też trzeba.
- Ale ulga. - westchnęła specjalnie, żeby na nią popatrzył
On nic, tylko dalej skupiony wpisywał coś. Ubrała się i wyszła z pokoju. Włożyła do mikrofali popcorn i czekała, aż będzie gotowy. Przesypała gotowy przysmak do piski i wróciła do pokoju. Film się ładował. Podała chłopakowi miskę, usiadła na krześle i włączyła internet w telefonie. Cały dzień nie była i musi trochę nadrobić zaległości. To facebook, to instagram. Nawet nie wie, kiedy minęło jej na tym kilkanaście minut.
- Odłożysz w końcu ten telefon? - zapytał poirytowany - Mięliśmy spędzać ten czas razem.
Przewróciła oczami i odłożyła telefon na biurko. Dźwignęła się i podeszła do łóżka.
- Kładziemy się? - zapytała
Kiwnął głową i rozłożył się. Dopasowała się do niego i włączyli film. Nie przepada za horrorami, ale dla niego to zrobi. Ponoć nie jest dość straszny, ale jakby było trzeba, to ma do kogo się przytulić.
- Pomasować? - zapytał
- Mhm.
Poczuła zimne palce pod jej koszulką i cała się spięła.
- Co masz takie zimne dłonie? - szepnęła
- Nie wiem.
Delikatnie jeździł po jej piersiach. Przymknęła oczy i z chęcią by zasnęła. Kompletnie nie zwracała uwagi na film.
- Jak przygotowania do ślubu Ani? - zapytał
- Nie wiem. - burknęła - Chyba dobrze.
- Jak to nie wiesz? Nie jesteś świadkową?
- Miałam być, ale jak na razie nic o tym nie mówiła. - powiedziała to łamiącym się głosem
- Kochanie. - pocałował ją w kark - Co się między wami dzieje?
- Nic i to dosłownie. - jęknęła - Dawno nie rozmawiałyśmy. Nie odzywa się, a mnie wkurza to, że to wiecznie ja muszę pierwsza napisać co tam słychać. Czuję się jakbym była jej obojętna, nie spyta co u mnie. Mam tylko Ciebie.

- Dziękuję za tak wspaniały dzień kochanie. - pocałowała go
- Ja również myszko. - przytulił ją
- Uważaj na drodze. - pogłaskała go - I jutro na służbie.
- Dobrze. - uśmiechnął się - Spokojnej nocy.
- Niestety będzie spokojna. - mruknęła - Bo mnie zostawiasz samą.
- To jedź do mnie.- szepnął rozkosznie
- Michał. - pogroziła mu palcem - Dziękuję jeszcze raz.
- Kocham Cię Młoda.

niedziela, 4 sierpnia 2019

Rozdział 33

        Przez cały tydzień nadrabiali zaległości w swojej bliskości. Nigdy chyba jeszcze nie była tak wesoła i wydobywała z siebie tyle śmiechu. Nie spędzali ze sobą aż tak wiele czasu, jakby można sobie wyobrazić. Ona w pracy miała zapierdziel na całego. Każdego dnia była padnięta, nie miała ochoty na żadne spotkania, a już nie mówiąc o jakiś wyjściach. Jednak wydobywała z siebie porcje energii, żeby chociaż na chwilę do niego pojechać. Raz nawet została na noc. Jednak chciałaby już chwilę spokoju, odpoczynku i porządnie nacieszyć się chłopakiem. Pójść na jakiś spacer, zrobić coś razem, a nie ciągle leżeć i udawać, że jest się w pełni sił. Nawet jak miał służbę, to nie miała czasu, żeby do nich zajrzeć, nawet przelotem go nie zobaczyła. W czwartek w ogóle się nie widzieli, bo źle się czuła. Nie chciała do niego jechać, była słaba. Gdy wróciła do domu położyła się i po chwili zasnęła. Nadrobili to rozmową przez telefon. Mimo to bardzo się do siebie zbliżyli przez te kilka dni. Nie było żadnej kłótni, czy nawet małej sprzeczki.
Nadszedł piątek i służba Michała. Od rana siedzi przy komputerze i papierach, że już ją wszystko bolało. Może z raz tylko odeszła do łazienki. Tak to ciągle, praca, praca, praca. Oczy ją szczypały i głowa bolała niemiłosiernie. Popatrzyła na zegarek, jeszcze pół godziny. Nie może znieść myśli, że w drugim budynku jest Michał, a ona nawet nie może go zobaczyć. Przyłożyła dłoń do czoła i zaczęła je trzeć. Jest tak przymulona jak nigdy. Nie może już normalnie czytać, wszystko jej się miesza. Niewyspana chodzi kilka dni, przez ten cały stres. Drzwi do ich biura się otworzyły. Nawet nie miała siły zobaczyć kto to.
- Dziewczyny, ja już wychodzę. - usłyszała głos komendanta
Przeniosła na niego zmęczony wzrok. Mina mu zrzedła, jak ją zobaczył.
- Wy też już sobie na dzisiaj darujcie. - powiedział - Idźcie do domu.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się i wyłączyła komputer.
Szybko pozbierała papiery, poukładała je ładnie i wzięła swoje rzeczy. Musi wziąć swoje ubranie robocze do prania, bo już trochę jest nieświeże. Zadowolona zeszła po schodach i już była na dworze. Taka godzina, że chłopcy akurat kończą obiad i będą siedzieli przed telewizorem. W końcu ich odwiedzi. Zmarnowana poczłapała w tamtym kierunku i wdrapała się na schody. Słyszała ich śmiechy i tak jakoś poczuła się lepiej. Stanęła w drzwiach i lekko się uśmiechnęła. Siedzieli porozwalani na fotelach i kanapie, oglądali coś i co chwilę komentowali.
- Cześć. - przywitała się
Michał siedział smutny pod oknem. Przeniósł na nią wzrok i intensywnie się wpatrywał. Przeraził się, jak bardzo jest wyczerpana. Chciałby ją teraz mocno przytulić.
- Hej! - przywitał ją wesoły chórek - Siadaj!
Przelotnie popatrzyła na chłopaka. Od razu poprawił jej się humor. Zajęła wolny fotel i zanurzyła się w nim wygodnie.
- Powiem wam panowie, że chyba jestem bardziej styrana niż wy. - westchnęła
- Ale patrz, ty już sobie do domku zaraz pojedziesz, weekend masz, a my musimy tu do jutra siedzieć. - odezwał się koło niej Łukasz
- Tak, wrócę do domu i będę spała cały dzień i noc. Faktycznie fajnie. - zaśmiała się
- Jak chcesz, to jeszcze trochę z obiadu zostało. - oznajmił Grzesiek - Bierz śmiało, marnie wyglądasz. Chyba chłopak cię nie rozpieszcza. - przez chwilę popatrzył na Michała
- Dzięki, ale w domu mam obiadek. - uśmiechnęła się
Nagle telewizor ucichł i pojawił się znaczek youtube. Ktoś podłączył się telefonem do niego. A potem leciała już piosenka. Chłopaki się ożywili i sobie podśpiewywali. Ona przymknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Jak ona ich uwielbia. Zaraz usłyszała Tamagotchi Taconafide i oklaski strażaków. Co chwile każdy coś dopowiadał z tekstu.
- Maniek, wchodzisz. - których krzyknął
Chłopak bezbłędnie i w genialny sposób rapował zwrotki. Otworzyła oczy i wpatrywała się w niego oszołomiona. Zadowolony, tańcował i się wygłupiał. Nigdy go jeszcze takiego nie widziała. Wyciągnęła telefon i  zaczęła go nagrywać. Będzie miała pamiątkę, a zawsze może powiedzieć, że to pójdzie do filmiku na fp jednostki. Gdy tylko skończył szybko schowała telefon i udawała, że nic nie zaszło. Popatrzył na nią przeszywając ją na wylot.  Aż miała gęsią skórkę.
Pogadali jeszcze chwilę, ale była zmęczona i głodna, więc się poderwała.
- Dzięki panowie za towarzystwo. - uśmiechnęła się - Będę już leciała. Spokojnej służby.
- Zapraszamy częściej. - puścił jej oczko Łukasz
Kiwnęła głową i wyszła. Schodek po schodku, spokojnie, bez pośpiechu. W końcu trochę wolnego. Usłyszała dźwięk alarmu. Natychmiast odsunęła się pod ścianę, żeby zrobić drogę dla chłopaków biegnących do wozu. Pędzili ile sił w nogach. Kiedy stado ją minęło kontynuowała swoją podróż przez schody. Michał przyjdź, Michał przyjdź przywoływała ukochanego w myślach. Przeciągała wyjście jak tylko mogła. Usłyszała kroki na schodach. Przykucnęła i udawała, że wiązała sznurówkę. Słyszała go coraz bliżej. Chrząknięcie za nią. Uśmiechnęła się szeroko i weszła do garażu, skąd wyjechali chłopacy. Od razu skręciła w prawo i poszła w głąb. W połowie nagle się odwróciła i chwyciła jego twarz w dłonie. Nie zastanawiając się długo złączyli swoje wargi w bardzo namiętnym pocałunku. Złapał ją w pasie i ją podniósł, a ona oplotła jego pas nogami. Przycisnął ją do ściany i wpijał się bardziej. Nic bardziej jej nie podniecało jak on w mundurze. Tak straciła rozum, że złapała jego koszulkę i podciągała do góry.
- Emilka. - mruknął pomiędzy pocałunkami opuszczając koszulkę
- Przepraszam. - szepnęła i przyłożyła czoło do jego
- Fajniutka jesteś, wiesz? - uśmiechnął się i wpatrywał w jej oczy
- Ty trochę też. - dała mu buziaka
- Dobra, bo i tak już przeginamy pałę. - puścił ją - Jedź odpocząć. Wyglądasz okropnie.
- Dzięki. - westchnęła i dała mu kuksańca w ramię - Spokojnej służby Misiu. - dała mu buziaka w policzek i szybkim krokiem opuściła garaż i budynek
      Sama siebie zadziwiła. Jak tylko wróciła do domu zjadła obiad i poszła spać. Obudziła się następnego dnia po 9. Ale jakże była wyspana i chętna do działania. Rozciągała się trochę i wzięła telefon. Kilka smsów od Michała. Pytał co u niej, opisał jedną dość śmieszną akcję, a potem już zaczął się martwić, że coś się stało. Stary przepraszam! Zasnęłam zaraz po obiedzie i dopiero teraz się obudziłam! Serio! xD Sama jestem zdziwiona. Także jeśli sprawiłam ci przykrość tym, że nie odpisywałam, to bardzo przepraszam :( A ty jak tam po służbie? :D Wstała zadowolona i podeszła do szafy. Wzięła jakieś pierwsze lepsze ciuchy i udała się do łazienki. Szybko się ubrała i wyszła do salonu. Mama sprzątała tam, a reszty ani widu, ani słychu.
- Cześć. - opadła na narożnik.
- O, wstała księżniczka. - popatrzyła na nią z uśmiechem
- Chyba nigdy tyle nie spałam. Ale warto było.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytała
- Nie. Chcę posiedzieć w domu, porządnie odpocząć.
- Posprzątasz łazienkę, ok?
- Jasne.
Zaburczało jej tak głośno w brzuchu, że aż jej mama popatrzyła wielkimi oczami.
- Idę coś zjeść. - poklepała się po brzuchu
- Parówki są ugotowane.
Podeszła do kuchenki i nałożyła dwie parówki. Wycisnęła kleksa keczupu i sięgnęła po bułkę.
      Zrobiła to, o co ją prosiła mama. Posprzątała też swój pokój, który był nietknięty od tygodnia i od razu poczuła się lepiej. Po wypełnieniu obowiązków wzięła słuchawki i zaczęła spokojnie słuchać muzyki. Nie pamięta kiedy ostatni raz miała taką możliwość. Z zamkniętymi oczami leżała wygodnie na łóżku. Wczuwała się w każdy dźwięk i w każde słowo piosenki. Mogła się oderwać od wszystkiego, o niczym nie myśleć. Mieć kompletną pustkę. Kiedyś trzeba porządnie odpocząć, zresetować się. Przerwano jej po jakiejś pół godziny sms'em. Wyrwana z transu, nieobecnie popatrzyła na telefon. Idę do Pimpka. Pojeździmy jakieś 2 godzinki, więc przepraszam za moją nieobecność telefoniczną. No tak, trening, trening, trening. Nie wzięła tego pod uwagę, że jak będzie w kadrze, to więcej czasu musi poświęcić swojej pasji, co skutkuję mniejszą ilością czasu dla nich. Muzyka już jej się znudziła, więc trzeba coś wymyślić. Rozglądała się po pokoju i szukała inspiracji. Zatrzymała się na zdjęciu chłopaka. Pamięta jak je wysłał. Był to początek ich związku, siedziała u Ani, a on miał służbę. Poprosiła o zdjęcie, no i jej wysłał. Był taki uroczy i nieśmiały.
- Emilka. - usłyszała jęk pod drzwiami do pokoju - Emilkaaaaaaaa.
Podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Co tam? - popatrzyła na brata
- Bo wiesz... - objął ją ramieniem - Mam ochotę na twoje babeczki.
- To sobie zrób. - uśmiechnęła się
- No siostrzyczko. Prooooszę.
- Szykuj wszystko i robimy.
Zdążyli wyciągnąć potrzebne produkty i wsypać mąkę do miski, kiedy zawyła syrena. Popatrzyli na siebie i bez słowa pobiegli do remizy. Otworzyli garaż i szatnie. Zobaczyli, że przyjechało jeszcze dwóch chłopaków i wiedzieli, że wyjadą. Zmieniała swoje ciuchy na ubranie strażackie. Rzuciła szybkie hej, kiedy do remizy wpadło dwóch kolejnych ratowników. Czyli pojadą w komplecie.
        Pożar ścierniska, ale jaki wielki. Ognie szalały, bo wiatr sprzyjał do palenia się. Od razu zabrali się do roboty. Wezwali wsparcie, bo sami nie dadzą rady. Dodatkowo było gorąco. Dostała polecenie, żeby wziąć tłumice. Wspięła się na dach wozu i podeszła do skrytki. Odpięła zabezpieczenia i podniosła wieko. Tłumice były na dnie przywalone łopatą i widłami. Musiała się naszarpać, żeby je wydostać. Na drabince pojawił się ich dowódca.
- Co ty robisz?! Nie przyjechałaś na akcję, żeby stać i się patrzeć! Nie ma czasu na takie coś! Tu trzeba działać! - darł się na nią
Ona nie wiedziała o co mu chodzi. Popatrzyła na niego zdezorientowana. Serio to mówił. Akurat podjechała koło nich jakaś inna jednostka i wszystko widziała i słyszała. Jak drze się na nią, chociaż nie wiadomo dlaczego. Przecież wyciąga tłumice, tak jak jej kazał. Dokończyła swoje zadanie i zeszła. Miała ochotę go udusić, bo bezpodstawnie się na nią wydziera. Szła z tłumicą, ale jeden z psp kazał ją zostawić i pomóc przy wężu. Trzeciej zmiany jeszcze za bardzo nie zna i oni jej też. Więc nie ciągnie jej specjalnie do nich, ale tak się stało, że razem działali. Ciągnęła za nimi tego węża z całych sił i wydawało jej się, że w cale nie odstaje od nich i naprawdę pomaga. Dawała z siebie wszystko.
- O co mu chodziło, że tak się na ciebie wydarł? - zapytał Robert, kiedy byli sami
- A bo ja wiem. - westchnęła - Wyciągałam tłumice.
- No przecież kazał ci je wyciągnąć, słyszałem.
- A widzisz.
- Daj spokój. Nie przejmuj się nim. - poklepał ją po hełmie
Chyba każdy tak uważał, bo jak z którymś rozmawiała, to stawali w jej obronie i nikt nie wiedział, o co mu chodziło.
     Po ponad dwóch godzinach walki z ogniem wrócili do remizy. Piotrek, który na nią naskoczył zachowywał się, tak jakby nic się nie stało, normalnie rozmawiał. To nie pierwszy raz, że na nią naskoczył, więc była do tego przyzwyczajona i nawet tym się nie przejęła. Ale dalej nie wie o co mu chodziło. Robiła co jej kazał. Zmęczona wyszła z wozu i wyciągnęła swoje rzeczy. Musieli jeszcze się zatankować, bo zbiornik na wodę pusty. Wzięła klucze i weszła do szatni. Tam zostawiła hełm i górę od nomexu. Była cała spocona i gdzieniegdzie miała czarne paski brudu. Idzie do nich, bo jeszcze kolejny opieprz dostanie.

Skończył trening i resztę dnia miał wolną. Wziął telefon i miał jedną wiadomość. Jadę na akcję. Pożar ścierniska :*  Dostał ją godzinę temu. Nacisnął na słuchawkę i przyłożył telefon do ucha. Pierwszy sygnał, drugi... Nie odbiera. Pewnie jeszcze na akcji. Czyli może pojechać do siebie i się wykąpać, bo cały się klei od potu. A później pojedzie do niej.
      Podjechał pod jej dom, ale widział że pod remizą jest wyjątkowo dużo samochodów. Czyli pewnie jeszcze nie wrócili. Wszedł do jej budynku, wbiegł po schodach i zadzwonił dzwonkiem do odpowiednich drzwi. Po chwili otworzyły się, a przed nim stała kobieta.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się
- A dzień dobry. - odwzajemniła gest - Wejdź. - przepuściła go - Emilka z Robertem są jeszcze na akcji. Już trochę długo. - oznajmiła - Pewnie zaraz wrócą. Napijesz się czegoś?
- Kawę, jakbym mógł prosić.
Usiadł na narożniku i czuł się okropnie. Sam na sam z jej mamą. I o czym tu rozmawiać? Nie znają się za dobrze, a on czuje się skrępowany. Jeszcze ostatnio przez przypadek wyszło, że miał żonę i ponoć nie zadowoliło to rodziców dziewczyny. Kobieta krzątała się po kuchni, to coś kroiła, to coś mieszała.
- Może w czymś pomóc? - zaproponował
- Nie, nie trzeba, dziękuję. - usłyszał - Widziałam, że dostałeś powołanie do kadry. - weszła z kawą i talerzykiem z ciasteczkami
- Tak. - uśmiechnął się delikatnie
- Gratuluję. Musisz być naprawdę dobry. - postawiła przed nim smakołyki
- Dziękuję.
Kobieta wróciła do kuchni i dalej coś tam robiła. I po co on tu przychodził? Mógł zaczekać w samochodzie i byłoby lepiej. Widać, że za bardzo nie pasuje jej jego obecność. Nawet telewizor był wyłączony, więc był skazany na swoje myśli. Po kilku minutach usłyszał dźwięk cofania za oknem.
- Przyjechali. - oznajmiła kobieta - Możesz pójść przywitać Emilkę, na pewno się ucieszy.
- Tak, pójdę. - zerwał się, bo chciał uciec stamtąd jak najszybciej
Założył buty i już chwilę po tym był na dworze. Cofnęli koło remizy i podpinali wóz do tankowania. Widział dziewczynę jak szła do remizy. Reszta chłopaków stała koło wozu i rozmawiała. Podszedł do nich niepewnie.
- Cześć. - przywitał się
- Cześć. - przywitali się i każdemu podał rękę
- Siema kowboj. - powiedział Robert, kiedy jemu podawał rękę
- Co tam było ? -zapytał
Dobrze, że jest strażakiem, więc mogą na luzie rozmawiać, bo się rozumieją. Piotrek, który zna prawie wszystkich z psp najwięcej się udzielał. Potem stery przejął młody. Wszyscy trochę byli zdziwieni, że rozmawiają tak na luzie. Wszystkich kojarzył z pożaru wzgórz, gdzie poznał Emilkę.
- Ty chyba byłeś z nami na pożarze wzgórz, nie? - zapytał w końcu Sebastian
- Tak. - uśmiechnął się
I wtedy zobaczył ją. Szła w ich stronę włócząc nogami. Na jego widok zatkało ją i zrobiła duże oczy, ale zaraz  uśmiechnęła się nie rozłączając warg. Chyba każdy pamięta, że działali w parze i czekali co się wydarzy. W końcu sporo spędzili ze sobą czasu. Podeszła do niego i dali sobie buziaka.
- Fajnie, że przyszedłeś. - stanęła obok i objęła go w pasie
- Twoja mama też się cieszy. - zaśmiał się - Jak tylko usłyszała, że wróciliście, to mnie wywalała. Idź, idź, ucieszy się, że po nią wyszedłeś. - udawał jej głos - Ale w duchu: niech on sobie w końcu pójdzie...
- Bardzo śmieszne. - skwitowała
- No tak. A ty jak tam na akcji? Pewnie się obijałaś i trzeba było cię poganiać.
Widział, że każdy patrzy po sobie, a Robert nerwowo kręci głową, żeby nie drążył tematu.
- A coś ty znowu zrobił? - złapała jego rękę i przyglądała się jego przedramieniu
- Spadłem z Pimpka.
Miał długą szramę. Woda wielkim strumieniem zaczęła wylewać się z beczki, co oznaczało że jest już pełna. Sebastian szybko doskoczył do hydrantu i zakręcił wodę.
- Chodź. - pociągnęła go za sobą
Zaprowadziła go do szatni i wszystko pokazywała.
- Tutaj przebierają się chłopacy. A tu. - weszli do drugiego pomieszczenia - Dziewczyny. Wyjdziesz na chwilę? Chcę się przebrać.
- Jaja sobie robisz, prawda? - szepnął
Patrzyła na niego przepraszająco. Mimo iż widzieli się nago, to nadal wstydzi się przy nim przebrać, itp. Nie chciała go zranić.
- Okej. - mruknął i opuścił pomieszczenie
Było jej cholernie głupio. Widzieli niejedno, tyle razem przeszli, a ona boi się pokazać w bieliźnie. Szybko zmieniła ubranie i wyszła do pozostałych.
- My już lecimy. Dzięki za akcję. Część. - zwróciła się do wszystkich i poszli do domu

Tam zastali jej mamę myjącą jakieś gary.
- Co tak długo? - zapytała
- Spora powierzchnia się paliła i było pełno roboty.
- Przyjdźcie zaraz na obiad.
Weszli do jej pokoju zadowoleni, że w końcu mogą być sami w spokoju. Podeszła do niego i wtuliła się w jego tors. Jego twarde, mocne ciało. Zaciągnęła się jego perfumami. Chyba jak każda dziewczyna uwielbia zapach męskich perfum.
- Śmierdzę i cała się kleję. - westchnęła i popatrzyła na niego - Idę szybko się umyć. Bardzo szybko.
- Dobrze. - uśmiechnął się
- Spokojnie mi tu. - musnęła jego wargi i wyszła
Jak zawsze bierze kąpiel, tak po akcjach tylko prysznic. Jest o wiele szybciej i od razu pozbywa się tych wszystkich toksyn, a nie dalej się w nich brodzi. Tak i teraz, tylko że kilka razy szybciej. Nie może marnować ich wspólnego czasu.
Czysta i orzeźwiona wyszła z wanny. Była tak oślepiona Michałem, że zapomniała wziąć czystych ciuchów. Nałożyła te stare i poszła do pokoju.
- Zapomniałam wziąć czystych ciuchów. - zaśmiała się
Michał siedział na łóżku i przeniósł na nią wzrok. Pod wpływem impulsu postanowiła przezwyciężyć swoje kompleksy i wstyd. Ściągnęła koszulkę, pod którą już nie było żadnego elementu garderoby. Poruszała się swobodnie, tak jakby wszystko było okej. Znalazła biustonosz, który założyła, a potem koszulkę. Tak samo zrobiła z resztą ubrań. Odwróciła się do chłopaka. Wpatrywał się w nią z wielką uwagą. Kiedy spostrzegł się, że patrzy na niego, uśmiechnął się lekko i podszedł do niej. Objął dłońmi jej twarz. Czubki palców wbił w jej włosy, a kciuki spoczęły na jej policzkach. I pocałował ją, ostro, namiętnie i z dominacją. Czegoś takiego jeszcze nie przerabiali.
- Kiedy ci te włosy odrosną? - jęknęła kiedy stykali się czołami i wyrównywali oddech. - Nie mam za co cię ciągnąć. - jeździła dłonią po jego krótkich włosach.
- To chyba ja powinienem mieć za co ciągnąć. - mruknął kojąco delikatnie całując - Mogę ci pokazać później. - szepnął do ucha, co wywołało u niej ciarki
- Dlaczego później? - zapytała bardzo cicho wkładając rękę w jego spodnie
- Bo teraz twój brat patrzy. - pocałował ją w skroń i się wyprostował
Zrobiła wielkie oczy i szybko wyciągnęła rękę. Wkurzona popatrzyła na Roberta.
- Pukać nie nauczyli? - zapytała zbulwersowana
- Przepraszam, a tylko chciałem...
- Gówno mnie obchodzi co ty chciałeś. Po to są drzwi, żeby ich używać.
- Młoda, przecież nic się nie stało. - powiedział radośnie chłopak i złapał jej dłoń
- Tak, ale mógł zobaczyć coś czego nie powinien. - warknęła
- Przepraszam. - spuścił głowę i wyszedł
- Ehhh. - puścił jej rękę i usiadł na krześle
- No co? - popatrzyła na niego
- Nic. - pokręcił głową - Nie musiałaś na niego tak naskakiwać. Nic takiego nie zrobił.
- Ale mógł zobaczyć za wiele. - nie odpuszczała
- A więc o to ci chodzi. - zachichotał
Znowu to ona odwaliła coś co cholernie ją zażenowało. Zrobiła się czerwona na twarzy i zaczęła wpatrywać się w swoje bose stopy.
- Emilka. - przekrzywił głowę i delikatnie się uśmiechnął - Ty się przede mną wstydzisz?
- Tak. - popatrzyła na niego niepewnie
- Ale czego?
Widziała, że on w ogóle się nie nabija, chce ją zrozumieć. Podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
- Bo zachowuję się jak jakaś niewyżyte babsko. - powiedziała cicho
- W sensie...? - nadal nie wiedział i co jej chodzi
- Zwykłe całowanie, a ja już muszę wsadzać ci rękę w spodnie.
- Wiesz co, mi akurat to za specjalnie nie przeszkadza. - przytulił ją
Schowała twarz w jego szyi.
- Ja się po prostu boję, że coś może ci się nie spodobać. Wyjdę na idiotkę.
- Maruda. Idź lepiej brata przeproś.
- Mhm. - mruknęła i po chwili wyswobodziła się z jego objęć.
Otworzyła drzwi i akurat przechodził ten, którego chciała przeprosić.
- Robert. - zatrzymała go - Przepraszam, że tak naskoczyłam na ciebie.
- Spoko. - powiedział obojętnie i poszedł do swojego pokoju
Chyba do końca jej nie wybaczył, no alw trudno.
        Zbliżała się 19, a oni leżeli wtuleni w siebie i oglądali film. Plany były, żeby wykorzystać jakoś ten wspólny czas, ale ona była padnięta i nie miała na nic ochoty.
- Kochanieeee. - gładziła jego głowę
- Słucham.
- Zostaniesz u mnie?
- Zostaniesz.
-Naprawdę?! - ożywiła się i podniosła
- Tak. - uśmiechnął się
- Jesteś najwspanialszy! - zaczęła go całować po całej twarzy
Pukanie do drzwi.
- Mogęę? - usłyszeli
- Czego? - zapytała
Pojawiła się w szparze twarz Roberta.
- Zostajesz może na noc? - zapytał
- Tak. - zmarszczył brwi
Młody uśmiechnął się szeroko i zniknął. Popatrzyli na siebie zdziwieni. Po chwili do pokoju wpadł z Żubrówką i kieliszkami.
- No to opijamy. Obiecałem. - usiadł zadowolony
Było wesoło, grali w planszówkę. Kocha patrzeć, jak oni się dogadują. Pili z umiarem, więc skończyło się bardzo dobrze.

- Lubisz wyzwania? - szepnął, kiedy zasypiali
- Zależy o co chodzi. - mruknęła
- Miałem ci coś pokazać. - poczuła jego chłodne palce na udzie, a potem chwycił jej majtki i ściągał je
- Michał, ale wszyscy są w domu.
- No właśnie. - zaśmiał się - Musimy być cicho.
- Dobra, wchodzę w to. - włożyła rękę pod materac i odnalazła gumkę - A raczej ty wchodzisz.
Zaczął się śmiać, ale był już w trakcie zakładania zabezpieczenia.
- Ale jak znowu nie będziesz mógł trafić.- zaczęła się nabijać, ale jego dłoń zasłoniła jej usta